Nieocenione Opiekunki

20 maja 2020 06:05 / 4 osobom podoba się ten post
"Pod warstwą niezadowolenia z opiekunów, firmy, życia, wirusa, niepełnosprawności, frustracji, pani S. ukryła swoje serce i wydaje mi się dawno zapomniane uczucia ….”, tymi słowami zakończyłam ostatni wpis, część pierwsza o "trudnej" podopiecznej.
Dziś druga część wpisu na blogu
 
Zapraszam.
 
Podaję link: http://nieocenioneopiekunki.com/o-moim-ostatnim-dyzurze-z-trudna-podopieczna-w-trudnym-czasie-cz-2/
 
Z pozdrowieniami
 
Krysia
20 maja 2020 08:13 / 5 osobom podoba się ten post
Przeczytałam.
I tak mi się nasunęło- dobrze, jeśli masz umiejętność, cierpliwość i co tam jeszcze potrzeba, żeby tak otworzyć podopiecznego. Ale to jest taka dodatkowa wartość, która może się zdarzyć. Bo lepiej jest obu stronom, jak jest dobra atmosfera. Ale to nie opiekunka jest od tego. Niestety, nie można zmusić rodziny, żeby więcej czasu poświęciła  biliskim, czy wysłać do psychologa.. Możemy sugerować, ale ktoś nas musi posłuchać. A tu jest problem. To powinna być współpraca pomiędzy tymi, którzy są wokół podopiecznych. I opiekunka powinna być też wysłuchana. A z tym- jest, jak jest.
20 maja 2020 17:12 / 3 osobom podoba się ten post
Werska

Przeczytałam.
I tak mi się nasunęło- dobrze, jeśli masz umiejętność, cierpliwość i co tam jeszcze potrzeba, żeby tak otworzyć podopiecznego. Ale to jest taka dodatkowa wartość, która może się zdarzyć. Bo lepiej jest obu stronom, jak jest dobra atmosfera. Ale to nie opiekunka jest od tego. Niestety, nie można zmusić rodziny, żeby więcej czasu poświęciła  biliskim, czy wysłać do psychologa.. Możemy sugerować, ale ktoś nas musi posłuchać. A tu jest problem. To powinna być współpraca pomiędzy tymi, którzy są wokół podopiecznych. I opiekunka powinna być też wysłuchana. A z tym- jest, jak jest.

Pani S. nie ma żadnej rodziny, jest przed 60-tką. Rozmawiałyśmy o wszystkim, a jej decyzją jest, co ona zrobi. Akurat w jej przypadku ona stanowi sama o sobie. Ja tylko asystuje jej w codziennych czynnościach. Dziękuję za komentarz. :)
 
20 maja 2020 17:12 / 1 osobie podoba się ten post
Ma siostrę, ale nie mają z sobą kontaktu.
20 maja 2020 17:16 / 3 osobom podoba się ten post
Werska

