Demencja a współpraca z rodzina

04 listopada 2016 12:12 / 1 osobie podoba się ten post
emilia

Ja tylko tak sobie dumalam szukając przyczyny.  Pewnikiem masz rację Ty i Tina . Może dlatego , że tu było inaczej,byli ze sobą ponad 50 lat.

Albo też mąż twojej podopiecznej miał inną osobowość. Pamiętam jak opisywałaś sytuację na szteli. Czytałam chętnie, bo ja dużego doświadczenia w pracy z ludżmi chorymi na Al nie mam, ale spore jeżeli chodzi o otępienie wynikające z chorób układu krążenia, pourazowych.
Taką istotną różnicę jaką zauważyłam, to to ,że choroba Alzheimera nawet przy braku innych organicznych przyczyn potrafi ruszyć z kopyta i przebieg jest gwałtowniejszy.
04 listopada 2016 12:20 / 2 osobom podoba się ten post
tina 100%

Albo też mąż twojej podopiecznej miał inną osobowość. Pamiętam jak opisywałaś sytuację na szteli. Czytałam chętnie, bo ja dużego doświadczenia w pracy z ludżmi chorymi na Al nie mam, ale spore jeżeli chodzi o otępienie wynikające z chorób układu krążenia, pourazowych.
Taką istotną różnicę jaką zauważyłam, to to ,że choroba Alzheimera nawet przy braku innych organicznych przyczyn potrafi ruszyć z kopyta i przebieg jest gwałtowniejszy.

On poświęcił wiele czasu na zrozumienie czym jest AL. Ale był i jest czynny ,  cały czas jest w ruchu , ma dużo zajęć . Wtedy było mu cholernie ciężko , ale potrafił dostosować się do sytuacji , bywały dni , kiedy nie dawał rady , bywało , że z trudem łzy przelykal . Już kiedyś pisałam, że bez jego pomocy ciężko byłoby tu wytrzymać . 
AL ,  tak , jak już ruszy ta trzecia faza , to , moim zdaniem , dobrze , że idzie szybko.
04 listopada 2016 12:32 / 2 osobom podoba się ten post
emilia

On poświęcił wiele czasu na zrozumienie czym jest AL. Ale był i jest czynny ,  cały czas jest w ruchu , ma dużo zajęć . Wtedy było mu cholernie ciężko , ale potrafił dostosować się do sytuacji , bywały dni , kiedy nie dawał rady , bywało , że z trudem łzy przelykal . Już kiedyś pisałam, że bez jego pomocy ciężko byłoby tu wytrzymać . 
AL ,  tak , jak już ruszy ta trzecia faza , to , moim zdaniem , dobrze , że idzie szybko.

Mąż mojej podopiecznej to był prosty człowiek, nie potrafił się pogodzić z sytuacją i odnosiłam wrażenie , że te jego na ówczesny moment irracjonalne działania, były formą protestu przeciw rzeczywistości . Wtedy, gdy babcia miała lepsze dni, kiedy można było z nią porozmawiać- cieszył się bardzo, może i miał nadzieję ,że będzie lepiej- do następnego epizodu lękowego babci.
04 listopada 2016 12:42 / 3 osobom podoba się ten post
tina 100%

Mąż mojej podopiecznej to był prosty człowiek, nie potrafił się pogodzić z sytuacją i odnosiłam wrażenie , że te jego na ówczesny moment irracjonalne działania, były formą protestu przeciw rzeczywistości . Wtedy, gdy babcia miała lepsze dni, kiedy można było z nią porozmawiać- cieszył się bardzo, może i miał nadzieję ,że będzie lepiej- do następnego epizodu lękowego babci.

Bardzo możliwe , takie zachowanie było ze strony jednej z sióstr M. Uważała , że źle się nią opiekujemy , że trzeba M. zmuszać do chodzenia i innych , dla niej już nie wykonywanych czynności . W. do dziś tego nie wybaczyl. 
04 listopada 2016 13:08 / 4 osobom podoba się ten post
emilia

Bardzo możliwe , takie zachowanie było ze strony jednej z sióstr M. Uważała , że źle się nią opiekujemy , że trzeba M. zmuszać do chodzenia i innych , dla niej już nie wykonywanych czynności . W. do dziś tego nie wybaczyl. 

