Firmy może i chcą zatrudniać panów, ale jednak znakomita większość klientów życzy sobie, żeby to były kobiety. Wynika to chyba przede wszystkim stąd, że - nie tylko niemieckie - starsze pokolenie ma tradycyjny pogląd na świat i jest przekonane, że mężczyźni zwyczajnie się do takiej pracy nie nadają. Nawet na myśl takim ludziom nie przychodzi, że są mężczyźni przygotowani do tego zawodu i chętni do podjęcia takiej pracy. Problem nie leży w firmach pośredniczących, ale w samych pacjentach.
Z językiem tez jest różnie. Ja zaczynałem pracę bez pośrednictwa firmy i nie miałem żadnego egzaminu z języka, a niemiecki znałem tylko z "Czterech pancernych i psa" i z "Gdzie jest generał":-))). I jakoś poszło...