Te co usychają niech agencję zmienią. Tam facetów w bród :-) :lol1:


Te co usychają niech agencję zmienią. Tam facetów w bród :-) :lol1:
Agencja też się wk..zdenerwowała , bo kobitka , która mnie zastąpiła jak pojechałam do Pl mogłaby zostać najwyzej do 19-go a mnie by dali gdzie indziej . Ta co mnie tutaj zastąpiła we wtorek jedzie w inne miejsce ( ona tu w D. mieszka - typowym skoczkiem jest ) a ja znów będę włóczyć się busami ....i po kiego ? Franczeska w moich oczach straciła wszystko ( córka ) , bo mogła wcześniej agencję uprzedzić a zrobiła sobie tylko " zapchaj dziurę " . Na razie się wstrzymam , bo nie wiadomo , czy Marysia wytrzyma , ale jeśli tak to na koniec usłyszy ode mnie . Juz nie lubię tego spokojnego miejsca .
Agencja też się wk..zdenerwowała , bo kobitka , która mnie zastąpiła jak pojechałam do Pl mogłaby zostać najwyzej do 19-go a mnie by dali gdzie indziej . Ta co mnie tutaj zastąpiła we wtorek jedzie w inne miejsce ( ona tu w D. mieszka - typowym skoczkiem jest ) a ja znów będę włóczyć się busami ....i po kiego ? Franczeska w moich oczach straciła wszystko ( córka ) , bo mogła wcześniej agencję uprzedzić a zrobiła sobie tylko " zapchaj dziurę " . Na razie się wstrzymam , bo nie wiadomo , czy Marysia wytrzyma , ale jeśli tak to na koniec usłyszy ode mnie . Juz nie lubię tego spokojnego miejsca .
Dla mnie takie postępowanie to jest nieposzanowanie czyjegoś czasu. Opiekunka też sobie w ten sposób ustala terminy pracy, zeby np. móc ogarnąć jakieś ważne sprawy w Polsce. Obie strony powinny się jakoś dopasować z "interesami":). No, ale cóż-life is life i trzeba miec oczy dookoła głowy i dawkę zdrowego egoizmu aby się po prostu bronić.
Naprawdę , chciałoby się ufać ludziom, ale nie da się i koniec.
No jak dlaczego F ? I ja tam bylam i miod i wino pilam. I pewnie stad to F. A na powaznie. Strasznie mi sie nie chcialo wylazic z domu bo sniezyca byla okrutna. No ale dzielny Orim byl tak przekonujacy,ze dalam sie wypchac przez drzwi i nawet spacerkiem sobie poszlismy gdyz tramwaj odjechal nam sprzed samych nosow. Marudzilam cala droge bo slisko bylo strasznie i chcialam sie pare razy przewrocic, lecz Mireczek mnie asekurowal i trzymal za reke odziana w fioletowa rekawiczke, roboty naszej Magdaleny_k ;))) Z przymusu trzymal, inczej bym sniegiem swe mysie nozdrza zapchala.Gdy dolezlismy (ja zdyszana jak kon po wyscigach) humor poprawil mi sie bardzo. Bo bylo tak kolorowo. I pachnialo kasztanami, i likier jajeczny na cieplo sobie wypilam z dodatkiem bitej smietany:-) A potem zaczal padac deszcz. Uspokoje was bo nie tanczylismy w tym deszczu, chociaz romantycznie bylo przez te wszystkie swiatelka, ale jednoczesnie tak mokro ,ze klekajcie narody. Udalismy sie wiec poprobowac sznapsow u jednej pani,ktora uslyszawszy nasza piekna,polska mowe, od razu wiedziala, z ktorego dalekiego kraju przybylismy. Nawet uraczyla nas opowiescia o tym,ze u niej tez pracowal pewien Polak o imieniu Jozef. I Jozef zawsze mowil gdy poprobowal bimberku "to jest dobre". Ubawilam sie ta historyjka ;))) No a potem powrot z kamasza do domu...Ledwo zipalam. I mimo,ze objedzona bylam po same kokardy to i tak jeszcze pozarlismy po kawalku tego boczku co to w dzien go pieklam;))). Zdjecia robie gorsze niz Orimo Orimowski, bo i talentu do tego nie posiadm a i moj srajfon jakis taki oporny jest w tej kwesti, ale tez mam sie czym pochwalic. A jak. Natomiast w ramach rekompensaty wkleje wam filmik, nakrecony wlasnorecznie przez naszego Mirusia, ktory uwiecznil na nim trojke osob grajacych na alpejskich rogach (chyba tak sie to nazywa;)) ;feature=youtu.be" target="_blank" rel="noopener">
Jak miał być niezadowlony? On pewnie zamiast deszczu widział tylko motyle,z taką laska się pokazał na jarmarku,to pewnie dumny jak paw był. :hihi:
Agencja też się wk..zdenerwowała , bo kobitka , która mnie zastąpiła jak pojechałam do Pl mogłaby zostać najwyzej do 19-go a mnie by dali gdzie indziej . Ta co mnie tutaj zastąpiła we wtorek jedzie w inne miejsce ( ona tu w D. mieszka - typowym skoczkiem jest ) a ja znów będę włóczyć się busami ....i po kiego ? Franczeska w moich oczach straciła wszystko ( córka ) , bo mogła wcześniej agencję uprzedzić a zrobiła sobie tylko " zapchaj dziurę " . Na razie się wstrzymam , bo nie wiadomo , czy Marysia wytrzyma , ale jeśli tak to na koniec usłyszy ode mnie . Juz nie lubię tego spokojnego miejsca .
my to bimber ale ty to nie wiem co piłas i ile :-) ze gdzies ci motyle w grudniu sie objawiaja :zaskoczenie1:
To ty mi powiedz gdzie tych motyli nie widzisz , bo aż po oczach bije ...:smiech3:
Nie ma tego zlego co by nie wyszlo na dobre. Trafisz lepiej niz teraz. Zreszta nie zawsze spokoj jest wskazany, czasami wrecz przytlacza. A sytuacja faktycznie lipa. Jezdzic w te i wewte to ja tez nie lubie. Nawet bardzo.
Możliwe , że trafię lepiej , alee ....Gdybym kuźwa siedziała na wolnym tak jak sobie planowałam i obiecywałam moim dzieciom- do moich imienin ....Odmówiła przyjazdu tutaj , w domu bym była to ....może nie ryczałabym od dwóch tygodni ( dokładnie dwóch ) w poduszkę . Co mnie qwa pokusiło przyjechać tutaj ....a teraz czuję się jakby ktoś pobawił się mną jak szmaciana lalką i rzucił mnie w kąt .Wredny , cwany naród i tyle .
Dłuższa opowieść ...nie na teraz . Jutro będę wiedziała co i jak . Agencja nic temu nie winna . Rodzina ukryła , że tutaj od iks lat zatrudniała prywatnie kobitkę . Ja coś tam z ploteczek dowiedziałam się od zmienniczki mojej i tej kobitki . Dziś okazało się , że " główna " wraca 19 grudnia .... Babeczka z agencji też wk...zdenerwowana , bo nie zawracałaby mi dupy z nimi , tylko coś wyszukała . Miejsce już dla mnie mają , ale tam dziewczyna musi o kilka dni dłużej posiedzieć , żeby to wszystko spasowało....Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło ...ważne , żebym zdążyla wyjechać " przed końcem " ....Noo...wk..nerwa mam , że będę się jak jakaś kunda szlajać .
Noo...z awatarka już widać ...Jakiś łoś ...renifer ...jelonek ...czy inna dzika rogacizna :smiech3: