Dawno temu, aż do dziś - mrozi krew w żyłach!

27 czerwca 2014 21:41
Ale w ogóle jaka łajza przebrzydła, całymi dniami go nie ma w chałupie, ja już myślałam, że na jakie burdle zaczął latać, a tu takie coś...
28 czerwca 2014 16:01 / 5 osobom podoba się ten post
Wracam zatem do momentu, gdzie podjęłam wspópracę z agencją nr 2.

Przyjechałam do domu, patrzę na blondyna, a ten od razu :
-'co przyjęli Cię?'
-noooo, i dostałam ofertę na niedziele
-a to spoko...........NA KIEDY?!to w A cały czas coś nie tak a tu już?
Cieszyłam się bardzo, ale i niepokój. Poczytałam opinie i powiem szczerze, że gdybym miała szukać , to w życiu bym się chyba na nią nie zdecydowała, tzn. Nie wiem, ale za dużo negatywów ma. A tak to ktoś rzucił hasłem, zadowolony to co mi szkodzi?... Na następny dzień dzwoni babka z biura, koło 12:00 że pośrednik niemiecki nie chce przedstawić mojego profilu, bo za młoda jestem, jak dzioucha, która miała jechać, ale w ostatnim momencie zrezygnowała i ten się boi , że sytuacja się potoczy tak samo. Myśle sobie, aha, to samo co w poprzedniej... Przedstawiła mi kolejną ofertę, ale za mniejszą kasę...ok, poczekam...kolo 15:00 dzwoni znowu, że rodzina mnie zaakceptowała i w niedzielę wyjeżdżam...eeeee! Ale która rodzina? No ta pierwsza;) później była kupa formalności, telofon był aż gorący, akcja działa się w czwartek, w piątek kiałam jechać podpisać papiery do biura-nie musiałam, ale wolałam wszystko do łapy dostać, a nie mailami się bawić...a w niedzielę wyjazd... Znowu rozstanie...znowu nowe miejsce, ludzie...tysiąc myśli na minutę, a jak trafię znowu na jakiś psychopatów, albo wredoty nie z tej ziemi? Strasznie to wszystko było podejrzane, bo za szybko, za łatwo... Czyżbym hyła aż tak podejrzliwa?
05 października 2014 22:20 / 6 osobom podoba się ten post
Przyjechałam na miejsce. Wita mnie strasznie szybko mówiąca, sepleniąca drobna kobieta w okularach. Prowadzi do kuchni, w której stała sofa, a na niej leżała popłakująca starsza pani. Przywitałam się. Następnie poszłyśmy do salonu, wtedy też zaczęla mi opowiadać oswoich obowiązkach. Słucham, podchodzę do tego bardzo sceptyczne i dużą rezerwą. Ogólne wrazenia miałam jakby...obiecać dziecku wymarzoną lalkę, a dać mu paczkę plasteliny"niech se lepi". Potok słów był nie do opanowania, nie wspomnę o mojej twarzy;) "kiedy pdp wstaje z łóżka, bie rzesz jej nogi , kiedy położy je na podłodze, podstawiasz rollator, pomagasz jej wstać, prowadzisz gdzie chce. Przy śniadaniu robisz tosty, słodzisz PDP herbatę, do kawy dajesz mleko, podajesz leki. Kiedy syn chce jabłko-obierasz mu je..." Pierwsze co mi się nasunęło to, pdp sama nie jest w stanie nic robić, a to już jest niezgodne z opisem...syn? Ja nie mam syna do opieki! Gada dalej-a to , że synowi pościel zmieniać, a to herbatę robić...
05 października 2014 22:43 / 6 osobom podoba się ten post
Prowadzi mnie na górę, która miała być do dyspozycji opiekunki-spoko, warunki lepsze niż na dole, a to było pocieszające;) na stole leżał 32 kartkowy zeszyt gdzie było pełno informacji, które miały pomóc mi w pracy. Słuchałam zmienniczki spokojnie z pokorą, ale w głowie już miałam swoje-dlaczego ona tu robiła wszystko? Do tego instrukcja obsługi, prawie jak od tv. Rozumiem, że chciała zrobić dobrze, ale wszystko wydawało mi się strasznie dziwne i jakieś odklejone od rzeczywistości. Poszła na dół-robić obiad, ja w tym czasie miałam przejrzeć ową instrukcję. Czytam, czytam, czytam... W skrócie-co jedzą, o jakich porach, w jakich sklepach robi zakupy, itd. Już chciało mi się płakać. Codzienne sprzątanie całego domu, codzienne gotowanie-jeszcze zaznaczone , że "nie ma prawa zdarzyć się obiad na dwa dni". Przyszzedł syn organizator, przzywitał się, zaczął coś szybko mówić, nie wiele rozumiałam-po podróży, z wrzaskami przy pakowaniu, informacjami od zmienniczki, potrzebowałam odpocząć. Przyszła synowa, też coś 'szprechała' , szczerze mówiąc to tylko czekałam aż ta zmienniczka pojedzie.
Och, jakaż byłam zachwycona obiadem... Głoda byłam, bo wzięłam tylko 4 kajzerki na 16 godzin, a w domu raczej nic nie wszamałam, bo miałam inne zajęcia. Siadam przy stole, a moim oczom ukazałała się gliniana brytwanka, a na niej...: olej, olej, olej...tymianek, kilka ziemniaków i olej. Do tego mizeria, chociaż ja nie wiem co to było, uznałam że mizeria skoro zobaczyłam ogórki zalane czymś białym. Do tego schab, tzn kotlet czyli smażony, czyyyli znowu olej... Zjadłam coś bo musiałam, myślałam, że mój żołądek zacznie się sam wchłaniać;) smak? No właśnie... Przez ilość tymianku, ziemniaki słodkie, mizeriocośtam mdłe, a kotlet ciekł... Wszyscy przy stole byli raczej zniesmaczeni.
06 października 2014 00:07 / 5 osobom podoba się ten post
<<<----->>>