Z mężem podopiecznej było podobnie. Nieświadomie swoimi działaniami szkodził babci, często prowokował ataki lękowe. Np. w takich sytuacjach kiedy upierał się , żeby iść spać, a ona go nie poznawała i twierdziła , że nie jest jej mężem, ale bratem. Z biegiem czasu zrozumiał, że jego żona już inaczej może postrzegać rzeczywistość i pogodził się z tym.
Takie miejsca nie są łatwe dla opiekunki, ale wiele uczą. Wspominam tą sztelę dobrze, bo mimo trudności i choroby babci. Ona była fajną ,pogodną osobą, dziadek też.
Zauważyłam taką postawę u niejednej rodziny niemieckiej- chorego człowieka mimo jego ograniczen za wszelką cenę na nogi postawić, a nie zawsze tak się da. I tu my opiekunki często znajdujemy się pośrodku. Oprócz opieki nad chorym, musimy wyjaśniać, dlaczego może być tak, a nie inaczej.
04 listopada 2016 16:45 / 3 osobom podoba się ten post
Moja pdp dużo śpi. Jak się jej przerywa to nie jest zadowolona. Generalnie jest spokojna ale w takich sytuacjach jest uparta do bólu. Tłumaczyłam dziadkowi, że nie sensu wyciągać ją z łóżka o 9oo po to tylko aby się ubrała i dalej na kanapie drzemała. Jej chory umysł widocznie potrzebuje więcej snu, nie można jej traktować tak, jakby się nic nie stało. Jeżeli nie ma ochoty na wstawanie to trzeba to uszanować i tyle. Owszem możemy się bardzo starać aby wstała ale nic na siłę. Dzisiaj po obiedzie babcia się pyta gdzie jest ten młody mężczyzna a dziadkowi się jakoś tak hmmmm zrobiło. Miałam przez moment wrażenie, ze się zmieszał. Babcia ma czasami przebłyski.
01 grudnia 2016 22:57 / 5 osobom podoba się ten post
Mój pdp ma początki demencji i ze smutkiem obserwuję jak jest wypychany z życia codziennego, do którego był przyzwyczajony. Najlepiej byłoby, gdyby spędzał całe godziny przed tv i nic nie robił. Dla mnie jest to szokujące, jak zabrania mu się robienia rzeczy, które nie są dla niego niebezpieczne, np. otwierania drzwi wejściowych, jak przestaje się liczyć jako osoba, co prawda chora lecz zasługująca na szacunek. On na przykład chętniej sika do wiaderka niż siedząc na krześle toaletowym, gdyż tak załatwiał się latami jako mężczyzna, lecz żona zabrania mu tego, chociaż jestem do pomocy i dla mnie jego potrzeba jest zrozumiała. Często też na niego krzyczy, nie pozwala mu wyjść na taras, choć wystarczyłoby aby nałożył kurtkę i chwilę nacieszył się powietrzem.

Spróbuję pogadać z córką, by może jakoś wpłynęła na nią, by dała mu większy margines swobody. Wielokrotnie obserwuję w naszej pracy jak rodzina nie radzi sobie z chorobą krewnego i chce, by to on przystosował się do nich, a nie odwrotnie, oczywiście zachowując i serce, i rozsądek.
01 grudnia 2016 23:24 / 1 osobie podoba się ten post
Romana1

Mój pdp ma początki demencji i ze smutkiem obserwuję jak jest wypychany z życia codziennego, do którego był przyzwyczajony. Najlepiej byłoby, gdyby spędzał całe godziny przed tv i nic nie robił. Dla mnie jest to szokujące, jak zabrania mu się robienia rzeczy, które nie są dla niego niebezpieczne, np. otwierania drzwi wejściowych, jak przestaje się liczyć jako osoba, co prawda chora lecz zasługująca na szacunek. On na przykład chętniej sika do wiaderka niż siedząc na krześle toaletowym, gdyż tak załatwiał się latami jako mężczyzna, lecz żona zabrania mu tego, chociaż jestem do pomocy i dla mnie jego potrzeba jest zrozumiała. Często też na niego krzyczy, nie pozwala mu wyjść na taras, choć wystarczyłoby aby nałożył kurtkę i chwilę nacieszył się powietrzem.

Spróbuję pogadać z córką, by może jakoś wpłynęła na nią, by dała mu większy margines swobody. Wielokrotnie obserwuję w naszej pracy jak rodzina nie radzi sobie z chorobą krewnego i chce, by to on przystosował się do nich, a nie odwrotnie, oczywiście zachowując i serce, i rozsądek.

