Piątek minął bardzo przyjemnie. Musiałam wyjść z domu chociaż wiało i sypało i wcale mi się nie chciało, a okazało się, że bardzo dobrze takie przewietrzenie się mi zrobiło. Co prawda nogi grzęzły w śniegu bo służby miejskie nie nadążały odśnieżać, ale powietrze było pyszne. Tylko opustoszała Starówka smutno trochę wyglądała, ludzie przemykali szybko i ukrywali się w kawiarniach czy innych podobnego typu przybytkach. Późnym popołudniem przyjechała do mnie siostra, prosto z pracy i przyszedł jej syn z rodzinką. Moje wnuki daleko, to w takim okrojonym składzie, z wnuczętami siostry,świętowaliśmy Dzień babci?.
Siostra została u mnie na noc . Lubię takie poranki,kiedy bez pośpiechu szykuję smaczne śniadanie, kiedy spokojnie można posiedzieć i pogadać. Teraz już sama, ogarnę mieszkanie i ok 13-14 wyjeżdżamy rodzinnie na super pizzę czy sałaty w Wiśniowym piecu. Dołączą jeszcze mój brat i bratowa. Już się cieszę, bo lubimy ze sobą przebywać. A jutro trzy babcie idą do kina na Gierka. Dostałyśmy bilety w prezencie ,z okazji naszego święta, od wnuków mojej siostry. ?,wiadomo że siostrzeniec nam zasponsorował ?.
Weekend zapowiada się więc bardzo rodzinnie. Niebo cieszy się razem z nami,bo słońce pięknie świeci,nie wieje i przestało w końcu sypać śniegiem. Póki co, to mamy jego wystarczająco dużo,co widać na fotce zrobionej dzisiaj rano
A u brata na wsi jeszcze piękniej