Boję się swojej świadomości, zbyt wiele czasu na przemyślenia, a w głowie pojawiają się obrazy, które nie pomagają...
Widzę całe historie, jakby każda z nich była szpilką, którą sobie wbijam pod paznokcie. Ciężko pozbyć się wspomnień, szczególnie tych złych.
Tuż przed wyjazdem byłam u rodziców, pożegnać się.
Ojciec zaczął do mnie gadać na temat Blondyna jaki to on zły, jak to mnie robi w rogi jak wyjeżdżam, jak wykorzystuje, a teraz chodzi w markowych ciuchach. Zapytałam wprost o co mu tak na prawdę chodzi, powiedział że Blondyn był prosić o "moją rękę" i to go wk...o najbardziej. Później zaczął obrażać mamę Blondyna, mówił, że teraz mam nową rodzinę,nie wytrzymałam... Poryczałam się.
Kazał mi się wynosić, mimo to siedziałam dalej, zbierałam w sobie siłę układając w głowie monolog.
"Lubisz poniżać ludzi, świetnie ci to wychodzi, dumny jesteś z siebie, niszczyłeś mi życie"
W odpowiedzi dostałam informację, że to ja niszczyłam jego życie, "co nie pamiętasz co mówiłaś? Przypomnieć ci jak było na prawdę? 5 latek..."
Coś we mnie pękło, wstałam i przez łzy zaczęłam krzyczeć, że to ja za chwilę przypomnę jak było, kiedy mama pracowała na popołudnie, kiedy wołał mnie do domu stojąc w drzwiach w samych majtkach, nic już nie powiedział. Wyszłam, zawołałam mamę , przed bramką powiedziałam tylko, że ja i ojciec znamy prawde...spojrzała na mnie, powiedziała, że wie i przytuliła-pierwszy raz poczułam, że mnie rozumie.


06 października 2014 00:58 / 3 osobom podoba się ten post
Nianta, nie czytałam wszystkiego, ale dziewczyno, jesteś 2 lata starsza od mojej córki i jak z doskoku czytam, to szlag mnie trafia!
Czego szukasz u tych ludzi, Twoich rodziców? Po co się dręczysz i rozdrapujesz rany? Do czego i po co potrzebny Ci taki ojciec?! Matka, która teraz Cię rozumie? Gdzie była, kiedy najbardziej jej potrzebowałaś, a ona przymykała oczy? 
Zerwij kontakt lub sama ustal zasady tego kontaktu i żyj swoim życiem. Nie babraj się w tym g...e.
06 października 2014 01:18 / 3 osobom podoba się ten post
No wiesz, jak to ktoś mądry powiedział, nie ważne jakich dziecko ma rodziców, instyktownie ciągnie do "domu".
Czego szukam? Brakuje mi siostry, mamy...
Po prostu czuję, że zakończyłam pewną historię w swoim życiu, pewien etap się zamknął ,najwyraźniej potrzebowałam takiego tego kopnięcia, potrzebna mi była iskra do zapalnika ;)
06 października 2014 07:27 / 5 osobom podoba się ten post
salazar