Romana, być może żona Twojego Pdp przed chorobą męża także na niego pokrzykiwała i traktowała podobnie.
08 grudnia 2016 20:44 / 2 osobom podoba się ten post
Jesli chodzi o wspolprace rodziny chorego na demencje, to powiem, ze od 2 tygodni moja babcia nie ma pieluch!!!!!! Mam ostatnie juz takie cienkie pieluchomajtki i zwykle podpaski. Babcia Sika jak najeta , wiec ciagle musze ja przebierac. Szalona corka wie o tym, ale przez 2 tygodnie tu sie nie pojawil. Dala mi na konie cdo wiwatu, ale olal to wszystko, zdnych wiecej interwencji ode mnie. Jutro babcia idzie do przedszkola, wiec bedze interwenjowala kierowniczka. Takie dupki zyja w Niemczech
08 grudnia 2016 21:05 / 2 osobom podoba się ten post
leni

Jesli chodzi o wspolprace rodziny chorego na demencje, to powiem, ze od 2 tygodni moja babcia nie ma pieluch!!!!!! Mam ostatnie juz takie cienkie pieluchomajtki i zwykle podpaski. Babcia Sika jak najeta , wiec ciagle musze ja przebierac. Szalona corka wie o tym, ale przez 2 tygodnie tu sie nie pojawil. Dala mi na konie cdo wiwatu, ale olal to wszystko, zdnych wiecej interwencji ode mnie. Jutro babcia idzie do przedszkola, wiec bedze interwenjowala kierowniczka. Takie dupki zyja w Niemczech

Współczuję
Kto tego nie przeżył nie zrozumie. Jedna rodzina mnie tez tak przetrzymywała do ostatniej pieluchy, mimo że prosiłam 2 tygodnie wcześniej. Jakie to jest denerwujące.... 
08 grudnia 2016 21:21 / 2 osobom podoba się ten post
leni

Jesli chodzi o wspolprace rodziny chorego na demencje, to powiem, ze od 2 tygodni moja babcia nie ma pieluch!!!!!! Mam ostatnie juz takie cienkie pieluchomajtki i zwykle podpaski. Babcia Sika jak najeta , wiec ciagle musze ja przebierac. Szalona corka wie o tym, ale przez 2 tygodnie tu sie nie pojawil. Dala mi na konie cdo wiwatu, ale olal to wszystko, zdnych wiecej interwencji ode mnie. Jutro babcia idzie do przedszkola, wiec bedze interwenjowala kierowniczka. Takie dupki zyja w Niemczech

Ta Twoja szlona córka to wyjątkowo extremalny przypadek niemeickiego betonu.Cieszę się ,że wreszcie odchodzisz 
08 grudnia 2016 21:26 / 2 osobom podoba się ten post
kasia63

Ta Twoja szlona córka to wyjątkowo extremalny przypadek niemeickiego betonu.Cieszę się ,że wreszcie odchodzisz 

Kasiu, to najtrafniejsze okreslenie tego typka
09 grudnia 2016 09:08 / 2 osobom podoba się ten post
Wiecie co-ja czasami odnoszę wrażenie,że rodzina nie może doczekać się na ...śmierć -najczęściej starego,niesprawnego umysłowo i fizycznie-krewnego bądź rodzica. Oczywiście nie generalizuję ale taka myśl niekiedy chodzi mi po głowie.
09 grudnia 2016 10:25 / 3 osobom podoba się ten post
A ja mam wrażenie, że opiekunki otaczają większą miłościąa swoich podopiecznych niż ich rodziny.
Własciwie to dobrze, podopieczni potrzebują wsparcia i my tym wsparciem jesteśmy, szczególnie w chorobie.
Tylko czasami cierpliwości brakuje.
09 grudnia 2016 11:03 / 4 osobom podoba się ten post
EwaR65

A ja mam wrażenie, że opiekunki otaczają większą miłościąa swoich podopiecznych niż ich rodziny.
Własciwie to dobrze, podopieczni potrzebują wsparcia i my tym wsparciem jesteśmy, szczególnie w chorobie.
Tylko czasami cierpliwości brakuje.

Tu nie o miłość chodzi, przecież nie robimy tego z takich pobudek, bo to nieprofesjonalne. Jest przywiązanie i powołanie, bo to służba w dzień i w nocy, niesienie pomocy człowiekowi. A rodzina powinna być pomocna, tymczasem zdarza się tak, że opiekunka nie może wyegzekwować swojej pauzy(  dla higieny psychicznej ona jest bezwzględnie konieczna), albo nie ma pieluch na czas, a do apteki 5 km. Wtedy nas to oburza, bo to totalny brak współpracy z rodziną.