Dokładnie jak ktoś jest pokorny u ugodomy całe życie to taki zostaje ale jak ktoś jest wredny tylko rozum go chamuje to na starość puszczająć mu zwieracze pokazuje swoją osobowosc
(usunięte)
Dokładnie jak ktoś jest pokorny u ugodomy całe życie to taki zostaje ale jak ktoś jest wredny tylko rozum go chamuje to na starość puszczająć mu zwieracze pokazuje swoją osobowosc
(usunięte)
(usunięte)
Wcale to nie jest prawdą . Znam z doświadczenia i z całą stanowczością stwierdzam, że choroba czyni z człowiekiem co chce . Nic tu nie ma do rzeczy charakter . Wynika z tego, że prawie wszyscy nasi podopieczni byli złymi ludżmi ?
Choroba zmienia ludzi a demencja i Al,to jest wyjątkowy agresor!
A czy wszybcy podopieczni są wredni no nie ja miałam podopiecznych badzo dobrych i jak to wytłumaczyć
Nie ma sprawiedliwości, ja mam zawsze ( do tej pory) dobrych . I jak to wytłumaczyć ?
Ja raczej miewam wrednych. Aczkolwiek, gdy siedzę u nich dlugo, widzę, jak się pozytywnie zmieniają w stosunku do mnie. Myślę, że opiekunka staje się im najbliższym człowiekiem, drugim partnerem. Jeśli jest oczywiscie wystarczająco długo. Niestety jeździmy na krótkie zlecenia. Wiadomo system 24 h nie pozwala, by pracować u nich bez przerwy. Przez co najczęściej spotykamy się z niezadowolenie i agresją, która nie zawsze musi być wynikiem choroby. Owszem, wiele nieporozumień i sporów może wynikać z choroby. Ale opiekunka powinna wiedzieć, że nie dyskutuje się niepotrzebnie, nie wchodzi w drogę. Inne konflikty są wywołane charakterem, a jeszcze inne tym, że podopieczni czują się zawiedzeni. Zawiedzeni bliski, ciężko pogodzić im się ze swoim losem i tym, że muszą żyć z obcą osobą pod jednym dachem. Cała ta frustracja jest wyładowywana na nas. Nie każda agresja jest wynikiem choroby. Jeśli czasami nie potrafię jej wytłumaczyć, mówię sobie, że to jest choroba, bo tak jest łatwiej. Niekoniecznie jednak musi to być prawdą. Nie przyjechałam tu jednak ani jako psycholog, ani jako psychiatra, ani jako neurolog.
Ja raczej miewam wrednych. Aczkolwiek, gdy siedzę u nich dlugo, widzę, jak się pozytywnie zmieniają w stosunku do mnie. Myślę, że opiekunka staje się im najbliższym człowiekiem, drugim partnerem. Jeśli jest oczywiscie wystarczająco długo. Niestety jeździmy na krótkie zlecenia. Wiadomo system 24 h nie pozwala, by pracować u nich bez przerwy. Przez co najczęściej spotykamy się z niezadowolenie i agresją, która nie zawsze musi być wynikiem choroby. Owszem, wiele nieporozumień i sporów może wynikać z choroby. Ale opiekunka powinna wiedzieć, że nie dyskutuje się niepotrzebnie, nie wchodzi w drogę. Inne konflikty są wywołane charakterem, a jeszcze inne tym, że podopieczni czują się zawiedzeni. Zawiedzeni bliski, ciężko pogodzić im się ze swoim losem i tym, że muszą żyć z obcą osobą pod jednym dachem. Cała ta frustracja jest wyładowywana na nas. Nie każda agresja jest wynikiem choroby. Jeśli czasami nie potrafię jej wytłumaczyć, mówię sobie, że to jest choroba, bo tak jest łatwiej. Niekoniecznie jednak musi to być prawdą. Nie przyjechałam tu jednak ani jako psycholog, ani jako psychiatra, ani jako neurolog.
Naprawdę nie słyszałaś zwrotu "perła"? Dzisiaj nawet caritas do mojej podopoecznej mówił, że ma perłę w domu, mrugając do mnie okiem.
Dokładnie tak naprawdę to my jestesmy hausfilfe a nie psycholog który musi umieć postępować z chorym człowiekiem
Nie o to chodzi. :-) Chciałam zagaić rozmowę bo kto lepiej wyjaśni co to znaczy, jak nie ty. W końcu to tytuł twojej książki.