Jak pogodzić zdrowy tryb życia z pracą opiekunki?

To nasze drugie wirtualne spotkanie, cieszymy się, że poświęciłaś nam czas na kolejny wywiad. Jak spędziłaś czas letni? Wyjeżdżałaś gdzieś, odpoczęłaś?

 

W czasie tych wakacji więcej pracowałam. Mam dorosłe dzieci i teraz mogę swój urlop zaplanować na miesiące wiosenne lub jesienne. Nawet tak mi bardziej pasuje.  Wyjeżdżam więc z moim mężem i znajomymi pod koniec września na tydzień.  Mimo, że mam więcej wolnego, gdy „zjeżdżam” po pracy do domu, to potrzebuję oderwać się od „garów”, „starości” i „chorób”. Czuję dużą potrzebę zmiany otoczenia i „nicnierobienia”. Oczywiście zwiedzanie musi być.

 

1. Będąc opiekunką, kiedy znajdujesz czas dla siebie, czas na kontakty z rodziną?

Gdy rozpoczynamy pracę w tej branży jest ciężko, jest ciężko bez codziennego „żywego” kontaktu z rodziną.  Bez codziennych rozmów, ustaleń i „wygadania się”. Jeżeli wybieramy pracę za granicą,  zostawiając rodzinę w Polsce, to warto wyznaczyć sobie  konkretny cel.  Popracuję i nauczę się języka niemieckiego. Popracuję i zdobędę doświadczenie w zawodzie, w którym czuję się dobrze. Zarobię i kupię sobie wreszcie własne mieszkanie. Zarobię i założę firmę. Dobrze jest wyznaczyć cel i do niego dążyć, wtedy łatwiej jest nam przezwyciężać trudności.

Pracujemy jako opiekunki 24 h, ale  to nie znaczy, że pracujemy „non stop”. To nie znaczy, że nie możemy mieć kontaktu z rodziną, bo wciąż jesteśmy w pracy. Z reguły mamy 2 godziny wolne w ciągu dnia, dwa popołudnia lub jeden dzień wolny w tygodniu oraz czas po godz. 20.00 lub 21.00 (to jest najczęściej taki Rufbereitschaft, czyli jestem do dyspozycji w nagłych wypadkach). Co zrobić, gdy tego nie mamy? Uzgadniać to z firmą, zawsze przed podjęciem pracy i podpisaniem umowy, później uzgodnić to z podopiecznym, żeby dopasować przerwę do jego rytmu dnia lub z rodziną podopiecznego.

Dla siebie  bezwzględnie wykorzystuję 2 godziny przerwy  w ciągu dnia i mam taką zasadę, że wychodzę na świeże powietrze. Wcześniej spacerowałam a teraz biegam. Na pierwszym zleceniu moja zmienniczka poradziła mi: „Krysia, wychodź choć na 30 minut, niezależnie czy pada deszcz i jest mróz. Odświeżysz umysł, przewietrzysz się, oderwiesz myśli”.  Miała rację. I nie liczy się spacer z podopieczną. Spacer z podopieczną tak, a potem wyjście samemu. Jak jest ciepło w czasie spaceru  siadam na ławce i czytam książkę lub piję kawę z koleżanką na zewnątrz lub czytam, piję kawę i odrywam myśli od pracy. To taka moja „DIETA UMYSŁOWA”.

W ciągu dnia też mam czas dla siebie, gdy podopieczna jest w swoim pokoju, czyta swoją książkę czy gazetę, odpoczywa na sofie, rozmawia przez telefon z rodziną lub ogląda telewizję. Ona też potrzebuje czasu sama dla siebie.

Z rodziną mam kontakt najczęściej po godz. 20.00, gdy podopieczna jest już przygotowana do spania.

Oczywiście są sytuacje, w których trzeba porozmawiać ze swoją rodziną w czasie naszej pracy, gdy właśnie gotuję obiad, wychodzę na spacer czy zakupy z podopieczną. Nieraz pilnie trzeba coś załatwić, wyjaśnić, coś uzgodnić, zadzwonić do urzędu w Polsce lub załatwić naglącą sprawę z bankiem.  Nigdy nie miałam problemu, by podopieczna poczekała, aż skończę rozmowę uprzedzając wcześniej, że potrzebuję kilku minut.

