Wynagrodzenie za pracę

14 maja 2014 18:33
A być może akurat TA firma ma większe wymagania :)))
14 maja 2014 18:36 / 1 osobie podoba się ten post
Ja dostaje 160 eur w obie strony, Żary -> Monachium, Monachium -> Żary. Za busa płace w obie strony 110 euro
14 maja 2014 18:37
Być może, trudno mi powiedzieć bo ja cały czas współpracuję z jedną i tą samą firmą. Nie przepadam za zmianami, a tutaj już wszystko wiem. Wiem jak działają, do kogo i z czym mogę się zwrócić, pieniądze są zawsze punktualnie. Co prawda myślę o zrobieniu kolejnego kroku w kierunku rozwoju zawodowego(finasowego) ale jak do tej pory na myśleniu poprzestaję. Wpierw jednak chcę iść na kolejny kurs językowy i podnieść poziom, porozmawiać z  agencją czy jest możliwa podwyżka. Jeśli tak to prawdopodobnie będę wspópracować dalej, jeśli nie to pomyślę co zrobić. Pracę na terenie Dolnej Saksonii uważam za idealną dla osób, które nie znają dobrze języka poniważ tutaj mówi się hochdeutsch.
14 maja 2014 21:01 / 1 osobie podoba się ten post
Alina

Być może, trudno mi powiedzieć bo ja cały czas współpracuję z jedną i tą samą firmą. Nie przepadam za zmianami, a tutaj już wszystko wiem. Wiem jak działają, do kogo i z czym mogę się zwrócić, pieniądze są zawsze punktualnie. Co prawda myślę o zrobieniu kolejnego kroku w kierunku rozwoju zawodowego(finasowego) ale jak do tej pory na myśleniu poprzestaję. Wpierw jednak chcę iść na kolejny kurs językowy i podnieść poziom, porozmawiać z  agencją czy jest możliwa podwyżka. Jeśli tak to prawdopodobnie będę wspópracować dalej, jeśli nie to pomyślę co zrobić. Pracę na terenie Dolnej Saksonii uważam za idealną dla osób, które nie znają dobrze języka poniważ tutaj mówi się hochdeutsch.

Też bym wolała pracować bliżej Polski - pewnie bym swoim autem jeździła, ale na razie tu mi dobrze i chyba nie będę tego zmieniać.
14 maja 2014 21:17 / 1 osobie podoba się ten post
kasia63

Moje obserwacje w kwestii DOBREGO MIEJSCA
1.wzajemna akceptacja na linii PDP/opiekunka
2.bezkonfliktowa wspólpraca z rodziną
3.uczciwa agencja
4.warunki socjalne i żywieniowe nieodbiegające rażąco od przyjetych standardów
5.pensja adekwatna do obowiązków
6.przyjazna dusza-czyli inna opiekunka "za płotem"
7. dostęp do taniej linii tel.i internetu lub przynajmniej jedna z tych rzeczy
 
Co byście jeszcze dodały?

Brak mi tylko pkt 6  mam w sąsiednim miasteczku nie za płotem :(
14 maja 2014 21:59
wichurra

A powiedz mi Gabrysia - jak jesteś w Polsce, to jak ten bilet na pociąg kupujesz?
Tzn. gdzie? Gdzieś przez Internet, czy jak?

Jeszcze z Polski nie kupowałam;  zawsze w DE i to koniecznie 2 osobne bilety (a nie 1 powrotny, bo do tego w 2 strony dają powrót pełnopłatny (z Kiel to było coś ponad 150e).
 
