Na wyjeździe 39

11 października 2017 11:12 / 5 osobom podoba się ten post
teresadd

Alinko .Obśmiałam się .Szkoda ,że dywaniki nie leżą na dachach  samochodów.

Też prawda i najlepiej gdyby były latające. W razie awarii można by było dywanik, cyk z samochodu ściągnąć i do domu polecieć.
11 października 2017 11:19 / 5 osobom podoba się ten post
opiekun.5

Alina wyobraziłem to sobie i...popłakałem się ze śmiechu...To by się nadawało na jakiś film komediowy... Deszcz pada, kobieta ciągnie wózek z zakupami i szuka...dywanika w samochodzie...a po drodze mogło by się jeszcze sporo dziać...niezły by był scenariusz...:yahoo:

I najlepiej gdyby drugą bohaterką była Basiaim. Działoby się, o działo!  Do tego Ivwanilia i mamy serial komediowy.
11 października 2017 11:49 / 2 osobom podoba się ten post
Alina

I najlepiej gdyby drugą bohaterką była Basiaim. Działoby się, o działo!  Do tego Ivwanilia i mamy serial komediowy.

Ja mogę być reżyser i scenarzysta, Gero kamerzysta, statystów tu sporo a i jakieś epizody dla statystów też by były, by mogły i mogli się wykazać...
11 października 2017 12:34 / 2 osobom podoba się ten post
Ha ha a jak ona wołała cie przez ten megafon,Alina z Polski proszona o zgłoszenie się do auta? No łatwo powiedzieć trudniej się zgłosić
11 października 2017 12:46 / 5 osobom podoba się ten post
Alina

I najlepiej gdyby drugą bohaterką była Basiaim. Działoby się, o działo!  Do tego Ivwanilia i mamy serial komediowy.

Alinko-ja to Cię świetnie rozumiem 


Ale powiedz sama- takie "zakręcone" jesteśmy, a podróżując po innych krajach doskonale sobie radzimy.


11 października 2017 13:08 / 5 osobom podoba się ten post
Radzimy sobie bo musimy i sie mobilizujemy.Ja mam odwrotnie w Pl jestem ciapa ( może dlatego że mi z tym wygodnie hi hi) a w De dokonuję rzeczy niewyobrażalnych ,np potrafię pojechać po auto do warsztatu,jechać przez cały Dusseldorf,wielkim autem z automatyczną skrzynią biegów,z czym wcześniej nie miałam styczności.A,w,Pl " nie umiem" jeździć autem Darka ,bo to kombi ha ha
Prawdziwą szkołę życia przeszłam na zamku,robiłam tam rzeczy o które bym sie nigdy nie podejrzewała,no organizowałam wesela,odbierałam ze sklepu łóżka,paliłam w kominku,nawet drwa rąbałam he he człowiek wszystko zrobi,jak musi Ale nadal ,jak wyjdę za róg w nowym miejscu ,to nie wiem gdzie sie kierować w stronę domu
11 października 2017 13:38 / 3 osobom podoba się ten post
Tak, musimy- to w pracy.

Ale ja miałam na myśli podróżowanie urlopowe.
Ja nie jeżdżę z biurem podróży. Sama wszystko organizuję, planuję, załatwiam.
Na tyle jestem w tym dobra,że wśród znajomych, przyjaciół uchodzę za świetnego organizatora i często ja większość (albo i całość) prowadzę.
11 października 2017 18:09 / 2 osobom podoba się ten post
Alina

