Cześć!
Jak zwykle z doskoku przypominam o sobie

.
Mimo, że jestem w miejscu, gdzie pracy jak na lekarstwo, to miesiąc minął bardzo szybko.
Nawet latem nie spędzałam tu czasu tak fajnie, jak teraz.
Otóż poznałam bardzo sympatyczną koleżankę, sportsmenkę z zamiłowania i choć przez te jej fitnessy i tym podobne zajęcia spotykamy się tylko dwa razy w tygodniu, to i tak jest super. W tym raz uskuteczniam z nią marsz z kijkami taki 15-20 km. Była nieźle zaskoczona, że się na takie coś zdecydowałam, ale szybkie chodzenie i długie dystanse to moja specjalność. Nie żebym się chwaliła, tak tylko piszę dla informacji

.
Oprócz tego udało mi się poznać również kolegę-opiekuna! Ma się to szczęście

. No i z nim z kolei randkujemy w soboty po obiedzie na kawie. Oczywiście w trójkę

.
Gdyby nie to, że jestem w mieście i wyprzedaże spowodowały, że będę do domu wysyłać wielką paczkę, to nie byłoby żadnych minusów. No ale jak nie kupić kurtki sportowej przecenionej ze 180 e na 50? Albo w najdroższym sklepie w mieście pościeli bardzo dobrej jakości przecenionej ze 110 na 19.99. Nie można przejść obojętnie. Toż to byłby grzech.
Jednak już postanowiłam, że od poniedziałku moja karta do bankomatu zostaje w szufladzie. Tak będzie lepiej dla niej

, bo do końca lutego jeszcze trochę czasu zostało.
Do następnego napisania

.