Perły rzucone przed damy

21 czerwca 2018 01:20
Mleczko

Siejesz propagande i dołujesz nas. Czytasz wpisy innych opiekunek, czy tylko swoje ? Ile dziewczyn ma poniżej standardu ? Tez nie wiem jak będę miała od jutra, może beznadziejnie . I nie kazda ma wybów i dobrze wiesz dlaczego . Doradź wprost jak taką robotę ze " zdalnie kierowaną " podopieczna załatwić . Bo dobrymi radami to piekło wybrukowane . 

Jak już pisałam - każdy ma wybór. 
21 czerwca 2018 17:10 / 1 osobie podoba się ten post
Osoby, które chętnie oglądają zdjęcia, zapraszam na wycieczkę po Willich. Zameczek, rzeźby, kościoły, fontanny. Fajne miasteczko. Uwielbiam rzeźby. A jak zobaczyłam w internecie tą, którą w poście umieściłam, jako pierwszą, odrazu zadecydowałam, że muszę tam być. Pomyśleć, że rok pracowałam pobliżu, a nigdy nie byłam w tych miejscach. Bez auta jednak daleko się nie dojedzie. Teraz full wypas. Ja decyduję, gdzie jadę i co oglądam. Jeśli kogoś to dołuję, wybaczcie.
http://kasiaperla.blogspot.com/2018/06/wiilich-schloss-neersen-i-willich.html?m=1
 
21 czerwca 2018 17:30
Fajne zdjęcia. Też lubię zwiedzać i oglądać fajne miejsca- i tutaj mogę.
21 czerwca 2018 20:31 / 1 osobie podoba się ten post
Werska

Fajne zdjęcia. Też lubię zwiedzać i oglądać fajne miejsca- i tutaj mogę.

Dzięki. Dzięki zdjęciom mogę się dłużej coeszyć wypadem. A nawet bardziej, widząc, jak ładne miejsca widziałam. Trochę mnie wykańcza to zwiedzanie, ale lepsze to niż siedzenie z podopieczną. Gdy jestem w pl, wolę siedzieć w domu. Może przy okazji złapię bakcyla podróżnika. 
21 czerwca 2018 20:57 / 1 osobie podoba się ten post
Jak jestem w domu to też nie siedzę. Teraz mam zaplanowane spotkanie klasowe- z okazji rocznicy matury, wyjazd do Gdańska z przyjaciółką, kilkudniowy wypad rowerowy z synami po Suwalszczyźnie. I to raczej nie wszystko, tylko to, co już wiem teraz.
22 czerwca 2018 00:00 / 1 osobie podoba się ten post
Werska

Jak jestem w domu to też nie siedzę. Teraz mam zaplanowane spotkanie klasowe- z okazji rocznicy matury, wyjazd do Gdańska z przyjaciółką, kilkudniowy wypad rowerowy z synami po Suwalszczyźnie. I to raczej nie wszystko, tylko to, co już wiem teraz.

Super. Zazdroszczę. 
22 czerwca 2018 13:37 / 3 osobom podoba się ten post
Mleczko

Opieka tak ogólnie, to specyficzne zajęcie . I nie da sie pracować tylko w okreslonych godzinach pracy . W nocy gdy masz nawet w umowie zapewnione, że nie musisz wstawać, to co , podopieczna woła, prosi, nie wiesz czego akurat potrzebuje - nie wstaniesz ? nie zapytasz ? nie podasz wody ? Tylko ktoś kto jest pozbawiony uczuć wyższych może pisac o pracy w opiece lekko i trzymac sie sztywno godzin .Dlatego nie pisze andronów, że w nocy nie wstanę, wstanę . Bo nie mogę leżeć w łóżku i napawać się cudzym cierpieniem . Opieka to powołanie, za które płacą . Masz rację ważne jesy miejsce pracy, ale kasa też ważna .

