Wyjazd do pracy a rodzina

22 stycznia 2014 16:32 / 2 osobom podoba się ten post
wichurra

My tak sobie tylko z Amelką o tych krowach:) 
Co Ty Kaśka - forum nie znasz? :):) Przecież tu zawsze najbardziej zdumiewające offtopiki odchodzą:)

Ja tak tylko,dla porządku zapytawszy:)Nawiasem mówiąc jak Wy takie stesknione tych krówek to dla odskoczni proponuje na 2 mce do bauera do pracy wyskoczyć:):):):)Dopiero będziecie miały o czym,z autopsji gadać:):):):)
22 stycznia 2014 16:34 / 2 osobom podoba się ten post
kasia63

Ja tak tylko,dla porządku zapytawszy:)Nawiasem mówiąc jak Wy takie stesknione tych krówek to dla odskoczni proponuje na 2 mce do bauera do pracy wyskoczyć:):):):)Dopiero będziecie miały o czym,z autopsji gadać:):):):)

Z autopsji to moge opisac, jak wygladal dzien letni i zimowy przy stanie posiadania ponad 40 sztuk przemilych zwierzatek, zwanych kozy ... Nigdy wiecej !!!
22 stycznia 2014 16:38 / 2 osobom podoba się ten post
kasia63

Ja tak tylko,dla porządku zapytawszy:)Nawiasem mówiąc jak Wy takie stesknione tych krówek to dla odskoczni proponuje na 2 mce do bauera do pracy wyskoczyć:):):):)Dopiero będziecie miały o czym,z autopsji gadać:):):):)

A ja z moja Babcinia ogladam nieraz program "bauer sucht Frau"--to co myslisz,ze tak se tylko ogladam?---nie,nie,kochaniutka ,widocznie mam jakis ukryty cel!!!:):):):):)
22 stycznia 2014 16:49
Barbara niepowtarzalna

Wichurreczko!Zeby tego Twojego wpisu nie przeczytal teraz taki typowy,bez specjalistycznego zmechanizowanego gospodarstwa rolnik,bo Cie udusi a szkoda by bylo bos sliczna dziewczyna.Moj brat mieszka na Kujawach,pare lat temu sprzedali ziemie,gospodarstwo na dzisiejsze czasy zaliczalo sie do malych--mieli okolo 10 ha.ziemii.Uwierz mi czy nie bywalam tam latem i o kazdej porze roku.Byl traktor ,ale i kon tez byl.jak jechalismy na urlop to tylko po to ,zeby pomoc a atrakcje dla dzieci to wieczorna kapie w niewielkim jeziorze.Bywalismy i zima.Obrzadkiem czyli karmienie,wywalanie obornika zajmowali sie brat i moj maz,byly krowy,ktore doila bratowa,masz racje,ze zima roboty mniej,ale jak widzialam a to dla swin cos tam zaparzyc,to dla drobiu,bo tez dla wlasnych potrzeb hodowali.Mimo,ze mielismy czas na pogaduchy,ale widac bylo po nich zmeczenie.Jednak ja wolalam wtedy moje 8-godzin w biurze i swawolna niczym ptak wracalam do domu. A oni caly czas glowkowali:po taki nawoz trzeba jechac a to po jakas kiszonke z burakow i wiecznie,wiecznie cos----to dla mnie jak by nie nazwal to jest praca od switu do nocy,bo jak nie rekoma to trzeba i glowa pracowac :):):):)

