Nie siedzę tutaj do 2 maja, ale pojutrze jadę na stare śmieci- do panów dwóch. Jak z agencji zadzwonili, to od razu się ucieszyłam! Już zaczynam się pakować.


Nie siedzę tutaj do 2 maja, ale pojutrze jadę na stare śmieci- do panów dwóch. Jak z agencji zadzwonili, to od razu się ucieszyłam! Już zaczynam się pakować.
No i super..nie wiem.kto bardziej się z tego ucieszył Ty czy Ta Bukietowa? A Bukietowa sama zostaje ? :oklaski:
Właśnie ustaliliśmy z agencją/rodziną/zmienniczką, że pojadę do roboty za ok. miesiąc. Tu i tam się więcej wyjaśni, rodzina nie chce innej opiekunki, no kochają mnie kurna :stres: :stres: Mogę sobie pozwolić na dłuższy pobyt w domciu to co się pchać. Ale lenistwo !!!
Nie siedzę tutaj do 2 maja, ale pojutrze jadę na stare śmieci- do panów dwóch. Jak z agencji zadzwonili, to od razu się ucieszyłam! Już zaczynam się pakować.
Nie siedzę tutaj do 2 maja, ale pojutrze jadę na stare śmieci- do panów dwóch. Jak z agencji zadzwonili, to od razu się ucieszyłam! Już zaczynam się pakować.
:oklaski:hura jest sprawiedliwości na tym świecie
Sypiam dobrze, długo. Mocno się nie przepracowuję- fizycznie. A po 20 jestem taka zmęczona...
Sypiam dobrze, długo. Mocno się nie przepracowuję- fizycznie. A po 20 jestem taka zmęczona...
Chyba obie- Gusia i Konwalia macie po trochu rację...
A dziś dziś drugi raz dałam się z równowagi wyprowadzić. Rano, jeszcze w koszuli i bez zębów (górnych) przyczepiła się, że śmieci nie wyniosłam z łazienki i kuchni i mam to natychmiast zrobić. Wydawało się jej, że dziś wywożą te zmieszane. Ja tłumaczę, że dziś "bio". Nie dociera. Mówię- niech zejdzie do połowy schodów to z okna zobaczy- stoi szereg brązowych pojemników. Kilka razy proszę, a ona swoje. Wyrzucenie śmieci nic by nie dało, bo by zajrzała i uznała, że pojemnika nie wywiozłam. Wkurzona w końcu otwieram drzwi i do domu pojemnik wnoszę. Wyciągam zwiędłego tulipana i mówię, że dziś zielone. Ona stoi na górze i dalej swoje. To ja za pojemnik i na gorę do niej chcę wnieść, zeby pokazać. Zeszła i każe wrzucić te ogólne śmieci i się drze. To ja znów na podwórko, za pojemnik do ogólnych do domu wnoszę i jej pokazuję, co oba w środku mają. W końcu się przekonała. Nawet przeprosiła. Sąsiedzi naprzeciwko mieli niezłe przedstawienie, jeśli zdążyli akcję przyuważyć, jak latam z pojemnikami na śmieci do domu...
Ja jej współczuję- złego humoru i nastawienia do świata..
Z kimś innym tobym wyniosła te śmieci mówiąc, że wyrzuciłam i byłaby sprawa zakończona. A tutaj się nie da, bo sprawdzi i potem będzie jojczyć i irytować. Dlatego trzeba tu sprawy od razu załatwiać.
Ale jak przypomnę jak dziś z tymi pojemnikami latałam, i ten od "bio" gotowa byłam na górę jej zawlec, to nie mogę ze śmiechu wytrzymać.
Poza tym zawsze musi coś wytknąć. Jak do obiadu nie mogła się przyczepić, to chociaż łyżki do sałaty skrytykowała- że za długie, powinnam inne wziąć. I tak co chwila. Spływa to po mnie, ale raz na jakiś czas widać to już za dużo:-)
Poza tym, kurna chata- śmieci tu robimy tak mało, że jakby się przeoczyło taki wywóz raz jeden to nic by się nie stało...
Już spakowana prawie!