26 lutego 2014 10:18 / 1 osobie podoba się ten post
hogata76Ja zostałam matką bardzo młodo.Szok,co to teraz będzie itd.Wtedy powiedziałam sobie,że jak urodzę dziecko,nigdy nie poproszę o pieniądze nikogo.Będę pracowała.Będąc jeszcze w ciąży,chodziłam do zakładu krawieckiego i prasowałam.Za pierwsze zarobione pieniądze,kupiłam becik:)Długo byłam samotną młodziuteńka matką i zawsze pracowałam.Jak mogłam ,brałam nocne godziny,więcej można było zarobić.Tak mi zostało do teraz,nie potrafię powiedzieć DAJ,ze wstydu bym się spaliła.Nie jestem bogata,nie chodzi o to,ale potrafię zarobić.Byłam Recepcjonistka,z pięknymi dłońmi,byłam Major Domus,z przylepionym uśmiechem na twarzy(wyglądałam jak Dolores z brazylijskiego serialu),pracowałam u bauera,na kuchni ,a teraz jestem opiekunką i gówno też sprzątnę.Najważniejsze dla mnie jest,żeby moje dzieci wyrosły w domu,w którym nie ma przepychu,ale żeby nigdy nie czuły się głodne.Staram się na ile mogę zapewnić Im normalny byt:)
Hogatko :) dopiero doczytalam tego posta :) Widze ze mamy wiele wspolnego ze soba :) heheh bratnie dusze??? ja urodzilam corcie w wiek 18 lat :) z racji ze juz bylam dorosla, ale bez fachu w rekach tez poszlam do zakladu krawieckiego prosic o prace (maz byl, ale jakby go niebylo-tylko wiecej problemow i wydatkow mi przypazal) - pamietam jak dzis pierwsza rozmowe z szefem :)
- A umiesz szyc??
-eee dobrze, ze wiem z ktorej strony do maszyny usiasc :))
- a nauczysz sie szybko??
-slonia w cyrku naucza tanczyc, a ja sie nie naucze szyc?? Pewnie, ze szybko zlapie :)
Tak go ponoc rotbawilam, ze mnie przyjal na dwa tygodnie, zalapalam, a pozniej bralam wszystkie nadgodziny a w nocy przychodzilam do pomocy przy wysylce :) Pozniej pracowalam jako recepcjonistka w hotelu 4-gwiazdkowy - prace uwielbialam, kontakt z ludzmi i ten wiczny "ogien w dupie" bo cos na wczoraj :)) ale znowu ta francja-elegancja i udawana arystokracja mi nie lezala, pozniej podjelam prace w restauracji i tam juz wogole zywiol, zero udawania, "kur.....y" lecialy jak mielismy mlyn, szef swietny a pracowalismy we dwoje, ja na sali i za barem on w kuchni, po czasie tak sie wyrobilismy ze bez slow sie komunikowalismy mimo ze czasem i przez 12 godzin nie bylo czasu na siusiu. Po tym ze wzgedu na kase trafilam do opieki :))) I narazie jestem w de, na sezon wracam w moj mlyn, a po sezonie znow do de. Ale teraz majac doswiadczenie, drugiego meza z ktorym moge cos budowac, naprawde bardzo intensywnie zastanawiamy sie czy nie przeniesc sie z dziecmi tu do De. Oboje juz chyba jestesmy zdecydowani na ta zmiane. Tu nasze dzieci beda mialy lepszy start, a w polaczeniu z naszym pochodzeniem, tradycja itd to juz wogole.