Moja pierwsza miłość

17 lipca 2013 21:54 / 2 osobom podoba się ten post
scarlet

U nas mówią: 
 
"NIe trzeba kupować browaru, żeby napić się piwa".
 

Ja mówię, że "nie trzeba kupować stadionu, żeby pójść pobiegać" ;)
17 lipca 2013 21:58 / 1 osobie podoba się ten post
a miało być o miłości........
17 lipca 2013 22:04 / 1 osobie podoba się ten post
A jest o....seksie?
17 lipca 2013 22:04 / 4 osobom podoba się ten post
ania37

a miało być o miłości........

Zbaczanie z tematu to nasze ulubione zajęcie na forum hi..hiii...
17 lipca 2013 22:09
Asik

Nie bede sie chyba wypowiadac :) Naleze do tych co cos kiedys przechlapały :) Taki wypalony wiórek jestem :) Ale wiem cos czego doswidaczylam. Uczestniczylam kiedys w rekolekcjach. I na nich wlasnie uslyszalam jak ks. Orzech powiedzial do dziewczyn niezameznych.:" Pamietajcie, jak wchodzicie do domu swego przyszlego męza i cos wam nie pasuje, cos was niepokoi,cos sprawilo ze poczulyscie sie nieswojo...mówie wam wiejcie." I mial racje :)

Tak, to się sprawdza w 100 %
17 lipca 2013 22:45 / 1 osobie podoba się ten post
scarlet

Zbaczanie z tematu to nasze ulubione zajęcie na forum hi..hiii...

I dlatego proponuje temat "Miszmasz"..rzucimy jedno slowo np Milosc i zobaczymy na czym sie skonczy. Przy okazji przypomnialo mi sie jak mama mi opowiadala ze mialam tzw okres "dlaczego". zaczynalo sie banalnie
- Mama a dlaczego ten pan ma parasol?
- Bo chyba bedzie padac deszzcz.
-A dlaczego?
- Bo sie zachmurzylo.
- A dlaczego sie zachmurzylo?
- Bo bylo goraco a teraz sie ochlodzilo.
- A dlaczego sie ochłodzilo?
Dalej amma wymiekla. Ale jak dopadlam wujka - chemika z zawodu to skonczyl na wzorach chemicznych. Ponoc najzabawniejsze bylo, ze wzory mu sie skonczyly a ja ciagle dociekalam "dlaczego".
Co do miłosci. Wiecie tak sobie przy tych galaretkach i dźemach dzisiaj myslalam i jesli chodzi o mnie to moje najpiekniejsze milosci to te...niespelnione :)
16 sierpnia 2013 19:12
Moja pierwsza miłość dopadła mnie w podstawówce. Do mojej klasy dołączył chłopak, za ktorym szalały wszystkie dziewczyy w klasie i nie tylko. Na mnie nie robił jakiś czas wrażenia. Ale zaczął jak go poznałam. A żebył moim sąsiade mieszkającym wym samym wejściu to nie było trudno się lepiej poznać. Trzymalo mnie 5 lat. Dziś ten chłopakjest mega napakowany i już nie tak atrakcyjny.
16 sierpnia 2013 19:57 / 6 osobom podoba się ten post
Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść,nawet jeśli się go darzy wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu,zaborczosci,jest skierowaniem się ku drugiej osobie,pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia.
16 sierpnia 2013 20:04 / 1 osobie podoba się ten post
robert72

Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść,nawet jeśli się go darzy wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu,zaborczosci,jest skierowaniem się ku drugiej osobie,pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia.

Robert,no ok:)fajna teoria :)ale wyobraz sobie sytuacje,gdzie i teraz bede troche"chamska",teorie gdzie facet "narobi"dzieciakow z piatke i stwierdzi,ze nie jest szczesliwy w tym zwiazku i idzie sobie swoja droga to czy wyobrazasz sobie ,ze ta kobieta z tej"milosci"da jemu blogoslawienstwo grzeczne na nowa droge zycia?a sama zostanie z tymi dzieciaczkami,klopotami,problemami itd?milosc prawdziwa to raczej tez jest odpowiedzialnosc za druga osobe i za jej zycie:)jesli sie myle to mnie popraw:)
16 sierpnia 2013 20:22 / 3 osobom podoba się ten post
robert72

Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść,nawet jeśli się go darzy wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu,zaborczosci,jest skierowaniem się ku drugiej osobie,pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia.

To są piękne słowa, ale nie do końca się z nimi zgadzam.... Pozwalam odejść bo któreś z nas nie dojrzało.... Albo ja nie dojrzałam do tej miłości, albo on....  Jeżeli dojrzeliśmi razem to nie będzie problemu z odchodzeniem bo taki problem nie wystąpi ....)))))
16 sierpnia 2013 20:35 / 3 osobom podoba się ten post
To było dawno, ale to są wiersze do mojej miłości:

M

Godzina piąta
wczorajsza
dzisiejsza
jest lato
jesień czy zima?
Czas mi się pogubił
przez to czekanie
Jeszcze ta kartka z kalendarza
z poprzedniego dnia, miesiąca
a może roku
Czas pogubiłam przez to czekanie
........
Nie licze dni, nie liczę lat
zamknięta w sobie nasłuchuję
bo jestem już tylko samym czekaniem
na Ciebie.