Nianta, nie czytałam wszystkiego, ale dziewczyno, jesteś 2 lata starsza od mojej córki i jak z doskoku czytam, to szlag mnie trafia!
Czego szukasz u tych ludzi, Twoich rodziców? Po co się dręczysz i rozdrapujesz rany? Do czego i po co potrzebny Ci taki ojciec?! Matka, która teraz Cię rozumie? Gdzie była, kiedy najbardziej jej potrzebowałaś, a ona przymykała oczy? 
Zerwij kontakt lub sama ustal zasady tego kontaktu i żyj swoim życiem. Nie babraj się w tym g...e.

Słonko ! od poniedziałkowego poranka takie rady ????!!!!!......W temacie " Rodzice i dzieci " wolę być ostrożna , bo NIKT mi nie dał takiej mocy , żebym dyktowała komuś ...." cyt. Zerwij kontakt "..... Nianta to duża , fajna dziewczynka i nie wiem , czy aż takich rad potrzebuje .
06 października 2014 11:22 / 3 osobom podoba się ten post
Rady mają to do siebie, że się ich słucha lub nie, przymusu na szczęście nie ma :). Wyraziłam swoje zdanie, a jest ono takie jak wyżej i nic w tej kwestii się nie zmieni. Są sprawy, na które nigdy się nie zgodzę i na które nie mogę patrzeć przez przymknięte oczy niezależnie, kogo dotyczą. Nianta, już uciekam i nie zaśmiecam ;).
09 listopada 2014 22:41 / 5 osobom podoba się ten post
Każdy oddech czuję jak krople mgły opadające na moje ciało ,
Ale nie wpuszczę Cię.
Każdy dotyk zbliża Cię do wnętrza,
Mimo to nie wpuszczam Cię.
Poznajesz każdy zakątek,zwiedzasz,emanujesz ciepłem.
Wznoszę się wysoko,wyciągam dłoń ku górze,
Mam w ręku farby utkane z tęczowych promieni słońca,
Za pędzel służą mi włosy.
Maluję obłoki ,kreska po kresce,starannie...
Jest łąka,są kwiaty,motyle.
Banał.
-poczekaj,gdzie idziesz? Zatrzymaj czas.
Wszystko w okół żyje,a Ty patrz.
Dotknij mnie raz jeszcze,w dłoniach zamknij swiat...
Wszystko w okół żyje,a Ty patrz...
Obraz skończony, możesz wejsc.
A gdzie jestes teraz?
10 listopada 2014 07:09
nianta

Każdy oddech czuję jak krople mgły opadające na moje ciało ,
Ale nie wpuszczę Cię.
Każdy dotyk zbliża Cię do wnętrza,
Mimo to nie wpuszczam Cię.
Poznajesz każdy zakątek,zwiedzasz,emanujesz ciepłem.
Wznoszę się wysoko,wyciągam dłoń ku górze,
Mam w ręku farby utkane z tęczowych promieni słońca,
Za pędzel służą mi włosy.
Maluję obłoki ,kreska po kresce,starannie...
Jest łąka,są kwiaty,motyle.
Banał.
-poczekaj,gdzie idziesz? Zatrzymaj czas.
Wszystko w okół żyje,a Ty patrz.
Dotknij mnie raz jeszcze,w dłoniach zamknij swiat...
Wszystko w okół żyje,a Ty patrz...
Obraz skończony, możesz wejsc.
A gdzie jestes teraz?

poczytalam i chyle czola przed toba....ilez w tobie wewnetrznej sily i determinacji jest.....
17 maja 2015 11:17 / 7 osobom podoba się ten post
Powrót...
 