Z tego co pamiętam (trzeba wejść na stronę Deutsche Bundesbahn) można kupić przez internet również z Polski, ale się dopłaca kilka euro za przesłanie biletu poleconym. Jak kupujesz bilet przez internet z DE -możesz go od razu wydrukować....czyli w razie czego dobrze m mieć znajomego w DE, który to załatwi.
Jeszcze jedna uwaga: najwięcej tych tańszych biletów jest na 6 tydodni przed wyjazdem (wcześniej nie kupisz, bo polskie koleje dopiero wtedy udostępniają do sprzedaży na polskim odcinku)
14 maja 2014 22:03 / 1 osobie podoba się ten post
Uhum - to trochę lipa, bo przeważnie jadąc do Polski na dłuższy urlop, to nie znam dokładnie dnia wyjazdu do Niemiec, ani dnia powrotu. Ale to trochę dziwne. Nie można z Polski kupić biletu przez DB i go w Polsce wydrukować?
14 maja 2014 22:28 / 5 osobom podoba się ten post
Dla mnie dobre miejsce to takie gdzie czuje luz wiadomo po co jadę i stan chorego nie przeraza mnie.Nie znosze natomiast jak ktos mi dyktuje co mam robić.Bywałam do tej pory tylko z pdp a więc to ja wiem co mam robić,jak postapić i to ja wiem czy pdp w nocy spi czy nie.Stawiam sprawe jasno i twardo nie mialam nigdy zadnych halasujacych urzadzen do nocnych pobudek, bo zwijam sie i do domu jadę.Pewnie,że kazda powinna sobie organizowac prace na miejscu wg potrzeb obu stron tylko nie zawsze tak sie udaje.Ale mysle,ze nic nie wyjdzie z naszych staran jak podejmujemy pracę ze strachem w oczach.To oni nas bardziej potrzebuja w prostym rachynku wiecej na nas zaoszczedza niz my zarobimy, oczywiscie w DE..
14 maja 2014 22:43 / 1 osobie podoba się ten post
I to z prostej przyczyny,bo to my jestesmy na okragło z pdp i wiemy co jest dla niej najlepsze.A zwłaszcza jak jest to Stela na ktora sie wraca.
14 maja 2014 23:41 / 2 osobom podoba się ten post
Alina

O to widzę, że firmy zaczynają podnosić poprzeczkę albo mi się tylko tak wydaje. Ja nic tłumaczyć nie musiałam, a w moim przypadku weryfikacja języka to był śmiech na sali. Nie wiem jakim cudem uznano moją znajomość języka za komunikatywną skoro ja tak naprawdę dukałam po niemiecku. Zaczynałam jednak przed świętami.Zazwyczaj  w tym okresie brakuje  opiekunek i pewnie dlatego obniżyli  wymagania. Sądzę, że teraz miałabym spore kłopoty aby się zakwalifikować. No cóż, po prostu się udało. Wyobrażacie sobie, że pojechałam do niewidomej bez znajmości języka. Uratowała mnie znajomośc angielskiego. Jednak warto w życiu uczyć się języków. Nigdy nie wiadomo gdzie i co może się przydać.

Ja też korzystałam w Niemczech z angielskiego, przyjeżdżając kilkakrotnie do jednej z pdp. Ale teraz mam tak dziwnie w mózgu, że nawet jak rozmawiam z kims po angielsku, to bardzo szybko przechodzę na niemiecki, co mnie wkurza, bo dzieje się tak automatycznie. Lecz mam ten germanski język zakodowany w głowie z powodu ciągłego z nim kontaktu i konieczności używania go w pracy.
 
A co do tematu, to dla mnie bardzo ważna jest udana współpraca z rodziną pdp. Bez tego pracuje się o wiele trudniej. Na ostatnim miejscu miałam sytuację, gdzie stan pdp pogarsza się i wymaga ona mocniejszych leków, gdyż opiekunka nie jest w stanie jej upilnować. Córki babci uważają, że dając jej o 1 tabletkę więcej ponad to, co przepisał lekarz, załatwiają sprawę. Tymczasem potrzeba innego, silniejszego medykamentu i zaczynają się schody - dzwonienie do firmy, proszenie o interwencję itp. A powinno wystarczyć to, co mówią opiekunki. 
15 maja 2014 06:42 / 1 osobie podoba się ten post
romana

Ja też korzystałam w Niemczech z angielskiego, przyjeżdżając kilkakrotnie do jednej z pdp. Ale teraz mam tak dziwnie w mózgu, że nawet jak rozmawiam z kims po angielsku, to bardzo szybko przechodzę na niemiecki, co mnie wkurza, bo dzieje się tak automatycznie. Lecz mam ten germanski język zakodowany w głowie z powodu ciągłego z nim kontaktu i konieczności używania go w pracy.
 