Nie miałam zbyt wielu możliwości obserwacji jej kontaktów z innymi, ale myślę, ze jest jak piszesz- to po prostu trudna osoba dla wszystkich, swojej rodzinie też. Takie były komentarze zięcia- że teściowa chce, żeby wszystko było jak ona chce. Albo na moje stwierdzenie, że może z nową opiekunką bedzie lepiej, pokręcił głową, że nie. Sąsiedzi raczej jej unikali. Córka, zięć i ulubiony wnuk (co podkreślała, drugi, ten nieulubiony, którego zdjęcia były gdzieś z tyłu na komodzie jest mulatem), którzy mieszkają blisko wszelkie zakupy i inne rzeczy starali się podrzucać szybko,  po cichu. A mogli np. w ogrodzie chwilę posiedzieć w odpowiedniej odległości, wejść do niego od razu z ulicy.
Było mi jej żal momentami. Ale męczyło ciągłe komentowanie, że ona tyle płaci, a ja nic nie robię i mam tyle wolnego czasu. Policzyłam- 7 do 9 godzin bezpośrednio z nią. Kiedy jej usiłowałam wytłumaczyć, że w umowie mam jakieś 4 godziny dziennie, to stwierdziła, że przecież jakąś godzinę, czy dwie pracuję. Najwyżej.
Nie widzę tu winy firmy. Raczej rodzina, albo koleżanki usiłując ją przekonać do tego, że opiekunka potrzebna sugerowali coś w rodzaju służącej. Była rozczarowana, że tak nie jest i dawała temu wyraz. Dwa razy ciśnienie mi podniosła- jak domagała się wystawienia nie tego pojemnika na odpady przed dom i nie słuchała moich próśb, żeby spojrzała, jakie stoją przed domami- wniosłam go do domu i  byłam gotowa na górę go wlec, bo dalej nie słuchała co mówię. A drugi- jak zrzuciła mój ręcznik znad wanny, bo swoje musiała koniecznie tam powiesić, choć obok zlewu ma i te pałąki i 14 haczyków.
Jeśli opiekunki nie będą się jej bały- agresywna nie była, wszystko słownie- dadzą jej przestrzeń i  czas (pisałam wcześniej, że bardzo powolna jest i we wszystko się wtrąca), ale też będą pilnować swoich granic- to myślę, że to może się ułożyć. Jeśli zrozumie, że ma pracownika z obowiązkami, ale i prawami.

Werska, ta twoja podopieczna, z tego co piszesz, nie ma szacunku do innych. Nie ma przyjaciół i znajomych. Rodzina jest, gdy musi. Więc ponosi konsekwencje zmiany opiekunów.
20 maja 2020 17:19 / 2 osobom podoba się ten post
Gusia29

Kika I Werska, zgadzam się z Wami co do pojęcia "trudnej podopiecznej ".
Miałam taką, podobną do tej u której Werska była ostatnio. Na moje nieszczęście, to była moja pierwsza praca w roli opiekunki. Na początku myślałam, że tylko do mnie jest uprzedzona, bo nie chcę być Polką, co to będzie tańczyła tak, jak Herrin jej palcem dyryguje. Też wszystko jej nie pasowało-gotowanie, zmywanie naczyń ,(zmywarka raz do dwóch razy max w tygodniu, żeby się nie popsuła, a zbierać naczyń nie było można, bo zaschną albo będą śmierdziały ),źle odkurzałam jej drogocenne (wyliniałe ze starości )dywany,no i nie znałam jej zdaniem niemieckiego ,bo ona mnie nie rozumiała. No i oczywiście moja praca jest absolutnie nieproporcjonalna do tego ile ona płaci,bo ja przecież nic nie robię.  Miałam okazję obserwować jej kontakty i stosunki z synami, wnukami, sąsiadami i dopiero wtedy przekonałam się, że ona po prostu taka jest-zgorzkniała, samotna, skąpa, złośliwa, "sehr reiche arme Frau ". Nawet było mi jej żal. Tyle ,że  w przeciwieństwie do tej od Werski, moja łaskawie wysłuchała tego, co mam jej do powiedzenia i jak widzę moją pracę, upewniła się u niemieckiej koordynatorki czy rzeczywiscie nie jestem  u niej w roli pani od wszystkiego ,to dzień po dniu stawała się coraz bardziej ludzka. W końcu jako jedyna wracałam do niej i to nawet chętnie. Przez 1,5 roku. Ja się nie zmieniłam, język niemiecki pozostał na tym samym dobrym poziomie, nie zaczęłam lepiej gotować ani sprzątać, a raptem wszystko zaczęło jej pasować  

Gusia, czyli rozmowa pomogła? Zmieniła się w stosunku do Ciebie?
20 maja 2020 17:23 / 4 osobom podoba się ten post
Werska

