Perły rzucone przed damy

15 czerwca 2018 10:32 / 1 osobie podoba się ten post
Zofija

Mnie też podoba się podejście Wereski, poza małym stwierdzeniem na końcu wypowiedzi - jesteśmy elementem dodatkowym????. Aż tak nie umniejszajmy się, przynajmniej we własnym mniemaniu.:najlepszego1:

Może źle to sformułowałam, ten "dodatkowy element". Nie miłałam na mysli "mało ważny", a zmienny, taki, który mozna wymienieć. Absolutnie nie chodziło tu o umniejszanie. Ale jesteśmy w danym miejscu określony czas. Nie wróciłam jeszcze w to samo miejsce po raz drugi. Ale nawet jak ktoś długo gdiześ pracuje, to musi liczyć się z tym, że to się skończy. Czasem w paskudny sposób- zmienniczka z mojej trzydniowej pracy prywanej, która była tam dwa lata (z przerwami oczywiście) o tym, że nie wraca dowiedziała się po godzinie 21 tuż przed wyjazdem na urlop. Bo rodzina oddaje babcię do domu opieki. I nic tego nie sugerowało. Zdążyła jeszcze zabrać parę rzeczy z tych, które zostawiała...
15 czerwca 2018 10:38 / 2 osobom podoba się ten post
Werska

Trzeba mieć czas i czym dojechać. Ja, nawet gdybym tam jednak pracowała, to nie mogłabym nigdzie chodzić- takie zlecenie. Za to tutaj mam fajnie- blisko jest dużo fajnych miejsc (raczej krajobrazowych, ale trochę większe miasto, bardzo stare (gotycka katedra chyba w 1360 zaczęła powstawać) jest w zasięgu roweru- 5 km i mojej przerwy- 3- 3,5 godziny. A w najbliższych dniach wybieram się na najwyższą górę w okolicy- 770 m, gdzie jest stary kościół (z daleka widać wieżę) i ruiny jeszcze starszego. Te wyjścia to mi dużo dają, nawet jak się gdzieś daleko nie chce chodzić, to idę na ławeczkę przy trasie, z której miasto widać i czytam. Ptaszki śpiewają, widok piękny, drzewa szumią- bardzo dobry reset od tej powtarzalności tutaj.

Pewnie. Trzeba wychodzić z domu. Ja kiedyś wolałam się przespać, by mieć siłępotem do wieczora siedzieć. Teraz uciekam z domu. Czasami, jak mi się nie chce, albo jest zła pogoda, to dostaję nerwicy i klaustrofobi. 
Busem, czy pociągiem, żeby gdzieś pojechać, to trzeba mieć jednak więcej czasu niż przerwa obiadowa. 
15 czerwca 2018 10:45 / 1 osobie podoba się ten post
Werska

Może źle to sformułowałam, ten "dodatkowy element". Nie miłałam na mysli "mało ważny", a zmienny, taki, który mozna wymienieć. Absolutnie nie chodziło tu o umniejszanie. Ale jesteśmy w danym miejscu określony czas. Nie wróciłam jeszcze w to samo miejsce po raz drugi. Ale nawet jak ktoś długo gdiześ pracuje, to musi liczyć się z tym, że to się skończy. Czasem w paskudny sposób- zmienniczka z mojej trzydniowej pracy prywanej, która była tam dwa lata (z przerwami oczywiście) o tym, że nie wraca dowiedziała się po godzinie 21 tuż przed wyjazdem na urlop. Bo rodzina oddaje babcię do domu opieki. I nic tego nie sugerowało. Zdążyła jeszcze zabrać parę rzeczy z tych, które zostawiała...

Takie wydarzenia pokazują, że nikt z nami się nie liczy. Nie tylko z uczuciami, ale przecież my powinniśmy o takich rzeczach również wcześniej wiedzieć, by planować urlop, kolejne zlecenie lub by się najwyraźniej w świeciepo ludzku spakować. 
Ale to się nie zmieni. Jak ktoś ma złudzenia, że jest ceniony i ktoś się z nim liczy, to oby kiedyś nie musiał przejrzeć na oczy. 
Niemcy tak długo stwarzają pozory, jak jesteśmy im potrzebmi. A potem grom z jasnego nieba. 
15 czerwca 2018 11:04 / 2 osobom podoba się ten post
gruba