 

2. Czy w pracy opiekunki jest możliwość na zdrową dietę? Wiemy przecież, że zdrowe odżywianie jest konieczne nie tylko dla podopiecznych ale również dla opiekunki.

Powiem szczerze, że to była moja największa obawa przed podjęciem stałej pracy w Niemczech jako opiekunka. Gotuję ze świeżych produktów, przygotowuję jedzenie sama. Nie jestem wegetarianką, ale mięsa prawie nie jem. Obecnie jestem na etapie uważnego czytania etykiet  na produktach i unikania dań z chemicznymi dodatkami.

 

Mówisz o zdrowym odżywianiu podopiecznych. Wiele o tym czytam w tej  chwili i nie jestem przekonana, czy warzywa i owoce, o których mówimy „zdrowe” i które kupujemy w supermarkecie czy w  sklepie ekologicznym są rzeczywiście zdrowe. Ale to jest osobny temat.

Z moich dotychczasowych obserwacji i doświadczeń wynika, że Niemcy lubią gotowe jedzenie, z pudełka, z puszki z wieloma chemicznymi dodatkami. Niekiedy starsi ludzie zamawiają je przez internet i jest ono dowożone przez wyspecjalizowaną firmę. Dania kupowane w supermarkecie też są z opakowania, są zamrożone, zwłaszcza ciasta.

Wyobraźmy sobie, że przyjeżdża opiekunka, która inaczej je i chce „robić rewolucje jedzeniowe”. Od razu tak się nie da. Miałam podopiecznych, którzy kupowali dużo gotowych dań: mrożony gulasz, placki ziemniaczane z plastikowego pudełka, gotowe krokiety czy pulpety.  Co zrobiłam? Powoli, krok za krokiem, dzień za dniem. Najpierw jadłam to, co oni.  Potem przy ustalaniu listy zakupów proponowałam, co można byłoby kupić, żebym ja mogła z tego coś sama ugotować. Podopieczni często pytają, co jem w Polsce. Więc mówię: rosół, gulasze, kotlety, pierogi, krokiety, wszelkiego rodzaju surówki i sałatki, ryby, placki ziemniaczane, naleśniki. I robię te dania. Najczęściej zaczynam od pierogów ruskich (z ziemniakami i serem), poprzez  Königsbergerklopse  (niemieckie danie), czyli pulpety z kaparami w białym sosie, kotlety i surówki i  tym „kupuję”:) sobie podopiecznych. Robię te dania sama i one im smakują. Od początku do końca.  Posiłki jem razem z podopieczną i osobiście bardzo zależy mi na tym, co jem.

Oczywiście, potrzebuję więcej czasu na przygotowanie własnych placków ziemniaczanych czy pierogów. Ale to jest moja praca. A podopieczni poczekają. Naprawdę, takie jedzenie im bardziej smakuje niż to gotowe z plastikowego pudełka . Czy ono jest droższe? Z perspektywy miesiąca  powiem, że niekoniecznie, ponieważ raz je się mięso a raz naleśniki. 

Wiem, że  opiekunki, które nie lubią gotować i preferują „gotowe” dania mogą być niezadowolone, że poprzedniczka gotowała sama. Nie ukrywajmy, przygotowanie własnych kotletów zajmuje o wiele więcej czasu i wymaga więcej energii niż pójście do sklepu i kupienie gotowych.  Na przykład moja zmienniczka Inga niekoniecznie lubi gotować, ale dogadaliśmy się wszyscy.  U mnie możecie zjeść tak, a u Ingi inaczej. Macie różnorodność i to jest ten plus.  Trafiam jednak najczęściej na zmienniczki, które myślą podobnie jak ja, jeżeli chodzi o jedzenie.

 

3. Czy w Niemczech zdrowe produkty żywnościowe są tak samo łatwo dostępne, jak u nas w kraju? Rodziny nie mają nic przeciwko temu, że opiekunka chce się zdrowo odżywiać?