W sumie to jak nam się pracuje- nawet z trudnymi podopiecznymi (z różnych przyczyn, choćby demencja) zależy od wszystkich stron. Opiekunki też nie święte. Rozmawiałam wczoraj z jedną taką i miałam wrażenie, że opisuje "siostrę" mojej pdp. Pytam, czy opisała to firmie. Nie, bo ona te cztery tygodnie wytrzyma. Ale to nie tylko o to chodzi, jak ona sobie da radę, ale też o to, zeby wiedziano, że jest jakiś problem. I tu rola firmy- próbować coś z tym zrobić. Jak Gusia pisze- mnie nie słuchała, kiedy mowiłam, że pracuję określoną liczbę godzin, reszta to czuwanie. I nie muszę siedzeć wtedy przy niej- oczywiście, jeśli mnie nie potrzebuje. Jeśliby JEJ koordynator wytłumaczył, na czym polega moja praca, myślę, że byłoby lepiej. Ale jak firma ma zareagować, skoro opiekunka nie zgłasza problemu? Są na pewno takie, co nic by nie zrobiły. Ale przecież nie wszystkie!
Jak ktoś ma błędne przekonania na temat naszej pracy, to należy nie prostować, a nie zaciskać zęby i wytrzymać. Czy to chodzi o takie sytuacje, jak u mnie, czy inne- np. ze zbyt skąpym zywieniem. U mnie to, że dawała do zrozumienia, że za dużo jem nie odbierało mi apetytu. Ale inna opisywała, że po prostu nie było co jest. I nie zgłaszała, a dokupywała za swoje. Od tego jest firma, żeby interweniować!

Tak Werska, absolutnie masz rację. Ja dużo rzeczy na początku musiałam w swojej firmie uzgodnić. Często firmy nie wiedzą jaka jest sytuacja. Częsrto wiedzą, ale jest jak jest.Nie interweniują, to osobny problem. O ile się da trzeba egzekwować od firmy swoje prawa.
20 maja 2020 18:33 / 4 osobom podoba się ten post
krymas148

Tak Werska, absolutnie masz rację. Ja dużo rzeczy na początku musiałam w swojej firmie uzgodnić. Często firmy nie wiedzą jaka jest sytuacja. Częsrto wiedzą, ale jest jak jest.Nie interweniują, to osobny problem. O ile się da trzeba egzekwować od firmy swoje prawa.

Z firmami różnie bywa, i zaczynam się przychylać do tezy, że raczej gorzej niż lepiej.
Słyszałam, jak dziewczyny opowiadały o trudnych sytuacjach swoim koordynatorom z prośbą o interwencję. I nie było żadnej, albo delikatna sugestia do rodziny o zmianę zachowań. Np. historia jednej koleżanki, która praktycznie głodowała. Co innego, jak w moim przypadku, gdzie jedzenie było w domu i nie zwracałam uwagi na sugestie czy komentarze (że za dużo to niezdrowo i opisywane wcześniej 3 placki ziemniaczane nam obu wystarczą, itp.). A co innego, jak po prostu jedzenia w domu nie ma, a dwoje dzieci podopiecznej przerzuca się tekstem, że teraz to drugie powinno pieniądze dać. A opiekunka i ich matka mają puste półki.
A co do stwierdzenia na początku tego postu- poprosiłam o coś firmę, co nic nie zmieniało w ich przypadku, a odrobinę pracy wymagało. Nie spełniono mojej prośby, argumentując, że nie ma to znaczenia. Mogło mieć, okazało się, że rzeczywiście chyba to, o co prosiłam nie będzie potrzebne. Ale rozczarowanie we mnie zostało- że mnie zignorowano.
 
Krymas, ta siostra, z którą nie ma kontaktu mogłaby być wsparciem dla tej podopiecznej. Czy przyjaciele, znajomi. My nimi nie jesteśmy. Dobrze, jeśli uda się nawiązać dobry kontakt, ale przecież nie zawsze tak jest.  Czasem nie ma tej "chemii", ale jakoś nikt z tego powodu raczej nie zmienia miejsca pracy? Najwyżej nie wraca.
20 maja 2020 18:53 / 4 osobom podoba się ten post
Werska

