Perły rzucone przed damy

28 czerwca 2018 08:02 / 1 osobie podoba się ten post
Druga część wycieczki - Krefeld ZOO. Zamiast zwierząt, piękne afrykańskie rzeźby. Zapraszam!!!
http://kasiaperla.blogspot.com/2018/06/zoo-inaczej-krefeld.html?m=1
30 czerwca 2018 01:47 / 1 osobie podoba się ten post
Nie wiem, czy ktoś z tego portalu wchodzi na mojego bloga, ale wrzucę, co mi tam
http://kasiaperla.blogspot.com/2018/06/kat-widzenia-zalezy-od-czasu-przeduzenia.html?m=1
 
30 czerwca 2018 07:44
Zaglądam.
30 czerwca 2018 08:48 / 1 osobie podoba się ten post
Werska

Zaglądam.

Fajno. Z innego forum mi wyświetla, że zaglądają. Linka tego forum nie wyświetla lub nie potrafię go zidentyfikować. Nawet jak jeden rodzynek zagląda, warto wklejać linki. Miłego dnia. 
30 czerwca 2018 18:05 / 1 osobie podoba się ten post
gruba

Nie wiem, czy ktoś z tego portalu wchodzi na mojego bloga, ale wrzucę, co mi tam
http://kasiaperla.blogspot.com/2018/06/kat-widzenia-zalezy-od-czasu-przeduzenia.html?m=1
 

Jestem twoją wierną czytelniczką, nie zawsze zgadzam się z tobą, ale to normalne. Jesteśmy różni.
30 czerwca 2018 22:45 / 1 osobie podoba się ten post
Magdalenka

Jestem twoją wierną czytelniczką, nie zawsze zgadzam się z tobą, ale to normalne. Jesteśmy różni. :-)

Dzięki. Czasami sama z sobą się nie zgadzam, więc się nie gniewam 
Dzisiaj byłam w ogrodzie botanicznym. Fajnie wyjść z domu na pół dnia. Jestem jednak z natury wieśniakiem - po zoo i ogrodzie botanicznym nie byłam tak zmeczona, jak po mieście. Na środę albo holland albo krefeld miasto. Chętnie pojechalabym do holland, ale nie wiem. Tak niby kolej na krefeld miasto. Tylko, że Holandiaw sobotę odpada, bo ponoć Niemcy walą wszyscy wtedy w tym kierunku. Lepiej więc pojechać tam w środę a na sobotę ruszyc na krefeld. Męczą te wycieczki, ale dobrze. Czas szybko leci i nie myślę tyle. 
Fotki z ogrodu. Zapraszam!
http://kasiaperla.blogspot.com/2018/06/ogrod-botaniczny-w-krefeld.html?m=1
 
01 lipca 2018 07:41
Ja też lubię, jak zmęczona wracam ze spacerów. Czasem 3 godziny marszu. Czasem gdzieś po drodze na ławce przysiądę, poczytam i wracam. Nie trzymam się sztywno wcześniejszych planów. Jedynie tego, o czym piszesz- niektóre kierunki w weekendy odpadają.
01 lipca 2018 09:59 / 1 osobie podoba się ten post
Dokładnie. Raz w sobotę byłam w zamku reydl i wickard. Za dużo ludzi. Dlatego z wypadem do zoo byłam już mądrzejsza i pojechałam tam w środę. Najchętniej z wypadów w sobotę bym zrezygnowała, ale męczy mnie siedzenie w domu z podopieczną. Niby schodzę jedynie na posiłki i to jest najgorszy moment. Nie do zniesienia. U sofjencji prawie wogóle nie siedziałam w swoim pokoju, bo dobrze się czułam w całym domu. Tu wychodzę z niego tylko, gdy muszę.
01 lipca 2018 20:07
Ale moja podopieczna dzisiaj o mało jakieś zapaści dostała. Na szczęście do wieczora doszła do siebie. A jak wasze znoszą pogodę?
Posta napisałam o pojeniu podopiecznych
Pozdrawiam. Dzisiaj robię sobie beauty dzień. Od stóp do głowy "/>
http://kasiaperla.blogspot.com/2018/07/jak-dbac-o-odpowiednie-nawodnienie.html?m=1
01 lipca 2018 21:01
Nie wiem, czy to z powodu pogody, ale od jakiegoś czasu ciśnienie ma bardzo niskie. Lekarz o tym wie, i pojutrze przyjedzie o 6 rano jej zmierzyć. Sądzę, że te upały, albo zmiany temperatur mają kiepski wpływ na nią.
01 lipca 2018 21:16
Co do tej soli, o której piszesz na blogu, to przypomniała mi się rada ze Świata Młodych na letnie wędrówki- żeby jeść posolonego pomidora na kanapce... Potas, sód- szybko z organizmu wypacamy. Jak ważne są mikroelementy przekonałam się w hotelu. Ciężka praca, na zmywaku dodatkowo pot spływał po plecach nie tylko z powodu ruchu, ale i temperatury. I zaczęłam mieć problemy- zawroty i bóle głowy, mdłości, czasem nawet wymioty. I dopiero jak koleżanka wyciągnęła z szafki musujące elektrolity doznałam olśnienia. I zaczęłam tam pić to, co miałam dostępne- woda z miodem, cytryną i solą. Problemy minęły. A przecież wiedziałam o tym, ale jakoś zapomniałam.
Starsi ludzie mają z tym rzeczywiście problem, akurat Malina nie ma z tym problemów. Ale musiałam pilnować leżącą podopieczną, bo choć była w stanie powiedzieć, że chce pić, to właściwie tego nie robiła, trzeba było jej proponować.
01 lipca 2018 23:07 / 1 osobie podoba się ten post
Werska