Nie wiem w sumie czy powinnam pisać w tym wątku czy też raczej w pochwalijkach. Że trafiłam dobrze już się chwaliłam. W ciągu pięciu lat praktyki zawodowej jest to moje drugie tak dobre miejsce. Ci Niemcy tutaj jakoś mało niemieccy są. Przede wszystkim po raz pierwszy mam do dyspozycji tak duże fundusze na jedzenie dla pdp i siebie. Fakt, mieszkam z pdp oraz jej córką i zięciem w jednym domu ale jakoś specjalnie mi to nie przeszkadza. Na pewno znalazłyby się osoby, którym takie warunki mieszkaniowe jakie mam nie odpowiadałyby ale ja macham ręką ponieważ ważniejsze od oddzielnej łazienki jest dla mnie święty spokój.Przed wyjazdem dzieci pdp na urlop pojechałyśmy z córką na zakupy. Wydała 200 euro po czym na czas ich dwutygodniowej nieobecności zostawiła mi kolejne 150 euro .Takich pieniędzy tak długo jak pracuję w de na wyżywienie nie miałam. W myśl zasady, że skoro dają to należy zrobić użytek pojechałam dzisiaj z sąsiadką na zakupy. Tak, jestem na zakupy wożona. Wydałam lekką ręką 57 euro i tak się zastanawiam na co wydać pozostałą kasę bo to co mam to na pewno w nieco ponad tydzień nie przejemy. Kupowałam to na co miałam ochotę i wiem, że pdp lubi nie zwracając uwagi na ceny.A, że pdp lubi wszystko to zbyt dużo myśleć nie musiałam. Mrożone filety z łososia za jedne 9,99? Dlaczego nie. Świeże zioła? Jak najbardziej. Nawet nie sądziłam, że takie miejsca jak to są możliwe. Po zakupach sąsiadka zaprosiła mnie na kawę. Poznałam jej męża, trochę porozmawialiśmy, pożartowaliśmy bo oczywiście dałam czadu. Tak długo robiłam zakupy, że przez megafon mnie wzywała.Myślała, że się zgubiłam. W sumie to się zgubiam bo zapomniałam jakim samochodem przyjechałyśmy i za cholerę nie mogłam go na tym olbrzymim parkingu przed Realem znależć. Zapamiętałam tylko, że był mały, jakiś taki niebieskawy z małym, beżowawym dywanikiem na podłodze od strony pasażera. Deszcz padał, a ja włóczyłam się po parkingu ciągnąc wózek zakupowy za sobą i zaglądałam do każdego samochodu , który wydawał mi się prawdopodobny szukając dywanika. W końcu zaczęłam zwracać uwagę swoim zachowaniem ludzi, siedzących w "Beckerai" i pijących kawę. Może myśleli, że chcę gdzieś się włamać. Na szczęście w końcu sąsiadka mnie zauważyła i zawołała. Śmiała się serdecznie z tego wszystkiego. Zero niezadowolenia na twarzy, a przecież straciła sporo czasu przeze mnie. Chyba karma się odwróciła.

Przez megafon?? Dobra robota ci sie trafila,tys na to zapracowala i niech  ci sie tam szczesci
11 października 2017 20:22 / 5 osobom podoba się ten post
Marta2

Ha ha a jak ona wołała cie przez ten megafon,Alina z Polski proszona o zgłoszenie się do auta? No łatwo powiedzieć trudniej się zgłosić:-)

Zwłaszcza gdy się zapomniało jak auto wygląda  A tak poważnie to zaelektryzowało mnie moje imię. Chodziłam sobie w miarę spokojnie pomiędzy regałami, a tu nagle na cały sklep ktoś mówi, że jestem proszona o zgłoszenie się do recepcji. Z wrażenia omal papci nie pogubiłam tak sunęłam do kasy.
11 października 2017 20:35 / 3 osobom podoba się ten post
EwaR65

Przez megafon?? :lol3: Dobra robota ci sie trafila,tys na to zapracowala i niech  ci sie tam szczesci :aniolki:

Patrz, i jaka ważna. Tyle ludzi w wielkim sklepie, a tylko Alinkę przez megafon wołali.
11 października 2017 20:42 / 7 osobom podoba się ten post
Alina

Zwłaszcza gdy się zapomniało jak auto wygląda :-) A tak poważnie to zaelektryzowało mnie moje imię. Chodziłam sobie w miarę spokojnie pomiędzy regałami, a tu nagle na cały sklep ktoś mówi, że jestem proszona o zgłoszenie się do recepcji. Z wrażenia omal papci nie pogubiłam tak sunęłam do kasy.

Postanowiłem dzisiaj wyszorować swój rower. Podłączyłem węża, no i jedziemy z koksem.
Nagle końcówka węża wypadła i woda zmieniła swój kierunek. Zamiast na rower, wypełniła do pełna moje buty z holewkami.  
To tak, żeby w temacie było.
11 października 2017 20:45 / 2 osobom podoba się ten post
Knorr

Postanowiłem dzisiaj wyszorować swój rower. Podłączyłem węża, no i jedziemy z koksem.
Nagle końcówka węża wypadła i woda zmieniła swój kierunek. Zamiast na rower, wypełniła do pełna moje buty z holewkami.  
To tak, żeby w temacie było.

A Ty tym rowerem to chcialeś pojechać i trochę " popalić"?...
11 października 2017 21:07 / 4 osobom podoba się ten post
Knorr

Patrz, i jaka ważna. Tyle ludzi w wielkim sklepie, a tylko Alinkę przez megafon wołali.

Raz mi sie coś podobnego zdarzyło i zapewniam cie że człowiek nie czuje sie wtedy ważny a nieźle wystraszony I gna faktycznie że zakupy pozostawiajac ha ha
11 października 2017 21:10
opiekun.5

A Ty tym rowerem to chcialeś pojechać i trochę " popalić"?...:yahoo:

Tylko pojechać. 
Nie palę.
11 października 2017 21:11 / 1 osobie podoba się ten post
Knorr

Postanowiłem dzisiaj wyszorować swój rower. Podłączyłem węża, no i jedziemy z koksem.
Nagle końcówka węża wypadła i woda zmieniła swój kierunek. Zamiast na rower, wypełniła do pełna moje buty z holewkami.  
To tak, żeby w temacie było.

O cholewcia ....poważnie ....do pełna buty z "holewkami " ???