A co do tematu, to dla mnie bardzo ważna jest udana współpraca z rodziną pdp. Bez tego pracuje się o wiele trudniej. Na ostatnim miejscu miałam sytuację, gdzie stan pdp pogarsza się i wymaga ona mocniejszych leków, gdyż opiekunka nie jest w stanie jej upilnować. Córki babci uważają, że dając jej o 1 tabletkę więcej ponad to, co przepisał lekarz, załatwiają sprawę. Tymczasem potrzeba innego, silniejszego medykamentu i zaczynają się schody - dzwonienie do firmy, proszenie o interwencję itp. A powinno wystarczyć to, co mówią opiekunki. 

Pamietam jak napisalas na forum,że zaczynasz sie uczyc angielskiego i juz rozmawiasz w tym jezyku?to masz wybitne zdolnosci?juz pisałam Ci kiedyś zabierz sie za francuski - ofert pracy z komunikatywnym,jest bardzo duzo.Opłaca sie przysiąść.Powodzenia.
15 maja 2014 06:51
romana

Ja też korzystałam w Niemczech z angielskiego, przyjeżdżając kilkakrotnie do jednej z pdp. Ale teraz mam tak dziwnie w mózgu, że nawet jak rozmawiam z kims po angielsku, to bardzo szybko przechodzę na niemiecki, co mnie wkurza, bo dzieje się tak automatycznie. Lecz mam ten germanski język zakodowany w głowie z powodu ciągłego z nim kontaktu i konieczności używania go w pracy.
 
A co do tematu, to dla mnie bardzo ważna jest udana współpraca z rodziną pdp. Bez tego pracuje się o wiele trudniej. Na ostatnim miejscu miałam sytuację, gdzie stan pdp pogarsza się i wymaga ona mocniejszych leków, gdyż opiekunka nie jest w stanie jej upilnować. Córki babci uważają, że dając jej o 1 tabletkę więcej ponad to, co przepisał lekarz, załatwiają sprawę. Tymczasem potrzeba innego, silniejszego medykamentu i zaczynają się schody - dzwonienie do firmy, proszenie o interwencję itp. A powinno wystarczyć to, co mówią opiekunki. 

Ten objaw też już w chwili obecnej u siebie zauważam. Zaczynam mieszać języki. Czasem zaczynam po angielsku, a kończę już po niemiecku albo wtrącam w angielski tekst niemieckie słówka, które mam w głowie szybciej niż angielskie. Najgorsze jest to, że czasem zapominam polskiego odpowiednika i na usta ciśnie się samo słowo niemieckie. W tym momencie muszę  się zastanowić i wyhamować bo nie będę zachowywać się jak kretynka, która po półtora roku języka ojczystego  zapomniała.
15 maja 2014 07:02 / 3 osobom podoba się ten post
Ja na szczęście nie mam takich problemów:)
Do angielskiego (chociaż jest dosyć marnego wydania) też mi się niemieckie słowa nie mieszają.
15 maja 2014 10:31
wichurra

Ja na szczęście nie mam takich problemów:)
Do angielskiego (chociaż jest dosyć marnego wydania) też mi się niemieckie słowa nie mieszają.

No to masz fajnie, bo ja też wtrącam angielskie słowa do niemieckiego.
A jak próbuję coś po angielsku powiedzieć, to też szybko włącza mi sie niemiecki.
Nawet będąc tutaj trudno mi "pomyśleć" coś po włosku, który mam dobrze opanowany.
Jednak jeżeli chodzi o włoski to po kilku zdaniach mózg "loguje się" do odpowiedniej szufladki :))))
15 maja 2014 11:36
To ja tak z tym logowaniem mam. Po angielsku to może w kilku pierwszych zdaniach narzuca się niemiecki, ale później już się przelogowuję.