siwaJezusieńku,a gdzie barszczyk,grzybowa,rybna i "kompotowa" mój wymysł na zupe z suszonych owoców
Przyznam się, ze nigdy nie jadłam zupy rybnej i nigdy nie spróbuję. jakoś mnie odrzuca. Najwspanialsza zupą dla mnie na Wigilię jest barszczyk czerwony z uszkami. Uwielbiam. Wyrosłam w takiej tradycji, że zawsze na Wigilię przygotowywało się 3 zupy - obowiazkowo był barszcz czerwony z uszkami, grzybowa i taki rosół z grochem . Barszcz mama podawała na końcu, bo inaczej bym już nie chciała zjeść innych zup. Jeszcze jak żyła babcia, to nie pozwalała nam zjeść do końca potraw. Zawsze każdy musiał przynajmniej łyżkę zostawić, a ona później wszystko zbierała i zanosiła do stajni dla innch zwierzat, aby też wiedziały, że jest Wigilia. Dużo takich starych rzeczy było kultywowanych w moim rodzinnym domu, ale tylko dopóki babcia żyła. Np. jak ksiadz chodził po kolędzie, to na talerzu była przygotowywana woda święcona, jak ksiądz już sobie poszedł, to babcia kazała nam kosztować tej wody, bo podobno po niej przez cały rok nie będzie nas gardło bolało. Moja mama później próbowała też kontynuować tą tradycję, ale skończyła się, gdy moja siostra pomyliła flaszki z wodą (były dwie identyczne) i siostra na talerz nalała rozcieńczony nawóz do storczyków, zamiast wody święconej, ksiądz dom pokropił, a później mama chciała się tego napić. Od tej pory zwyczaj umarł śmiercią nienaturalną
