Wigilia i Boże Narodzenie w Niemczech

16 listopada 2014 18:19
Annika

Po Wigilii :-). Rafał był tam ze mną ponad tydzień i kazałam mu przywieźć wiele naszych potraw :-). Samej białej kiełbasy przywiózł kilka paczek i wszyscy się wpraszali na żurek :-). Było jeszcze nasze ptasie mleczko, nasze krówki, później bigos. Myślałam, ze pozamrażam trochę i będzie na później, a wszystko się w momencie rozchodziło. Miło wspominam te Święta. Rodzina była niesamowita. Mam z nimi kontakt do dzisiaj, chociaż Babci już nie ma. Dużo o tej Babci tutaj wcześniej pisałam.

aha,teraz rozumie,;-;-;-;-;-;-;-;-;-;-
16 listopada 2014 18:20 / 1 osobie podoba się ten post
ORIM

no tez jestem troszke w szoku.Jednak moze co region to inna tradycja

Jezusieńku,a gdzie barszczyk,grzybowa,rybna i "kompotowa" mój wymysł na zupe z suszonych owoców
16 listopada 2014 18:29 / 4 osobom podoba się ten post
siwa

Jezusieńku,a gdzie barszczyk,grzybowa,rybna i "kompotowa" mój wymysł na zupe z suszonych owoców

Przyznam się, ze nigdy nie jadłam zupy rybnej i nigdy nie spróbuję. jakoś mnie odrzuca. Najwspanialsza zupą dla mnie na Wigilię jest barszczyk czerwony z uszkami. Uwielbiam. Wyrosłam w takiej tradycji, że zawsze na Wigilię przygotowywało się 3 zupy - obowiazkowo był barszcz czerwony z uszkami, grzybowa i taki rosół z grochem . Barszcz mama podawała na końcu, bo inaczej bym już nie chciała zjeść innych zup. Jeszcze jak żyła babcia, to nie pozwalała nam zjeść do końca potraw. Zawsze każdy musiał przynajmniej łyżkę zostawić, a ona później wszystko zbierała i zanosiła do stajni dla innch zwierzat, aby też wiedziały, że jest Wigilia. Dużo takich starych rzeczy było kultywowanych w moim rodzinnym domu, ale tylko dopóki babcia żyła. Np.  jak ksiadz chodził po kolędzie, to na talerzu była przygotowywana woda święcona, jak ksiądz już sobie poszedł, to babcia kazała nam kosztować tej wody, bo podobno po niej przez cały rok nie będzie nas gardło bolało. Moja mama później próbowała też kontynuować tą tradycję, ale skończyła się, gdy moja siostra pomyliła flaszki z wodą (były dwie identyczne) i siostra na talerz nalała rozcieńczony nawóz do storczyków, zamiast wody święconej, ksiądz dom pokropił, a później mama chciała się tego napić. Od tej pory zwyczaj umarł śmiercią nienaturalną
16 listopada 2014 19:07 / 1 osobie podoba się ten post
Annika

Po Wigilii :-). Rafał był tam ze mną ponad tydzień i kazałam mu przywieźć wiele naszych potraw :-). Samej białej kiełbasy przywiózł kilka paczek i wszyscy się wpraszali na żurek :-). Było jeszcze nasze ptasie mleczko, nasze krówki, później bigos. Myślałam, ze pozamrażam trochę i będzie na później, a wszystko się w momencie rozchodziło. Miło wspominam te Święta. Rodzina była niesamowita. Mam z nimi kontakt do dzisiaj, chociaż Babci już nie ma. Dużo o tej Babci tutaj wcześniej pisałam.

no to tez teraz zalapalem.Nie dziwie sie niczemu.Rok temu na wigilie babka ugotowala parowki ha ha Tradycja hihi
16 listopada 2014 19:09
siwa

Jezusieńku,a gdzie barszczyk,grzybowa,rybna i "kompotowa" mój wymysł na zupe z suszonych owoców

oj badz troszke elastyczna ha ha nazwa barszcz zgadza sie a jaki to juz inna bajka ha ha
16 listopada 2014 19:23 / 1 osobie podoba się ten post
ORIM

no to tez teraz zalapalem.Nie dziwie sie niczemu.Rok temu na wigilie babka ugotowala parowki ha ha Tradycja hihi

Pytałam sie dzisiaj Babci co tutaj się je w Wigilię : -Bratwurst- usłyszałam.  I co jeszcze?    - Bratwurst. To już wszystko wiem
16 listopada 2014 19:30 / 11 osobom podoba się ten post
Annika

Pytałam sie dzisiaj Babci co tutaj się je w Wigilię : -Bratwurst- usłyszałam.  I co jeszcze?    - Bratwurst. To już wszystko wiem:-)

no widzisz co region to obyczaj.Jak ja powiedzialem w tamtym roku ze nie jem nic przez caly dzien i tylko obiadokolacje (wigilia) i to bez miesa i ze musi byc ryba to mi babka kupila : sledzie w smietanie,sledzie marnowane,pstrag wedzony,makrela w pomidorach ( puszka) i na wszelki wypadek abym sie najadl ugotowala jajko.Wiec "obskoczyla" mi rowniez Wielkanoc ha ha
16 listopada 2014 19:38
Ludziska tu w DE swieta to dodatkowa "sobota i niedziela" w roku.Nie idzie sie do pracy wiec juz jest dobrze.Ktos zadzwoni z zyczeniami - atmosfera swiat 100% a na dodatek wiecej zarcia niz zwykle i juz po swietach
16 listopada 2014 19:42 / 2 osobom podoba się ten post
ORIM