Co do tej soli, o której piszesz na blogu, to przypomniała mi się rada ze Świata Młodych na letnie wędrówki- żeby jeść posolonego pomidora na kanapce... Potas, sód- szybko z organizmu wypacamy. Jak ważne są mikroelementy przekonałam się w hotelu. Ciężka praca, na zmywaku dodatkowo pot spływał po plecach nie tylko z powodu ruchu, ale i temperatury. I zaczęłam mieć problemy- zawroty i bóle głowy, mdłości, czasem nawet wymioty. I dopiero jak koleżanka wyciągnęła z szafki musujące elektrolity doznałam olśnienia. I zaczęłam tam pić to, co miałam dostępne- woda z miodem, cytryną i solą. Problemy minęły. A przecież wiedziałam o tym, ale jakoś zapomniałam.
Starsi ludzie mają z tym rzeczywiście problem, akurat Malina nie ma z tym problemów. Ale musiałam pilnować leżącą podopieczną, bo choć była w stanie powiedzieć, że chce pić, to właściwie tego nie robiła, trzeba było jej proponować.

Ja sama zapominam albo czasami najzwyczajniej w życiu nie chce mi się sięgnąć po wodę. Dopiero jak odczuwam zmęczenie najczęściej po kilku dniach, gdy mało piję, dopiero zaczynam się pilnować. A to z solą może warto ponownie stosować. Wcześniej nosiłam kryształki soli w kieszeni i popijałam je wodą. Dawno już tego zaniechałam. 
02 lipca 2018 13:06 / 2 osobom podoba się ten post
Werska

Nie sądzę, żeby ktokolwiek tu pisał o zostawianiu kogokolwiek samemu. Temat jest rzeczywiście trudny. Może sytuacja zmienić się z dnia na dzień. Jak byłam wcześniej u leżącej pani to noce przesypiała, dwa razy zdarzyło się, że zeszłam do niej. Po moim wyjeździe zaczęło się to zmieniać i pod koniec drugiej zmiany wstawanie nocne było częste. Moja obecna podopieczna wstaje kilka razy w nocy, ale nie budzi mnie- nawet wody wtedy nie spuszcza, żeby nie przeszkadać opiekunce, dopiero ranao. Ale jak długo będzie jeszcze chodzić o lasce- nie wiadomo- taka to praca.
Ale mi te dyskusje uświadomiły, że jestem tu pomocą, która też ma swoje prawa. I mój czas pracy to nie 24 na dobę. Mam swoje do zrobienia, jestem obok w razie potrzeby, mam zadbać o podopieczną i tyle. Nie muszę się spinać i szukać sobie zajęcia, bo wcześniej miałam wrażenie, że muszę być stale widoczna.
 

Pewnie, że tak. W każdej pracy mamy swoje prawa, ale ta praca jest wyjątkowo niereformowalna, moim zdaniem. Nie ma porównania z żadną inną pracą przez to, że mieszkamy z podopieczną. Byle do zjazdu, trzeba odpocząć i podjąć decyzję co dalej.
02 lipca 2018 21:43 / 2 osobom podoba się ten post
Mariakwiecien

Pewnie, że tak. W każdej pracy mamy swoje prawa, ale ta praca jest wyjątkowo niereformowalna, moim zdaniem. Nie ma porównania z żadną inną pracą przez to, że mieszkamy z podopieczną. Byle do zjazdu, trzeba odpocząć i podjąć decyzję co dalej.

Ja patrzę, by wymęczyć do końca roku. Nie chcę, żeby te lata w Niemczech poszły na marne. Ale uważam tak, jak ty - w tej pracy nigdy nie będzie dobrze, chociaż rząd polski, niemiecki, niemieckie rodziny stanęły na głowie. Mieszkanie z kimś obcym 24 na dobę to katusze. Nie praca. Tylko samo mieszkanie z tymi ludźmi. Ja mam naprawdę dobre zlecenie. Bardzo lubię i szanuję babkę. Dziadka trudniej mi szanować, bo nie cierpię ludzi, co chcą komuś na siłę dogodzić i robią z siebie niepotrzebnie cierpietnika. Ale lubie go. Czasami można z nim pożartować. Pomaga mi. Ale czasami mam coś takiego, że jak słyszę, że kręcą się za ścianą, mam wrażenie, że eksploduję. Tak mnie to drażni. A przecież to nic takiego. Najgożej jest właśnie w poniedziałki, gdy w niedziele ani oni, ani ja nie wychodzę z domu poza spacerem. Przychodzi czas wolny i jak ich nie widzę pół dnia, przechodzi mi złość. A potem znowu. Przecież to się udusić można. Zwariować. A oni pewnie też czasami nie mogą się już na mnie patrzeć. Taka praca powinna być zabroniona. Powinno się mieszkać gdzie indziej. W gasyronomi miałam pokój zawsze od szefa. Ale nigdy się tak nie dusiłam, jak w opiece. Każdy w swoim pokoju robił co chciał i kiedy chciał. Wychodził. 
02 lipca 2018 22:22 / 2 osobom podoba się ten post
Dla mnie też w opiece domowej było ważne wolność i swoboda, której nie miałam we wspólnym gospodarstwie z PDP. Mieszkanie i tzw. bycie na zawołanie 24 godziny na dobę przez 2-ce naprawdę wywysają z nas energię życiową. Teraz, kiedy zmieniłam sobie system pracy na normalną etatową w Seniorenheimie, jestem bardzo zadowolona i nie odliczam już każdego dnia mojej służby. Poprostu pracuję i prowadzę normalne życie, mimo że z dala od rodziny. Wolność i swoboda rekopensuje mi rozłokę. Organizuję sobie tak czas wolny/prywatny, że nie dołuje mnie praca na wyjeździe.