Tak jest, trudny temat i każdy pewnie w czterech ścianach postępuje podobnie. Nikt nie zostawi starego człowieka bez pomocy jak zajdzie taka potrzeba, nawet po godzinach pracy.
22 czerwca 2018 15:53 / 2 osobom podoba się ten post
Mariakwiecien

Tak jest, trudny temat i każdy pewnie w czterech ścianach postępuje podobnie. Nikt nie zostawi starego człowieka bez pomocy jak zajdzie taka potrzeba, nawet po godzinach pracy.

Nie sądzę, żeby ktokolwiek tu pisał o zostawianiu kogokolwiek samemu. Temat jest rzeczywiście trudny. Może sytuacja zmienić się z dnia na dzień. Jak byłam wcześniej u leżącej pani to noce przesypiała, dwa razy zdarzyło się, że zeszłam do niej. Po moim wyjeździe zaczęło się to zmieniać i pod koniec drugiej zmiany wstawanie nocne było częste. Moja obecna podopieczna wstaje kilka razy w nocy, ale nie budzi mnie- nawet wody wtedy nie spuszcza, żeby nie przeszkadać opiekunce, dopiero ranao. Ale jak długo będzie jeszcze chodzić o lasce- nie wiadomo- taka to praca.
Ale mi te dyskusje uświadomiły, że jestem tu pomocą, która też ma swoje prawa. I mój czas pracy to nie 24 na dobę. Mam swoje do zrobienia, jestem obok w razie potrzeby, mam zadbać o podopieczną i tyle. Nie muszę się spinać i szukać sobie zajęcia, bo wcześniej miałam wrażenie, że muszę być stale widoczna.
 
22 czerwca 2018 23:52 / 1 osobie podoba się ten post
Werska

Nie sądzę, żeby ktokolwiek tu pisał o zostawianiu kogokolwiek samemu. Temat jest rzeczywiście trudny. Może sytuacja zmienić się z dnia na dzień. Jak byłam wcześniej u leżącej pani to noce przesypiała, dwa razy zdarzyło się, że zeszłam do niej. Po moim wyjeździe zaczęło się to zmieniać i pod koniec drugiej zmiany wstawanie nocne było częste. Moja obecna podopieczna wstaje kilka razy w nocy, ale nie budzi mnie- nawet wody wtedy nie spuszcza, żeby nie przeszkadać opiekunce, dopiero ranao. Ale jak długo będzie jeszcze chodzić o lasce- nie wiadomo- taka to praca.
Ale mi te dyskusje uświadomiły, że jestem tu pomocą, która też ma swoje prawa. I mój czas pracy to nie 24 na dobę. Mam swoje do zrobienia, jestem obok w razie potrzeby, mam zadbać o podopieczną i tyle. Nie muszę się spinać i szukać sobie zajęcia, bo wcześniej miałam wrażenie, że muszę być stale widoczna.
 

Nie wiem dlaczego ludzie popadają ze skrajności w skrajność i jeśli ktoś tłumaczy im, że nie jesteśmy na każde zawołanie, wkraczają w mroczne wizje umierającej podopiecznej i bezczynnej opiekunki. Dzięki werska. Z reguły nie przywiązuje wagi do ników, ale widzę, że nie pierwszy raz probujesz coś wytłumaczyć moim zdaniem osobom, które nie chcą pewnych spraw zrozumieć. Taka sprawa na bierząco, która w sumie jest nawet w temacie tutaj: pamiętacie wojsztyna? Znowu piszą, że nie woadomo, jak to się stało, że zajmował się w domu chorymi, bo w polsce nie było go nawet na liście pielęgniarek. Kuu.. jego mać. A ktora/ który z nas jest na liście pielęgniarek? I w tym jest cały problem. My nie powinnyśmy jeździć do podopiecznych, które same w nocy do kibla nie pójdą, czy nie wezmą sobie szklanki wody. A jeśli nawet, to ktoś inny powinien przy nich czuwać, a my zajmujemy się domem. Zwłaszczą w nocy. Ale i w dzień. Przypadki leżące, umierające, agresywne demencje to nie nasza działka i ktoś inny powinien się nimi zajmować, a my powinnyśmy być dodatkiem zajmującym się domem. Ale jak jeździ się do takich ludzi, nie ma tam na stałe opieki medycznej to i trudno zrozumieć, jak to jest z tą szklanką wody w środku nocy. 
23 czerwca 2018 07:14 / 2 osobom podoba się ten post
Mariakwiecien

Tak jest, trudny temat i każdy pewnie w czterech ścianach postępuje podobnie. Nikt nie zostawi starego człowieka bez pomocy jak zajdzie taka potrzeba, nawet po godzinach pracy.