M

Chwile nadziei
to prawie spełnienie
i radosna pół-pewność
że istniejesz
dla mnie

Dla mnie
nie jesteś słońcem
nie jesteś powietrzem
nie jesteś mym życiem
lecz życia myślą
życia sensem
życia wypełnieniem.



Miał na imię Marek i długoooooooo... go kochałam.
16 sierpnia 2013 20:48 / 1 osobie podoba się ten post
mala

Robert,no ok:)fajna teoria :)ale wyobraz sobie sytuacje,gdzie i teraz bede troche"chamska",teorie gdzie facet "narobi"dzieciakow z piatke i stwierdzi,ze nie jest szczesliwy w tym zwiazku i idzie sobie swoja droga to czy wyobrazasz sobie ,ze ta kobieta z tej"milosci"da jemu blogoslawienstwo grzeczne na nowa droge zycia?a sama zostanie z tymi dzieciaczkami,klopotami,problemami itd?milosc prawdziwa to raczej tez jest odpowiedzialnosc za druga osobe i za jej zycie:)jesli sie myle to mnie popraw:)

A jeśli taki łotr nie umiał tego pojąć i odszedł to trudno dziadydze życzyć szczęścia.Musiałaby być nawiedzona, albo z jakiejś sekty żeby życzyć draniowi wszystkiego najlepszego.
To co piszesz Robert to nie dotyczy narmalnych ludzi.:)
16 sierpnia 2013 21:22 / 5 osobom podoba się ten post
Może i macie racje w swoich wypowiedziach. Decyzje o rozstaniu są bardzo bolesne,szczególnie jak są dzieci. Wiem cis o tym z autopsji. Trzeba jednak mieć odwagę o tym powiedzieć,nie zatrzymywać na siłę tylko dlatego bo ja tak chce i skoro ukochana osoba nie będzie ze mną to zniszcze ja bo mnie zostawiła. To płytkie myślenie,cechujące się brakiem dojrzałości emocjonalnej. Wielu facetów uważa ze ma wyłączność na kobietę,na dzieci i nie kieruje się jej szczęściem. Nie widzą swoich błędów tylko błędy partnera. Dużo by tu pisać. Po rozstaniu z zona i dzieckiem przez lata dochodziłem do siebie ale dziś wiem ze obie są szczęśliwe i ze mam mimo wszystko w nich wsparcie,z firma bardzo dobre relacje,z zona normalne stosunki rzekłbym nawet przyjacielskie. Potrafiliśmy wtedy ze sobą porozmawiać i teraz też potrafimy
10 września 2013 08:06
Robert uchylam głowe  no bo nie kazdy mezczyzna tak potrafi, i tez znam to z autopsji,wielki szacun .teraz wiem ze zyje normalnie i funkcjonuje ,jestem wartosciowa nie ponizana,oj dugo do mnie docierał za nim podjełam decyzje człowiek mysli ze wytrzyma dla dobra dzieci jak małe jak dorastaj nie chce sie im bol sprawiac a najwekszy sobie człowiek robi ,dziecia tez pozostajac w takim zwiazku,teraz corka mnie sie pyta jak wytrzymałam tyle lat ,a druga coz przemilcze to ,ale za to teraz jeste zadowolona z siebie osiagniec mam szacunek sam dla siebie no i chyba cos sie rozwija nowego w moim zyciu ale co wyjdzie czas pokaze :))))))))))))))))))))))))
10 września 2013 09:42 / 4 osobom podoba się ten post
Moja mama tkwiła w chorym związku wiele lat,"dla dobra dzieci",ja rozwiodlam sie po 4ech także dla ich dobra.I dzis kiedy są dorosle ,dziękują mi za dzieciństwo moze biedne ale nieokraszone pijackimi awanturami itp.Teraz mam dobrego męża,niepijacego,takiego ,jakiego zawsze chciałam mieć:)Szkoda tylko ,że jak było sie młodym nie miało sie tego rozumu co dzis i klapki na oczach...Ale widac takie juz to życie jest ,że wciąż się uczymy na własnych błędach.Ważne żeby ich nie powielać!Bardzo kochałam pierwszego męża ale miałam 23 lata ,malutkie dzieci i perspektywę zostania wstretną zgorzkniała babą na starość -więc podjęłam radykalne kroki bo wiadomo było ,ze on sie nie zmieni.I ciesze się ,ze zrobiłam to także dla siebie:)Czasem tak trzeba ,choć wtedy bolało koszmarnie.