Takie wydarzenia pokazują, że nikt z nami się nie liczy. Nie tylko z uczuciami, ale przecież my powinniśmy o takich rzeczach również wcześniej wiedzieć, by planować urlop, kolejne zlecenie lub by się najwyraźniej w świeciepo ludzku spakować. 
Ale to się nie zmieni. Jak ktoś ma złudzenia, że jest ceniony i ktoś się z nim liczy, to oby kiedyś nie musiał przejrzeć na oczy. 
Niemcy tak długo stwarzają pozory, jak jesteśmy im potrzebmi. A potem grom z jasnego nieba. 

Wszytko prawda, samo życie. Musimy same zadbać o siebie, same się szanować i cenić, a wtedy niefajne zachowania innych nie będą nas bolały. Przy całej empatii, jaką ma każda z nas (inaczej nie dałybyśmy rady w tej pracy), należy myśleć i dbać o siebie, czyli zachować zdrowy egoizm i asertywność.
15 czerwca 2018 14:27
Zofija

Wszytko prawda, samo życie. Musimy same zadbać o siebie, same się szanować i cenić, a wtedy niefajne zachowania innych nie będą nas bolały. Przy całej empatii, jaką ma każda z nas (inaczej nie dałybyśmy rady w tej pracy), należy myśleć i dbać o siebie, czyli zachować zdrowy egoizm i asertywność.

Dokładnie. Ja w tym domu byłam kilka dni, to poczułam złość z powodu straty czasu i pieniędzy (z domu wyjechałam przy pustej kasie, bo miał być przecież dopływ gotówki, a tu ani  pieniędzy,  ani pracy). I to było moje jedyne zlecenie prywatne, bo w firmie nie byłoby mozliwe takie pozbycie się opiekunki z dnia na dzień (bez konkretnych przyczyn). Ale zmienniczka, która właściwie tam się zadomowiła (w foliaku m.in. na własne potrzeby hodowała pomidory i w tym roku też planowała przywieźć i posadzić) poczuła się jeszcze gorzej.
 
15 czerwca 2018 16:38 / 2 osobom podoba się ten post
Werska

Dokładnie. Ja w tym domu byłam kilka dni, to poczułam złość z powodu straty czasu i pieniędzy (z domu wyjechałam przy pustej kasie, bo miał być przecież dopływ gotówki, a tu ani  pieniędzy,  ani pracy). I to było moje jedyne zlecenie prywatne, bo w firmie nie byłoby mozliwe takie pozbycie się opiekunki z dnia na dzień (bez konkretnych przyczyn). Ale zmienniczka, która właściwie tam się zadomowiła (w foliaku m.in. na własne potrzeby hodowała pomidory i w tym roku też planowała przywieźć i posadzić) poczuła się jeszcze gorzej.
 

Nieźle. Człowiek daje z siebie wszystko, stwarza sobie drugi dom, a tu taka niespodzianka. Trzeba być gotowym, by w każdej chwili opuścić dom. Przecież nawet taka śmierć może przyjść, gdy się tego nie spodziewamy. Zawsze staram się zoorganizować warunki, by żyć, jak u siebie w domu. Ale nigdy nic nie zostawiłam u podopiecznej z myślą, że wrócę i liczę się z tym, że z dnia na dzień będę musiała opuścić miejsce. Pracujac z firmą też trzeba się z czymś takim liczyć. Ale faktycznie mają umowy i jeśli nawet rodzina coś wykombinuje, to firma może wymusić kasę za ten okres, albo by opiekunka została w domu podopiecznych do końca umowy lub do momentu, gdy firma znajdzie jej inne stelle. 
16 czerwca 2018 08:08
No właśnie, z firmą bezpieczniej. Jak już wiedziałam, że tu przyjadę i jechałam z wizytą, to przywiozłam parę rzeczy (spytałam oczywiście, czy mogę). Ale to było tylko to, czego nie szkoda, w razie gdyby coś się nie powiodło. I tak zamierzam robić, jeśli będę wracać. Moja wcześniejsze zmienniczka powiedziała, że szkoda jej kosmetyków, które zostały, bo dobre (trzy dni przed wyjazdem stan pdp. się pogorszył i znalazła się w hospicjum). Trochę mnie to zdziwiło, bo to akurat dużo miejsca nie zajmuje (zostawiała tez ubrania, ale takie,których nie żal) a tam wiadomo było, że w każdej chwili może tak się stać.
16 czerwca 2018 08:47
Werska