No to widzisz - mamy różne doświadczenia. Ja piszę na podstawie obserwacji w mojej rodzinie, bo z rolniczej rodziny się wywodzę i 3/4 rodziny to rolnicy. I latem to i owszem, mają zapierdziel - żniwa (ale te też trwają jakieś 3 tygodnie tylko), jesienią zbiór ziemniaków, wiosną przerywanie buraków. Piszę na podstawie ok. 45 hektarowego gospodarstwa wuja (brata mojej mamy) teraz. Na buraki wychodzi jakieś 2 tygodnie pracy, na żniwa 3, na wykopki też ze 3. Poza tym dochodzą inne drobniejsze sprawy jak śrutowanie (raz na miesiąc może), koszenie, przewracanie i zbiór siana dla krów (ale to wszystko traktor plus maszyna) i nie wiem co tam jeszcze dokładnie, ale zawsze coś się znajdzie pewnie. Jednak wiem, ze zimą to wuja bardzo niewiele robi (też jest schorowany i musi dużo odpoczywać), jego żona wszystkie seriale w tv ogląda i ich praca ogranicza się głównie do opieki nad zwierzętami, a ta zajmuje z 1,5 godziny rano i wieczorem. 
Inny wuja, która ma o wiele mniejsze gospodarstwo to jeszcze pracuje normalnie na etacie i wszystko związane z gospodarstwem robi po pracy, a na żniwa bierze urlop. Tak samo wiele facetów pracujących z moją mamą jest gospodarzami na małych gospodarstwach. Więc skoro mając takie gospodarstwo można jeszcze na etacie pracować, to wynika z tego, że aż tak wiele pracy w nim nie ma. 
Moja mama, która może obiektywnie się na ten temat wypowiedzieć, bo ponad 20 lat mieszkała i pracowała w gospodarstwie, a teraz ponad 30 pracuje i żyje w mieście, twierdzi, że kobiety na wsi mają więcej czasu wolnego, bo 8 godzin dziennie (może i nawet do 12 godzin) pracują tylko kilka tygodni w roku, a tak normalnie to o wiele mniej. Kobieta w mieście pracuje 8 godzin, a po pracy musi jeszcze ogarnąć sprawy związane z prowadzeniem domu - zakupy, obiad, pranie, prasowanie itd. Więc te 10 godzin dziennie (wliczając pracę nad prowadzeniem domu) to lekko pracuje. 
Dużo znam też małżeństw gospodarskich, gdzie kobieta nie robi nic związanego z gospodarką. Od tego jest mąż i w najgorętszych okresach najwyżej kogoś najmuje do pomocy, a tak to radzi sobie sam. 
 
Ale na koniec dodam, że to tylko przemyślenia z obserwacji rolników w mojej rodzinie i w moich okolicach. Może gdzie indziej jest inaczej. 
22 stycznia 2014 16:54
kasia63

Ja tak tylko,dla porządku zapytawszy:)Nawiasem mówiąc jak Wy takie stesknione tych krówek to dla odskoczni proponuje na 2 mce do bauera do pracy wyskoczyć:):):):)Dopiero będziecie miały o czym,z autopsji gadać:):):):)

Pracowałam każde wakacje na studiach u bawarskiego bauera:) A też wiosną na zawijanie chmielu jeździłam.
W zakres obowiązków wchodziło: karmienie ok 300 świń, kojarzenie świnki w pary (że tak to ładnie ujmę), odwożenie pszenicy do punktu skupu, pomoc w sprzedaży świń na aukcjach (ale nie na allegro - na takich prawdziwych z areną:) ), koszenie trawy na plantacjach chmielu, opryski chmielu, praca przy zbiorze chmielu, praca przy żniwach zbożowych. A tak w ogóle to na wsi się wychowałam i długi czas chciałam zostać rolnikiem:)  
22 stycznia 2014 16:56 / 1 osobie podoba się ten post
wichurra

Pracowałam każde wakacje na studiach u bawarskiego bauera:) A też wiosną na zawijanie chmielu jeździłam.
W zakres obowiązków wchodziło: karmienie ok 300 świń, kojarzenie świnki w pary (że tak to ładnie ujmę), odwożenie pszenicy do punktu skupu, pomoc w sprzedaży świń na aukcjach (ale nie na allegro - na takich prawdziwych z areną:) ), koszenie trawy na plantacjach chmielu, opryski chmielu, praca przy zbiorze chmielu, praca przy żniwach zbożowych. A tak w ogóle to na wsi się wychowałam i długi czas chciałam zostać rolnikiem:)  

