Poczytaj troszkę w tym temacie ,bo niestety się mylisz i nadal obowiązuje i przykazanie i jego interpretacja, pomimo ,na razie luźnych wypowiedzi papieża , cały czas pisze o tym o czym mówi katechizm i kościół katolicki,a nie co ja o tym myślę....
Poczytaj troszkę w tym temacie ,bo niestety się mylisz i nadal obowiązuje i przykazanie i jego interpretacja, pomimo ,na razie luźnych wypowiedzi papieża , cały czas pisze o tym o czym mówi katechizm i kościół katolicki,a nie co ja o tym myślę....
Twoja wola,ale na drugi raz nie pisz,że nie ma takiego przykazania.:-)
No włąśnie, tu leży pies pogrzebany. Ponieważ w przykazaniu nie ma mowy wprost , to oczywiście musi byc jego interpretacja.. A ja nie uznaję interpretacji bo tak mam.
Też mam takie zdanie,papier to nie jest gwarancja na szczęście:-)
To Ty się mylisz.
Powtórzyłaś dokładnie to, co napisałem i twierdzisz, że się mylę.
Przeczytaj dokładnie i ze zrozumieniem, co napisałem. Powtarzasz dokładnie moje zdanie w temacie.
No ale tak właśnie wygląda dyskusja z Tobą.
Dyskusja pod tytułem "obracanie kota ogonem" .
Brak papieru tez niestety szczęścia nie gwarantuje:-(
Tak zgadza się ,ale prościej jest odejść:-)
To jednak malosatysfaktujace:wiezienie:Tina 100% jest najblizej, zresztą każdy cos innego potrzebuje, oczekuje
Każdy oczekuje przede wszystkim miłości,i szacunku,wtedy jest fajnie:-)
Wygoda, luksus, uznanie to tez powody do związania się węzłem wspólnoty malzensko_partnerskim:randka3:
Zależy od priorytetów , tyle, że w przypadku , który wymieniłaś to się może zrobić jakiś węzeł gordyjski.
Zawsze z którejś strony będzie ono" cudze" , jeżeli nie wystąpiła wspólnota majątkowa. :lol3: ,o świętym więźle sakramentu małżeństwa nie wspomnę,bo tylko on umożliwia , bezgrzeszne współżycie seksualne, oczywiście KK.:-)
Starsze ciotki zawsze mawialy, nie ma jak to malzenstwo kojarzone , raczej ze względów materialnych, łączenia ziem etc. Miłość przychodzi odchodzi a dobra pozostają. To bardzo cynicznie patrzac
Kiedyś taka postawa była dość często spotykana ze względu na to, że i kobiety były mniej samodzielne niż teraz.
Ale i wtedy zdarzały się wyjątki. Żona pdp nie dała się tak "zakontraktować" ciotce, która ją wychowywała, tylko związała się z niemajętnym wówczas magistrem fizyki, czyli dziadkiem, na którego ojciec się obraził bo poszedł na tak mało rokujący kierunek. Dopiero jak dziadek obronił doktorat, to odetchnął z ulgą i w niedługim czasie umarł.
A babcia i dziadek do tej pory są dobranym małżeństwem i pogodnymi ludźmi.