No właśnie, z firmą bezpieczniej. Jak już wiedziałam, że tu przyjadę i jechałam z wizytą, to przywiozłam parę rzeczy (spytałam oczywiście, czy mogę). Ale to było tylko to, czego nie szkoda, w razie gdyby coś się nie powiodło. I tak zamierzam robić, jeśli będę wracać. Moja wcześniejsze zmienniczka powiedziała, że szkoda jej kosmetyków, które zostały, bo dobre (trzy dni przed wyjazdem stan pdp. się pogorszył i znalazła się w hospicjum). Trochę mnie to zdziwiło, bo to akurat dużo miejsca nie zajmuje (zostawiała tez ubrania, ale takie,których nie żal) a tam wiadomo było, że w każdej chwili może tak się stać.

Ja bym nawet z zwykły worek na śmieci spakowała.
16 czerwca 2018 23:46
Odlotowa wycieczka. Chyba najfajniejsza ze wszystkich. Dzisiaj zwiedzałam dwa piękne zamki. Zapraszam do oglądania zdjęć.

http://kasiaperla.blogspot.com/2018/06/monchengladbach-ksiezniczka-zwiedza.html?m=1
17 czerwca 2018 07:23
Werska

No właśnie, z firmą bezpieczniej. Jak już wiedziałam, że tu przyjadę i jechałam z wizytą, to przywiozłam parę rzeczy (spytałam oczywiście, czy mogę). Ale to było tylko to, czego nie szkoda, w razie gdyby coś się nie powiodło. I tak zamierzam robić, jeśli będę wracać. Moja wcześniejsze zmienniczka powiedziała, że szkoda jej kosmetyków, które zostały, bo dobre (trzy dni przed wyjazdem stan pdp. się pogorszył i znalazła się w hospicjum). Trochę mnie to zdziwiło, bo to akurat dużo miejsca nie zajmuje (zostawiała tez ubrania, ale takie,których nie żal) a tam wiadomo było, że w każdej chwili może tak się stać.

Nie nie czytasz jak firmy traktują opiekunki ? Wolę sama zająć sie swoimi sprawami jak do tej pory nie miałam zadnych problemów. Nie zostawiam swoich osobistych rzeczy na szteli, gdy mam choć odrobinę wątpliwości,że nie wrócę. Nie biorę dużo ubrań, teraz tez przyjechałam z malutkim neseserem . Wiem gdzie jadę i zabieram tylko to, co mi bedzie niezbędne. Obecna sztela jest wymęczona dzwonili, dzwonili , az mnie namówili . To dom obok mojej ostatniej szteli .
17 czerwca 2018 08:01 / 2 osobom podoba się ten post
Mleczko

Nie nie czytasz jak firmy traktują opiekunki ? Wolę sama zająć sie swoimi sprawami jak do tej pory nie miałam zadnych problemów. Nie zostawiam swoich osobistych rzeczy na szteli, gdy mam choć odrobinę wątpliwości,że nie wrócę. Nie biorę dużo ubrań, teraz tez przyjechałam z malutkim neseserem . Wiem gdzie jadę i zabieram tylko to, co mi bedzie niezbędne. Obecna sztela jest wymęczona :-) dzwonili, dzwonili , az mnie namówili . To dom obok mojej ostatniej szteli .

Ja szukałam sama pracy. Ale nie mam ochoty na oburzone maile od osób, którym odpowiadam, że zajmuję się tylko chodzącymi osobami, bez inkontynencji i właściwie bez mycia. Z firmami to trochę, jak w katalogu - mówię, oni przeglądają i mam. Bez większych problemów. Chociaż kiedyś niektóre się bulwersowały i tłumaczyły, że nie ma takich zleceń. Odpowiadałam, że oni nie mają takich zleceń najwyraźniej, bo takie zlecenia są i do takich jeżdżę od czterech lat. W tym miesiącu dałam ogłoszenie na niemieckich stronach, że szukam pracy właśnie prywatnie. Napisałam, co potrafię i czego oczekuję. Poza dobrym stanem podopiecznego, a nie Pflegefall, napisałam o wolnym dniu i o czasie wolnym. O stawce również nie zapomniałam i o legalnym zatrudnieniu i meldunku. Wejść były setki. Kontaktu zero. Więc wolę firmę. Nie mam co prawda meldunku i pełnych składek, ale tak poza tym mam wszystko. 
17 czerwca 2018 08:17
gruba