Czyli Basia jedzie sama:):):):)
22 stycznia 2014 16:57 / 1 osobie podoba się ten post
kasia63

Czyli Basia jedzie sama:):):):)

No ja już swoje u bauera wyrobiłam. Teraz już by mi się chyba nie chciało. Kasa wprawdzie większa, ale w opiece człowiek się nie napracuje. 
22 stycznia 2014 17:46 / 1 osobie podoba się ten post
kasia63

A ja w związku z krasulami pytanko mam-czy Mirecka gdzies pisała,ze w tym małym gospodarstwie sa krówki????Czy to ja nie zauważyłam....bo zdaje mi sie ,ze czego jak czego ale krówek teściowie nie mają:)W końcu to małe gospodarstwo a krowa jest duża!

Amelka zwleka z tym tomikiem, to ja zpadam chyba nowy temat Złote usta za tą -dużą krowę:)
22 stycznia 2014 18:32
wichurra

No to widzisz - mamy różne doświadczenia. Ja piszę na podstawie obserwacji w mojej rodzinie, bo z rolniczej rodziny się wywodzę i 3/4 rodziny to rolnicy. I latem to i owszem, mają zapierdziel - żniwa (ale te też trwają jakieś 3 tygodnie tylko), jesienią zbiór ziemniaków, wiosną przerywanie buraków. Piszę na podstawie ok. 45 hektarowego gospodarstwa wuja (brata mojej mamy) teraz. Na buraki wychodzi jakieś 2 tygodnie pracy, na żniwa 3, na wykopki też ze 3. Poza tym dochodzą inne drobniejsze sprawy jak śrutowanie (raz na miesiąc może), koszenie, przewracanie i zbiór siana dla krów (ale to wszystko traktor plus maszyna) i nie wiem co tam jeszcze dokładnie, ale zawsze coś się znajdzie pewnie. Jednak wiem, ze zimą to wuja bardzo niewiele robi (też jest schorowany i musi dużo odpoczywać), jego żona wszystkie seriale w tv ogląda i ich praca ogranicza się głównie do opieki nad zwierzętami, a ta zajmuje z 1,5 godziny rano i wieczorem. 
Inny wuja, która ma o wiele mniejsze gospodarstwo to jeszcze pracuje normalnie na etacie i wszystko związane z gospodarstwem robi po pracy, a na żniwa bierze urlop. Tak samo wiele facetów pracujących z moją mamą jest gospodarzami na małych gospodarstwach. Więc skoro mając takie gospodarstwo można jeszcze na etacie pracować, to wynika z tego, że aż tak wiele pracy w nim nie ma. 
Moja mama, która może obiektywnie się na ten temat wypowiedzieć, bo ponad 20 lat mieszkała i pracowała w gospodarstwie, a teraz ponad 30 pracuje i żyje w mieście, twierdzi, że kobiety na wsi mają więcej czasu wolnego, bo 8 godzin dziennie (może i nawet do 12 godzin) pracują tylko kilka tygodni w roku, a tak normalnie to o wiele mniej. Kobieta w mieście pracuje 8 godzin, a po pracy musi jeszcze ogarnąć sprawy związane z prowadzeniem domu - zakupy, obiad, pranie, prasowanie itd. Więc te 10 godzin dziennie (wliczając pracę nad prowadzeniem domu) to lekko pracuje. 
Dużo znam też małżeństw gospodarskich, gdzie kobieta nie robi nic związanego z gospodarką. Od tego jest mąż i w najgorętszych okresach najwyżej kogoś najmuje do pomocy, a tak to radzi sobie sam. 
 
Ale na koniec dodam, że to tylko przemyślenia z obserwacji rolników w mojej rodzinie i w moich okolicach. Może gdzie indziej jest inaczej. 

