Mnie jedenaście . Nie wiem czy się cieszyć czy martwić.



Mnie jedenaście . Nie wiem czy się cieszyć czy martwić.
Dzień dobry Opiekunkowo. Ja wczoraj na imprezie byłam, miód i wino piłam (sekta łyczek) i siedząc z boku koło śpiącej Podopiecznej napatrzyłam się do woli. Na pięknie udekorowany dom, na przytulania i całuski, na sztuczny śmiech i zimno mi się zrobiło. My jednak inni jesteśmy. Co w sercu to na talerzu. Pamiętam imprezy zaraz po ślubie, gdzie było biednie, ale serdecznie. Pamiętam jak siostra poprała i poprasowała co lepsze ciuchy dla moich dzieci wybrane z tego co szwagier dostał jako czyściwo do samochodu służbowego. Pamiętam jak szyłam sukienki dla dziewczynek na wesela rodzeństwa, a siostra garniturki dla chłopców( my mamy dwoje dzieci, ale jeszcze dla innych). Pamiętam jak bracia chodzili ze mną i moimi dziećmi do lekarza, bo mąż nie mógł, a ja nie dawałam sama rady. I wiele, wiele innych sytuacji. Teraz wszyscy mamy o niebo inną sytuację materialną, nikt już nie szyje czy starych rzeczy nie pierze, ale to chodzi o serce, o przywiązanie między rodzeństwem i takie inne. A tu jest pięknie udekorowany, zimny dom. Tak patrzyłam, patrzyłam i cieszę się, że jest jak jest. Mam fajne rodzeństwo, dobrego męża i fajne, wykształcone dzieci. Może okazujemy radość mniej głośno, ale jest prawdziwie. Na pięćdziesiąte rodziny mojego męża kupiłam prezent przez internet i złożyłam życzenia prze telefon. Nie było 50 osób zaproszonych, ale on wie, że jestem tu też dla niego. Tak wybraliśmy. Jeszcze raz dzień dobry.
Dzień dobry Opiekunkowo. Ja wczoraj na imprezie byłam, miód i wino piłam (sekta łyczek) i siedząc z boku koło śpiącej Podopiecznej napatrzyłam się do woli. Na pięknie udekorowany dom, na przytulania i całuski, na sztuczny śmiech i zimno mi się zrobiło. My jednak inni jesteśmy. Co w sercu to na talerzu. Pamiętam imprezy zaraz po ślubie, gdzie było biednie, ale serdecznie. Pamiętam jak siostra poprała i poprasowała co lepsze ciuchy dla moich dzieci wybrane z tego co szwagier dostał jako czyściwo do samochodu służbowego. Pamiętam jak szyłam sukienki dla dziewczynek na wesela rodzeństwa, a siostra garniturki dla chłopców( my mamy dwoje dzieci, ale jeszcze dla innych). Pamiętam jak bracia chodzili ze mną i moimi dziećmi do lekarza, bo mąż nie mógł, a ja nie dawałam sama rady. I wiele, wiele innych sytuacji. Teraz wszyscy mamy o niebo inną sytuację materialną, nikt już nie szyje czy starych rzeczy nie pierze, ale to chodzi o serce, o przywiązanie między rodzeństwem i takie inne. A tu jest pięknie udekorowany, zimny dom. Tak patrzyłam, patrzyłam i cieszę się, że jest jak jest. Mam fajne rodzeństwo, dobrego męża i fajne, wykształcone dzieci. Może okazujemy radość mniej głośno, ale jest prawdziwie. Na pięćdziesiąte rodziny mojego męża kupiłam prezent przez internet i złożyłam życzenia prze telefon. Nie było 50 osób zaproszonych, ale on wie, że jestem tu też dla niego. Tak wybraliśmy. Jeszcze raz dzień dobry.
