No dziś juz trochę lepszy dzień. O 10 byłyśmy w sąsiednim miasteczku na chemii. Wszystko trwalo w sumie 2,5 h. Jutro powtórka z rozrywki i święty spokój aż do 28 stycznia.
Rano będę musiała wcześniej wstać i zrobić zupę, bo coś dziadkowi trzeba zostawić na obiad a i babcia, jak wpada po tej małej podróży do domu to od razu rzuca się na jedzenie. Te wieczorki przed kolacją są nudne, babcię nosi, wczoraj wyciągnęłam od nich jakiś album ze zdjęciami , dziadek jakieś sudoku sobie rozwiązuje ja mam tel. tv sobie leci, coś tam pogadam, siedzę przy nich. Nie wiem co tu wymyśleć.