Nianta uwierz Alinie, ma rację ;-))) Wszystko w życiu ma swój sens, te złe i te dobre chwile ;-)))
Nianta uwierz Alinie, ma rację ;-))) Wszystko w życiu ma swój sens, te złe i te dobre chwile ;-)))
'Karma' łańcuch przyczynowo-skutkowy... 'Nic nie dzieje się bez przyczyny' wiem, wiem... Ale chyba potrzebuję trochę czasu, na przemyślenia... I ktoś powiedział kiedyś do mnie: co Ty możesz o życiu wiedzieć... A właśnie, że mogę, to że jestem młoda, nie znaczy, że nic nie rozumiem, nie wiem , nie zaznałam itd. Pewnie , że nie mam doświadczenia, ale kiedyś je nabędę...znam ludzi, którzy nigdy w życiu nie doświadczyli głodu, w związku z czym nie potrzafili mnie zrozumieć, nie zaznali biedy... Zawsze mieli nowe ciuchy, nowe rzeczy, a ja byłam lekko z tyłu, bo mojej rodziny nie było na wiele stać... Chcę po prostu inaczej żyć... Nie umiem myśleć tylko o sobie, nie wyrobiłam w sobie 'zdrowego egoizmu' , zawsze jak trzeba komuś pomóc, to to robię, lubię robić ludziom prezenty, nawet małe... Później się orientuję, że dla mnie już za wiele nie zostało... Ale sprawia mi to radość...
Może nie jestem obiektywna ponieważ od roku mieszkam w największym niemieckim kurorcie turystycznym nad Morzem Północnym. Miasteczko jest nie tyle czyste co wręcz wymuskane i psiej kupy na ulicy nie uświadczysz. Sama mieszkam w Poznaniu, które ma opinię czystego miasta, a mimo to poraża mnie brud. A tak swoją drogą to zastanawiam się czy sama nie mam jakiegoś ducha opiekuńczego? Ja w takie rzeczy wierzę. Jak wytłumaczyć fakt, że osoba, która ładnych parę lat przepracowała w turystyce trafiła do miasteczka typowo turystycznego i mieszka w pierwszej linii brzegowej,na drugim piętrze starej, pięknej kamienicy z widokiem na morze, latarnię morską, plażę i marinę? Choć nie mogę już podróżować, nie przynajmniej tak jak kiedyś to cały świat podróżuje mi pod oknami ponieważ miasteczko leży na szlaku handlowym z i do Hamburga. Latem, w przerwie poobiedniej chodzę na plażę się opalać, a wieczorem podziwiam zachody słońca. Ten post chciałabym właściwie dedykować Niancie aby uwierzyła, że po burzy przychodzi słońce. Tak w naturze jak i życiu. Nie zawsze będzie źle. Czasem dobro przychodzi do nas w zupełnie inny, niezrozumiały dla nas sposób.
Nie wiem jaką macie konstrukcje psychiczna i odporność na ploty.Ja od dziecięcia mam w sobie jakąś odporność i przekorę i nie potrafie się plotami przejmować.Żyje swoim życiem,mam w odwłoku to,co o mnie mówią,bo prawdę znam.Że czasami żle na tym wychodzi moja tzw."opinia"?-a to już zależy dla kogo,bo dla plotkarzy i tak ważniejsze będą ploty,a dla moich prawdziwych znajomych-ja.
Do małzonka mojego prywatnego tez się to odnosi,bo skoro ja mu ufam,to i on wie,że może mi ufać.Zresztą już dawno,dawno temu powiedziałam ślubnemu,że jeśli kiedykolwiek go zechce zdradzić,bedzie on pierwszą osobą,która się o tym dowie-nie ostatnią.Bo ja nienawidzę kłamstwa.
A czy warto z takimi plotami walczyć?W moim przekonaniu nie,bo ja jestem ponad nim.Ploty mogą mi tylko buty pobrudzić,ale nie zaszkodzić,a już szczególnie w kręgu tych,którzy mnie znają.