Najlepiej nie podpisywać umowy w ktorej jest (nawet ) określona ilość godzin pracy a reszta czasu nazwana szumnie " czuwaniem" . To nie jest praca dla samolubów,wygodnickich i olewatorów. To jest praca, za którą ludzie płacą niemałe pieniądze . Zastawiają swoje domy w bankach ,żeby spedzić ten ostatni czas w swoim domu. I jakby nie patrzył każda ze stron ma swoją racę. Tylko trzeba mieć na uwadze, że skoro decyduję się na taką pracę to musze ja wykonać zgodnie ze swoim sumieniem. A sumienie jak wiadomo, kazdy ma swoje. Nauczyłam sie brac takie sztele, na których spokojnie pracuję, chociaz nie powiem, że zawsze miałam z górki. 
23 czerwca 2018 08:47
Mleczko napisałaś, że "nauczyłaś się brać takie sztele, na których spokojnie pracuję". Ale zawsze są nowe, które niby wiedzą, na co się piszą i są wysyłane do przypadków, którymi zajmować się nie powinny. Dawno temu, bo po liceum byłam rok w studium pielęgniarskim (dwuletnie było). I tam miałam zajęcia z takiej podstawowej opieki nad pacjentem. Gdyby nie to, to byłoby mi ciężko na moim pierwszym zleceniu, gdzie była osoba leżąca, z przykurczami, z którą trzeba było robić wszystko. Jedyne, co mogła, to trzymać w ręku piłeczkę (w ramach ćwiczeń, ale już wypuścić jej nie dawała rady) i zasygnalizować potrzeby. Jak taką osobę myć, przebierać, sadzać na fotelu do jedzenia czy toaletowym umiałam ze szkoły. Ale znajoma pracująca w opiece kilka lat załatwiła sobie plecy na takich zleceniach i teraz ledwo chodzi.
Wg. nie chodzi tu o to, żeby poświęcić się dla podopiecznego kosztem siebie, ale żeby to była praca, gdzie firma zadba o odpowiednie dobranie opiekunki (chodzi o doświadczenie i umiejętności) do danej osoby. Również o zadbanie o nas- i o psychikę i organizm. Sądzę, że w sporej części tej pracy wahadło wychyla się w stronę wykorzystywania, a nie równowagi pomiędzy potrzebami obu stron. I takie dyskusje mogą pomóc w upominaniu się opiekunek o przestrzeganie swoich praw u firm, podopiecznych. W różnych wspomnieniach opiekunek i potem w komentarzach do nich czytałam, że ta osoba nie nadaje się do opieki domowej, albo nie w ten sposób. Była sytuacja, gdzie córka powiedziała swojej matce, że może wzywać opiekunkę kiedy chce- i ta to robiła, dzień i noc do dupereli, opiekunka zmęczona, niewyspana bo pani ma taki kaprys. Nie o to chyba chodzi?
Dla mnie to jest praca, w której się odnalazłam. Nie powołanie, któremu mam się oddać. Nie zaniedbuję przez to osoby, którą się opiekuję. W tej chwili mam lekkie miejsce. Ale gdybym była w takim, gdzie jest kiepsko, to czułabym się źle, gdybym po prostu zmieniła miejsce godząc się na wszystko w danym momencie a nic z tym nie próbowała zrobić- na zasadzie, że niech się inni później męczą.
Jeśli to oznacza, że jestem samolubem, bo nie chcę poświęcić się całkowicie dla podopiecznego, to ok. Jestem
23 czerwca 2018 09:07 / 2 osobom podoba się ten post
Werska