Rodzina podopiecznego może podchodzić do naszych innych  nawyków żywieniowych, sceptycznie i z wielkim dystansem. Ja to przeczekuję i robię swoje. Tak, jak powiedziałam, powoli, małymi krokami.  Poznaję podopiecznego i jego upodobania. Jeżeli w pierwszym dniu „ na wejściu” oświadczymy, że to my jesteśmy teraz „paniami domu” i podopieczna/podopieczny ma jeść to, co my, to „czarno to widzę”. Uzgadniajmy to powoli.  W Polsce czy w Niemczech produkty żywnościowe są teraz łatwo dostępne.  Pytając o zdrowe produkty, pewnie masz na myśli te Bio-produkty. Podchodzę do nich sceptycznie. Kupuję więc najczęściej w supermarketach. Gotuję ze świeżych produktów, przygotowuję dania sama. Są warzywa i owoce.  Jedzenie jest różnorodne i myślę, że to już jest dużo. Unikam gotowych dań w opakowaniach, słoikach, puszkach. 

 

4. Kolejną sprawą jest bycie fit. :) Jakie możliwości do uprawiania sportu daje ta praca, czy w ogóle jest to możliwe i kiedy?

Zadaliście świetne i trafne pytanie, gdyż ja biegam.

Jak się chce, to wszystko można sobie poukładać w tej pracy. Gorzej, jak jesteśmy wrogo nastawieni, to wtedy rzeczywiście, może być wszystko na „NIE”. Nie mogę zjeść tego, co lubię, bo muszę jeść to, co podopieczna. Nie mogę przez to schudnąć. Nie mogę uprawiać sportu, bo pracuję 24 h i jestem taka biedna. To są tylko wymówki i usprawiedliwienia. Wcześniej biegałam mniej systematycznie. Teraz biegam codziennie.  Do czerwca brałam udział w pewnym  sportowym dłuższym wyzwaniu. Biegałam rano, nim podopieczna wstawała lub w czasie przerwy. Przebiegłam w ciągu 9 mcy prawie 1000 km. Zawsze można pobiegać wieczorem. Podopieczni się przyzwyczaili  do tego mojego biegania i  sami pytają „Czy już dzisiaj biegałam”, „A dlaczego jeszcze nie biegałam” „A co to za wyzwanie. A co ono mi daje”. Mam wrażenie, że to na nich dosyć dobrze działa i sami chcą wychodzić na spacer, widząc, jak ja się czuję.

Jeżeli ktoś pływa, może w czasie przerwy wychodzić na basen. Niech bierze zlecenia w większym mieście, gdzie jest basen. Koleżanka tak robiła. Nordic Walking też jest możliwy. Jazda na rowerze. W wielu miejscach pracy jest rower do dyspozycji opiekunki.

Co jeżeli podopiecznej się to nie spodoba lub jest dyscyplina sportu, na którą potrzebowałabym kilku godzin dziennie.  Trzeba zmienić zlecenie lub pracę. W Polsce byłoby przecież podobnie.

 

5. Co myślisz o spokojnym śnie? Czy będąc opiekunką i przebywając z podopiecznym 24h na dobę/ 7 dni w tygodniu, jest czas na spokojny sen?

Może to być pewien dyskomfort, może nawet problem, zwłaszcza na początku naszej pracy, nim pozna się jej specyfikę. Pierwsze moje zlecenie było podczas moich dwumiesięcznych wakacji (pracowałam jako nauczyciel) u Pana chorego na Parkinsona. Musiałam wstawać w nocy 1-2 do 3 razy.  Spałam tak, jak kiedyś, gdy miałam małe dzieci. Czyli spałam, ale słyszałam każdy szmer. Wtedy na zleceniu musiałam spać po obiedzie, by odespać noc. Podopieczny mieszkał z żoną (nie musiałam się nią zajmować), obok mieszkała córka. Gdy było ciężej, miałam więcej wolnego i odsypiałam godziny nocne. Ale to zlecenie  było tylko przez dwa miesiące.

Zmieniłabym zlecenie, gdybym musiała wstawać non stop po kilka razy w nocy przez dłuższy czas. Sen jest dla mnie ważny i czytałam, jakie zbawienne działanie ma sen. Kiedyś tego nie doceniałam, zarywałam noce. Odbiło się to na moim zdrowiu. Źle się czuję, jak się nie wyśpię.

