Podoba mi się twój wpis. Właściwie mogłabym się pod nim podpisać, z grubsza. Zasada 2 minut jest fajne- chyba też zacznę ją stosować. Mój spokój jest chyba wynikiem tego, co w niektórych bajkach jest opisane- jeśli ktoś narzeka, to mu tak dołóż w różnych dziedzinach, że jak tam się uspokoi to od razu ulga. Pierwszy punkt- bezpieczeństwo finansowe u mnie tym było. Po upadku naszego sklepu, a właściwie jeszcze przed miałam tak trudne lata, że teraz, kiedy to ogarniam, to czuję się spokojna. I też zgadzam się, że jeśli mogę być w zgodzie US, ZUS, płatnościami to też dobrze wpływa na samopoczucie. Niezależnie, czy się zgadzam z niektórymi przepisami, wymaganiami, itp.- bo niekoniecznie, ale jeśli nie wiszą nade mną różne takie, jak to nazwać, straszaki? to jest ok.
W czasach, kiedy stres mnie zjadał po nocach, dużą ulgę przynosiła sauna zimą, a latem wycieczki rowerowe, często nad jeziora. Teraz też są to rzeczy sprawiające przyjemność, ale wtedy to oderwanie na chwilę od problemów było bezcenne...