Od dawna się nie logowałam na forum. Ale słowa, które napisałaś bardzo mnie wzruszyły... Takie osobiste i piękne...Takie ciepło z nich bije! Aż mi się mokro w "dolinie łez" zrobiło... Pozdrawiam i gratuluję Rodziny i tego co wspólnie osiągacie :aniolki:
Kochanie co to 500 zł, to tylko 120 e..:-) stać cie..:wystawia jezyk1: a jajka to faktycznie mogłas wziasc ..ja mam masła 8 kostek..:yahoo:
Toś ty młodziacha Tereniu :-) mnie 5 wg dobrej zmiany.:pobudka:.jeszcze w te i we wte :jade:
Dzień dobry Opiekunkowo. Ja wczoraj na imprezie byłam, miód i wino piłam (sekta łyczek) i siedząc z boku koło śpiącej Podopiecznej napatrzyłam się do woli. Na pięknie udekorowany dom, na przytulania i całuski, na sztuczny śmiech i zimno mi się zrobiło. My jednak inni jesteśmy. Co w sercu to na talerzu. Pamiętam imprezy zaraz po ślubie, gdzie było biednie, ale serdecznie. Pamiętam jak siostra poprała i poprasowała co lepsze ciuchy dla moich dzieci wybrane z tego co szwagier dostał jako czyściwo do samochodu służbowego. Pamiętam jak szyłam sukienki dla dziewczynek na wesela rodzeństwa, a siostra garniturki dla chłopców( my mamy dwoje dzieci, ale jeszcze dla innych). Pamiętam jak bracia chodzili ze mną i moimi dziećmi do lekarza, bo mąż nie mógł, a ja nie dawałam sama rady. I wiele, wiele innych sytuacji. Teraz wszyscy mamy o niebo inną sytuację materialną, nikt już nie szyje czy starych rzeczy nie pierze, ale to chodzi o serce, o przywiązanie między rodzeństwem i takie inne. A tu jest pięknie udekorowany, zimny dom. Tak patrzyłam, patrzyłam i cieszę się, że jest jak jest. Mam fajne rodzeństwo, dobrego męża i fajne, wykształcone dzieci. Może okazujemy radość mniej głośno, ale jest prawdziwie. Na pięćdziesiąte rodziny mojego męża kupiłam prezent przez internet i złożyłam życzenia prze telefon. Nie było 50 osób zaproszonych, ale on wie, że jestem tu też dla niego. Tak wybraliśmy. Jeszcze raz dzień dobry.
Jeżu malusieńki ,jest tu jaki dobry ludź , który przypomni mi jak się nazywam!? !:chowa sie:...Usiadłam sobie przed chwilą i sączę trzecią kawę,bo mam jeszcze " parę " rzeczy do zrobienia.:uśmiech ona2: .W każdy bądź razie wnioski są takie ,że cóś robota nie " idzie" jak ma się pod opieką chore dziecko z jelitówką ,co prawda w końcówce ,ale jest i tak przesrane :smiech3:...Ale nic to jak mawiał Wołodyjowski do swej Baśki, jutro też jest dzień.:robie na drutach::-)
Jestes przystanek Alaska, o tym zapomnialas?
Nie daj z siebie zrobic losia, niech inni tez sie wykaza.
Czasem ,jak to w życiu bywa , trzeba robić za jelenia .Ale plan jest taki ,że następne święta spędzamy na wyjeździe ( pierwszy raz w życiu ????) albo tylko ja " na wyjeździe " :uśmiech ona2::lol3:
Jeżu malusieńki ,jest tu jaki dobry ludź , który przypomni mi jak się nazywam!? !:chowa sie:...Usiadłam sobie przed chwilą i sączę trzecią kawę,bo mam jeszcze " parę " rzeczy do zrobienia.:uśmiech ona2: .W każdy bądź razie wnioski są takie ,że cóś robota nie " idzie" jak ma się pod opieką chore dziecko z jelitówką ,co prawda w końcówce ,ale jest i tak przesrane :smiech3:...Ale nic to jak mawiał Wołodyjowski do swej Baśki, jutro też jest dzień.:robie na drutach::-)