Jest coś takiego u mnie , we mnie, że jak mam nową podopieczną, nowe zlecenie, mój sen jest lekki, płytki. Budzę się częściej. Mimo, że wiem, że podopieczna zadzwoni, jak będzie potrzebowała pomocy. Mój organizm potrzebuje przyzwyczajenia i najlepiej, jak podopieczna ma dzwonek . Wtedy  śpię mocno i idę, jak zadzwoni. Jak nie ma dzwonka a podopieczna mnie woła, to słyszę, idę jej pomóc, ale jest  wtedy gorzej, jest we mnie to czuwanie, takie podświadome i nie mogę spać mocnym snem. To na dłuższą metę, w moim wieku :), nie jest dobre.

 

Dlatego lubię stałych pacjentów, nie lubię ich zmieniać i tak ustawiam sobie pracę, żeby zgrać „moje wymagania”, mój tryb życia z życiem drugiego, najczęściej chorego lub  z niepełnosprawnością, wymagającego mojej pomocy, człowieka.

O tym wszystkim, o czym dzisiaj rozmawiałyśmy piszę na swoim blogu: http://nieocenioneopiekunki.com/ , na który wszystkich zapraszam! :-)

Dziękujemy serdecznie za wywiad i życzymy wspaniałego czasu z podopiecznymi oraz rodziną.

Drugą część wywiadu opublikujemy za tydzień.

 

Redakcja Opiekunki24.pl

 

