wichurraNo tak, ale ile by trzeba mieć tych krów, żeby je doić od świtu do nocy:)
Chocby nie bylo duzo krow do dojenia:):):):)nie wiemy nic o mezu ,czy:po wyjezdzie Mirecki tylko i tylko on zajmowal by sie szkrabami(caly czas mowimy o 3 i 4 latku)czy nie spadla by na glowe jednego z rodzicow tez jakas odpowiedzialnosc.Kto bedzie zajmowal sie na wypadek nie daj Boze choroby,kiedy dziecko nie moze isc do przedszkola.Wichurra,przd przyjazdem do pracy do D.,juz wczesniej o tym gdzies pisalam,pomagalam wspolnie z mama synowej opiekowac sie dwojka maluchow(ja czesto bralam tez synka mojej corki)uwierz mi ,ze mimo,ze sprawiedliwie dzielilysmy sie "godzinami",szczegolnie jesien,zima jak sie nie wychodzilo na spacery,to te 4-5 godzin dziennie iona i ja czasami mialysmy dosyc!A jesli Mirecka jakos da rade wyjechac-czego jej zycze z calego serca-czy maz bedzie odpowiedzialny czy zwali wszystko na rodzicow.Moze oni znajac swojego syna tego sie obawiaja?Jeszcze jedno ,moj syn,ktorego tu wspomnialam ma Bardzo Madra tesciowa.Jak moj syn wyjezdzal do H.(niewypal),to moja synowa chciala koniecznie,zeby on dalej pracowal gdzie pracuje a ona pojedzie do H.,bo tam ma siostre w Hadze to i jej pomoze itd. i beda miec kupe forsy.....Mama synowej na to "Gdzieeee! ty jestes matka masz odchowac dzieci dopiero pozniej jedz gdzie chcesz!!! Synowa mowi,no tylko pomozesz do i z przedszkola,a mama w zadnym wypadku,on zostanie po godzinach czy inny problem...a ja mam tez swoje zycie!!---Mama synowej miala wtedy ok.52lata,czyli ladnych pare lat mniej niz tesciowie Mirecki.Dla niej to tylko jeden ratunek,jezeli tesciowie sa tak "podli" jak opisala,to juz wczesniej kolezanki napisaly..uciekac i brac sie w garsc,nawet Ty Wichurrka radzilas --jechac jak maz bedzie mial urlop........Bo mi to troche wyglada tak jak z tym ciastkiem:chcialoby sie je zjesc i je miec.....