Mleczko napisałaś, że "nauczyłaś się brać takie sztele, na których spokojnie pracuję". Ale zawsze są nowe, które niby wiedzą, na co się piszą i są wysyłane do przypadków, którymi zajmować się nie powinny. Dawno temu, bo po liceum byłam rok w studium pielęgniarskim (dwuletnie było). I tam miałam zajęcia z takiej podstawowej opieki nad pacjentem. Gdyby nie to, to byłoby mi ciężko na moim pierwszym zleceniu, gdzie była osoba leżąca, z przykurczami, z którą trzeba było robić wszystko. Jedyne, co mogła, to trzymać w ręku piłeczkę (w ramach ćwiczeń, ale już wypuścić jej nie dawała rady) i zasygnalizować potrzeby. Jak taką osobę myć, przebierać, sadzać na fotelu do jedzenia czy toaletowym umiałam ze szkoły. Ale znajoma pracująca w opiece kilka lat załatwiła sobie plecy na takich zleceniach i teraz ledwo chodzi.
Wg. nie chodzi tu o to, żeby poświęcić się dla podopiecznego kosztem siebie, ale żeby to była praca, gdzie firma zadba o odpowiednie dobranie opiekunki (chodzi o doświadczenie i umiejętności) do danej osoby. Również o zadbanie o nas- i o psychikę i organizm. Sądzę, że w sporej części tej pracy wahadło wychyla się w stronę wykorzystywania, a nie równowagi pomiędzy potrzebami obu stron. I takie dyskusje mogą pomóc w upominaniu się opiekunek o przestrzeganie swoich praw u firm, podopiecznych. W różnych wspomnieniach opiekunek i potem w komentarzach do nich czytałam, że ta osoba nie nadaje się do opieki domowej, albo nie w ten sposób. Była sytuacja, gdzie córka powiedziała swojej matce, że może wzywać opiekunkę kiedy chce- i ta to robiła, dzień i noc do dupereli, opiekunka zmęczona, niewyspana bo pani ma taki kaprys. Nie o to chyba chodzi?
Dla mnie to jest praca, w której się odnalazłam. Nie powołanie, któremu mam się oddać. Nie zaniedbuję przez to osoby, którą się opiekuję. W tej chwili mam lekkie miejsce. Ale gdybym była w takim, gdzie jest kiepsko, to czułabym się źle, gdybym po prostu zmieniła miejsce godząc się na wszystko w danym momencie a nic z tym nie próbowała zrobić- na zasadzie, że niech się inni później męczą.
Jeśli to oznacza, że jestem samolubem, bo nie chcę poświęcić się całkowicie dla podopiecznego, to ok. Jestem