Z firmami różnie bywa, i zaczynam się przychylać do tezy, że raczej gorzej niż lepiej.
Słyszałam, jak dziewczyny opowiadały o trudnych sytuacjach swoim koordynatorom z prośbą o interwencję. I nie było żadnej, albo delikatna sugestia do rodziny o zmianę zachowań. Np. historia jednej koleżanki, która praktycznie głodowała. Co innego, jak w moim przypadku, gdzie jedzenie było w domu i nie zwracałam uwagi na sugestie czy komentarze (że za dużo to niezdrowo i opisywane wcześniej 3 placki ziemniaczane nam obu wystarczą, itp.). A co innego, jak po prostu jedzenia w domu nie ma, a dwoje dzieci podopiecznej przerzuca się tekstem, że teraz to drugie powinno pieniądze dać. A opiekunka i ich matka mają puste półki.
A co do stwierdzenia na początku tego postu- poprosiłam o coś firmę, co nic nie zmieniało w ich przypadku, a odrobinę pracy wymagało. Nie spełniono mojej prośby, argumentując, że nie ma to znaczenia. Mogło mieć, okazało się, że rzeczywiście chyba to, o co prosiłam nie będzie potrzebne. Ale rozczarowanie we mnie zostało- że mnie zignorowano.
 
Krymas, ta siostra, z którą nie ma kontaktu mogłaby być wsparciem dla tej podopiecznej. Czy przyjaciele, znajomi. My nimi nie jesteśmy. Dobrze, jeśli uda się nawiązać dobry kontakt, ale przecież nie zawsze tak jest.  Czasem nie ma tej "chemii", ale jakoś nikt z tego powodu raczej nie zmienia miejsca pracy? Najwyżej nie wraca.

Werska sprawa jest jasna i przejrzysta jesli chodzi o reagowanie agencji w roznych przypadkach.
Pracujemy tutaj w roznych agencjach wiec kazdy powinien sobie odpowiedziec na pytanie "czy kiedykolwiek w relacji na linii ja-agencja poczulem/am sie wazniejsza niz faktura dla rodziny"?
 
uklony
romanticpsycho
20 maja 2020 22:34 / 4 osobom podoba się ten post
krymas148

Gusia, czyli rozmowa pomogła? Zmieniła się w stosunku do Ciebie?

Pierwsza rozmowa na pewno dała jej do myślenia . Była w pewnym sensie pomocna, bo pdp się przestraszyła ,że  zostanie sama. Ona w tym czasie nie potrzebowała pielęgnacji, sama sobie ze wszystkim bardzo dobrze, jak na jej  wiek (93), radziła. Dwa razy w tygodniu schodzila na basen (był w domu ) i pływała. Opiekunka miała tylko ją asekurować, gdyby potrzebowała pomocy. Umysł też sprawny, sama przygotowywala dokumenty dla księgowego czy AOK (miała wiele nieruchomości, które wynajmowala). Dopiero zaczynala się demencja ,zdarzalo jej się o czymś zapominać czy mylić fakty .
A pomogło wiele rozmów, dużo żeśmy rozmawiały i tak,zmieniła się bardzo w stosunku do mnie. Chętnie wracałam do niej,  co wszystkich dziwiło, nawet panie w agencji, bo żadna z opiekunek nie chciała. My dotarłyśmy się i nauczyłyśmy ze sobą pracować. Często bywało nawet bardzo przyjemnie.  Moja praca tam skończyła się po 1,5 roku. Pdp zmieniła agencję, ponieważ "Sie schicken mir,immer wieder, die falsche Persone". Nawiasem mówiąc, nowa agencja też się w tej kwestii niczym nie różniła.Nikt jej nie  pasował. Najlepiej  żebym  ja została u niej na niemieckiej umowie. To jednak nie dla mnie. 
Pewnie nic nowego nie powiem, ale jestem przekonana, że o naszej długiej współpracy zadecydowała moja znajomość języka. Babcia potrzebowała partnera do rozmów. We mnie go znalazła, mogłyśmy się nawet ,od czasu do czasu, pokłócić po niemiecku ,z czego później obie żeśmy się śmiały  Dwa lata temu, będąc w Bonn, odwiedziłam ją. To była już zupełnie inna osoba. Czuć było zapach śmierci. Ona też to czula Bardzo się ucieszyła z mojej wizyty, przytuliła się do mnie i długo płakała-"ty już  wiesz, dlaczego tak płaczę ?". Wydaje mi się, że wiedziałam ...  I nie chodziło o to,że życie się kończy. Dwa miesiące po mojej wizycie odeszła. Cieszę się, że ją odwiedziłam. 
20 maja 2020 23:25 / 4 osobom podoba się ten post
Gusia29