Nie chcę być złośliwa ale ten temat nie dotyczy syfu w krajach EU, buziaki dziewuszki, -:))))
'Karma' łańcuch przyczynowo-skutkowy... 'Nic nie dzieje się bez przyczyny' wiem, wiem... Ale chyba potrzebuję trochę czasu, na przemyślenia... I ktoś powiedział kiedyś do mnie: co Ty możesz o życiu wiedzieć... A właśnie, że mogę, to że jestem młoda, nie znaczy, że nic nie rozumiem, nie wiem , nie zaznałam itd. Pewnie , że nie mam doświadczenia, ale kiedyś je nabędę...znam ludzi, którzy nigdy w życiu nie doświadczyli głodu, w związku z czym nie potrzafili mnie zrozumieć, nie zaznali biedy... Zawsze mieli nowe ciuchy, nowe rzeczy, a ja byłam lekko z tyłu, bo mojej rodziny nie było na wiele stać... Chcę po prostu inaczej żyć... Nie umiem myśleć tylko o sobie, nie wyrobiłam w sobie 'zdrowego egoizmu' , zawsze jak trzeba komuś pomóc, to to robię, lubię robić ludziom prezenty, nawet małe... Później się orientuję, że dla mnie już za wiele nie zostało... Ale sprawia mi to radość...
Emi ja pomagam chociaż rodzice, dzisiaj juz tylko mama nie potrzebuje mojej pomocy, mama pomagala dziadkowi, z tego co wiem dziadek pradziadkowi:)
Tak już mamy:) i nawet dobrze nam z tym . Nie z obowiązku ale z potrzeby serca?
Osoby wierzące może jeszcze pod wpływem 4 przykazania? Pozdrawiam
Nie chcesz, więc po prostu nie bądź :)
Ale ten syf jest bardzo podobny do innego syfu, jakim jest żądanie od dziecka alimentów, podczas gdy samemu wcześniej nie było sie dobrym rodzicem.
Dorotee,
moi dziadkowie dali mamie wiele materialnej pomocy: dom, pracę (gospodarstwo rolne), wspierali ją finansowo. Ona im nigdy nie pomagała.
Ja od rodziców nie dostałam nic takiego, a mając przykład, że rodzicom się nie pomaga, nie miałam poczucia, że powinnam to robić.
Napisałam zresztą nie zawsze pomagałam. Tak naprawdę to nie dawałam im pieniędzy.
Na urodziny robiłam prezenty pożyteczne, jeżeli trzeba było coś załatwić, posprzątać, odwiedzić w szpitalu to mogli na mnie liczyć.
Więc tak naprawdę do końca nie mogę powiedzieć, że im nie pomagałam.
Ale wszystko, co robiłam było z potrzeby serca.
Jeżeli chodzi o 4 przykazanie, ono brzmi: "Szanuj Ojca swego i Matkę swoją",
a nie dawaj rodzicom pieniądze. Szacunek nie oznacza rób, co od Ciebie wymagają.
To jest podporządkowanie, nie szacunek.
Czepiasz się mnie a ja tylko zwróciłam uwagę że nie rozmawiaja dziewczyny na temat . A pisząc dalej w temacie to napisałam że ma sobie dziewczyna wszystko notować , dokumentować jak pomaga rodzicom jeżeli istnieje taka potrzeba. I nie trzeba na mnie się obruszać ale niestety takie mamy w polsce prawo które działa w obie strony jeżeli dziecko czy rodzić żyje w ubóstwie a jest zły, nieudolny, alkoholik czy jeszcze coś ,to jest nie istotne - niestety. Trzeba udowodnić że się nie jest wielbłądem i dlatego trzeba zbierać wszelkie dokumenty przelewu, zakupów itd. Trochę przeżyłam na tym padole i tez musiałam udowadniać że nim nie jestem.