 

Tego się nie spodziewałam, byłam przekonana,że to już za mną... Około 2 tygodnie temu wróciła "mała" i uznała,że ona teraz porządzi. Próbowałam z nią walczyć, ale okazała się być silniejsza ode mnie, nie sądziłam,że kiedyś wróci, myliłam się... Wiecie kiedy dała o sobie znać?
No to od początku.
Przyjechałam do nowej przacy, z nowej firmy do małżeństwa. Pani miła, pan raczej też zrobił na mnie dobre wrażenie... "kwiatki" zaczęły się po mniej więcej tygodniu, kiedy pan uznał,że kawa, którą mu podaję, smakuje jak brudna,ciepła woda z mlekiem. Od czasu jak zmienniczka wyjechała codziennie taką robiłam, bo takie dostałam instrukcje, co też mu powiedziałam...ten wtedy dodał,że zawsze taką robię. Zatem czemu mi o tym nie powiedział? Naśmiewał się cały czas z mojejo niemieckiego, no trudno, przełknęłam. Ale pewnego dnia, kiedy asekurowałam go podczas drogi do toalety zatrzymał się i położył swoją rękę na moim brzuchu. Coś wydało mi się co najmniej nieprawidłowe... Nie zareagowałam na to jakoś szczególnie... niestety tego samego dnia , kiedy przyszedł do łóżka i ściągałam mu buty ponowił tę czynność... niby nic złego, ale jednak naruszył moją przestrzeń, której zawsze pilnuję, tym razem nie umiałam nic zrobić. Uwierzcie, nie potrafiłam mu nawet zwrócić uwagi,byłam przestraszona. Jedyne co to odsunęłam się od niego, prosiłam w myślach żeby już więcej mnie nie dotykał.
Następnego dnia kiedy miałam mu opróżniać worek od cewnika, zaczął mnie głaskać po dłoni...też nie było to dla mnie przyjemne, bo co przyjemnego może być w dotyku 90 letniego mężczyzny, który patrzy na Ciebie w sposób zaczepny i jakże obleśny?
Również nic nie zrobiłam, ale "mała" zaczynała pokazywać się coraz bardziej...wręcz zaczęła wyłazić ze mnie. Kilka dni później , rankiem, kiedy robiłam mu opatrunek, zaczął mówić ,że mam ładny kolor bluzki -różowy, i że pod nią mam "ładną katastrofę", po czym położył swoją starą łapę na mojej piersi. Poczułam się strzasznie! W środku krzyczałam, a na zewnątrz? Na zewnątrz była "mała", przerażona, nie mogąca wykonać żadnego ruchu, żadnego słowa nie mogła wydusić z siebie.
Niemoc.
Bezsilność.
Panika .
Strach.
Raz mi się udało ją przezwyciężyć, kiedy pan klepnął mnie w pupę i powiedział,że dzisiaj śpię z nim. Za pierwszym razem chciałam to obrócić w żart, niestety on to zrobił jeszcze raz tyle,że mocniej. Nie wytrzymałam. Uderzyłam go w twarz. Automatycznie. Nie myśląc zbyt wiele, a właściwie to w ogóle nie myśląc.
Ale po wszystkim bałam się jakie będą tego konsekwencje.
 
17 maja 2015 11:32 / 1 osobie podoba się ten post
Czyli odruch samoobrony masz opanowany,jak widać strach nie blokuje Cię,radzisz sobie.
18 maja 2015 10:09
Możecie mi wierzyć lub nie, ale dlaczego trafiam zawsze na "swoich "tatusiów"" ? Ten człowiek tutaj w pracy jest nie do zniesienia... jestem tu , bo muszę wytrzymać-przeciesz kasa się sama nie zarobi... tylko nie potrafię pojąć dlaczego ja? Co się takiego dzieje, że moja podświadomość wybiera miejsca w których będę nieszczęśliwa, dlaczego wybiera takich ludzi... nie rozumiem.
18 maja 2015 10:20 / 3 osobom podoba się ten post
nianta

Możecie mi wierzyć lub nie, ale dlaczego trafiam zawsze na "swoich "tatusiów"" ? Ten człowiek tutaj w pracy jest nie do zniesienia... jestem tu , bo muszę wytrzymać-przeciesz kasa się sama nie zarobi... tylko nie potrafię pojąć dlaczego ja? Co się takiego dzieje, że moja podświadomość wybiera miejsca w których będę nieszczęśliwa, dlaczego wybiera takich ludzi... nie rozumiem.

moim zdaniem dopoki nie przerobisz przeszlosci natrafiac bedziesz na nieodpowiednich ludzi w nieodpowiednich miejscach....mysle,ze ciagle masz w sobie lek i strach...i wierz mi,ze takie sytuacje dotykaja wiele osob z traumatycznymi przezyciami .a szczegolnie te osoby,ktore nadal sie lekaja...wspolczuje ci..i zycze abys uwolnila sie od tego co bylo zle w zyciu twoim...