30 czerwca 2022 07:04 / 4 osobom podoba się ten post
tina 100%Moja filozoficzna natura dziś wzięła górę. Zadumałam się nad światem z jego książką skarg i zażalen, ale i wnioski się pojawiły.
Dzwoniła do mnie koleżanka, aby się wygadać. Tzw." Królowa szteli " po tym jak ją wyrolowała, nabrała chęci aby ją podmienić . Wysłuchałam, nie doradzałam, bo widziałam , że kolezanka pamięta dobrze i decyzję już ma podjętą.
Zajrzałam wczoraj, ale tylko przeczytałam i...też się zadumałam. Czekała mnie rozmowa z potencjalną zmienniczką. I co mam Jej powiedzieć...
Ostatnio szczegółowo opisałam sytuację, tak mi się przynajmniej wydawało, zostawiłam rozpiskę, kilka godzin miałyśmy na przekazanie, pytania i odpowiedzi, a wyszło, jak wyszło. Jak jakiś drobny problem, to...Gusia nie powiedziała, Gusia nie pokazała, a Gusia mówiła...
Nie da się wszystkiego powiedzieć, dni chociaż podobne do siebie, to jednak zawsze jest jakaś nowa sytuacja. Nie da się pokazać, ani zapamiętać, gdzie stoi jakaś miska, garnek itp. Otwieram szafki i zapoznaję się z mieszkaniem.
Rozmowa się odbyła, nakresliłam plan obowiązków, plan dnia,opowiedziałam o Podopiecznej i że nie musi się bać tego, że babcia jest niewidoma. Resztę, co zdążę i co będzie chciała wiedzieć, dopowiem jak się spotkamy. Przyjedzie wieczorem, ja będę wyjeżdżała rano,następnego dnia.
Zdecydowała się przyjechać. Ze strony syna padła propozycja, żebym została jeden dzień dłużej i żebyśmy we dwie były cały dzień razem. Jak tak sobie wczoraj podumałam, to wydumałam, że ja tak nie chcę. I nie chodzi o ten jeden dzień dłużej, tylko o to, że nie jest to dla mnie komfortowa sytuacja. Dla zmienniczki chyba też. No bo co mam pokazywać-jak gotuję, robię kanapki,siedzę i gadam z Podopieczną?
Ani dziewczyna nie przyjeżdża na praktykę i przyuczenie do zawodu,ani ja nauczycielka,która wszystko wie i robi najlepiej. Tym bardziej że kobieta, jak mówiła, pół życia w tej branży, to ja przy niej, z moim 6cio letnim stażem, w zerówce jeszcze jestem. Porozmawiałam o swoich przemyśleniach z Podopieczną i przyznała mi rację. Dla Niej to też za dużo, jak dwie osoby będą się kręciły ,których w dodatku nie może zobaczyć.
Ja już to wiem, że jak za dużo się dzieje, jakaś nietypowa sytuacja, to babcia jest zdezorientowana i zestresowana. A im bardziej się denerwuje,tym bardziej się gubi i spirala stresu się nakręca.
Tak więc obudziłam się z decyzją, że na wspólny dzień ze zmienniczką się nie zgadzam. Jest po sąsiedzku córka, która mnie wprowadziła i ,jesli będzie taka potrzeba,pomoże też nowej opiekunce.
A,jeszcze coś. Czy jest wśród Was ktoś, kto ma tylko 100euro na tydzień na zakupy? Nie mam porównania, a podobno jest to bardzo mało. Na extra nieprzewidziane wydatki, są extra pieniądze, którymi dysponuje córka.