Pierwsza rozmowa na pewno dała jej do myślenia . Była w pewnym sensie pomocna, bo pdp się przestraszyła ,że  zostanie sama. Ona w tym czasie nie potrzebowała pielęgnacji, sama sobie ze wszystkim bardzo dobrze, jak na jej  wiek (93), radziła. Dwa razy w tygodniu schodzila na basen (był w domu ) i pływała. Opiekunka miała tylko ją asekurować, gdyby potrzebowała pomocy. Umysł też sprawny, sama przygotowywala dokumenty dla księgowego czy AOK (miała wiele nieruchomości, które wynajmowala). Dopiero zaczynala się demencja ,zdarzalo jej się o czymś zapominać czy mylić fakty .
A pomogło wiele rozmów, dużo żeśmy rozmawiały i tak,zmieniła się bardzo w stosunku do mnie. Chętnie wracałam do niej,  co wszystkich dziwiło, nawet panie w agencji, bo żadna z opiekunek nie chciała. My dotarłyśmy się i nauczyłyśmy ze sobą pracować. Często bywało nawet bardzo przyjemnie.  Moja praca tam skończyła się po 1,5 roku. Pdp zmieniła agencję, ponieważ "Sie schicken mir,immer wieder, die falsche Persone". Nawiasem mówiąc, nowa agencja też się w tej kwestii niczym nie różniła.Nikt jej nie  pasował. Najlepiej  żebym  ja została u niej na niemieckiej umowie. To jednak nie dla mnie. 
Pewnie nic nowego nie powiem, ale jestem przekonana, że o naszej długiej współpracy zadecydowała moja znajomość języka. Babcia potrzebowała partnera do rozmów. We mnie go znalazła, mogłyśmy się nawet ,od czasu do czasu, pokłócić po niemiecku ,z czego później obie żeśmy się śmiały :lol1: Dwa lata temu, będąc w Bonn, odwiedziłam ją. To była już zupełnie inna osoba. Czuć było zapach śmierci. Ona też to czula Bardzo się ucieszyła z mojej wizyty, przytuliła się do mnie i długo płakała-"ty już  wiesz, dlaczego tak płaczę ?". Wydaje mi się, że wiedziałam ...  I nie chodziło o to,że życie się kończy. Dwa miesiące po mojej wizycie odeszła. Cieszę się, że ją odwiedziłam. 

O to mój poprzedni senior by Ci pasowała a Ty jemu na 200% Namiary dać? Przemyśl, Bonn znana Ci okolica ,dziadek towarzyski ,gaduła i komfortowe mieszkanie ,je wszystko ale jak pisałam potrzebuje towarzystwa.
21 maja 2020 00:05 / 4 osobom podoba się ten post
Konwalia08

O to mój poprzedni senior by Ci pasowała a Ty jemu na 200% :hihi:Namiary dać? :hihi:Przemyśl, Bonn znana Ci okolica ,dziadek towarzyski ,gaduła i komfortowe mieszkanie ,je wszystko :-)ale jak pisałam potrzebuje towarzystwa.

Miło, że o mnie pomyślałaś, ale podziękuję
Z tamtą pdp był  ustalony czas na pogaduchy, pauza przestrzegana i jeden cały dzień wolny. Ponadto spacery z psem, obowiązek, bo miałam w umowie, ale dla mnie to było extra wolne, przy okazji siebie dwa razy dziennie na dłużej wyprowadzałam 
Babcia lubiła pogadać, ale też potrzebowała przestrzeni  dla siebie i tu się zgadzałyśmy 
Twój dziadek by mnie wykończył, ja lubię pogadać, ale muszę mieć też możliwość bycia sama ze sobą . I to nie tylko w nocy...
 
