kasia63Zgadzam sie z Tobą:)Rodzicom,od których poza smutnym dzieciństwem ,okraszonym wódą nie dostalam nic innego ,nie pomagałabym....Bo niby dlaczego?Tylko dlatego ,że mnie spłodzili?To żaden argument.......Zrobić dziecko to żadna sztuka.....
Według mnie jeśli rodzice są prawdziwymi rodzicami przez duże "R" a kiedyś tam w przyszłości zachorują czy spotka ich inne nieszczeście ----Pomóż, bo tak trzeba !.......Jesli rodzice są niezaradni życiowo a w przeszlości nie przykładali się do wychowania a teraz wyciągają rękę po pomoc .....Olać to !!....Najlepszym lekarstwem do wyprowadzenia ich na górkę będzie odmowa dawania forsy .....niech się biorą sami do roboty........Maly przykład: Syn dobrych znajomych - jedynak ,ojciec pilot ( wysoki oficer) matka mgr. cały czas na wysokim stanowisku w służbie zdrowia----Synuś łajza wiecznie szukająca pracy.....Machnął dziecko fajnej pielęgniarce ,żenić się nie zamierzał bo to obowiązki ,mamusia nalegała......tatuś dziewczynie odradził ,powiedział, że dopóki matka będzie go finansowała ,ten nigdy nie będzie dobrym mężem...Sama matka żaliła się do mnie ,że mąż jej powiedział, że jak nie ma roboty w PUP to niech do oczkowania róż zapitala ,a przecież to takaaaa ciężka praca a przecież oni mają na to ,żeby go wspomagać !!!!.......Dziś wnuczka tych państwa jest studentką,dziadkowie cały czas bardzo "niedoszłej" synowej pomagali i pomagają.....a synuś? ....a synuś w dalszym ciągu przesiaduje w barach--ma na to .....ale nawet gdyby kiedyś zaskarżył córkę o alimenty to figę dostanie.......Na utrzymanie dziewczyny daje w dalszym ciągu dziadek z zastrzeżeniem notarialnym ,że to tylko jego "własna wola "........Ojciec mądry facet , matka kochana ,ale nadopiekuńcza do tej pory dwa razy w tygodniu chodzi "pasożytowi " posprzątać, pozmywać przecież to dziecko.......55 lat !!!!:))))