17 kwietnia 2024 09:25 / 1 osobie podoba się ten post
Nistety cięzko. bo czesto przekladamy prace nad sobą. Wymaga to określenia wewnętrznie granic. Ale to trudne. z czasem do wypracowania
23 kwietnia 2024 11:29 / 1 osobie podoba się ten post
zgadzam sie , na początku zawsze jest trudno. potem trzeba trochę postawic na swoje i oprócz seniorki zadbac tez o siebię... jeszcze ważne żeby trafić na dobre zlecenie, gdzie są pieniadze na dobre jedzenie, na gotowanie, sprawny podopieczny zeby wyjsc na spacer :)
23 kwietnia 2024 20:08 / 3 osobom podoba się ten post
Jeszcze lepiej jak jest pauza, żeby bez podopiecznego wyjść 
24 kwietnia 2024 09:41
o to to! ale nawet z ciężzym podopiecznym mozna próbować to ogarnąc. w końcu on też kiedyś spi, czy robi sobie drzemkę w ciągu dnia
24 kwietnia 2024 12:02
Zazwyczaj w sjestę są przyzwyczajeni się zdrzemnąć. Ale to podopieczni jeszcze mający poczucie czasu :) Jak nie ma ochoty się położyc, to co wtedy?  
23 maja 2024 10:47 / 1 osobie podoba się ten post
Z jedzeniem nie ma problemu, często nawet przychylniej patrzą, gdzy widzą, że wiem co to prawidłowe odzywanie. 
Niestety spokojny sen - to raczej nie w tej pracy. 
Na plus są spacery, jeśli oczywiści mamy mobilnego podopiecznego. 
24 maja 2024 11:25 / 1 osobie podoba się ten post
Ja jeszcze z plusów widzę samą możliwość rozmawiania. Chrześnica mówi mi swego czasu "wujek a ty wiesz ile ja płacę za lektora żeby z nim rozmawiać po angielsku, a ty sobie z tamtym swoim seniorem szkolisz język za darmo". No o tym przyznaję nie pomyślałem, że się uczę języka poprzez rozmowę i to mi już na zawsze zostanie że ten niemiecki będę tak dobrze umiał.  
24 maja 2024 11:43
Wg mnie,to jeden z największych plusów. Szkoda że wiele opiekunek niechętnie z tego korzysta. Unikają spotkań ze znajomymi czy rodziną podopiecznych,wolą "leżaczki" z którymi nie muszą rozmawiać. A przecież konwersacja o wszystkim czy o niczym,to najlepsza,bezpłatna nauka języka.
Z dobrą jego znajomością to i przy wyborze zlecenia można pomarudzić i powybierać,nie trzeba brać pierwszej-lepszej oferty,jakie nam firmy proponują 
24 maja 2024 14:47
Ja jestem po maturze z Niem.nigdy nie mialam wiec problemu z tym jezykiem.A zlecenia przy lezacych tez wymagaja komunikacji m.inn.z Ambulante Pflegedienst czy Lekarzem. To, ze ktos chodzacy nie swiadczy ze bedzie z Pdp. komunikacja  ? (np. gdy demencja czy niedosluch). A  rodziny, no coz.. te czesto lubia posluchac, pogadac a potem za plecami posmiac sie z opiekunki.. Ich interesuje z nami kontakt, dopoki nas potrzebuja.. A to ze z nami rozmawiaja, nie swiadczy ze darza sympatia. Czesto podczas wymiany przy kawie widac po zachowaniu czy rozmawiaja powaznie, czy ironizuja. Ale jak kto uwaza, jak lubi ?
24 maja 2024 16:51 / 1 osobie podoba się ten post
Zgadzam się z tym co napisałaś,ale swoją rację też mam. Nie wyssałam swojego "dumania" z palca,napisałam to,co słyszałam od poznanych gdzieś opiekunek. Narzekały,że ciężko,że pdp z nadwagą i leżący,że kręgosłup wysiada ale trzymały się kurczowo Stelli,bo nie muszą po niemiecku rozmawiać. Wystarczy "essen,trinken,ich wasche dich,windeln" i mam spokój. To ich wypowiedzi,nie moje. I często jest tak,że tam gdzie opiekunka robi wszystko,więcej niż powinna czy musi,to rodziny rezygnują z Pflegedinst bo przecież opiekunka wszystko zrobi i się nie poskarży,bo nie potrafi. Chyba że wymagana jest specjalistyczna pomoc,ale wtedy,słyszałam że "pflegi" mają przecież klucz,wchodzą,robią swoje i nie muszę z nimi gadać.
Dużo pracuję z demencyjnymi,i uwierz, trzeba się często więcej nagadać niż przy tych w dobrej kondycji umysłowej. I tutaj też ważna jest komunikacja z rodziną,jeśli ta jest zainteresowana."Moje " rodziny lub opiekunowie prawni interesowały(li)  się. Tak jak ktoś tutaj pisał ,można trafić na "Niemców"albo na "ludzi". Ja mam szczęście do ludzi
I pewnie że tak,każdy sam wybiera to co lubi. Ja lubię gadających bo sama pogadać lubię. Najczęściej tacy mi się trafiają. Nie uczyłam się w szkole niemieckiego,maturę zdawałam z rosyjskiego ,bo takie były czasy. A swój Wortschatz wzbogacałam ciągle wzbogacam właśnie poprzez konwersację. I nawet jak już mnie nie potrzebują,to z wieloma jestem w kontakcie,jak z dobrymi znajomymi 
25 maja 2024 07:10 / 1 osobie podoba się ten post
Masz rację! Nie spojrzałam na to z tej strony. Pomijając naukę jezyka, sama otwartość na rozmowę też jest bezcenna. Dziękuję - lepszy dzień mam dzisiaj, pozdrawiam Basia. 
27 maja 2024 15:17 / 1 osobie podoba się ten post
Nawet nie wiesz jak mi miło czytać takie słowa. A masz jakieś fajne metody na naukę słownictwa? Bo wiadomo, że rozmawiać jest fajnie po niemiecku, ale czasem jak mnie senior zagnie, to sprawdzam w internecie co w ogóle to słowo znaczy :) 
27 maja 2024 15:44 / 1 osobie podoba się ten post
No właśnie jateż czasami nie wiem co do mnie mówią ostatnio babka powiedziała słowo "foszba" jakoś tak to zapytałam ją co to znaczy a oni mi że to jest tak jak szlim ,szlecht nich gut,- więc teraz już wiem .Podobnie jak u nas jakieś słowo ma wiele znaczeń. ,dlatego należy się dopytywać .
27 maja 2024 16:14
Furchtbar 
27 maja 2024 16:41 / 2 osobom podoba się ten post
lepiej dopytać bo nie dość że jedno słowo wiele znaczeń no to też różnie "wymawiają" słowa. 
 
rozmowa tak jak inni pisali to dobry pomysł na ćwiczenie języka takeigo codziennego. wiadomo niekoniecznie gramatyka  ale to też buduje jakąś więć, relację i może pomóc później w tych trudniejszych sytuacjach. a jak obniży napięcie to zmniejsza stres.