Ja szukałam sama pracy. Ale nie mam ochoty na oburzone maile od osób, którym odpowiadam, że zajmuję się tylko chodzącymi osobami, bez inkontynencji i właściwie bez mycia. Z firmami to trochę, jak w katalogu - mówię, oni przeglądają i mam. Bez większych problemów. Chociaż kiedyś niektóre się bulwersowały i tłumaczyły, że nie ma takich zleceń. Odpowiadałam, że oni nie mają takich zleceń najwyraźniej, bo takie zlecenia są i do takich jeżdżę od czterech lat. W tym miesiącu dałam ogłoszenie na niemieckich stronach, że szukam pracy właśnie prywatnie. Napisałam, co potrafię i czego oczekuję. Poza dobrym stanem podopiecznego, a nie Pflegefall, napisałam o wolnym dniu i o czasie wolnym. O stawce również nie zapomniałam i o legalnym zatrudnieniu i meldunku. Wejść były setki. Kontaktu zero. Więc wolę firmę. Nie mam co prawda meldunku i pełnych składek, ale tak poza tym mam wszystko. 

Też szukam sama, czesto jednak jestem z polecenia rodziny gdzie juz pracowałam . Mam jednak inne podejście do pracy opiekunki . Uważam, że tymi nie chodzącymi i uzywającymi pampersów ktoś tez się musi opiekować. Nie wybieram i nie stawiam wygórowanych warunków, taka to praca . A co potrafię to zatrudniający mnie ocenia, nie jestem samochwała, bo to czesto mija się z prawdą.
17 czerwca 2018 11:27
Mleczko

Nie nie czytasz jak firmy traktują opiekunki ? Wolę sama zająć sie swoimi sprawami jak do tej pory nie miałam zadnych problemów. Nie zostawiam swoich osobistych rzeczy na szteli, gdy mam choć odrobinę wątpliwości,że nie wrócę. Nie biorę dużo ubrań, teraz tez przyjechałam z malutkim neseserem . Wiem gdzie jadę i zabieram tylko to, co mi bedzie niezbędne. Obecna sztela jest wymęczona :-) dzwonili, dzwonili , az mnie namówili . To dom obok mojej ostatniej szteli .

Firmy rzeczywiście traktują opiekunki różnie. Dlatego jak szukałam pracy, to aplikowałam do firm, które miały dobre opinie w sieci- żeby zmniejszyć prawdopodobieństwo trafienia na nierzetelną. Z firmą mam umowę, ona z rodziną i nie raczej nie będzie sytuacji, ze po przyjeździe się  dowiaduję, że rodzina  dziękuje, bo zmienili plany- mają przecież jakieś okresy wypowiedzenia. Można w sytuacji kryzysowej zadzwonić do firmy i sądzę, że większość jakoś reaguje. Czytałam o takich, kóre źle potraktowały opiekunki- bo o takich sytuacjach się pisze, a nie, że jest ok. Strach pisać pozytywnie, bo można się spodziewać negatywnych opinii innych opiekunek, nawet, jeśli z daną firmą nie miały doczynienia (ostatnie zdanie napisałam na podstawie moich intensywnych poszukiwań pracy, przeczytałam wtedy dużo opinii na temat firm i tam tak właśnie było- jak ktoś chwalił, to często obrywał po głowie).
Co do pracy na własną rękę- dobra sprawa, ale ze słabym językiem? Małe szanse- ze względu na rodzinę i załatwianie formalności. A choćby jak szukać, jesli nie dasz rady swobodnie rozmawiać przez telefon?
Co do zostawiania rzeczy osobistych- oczywiście, że jeśli są jakieś wątpliwości co do powrotu. Ale nawet jeśli byłam  pewna, że przyjadę (tak jak teraz było) to zostawiłam rzeczy, których nie żal, jeśliby coś nie wyszło. To taka praca, ze zmiana może następić w każdej chwili- bez niczyjej winy.
17 czerwca 2018 13:28
Mleczko

Też szukam sama, czesto jednak jestem z polecenia rodziny gdzie juz pracowałam . Mam jednak inne podejście do pracy opiekunki . Uważam, że tymi nie chodzącymi i uzywającymi pampersów ktoś tez się musi opiekować. Nie wybieram i nie stawiam wygórowanych warunków, taka to praca . A co potrafię to zatrudniający mnie ocenia, nie jestem samochwała, bo to czesto mija się z prawdą.