Napisałam, że nauczyłam sie brac takie sztele , ale nie napisałam, że biorę tylko takie gdzie można " lezec pod gruszą na dowolnie wybranym boku.... " . Tez lubię zwiedzać , chodzić na kawę , mieć wolne, ale to nie jest moim priorytetem . Ja jadę do pracy i to mój głowy powód wyjazdu . Kazda z nas czegoś innego doświadczyła i inne wartosci ma . Każda też może swoje zdanie wyrazić . Moja pierwsza sztela 950 € podopieczna leżąca z odlezynami Al z P . Tam nauczyłam sie roboty, pracowałam na tym miejscu 2,5 roku . Wspominam to miejsce pracy i określam jako badzo serdeczne . Bo gdybym kładła nacisk na to , że chcę miec pod opieką osobę sprawną, odzielną łazienkę , internet i duzo kasy, to nie doszłabym do tego, do czego doszłam . Pracuję przeważnie ( od jakiegos czasu z polecenia ) a ktoś kto poleca bierze na siebie odpowiedzialność . Więc cieszę sie, że mam wsparcie u ludzi , u których pracowałam. I to by było na tyle, jak mówił pewien prof.mniemanologii stosowanej .
23 czerwca 2018 10:50 / 2 osobom podoba się ten post
Ale ja odbieram to tak, że w swoich wpisach oceniasz, że ktoś, kto nie czuje się na siłach/nie chce pracować z osobami w ciężkim stanie- choć ma wybór i może wybrać kogoś, kto bardziej pasuje do jego potrzeb to egoista, samolub i chce tylko leżeć. Dlatego biorę udział w tej dyskusji tutaj. Ja nie wybierałam, ale trafiłam teraz i poprzednio w bardzo lekkie miejsce i się z tego cieszę. To był przypadek, nie mój wybór. Ale właśnie dzięki takim dyskusjom dociera do mnie, że to ja decyduję. I mogę jechać w miejsce, gdzie będę się dobrze czuła. Może to być osoba leżąca- u takiej pracowałam i było w porządku (zrezygnowałam, bo zmienniczka tak sobie plan pracy ustaliła, że chciała mieć całe wakacje wolne i w sumie pracowałabym 1,5 miesiąca w czasie 5 miesięcy- nie odpowiadało mi to), choć było przy niej sporo zajęcia.
Ale wcześniej, jako początkująca w tej branży nie wiedziałam, co mogę, co powinnam jeszcze robić, jak się zachowywać, kiedy to, co trzeba zrobione. Firma nie była za bardzo pomocna (jestem teraz w innej i mam wrażenie, że tu mogę liczyć na więcej wsparcia).
Podoba mi się twój system pracy, daje większe możliwości , ale nie czuję się na siłach, żeby na niego przejść (język, doświadczenie, brak kontaktów). Dlatego na razie pracuję z firmą.
Nie wiem, jak długo będę tak pracować, z jakimi ludźmi i w jakich warunkach. Dlatego z zainteresowaniem czytałam wpisy Grubej. Dla mnie są przejawem większej świadomości na temat warunków tej pracy, a nie egoizmu. Choć dalej uważam, że nie da się pracować tyle godzin, ile jest w umowie i zrobić to, co trzeba. Nocne wstawanie w nagłych przypadkach, dodatkowe czynności wynikłe z jakiegoś czasowego problemu moim zdaniem zawierają się w "czuwaniu", które taż jest elementem naszej pracy- nie widziałam, żeby gdziekolwiek ktokolwiek napisał, że nie wstanie, czy nie zrobi czegoś, bo limit czasu wyczerpał. Moim zdaniem chodzi tu o takie podejście, żeby nie być nadgorliwym. Ja na moim pierwszym zleceniu byłam. I właśnie tego chcę uniknąć.
Poza tym w każdej chwili może tu się sporo zmienić- np. nocnego wstawania nie było, teraz jest, bo taka potrzeba. Rozumiem, że w trakcie zlecenia nic się nie zmienia. Ale dlaczego kiedy przyjeżdża zmienniczka jest na takich samych zasadach, umowach , itp.? Informacja o stanie pdp ciągle ta sama (u mnie np. pisało, że czyta i sama je- a tak już od roku nie było).
Mleczko, jestem ciekawa jak to u ciebie w umowie jest- jeśli następuje radykalna zmiana stanu podopiecznego i zmieniają się jego potrzeby to coś zmieniasz, renegocjujesz, czy pozostajesz na tym samym?
23 czerwca 2018 11:20
:"Ale ja odbieram to tak, że w swoich wpisach oceniasz, że ktoś, kto nie czuje się na siłach/nie chce pracować z osobami w ciężkim stanie- choć ma wybór i może wybrać kogoś, kto bardziej pasuje do jego potrzeb to egoista, samolub i chce tylko leżeć" a gdzie tak napisałam ? nie oceniam nikogo i nie pisze, że ja sobie wybiorę a inne to są be - bo nie potrafią i jeszcze napisać, że każda ma wybór. Jaki wybór ? jesli ktoś decyduje za mnie i wysyła mnie wg własnego uznania to ja mam wybór ? Nie ma sensu prowadzic dyskusji .
23 czerwca 2018 11:47
To nie ma sensu czy mam odpowiedzieć gdzie tak napisałaś? Są różne firmy i różne zlecenia u nich. Taki wybór.