Nie nie ja sie teraz nie czepiam,ale sie poplulam....."kobieta w miescie pracuje 8 godzin,a po pracy musi ogarnac sprawyzwiazane z prowadzeniem domu-zakupy,obiad,pranie,prasowanie itd.koniec cytatu". Wichurra,faktycznie bywalysmy na innych wsiach,bo na tych co ja bywalam.......,;););).......to kobiety do tych spraw,to mialy specjalnie wynajete sluzace!!!!.......no i jak Cie nie lubic!....i znowu sie poplulam:):):):):):)
22 stycznia 2014 18:35
Nie napisałam, że kobieta na wsi nie musi tego robić. Tylko że kobieta w mieście pracuje 8 godzin, a po pracy ma jeszcze dom i razem z 10 godzin jej lekko wychodzi. I w związku z tym bardzo wątpię, żeby kobieta z gospodarstwa pracowała tak dużo przez cały rok.
A raczej nie wątpię, tylko wiem, że te panie, które ja znam (a znam bardzo dużo) tyle nie pracują.
22 stycznia 2014 18:41
wichurra

Nie napisałam, że kobieta na wsi nie musi tego robić. Tylko że kobieta w mieście pracuje 8 godzin, a po pracy ma jeszcze dom i razem z 10 godzin jej lekko wychodzi. I w związku z tym bardzo wątpię, żeby kobieta z gospodarstwa pracowała tak dużo przez cały rok.
A raczej nie wątpię, tylko wiem, że te panie, które ja znam (a znam bardzo dużo) tyle nie pracują.

Nie wyglupiajmy sie,bo z "igraszki wyjda placzki".....Moja bratowa juz 6 lat nie zyje,  a mnie to naprawde rozbawilo:):):):),co sie bedziemy licytowac jak na wsi nie mieszkamy.....Wichurrka,patrzmy,zeby nam dobrze bylo i gra gitarra:):):):)
22 stycznia 2014 18:45
No nie mieszkamy, ale ja tam swoje wiem. A podyskutować zawsze można, chociaż temat ani mnie ziębi, ani parzy, więc też się kłócić nie zamierzam.
22 stycznia 2014 18:55 / 3 osobom podoba się ten post
W sumie obie macie rację .Zależy , jakie to gospodarstwo. Mam znajomych w lubuskiem , 160 ha ziemi . Ale - ich gospodarstwo to tylko uprawy rolne , absolutnie żadnej hodowli , super zmechanizowane.Wtedy jest tak , jak mówi Wichurra - pracy jest bardzo dużo podczas siewów , opryskiwania , żniw , podorywek i orki.No i żona znajomego zajmuje się domem i ogrodem .Zawodowo nie pracuje , ma czas na wszystko . Oboje z mężem są aktualnie w Bormio - na nartach.Mają czas , mają za co.
Wystarczy jednak , zeby byly jakieś zwierzęta hodowlane czy choćby sporo drobiu .Tu zaczyna się codzienny obowiązek - w zależnosci ile tego jest trwa to dłużej lub krócej - ale codziennie.A jeśli nie jest zmechanizowane - to naprawdę jest się uwiązanym na okrągło. A co dopiero gdy jakiś problem wystąpi - choćby choroby zwierząt czy dodatni wynik jakichś badań przesiewowych . To jeszcze dochodzi stres - z dnia na dzień , w razie choroby zwalczanej z urzędu można stracić zwierzęta i żródło utrzymania.
22 stycznia 2014 19:00
Ja akurat nie znam gospodarstw głównie hodowlanych - te co znam, to kilkanaście krów, kilkanaście byków, kilkadziesiąt świń i trochę kur na swój użytek. Albo brak zwierząt i wtedy facet normalnie na etacie jeszcze pracuje.
I oczywiście codzienny obowiązek jest, ale nie ma znowu pracy od świtu do nocy nad tym. I też jeżdżą na wakacje - na ten tydzień najmują pracownika, który codziennie zwierząt dogląda.
24 stycznia 2014 14:59
Barbara niepowtarzalna

Wroc do poczatku dyskusji...tesciowie,ludzie po 60-ce posiadaja gosp. rolne

Ok, ale to nie tlumaczy tego, ze tak sie slucha tesciowej :)