No a ja jestem zdania, że takimi ludźmi powinien zająć się wykwalifikowany personel. 
17 czerwca 2018 13:37 / 1 osobie podoba się ten post
Werska

Firmy rzeczywiście traktują opiekunki różnie. Dlatego jak szukałam pracy, to aplikowałam do firm, które miały dobre opinie w sieci- żeby zmniejszyć prawdopodobieństwo trafienia na nierzetelną. Z firmą mam umowę, ona z rodziną i nie raczej nie będzie sytuacji, ze po przyjeździe się  dowiaduję, że rodzina  dziękuje, bo zmienili plany- mają przecież jakieś okresy wypowiedzenia. Można w sytuacji kryzysowej zadzwonić do firmy i sądzę, że większość jakoś reaguje. Czytałam o takich, kóre źle potraktowały opiekunki- bo o takich sytuacjach się pisze, a nie, że jest ok. Strach pisać pozytywnie, bo można się spodziewać negatywnych opinii innych opiekunek, nawet, jeśli z daną firmą nie miały doczynienia (ostatnie zdanie napisałam na podstawie moich intensywnych poszukiwań pracy, przeczytałam wtedy dużo opinii na temat firm i tam tak właśnie było- jak ktoś chwalił, to często obrywał po głowie).
Co do pracy na własną rękę- dobra sprawa, ale ze słabym językiem? Małe szanse- ze względu na rodzinę i załatwianie formalności. A choćby jak szukać, jesli nie dasz rady swobodnie rozmawiać przez telefon?
Co do zostawiania rzeczy osobistych- oczywiście, że jeśli są jakieś wątpliwości co do powrotu. Ale nawet jeśli byłam  pewna, że przyjadę (tak jak teraz było) to zostawiłam rzeczy, których nie żal, jeśliby coś nie wyszło. To taka praca, ze zmiana może następić w każdej chwili- bez niczyjej winy.

Te bardzo negatywne opinie wynikają niestety bardzo często z zachlanności opiekunek. W miarę dobrych firmach przeszkadza im niska pensja. Chcą zarabiać więcej i więcej. I wyjeżdżają z gównianymi dla 200, 300 euro więcej. Potem okazuje się, że robią na czarno, nie mogą liczyć na "firmę". Ostatio miałam taki przypadek. Dziewczyna pisze o jakieś koleżance. Podaje mi nazwę firmy, jak niby jest zayrudniona. Niby niemiecka umowa. Ale nie ma meldunku, nie ma żadnego rozliczenia, firma o ile się nie mylę nie miała siedziby w de. Wygladało mi na przekręt. Aha. Nie ma ubezpieczenia. Pisze parę tygodni później, że koleżanka jednak pracowała na czarno. Uciekła i chce przestrzec inne opiekunki, bo gość będzie szukał kolejnej na jej miejsce. Nie mam już pojecia, który to gość. Tyle czasu minęło. Nie moja sprawa. Nie zwrociłam na niego uwagi. Polecam jej moją firmę. Mówię na jakich zasadach zatrudnia. Dziewczyna pyta o kasę. Mówię, że jedna 1200, dwie 1300, ale to chyba zależy od stanu ppdopiecznego, bo widziałam, że mają ogłoszenia za więcej. Mówię, żeby sama zadzwoniła i spytała. Odpowiada, że za tyle to kilka lat temu się pracowało. I szuka dalej. I pewnie wyjedzie z kolejnym gównem, a potem będzie płacz. Przecieź wiadomo, że jak jest więcej, to jakimś kosztem. Składek, podatków lub zlecenie jest poprostu bardzo ciężkie. Czy tak trudno to zrozumieć? Do niektórych nie mam nerwów i myślę sobie, że szkoda tylko mojego czasu.