Ludziska tu w DE swieta to dodatkowa "sobota i niedziela" w roku.Nie idzie sie do pracy wiec juz jest dobrze.Ktos zadzwoni z zyczeniami - atmosfera swiat 100% a na dodatek wiecej zarcia niz zwykle i juz po swietach

 Rodzina u której teraz jestem jest inna,nie dosyć,że jak świętują to porządnie,to jeszcze dobrze zjeść lubią. Słyszałam jak umawiali się kto co przygotowuje na święta i wychodzi na to ,że wyjdą poza kartoffelsalat i bratwurst:)
Moja pdp pomimo,że ma 91 lat jest tak sprawna,że przez 2 tygodnie ,kiedy ja będę w Polsce ona zostanie tu sama w nocy. W dzień będzie rodzina na zmianę. No i chyba jest zadowlona,że zaoszczędzi na jedzeniu kiedy mnie nie bedzie :)))
16 listopada 2014 19:44
Annika

Przyznam się, ze nigdy nie jadłam zupy rybnej i nigdy nie spróbuję. jakoś mnie odrzuca. Najwspanialsza zupą dla mnie na Wigilię jest barszczyk czerwony z uszkami. Uwielbiam. Wyrosłam w takiej tradycji, że zawsze na Wigilię przygotowywało się 3 zupy - obowiazkowo był barszcz czerwony z uszkami, grzybowa i taki rosół z grochem . Barszcz mama podawała na końcu, bo inaczej bym już nie chciała zjeść innych zup. Jeszcze jak żyła babcia, to nie pozwalała nam zjeść do końca potraw. Zawsze każdy musiał przynajmniej łyżkę zostawić, a ona później wszystko zbierała i zanosiła do stajni dla innch zwierzat, aby też wiedziały, że jest Wigilia. Dużo takich starych rzeczy było kultywowanych w moim rodzinnym domu, ale tylko dopóki babcia żyła. Np.  jak ksiadz chodził po kolędzie, to na talerzu była przygotowywana woda święcona, jak ksiądz już sobie poszedł, to babcia kazała nam kosztować tej wody, bo podobno po niej przez cały rok nie będzie nas gardło bolało. Moja mama później próbowała też kontynuować tą tradycję, ale skończyła się, gdy moja siostra pomyliła flaszki z wodą (były dwie identyczne) i siostra na talerz nalała rozcieńczony nawóz do storczyków, zamiast wody święconej, ksiądz dom pokropił, a później mama chciała się tego napić. Od tej pory zwyczaj umarł śmiercią nienaturalną :-)

Jadłam zupę rybną przygotowaną po ukraińsku tzn przygotował ją Ukrainiec wg swojej tradycji. Ogólnie była smaczna,ale mnie przypominała rosół o smaku ryby.
16 listopada 2014 19:45 / 1 osobie podoba się ten post
ivanilia40

 Rodzina u której teraz jestem jest inna,nie dosyć,że jak świętują to porządnie,to jeszcze dobrze zjeść lubią. Słyszałam jak umawiali się kto co przygotowuje na święta i wychodzi na to ,że wyjdą poza kartoffelsalat i bratwurst:)
Moja pdp pomimo,że ma 91 lat jest tak sprawna,że przez 2 tygodnie ,kiedy ja będę w Polsce ona zostanie tu sama w nocy. W dzień będzie rodzina na zmianę. No i chyba jest zadowlona,że zaoszczędzi na jedzeniu kiedy mnie nie bedzie :)))

a to rozrzutne jakies ha ha no tak ale na Tobie zaoszczedza ha ha
16 listopada 2014 19:46 / 1 osobie podoba się ten post
ORIM

a to rozrzutne jakies ha ha no tak ale na Tobie zaoszczedza ha ha

Hihi dokładnie,zostanie im na jedzenie kiedy nie zapłaca za moje święta :))
16 listopada 2014 19:47 / 1 osobie podoba się ten post
Ja jadłam zupę rybną, tak zwany rosół z karpia, przygotowaną przez prawdziwego Niemca, mójego uwczesnego narzeczonego, jak jeszcze bylam piekna i młoda ( och, kiedy to było) . Tez miałam opory, ale dało się zjeść. Nawe smakowało.
16 listopada 2014 19:51
A w okolicach Norymbergii na wigilie pdp zrobila salatke jarzynowa z parowka i sledziem ,razem wymieszane,i tak sie przytym ciezko napracowala ze taka zmeczona ,tyle pracy(w dyrygowaniu)
a w moich rodzinnych stronach wlkp -i na wigilie zawsze obowiazkowo zupa sledziowa (czyli sledz w smietanie),ziemniaki w mundurkach,karp,i jeszcze jakas ryba smazona,sos grzybowy,pierogi,paszteciki,kapusta z grochem,makielki z makaronem swojej roboty(a ostatnio tylko czaniecki),chleb,i kompot z suszonych owocow
16 listopada 2014 19:53
doda1961

Ja jadłam zupę rybną, tak zwany rosół z karpia, przygotowaną przez prawdziwego Niemca, mójego uwczesnego narzeczonego, jak jeszcze bylam piekna i młoda ( och, kiedy to było) . Tez miałam opory, ale dało się zjeść. Nawe smakowało.

zupe rybną nauczyła mnie moja mama gotować i w domu ją gotuje,mój syn ją lubi i zawsze jest mama ugotuj,a kompot z suszonych owoców to już przepis mojej kochanej babci,Orim a Ty co się przyczepiłeś do barszczu,zle napisałam?