Oświeżam problematykę podróży busowych. Nie będzie jednak o osobach nietrzeźwych, choć i na takie się swego czasu natknęłam, ale o pasażerce, która chyba pracowała w Polsce jako kasjerka, bo posiadała ciekawość czytnika kart

Pasażerka skądinąd sympatyczna i miała akurat pecha bo zjeżdżała ze szteli gdzie ją firma wysłała na chybił-trafił, a że była dość początkująca, to nie podjęła się pracy nad dość poważnie chorym dziadkiem, który też był agresywny. Zresztą ofertę przedstawili jej całkiem inaczej. Zrezygnowała a jak już okazała się nieprzydatna to wystawili ją za drzwi. Beż pieniędzy i wyprawki na drogę. Moje kanapki już zjadłysmy, to na Tanksteli skoczyłam aby kupić coś do jedzenia i picia. Wczesniej się sobie nie przedstawiłysmy, bo się fajnie gadało :) Zapuściła żurawia jak tylko przystawiłam karte do czytnika i od razu do mnie po imieniu

I na dodatek, że nie zapomni :) O ludu

Toż ja miałam tylko nadzieję, aby nam nie zaszkodziły te poniemieckie specjały, tak się stało -ja żyję , ona też i z tego co wiem już jest ostrożniejsza.