21 maja 2020 06:06 / 3 osobom podoba się ten post
Werska

Z firmami różnie bywa, i zaczynam się przychylać do tezy, że raczej gorzej niż lepiej.
Słyszałam, jak dziewczyny opowiadały o trudnych sytuacjach swoim koordynatorom z prośbą o interwencję. I nie było żadnej, albo delikatna sugestia do rodziny o zmianę zachowań. Np. historia jednej koleżanki, która praktycznie głodowała. Co innego, jak w moim przypadku, gdzie jedzenie było w domu i nie zwracałam uwagi na sugestie czy komentarze (że za dużo to niezdrowo i opisywane wcześniej 3 placki ziemniaczane nam obu wystarczą, itp.). A co innego, jak po prostu jedzenia w domu nie ma, a dwoje dzieci podopiecznej przerzuca się tekstem, że teraz to drugie powinno pieniądze dać. A opiekunka i ich matka mają puste półki.
A co do stwierdzenia na początku tego postu- poprosiłam o coś firmę, co nic nie zmieniało w ich przypadku, a odrobinę pracy wymagało. Nie spełniono mojej prośby, argumentując, że nie ma to znaczenia. Mogło mieć, okazało się, że rzeczywiście chyba to, o co prosiłam nie będzie potrzebne. Ale rozczarowanie we mnie zostało- że mnie zignorowano.
 
Krymas, ta siostra, z którą nie ma kontaktu mogłaby być wsparciem dla tej podopiecznej. Czy przyjaciele, znajomi. My nimi nie jesteśmy. Dobrze, jeśli uda się nawiązać dobry kontakt, ale przecież nie zawsze tak jest.  Czasem nie ma tej "chemii", ale jakoś nikt z tego powodu raczej nie zmienia miejsca pracy? Najwyżej nie wraca.

Dziewczyny opiekunki mówią mi też, że nie ma współpracy między firmą a opiekunką, że teraz jest gorzej niż kiedyś. Niestety pieniądz staje się ważniejszy. Koordynator też ma to w d...e, choć bierze pieniądze. Można odejść z firmy, ale jak duża część firm tak działa? To gdzie odejść. Mam gęsią skórkę, bo głodowanie? 
21 maja 2020 06:08 / 2 osobom podoba się ten post
Oskar

Werska sprawa jest jasna i przejrzysta jesli chodzi o reagowanie agencji w roznych przypadkach.
Pracujemy tutaj w roznych agencjach wiec kazdy powinien sobie odpowiedziec na pytanie "czy kiedykolwiek w relacji na linii ja-agencja poczulem/am sie wazniejsza niz faktura dla rodziny"?
 
uklony
romanticpsycho

I co z tym zrobić?
21 maja 2020 06:11 / 4 osobom podoba się ten post
Gusia29

Miło, że o mnie pomyślałaś, ale podziękuję:-)
Z tamtą pdp był  ustalony czas na pogaduchy, pauza przestrzegana i jeden cały dzień wolny. Ponadto spacery z psem, obowiązek, bo miałam w umowie, ale dla mnie to było extra wolne, przy okazji siebie dwa razy dziennie na dłużej wyprowadzałam :lol1:
Babcia lubiła pogadać, ale też potrzebowała przestrzeni  dla siebie i tu się zgadzałyśmy :lol3:
Twój dziadek by mnie wykończył, ja lubię pogadać, ale muszę mieć też możliwość bycia sama ze sobą :-). I to nie tylko w nocy...
 

Gusia, twoja sytuacja pokazała, że rozmowa może pomóc w relacjach, dobra znajomość języka niemieckiego, myślę też, że postawiłaś granicę i określiłaś jasno, jak wygląda twoja praca z twojej strony. Trzymając się umowy. Myślę też, że twoja pewność siebie była tu znacząca.