Entuzjazm opiekunki (?)

15 sierpnia 2014 20:20 / 3 osobom podoba się ten post
z entuzjazem umorduje ten wieczor...
16 sierpnia 2014 11:24 / 7 osobom podoba się ten post
A ja z entuzjazmem za 2 tygodnie wyjeżdżam na nową sztelę, już się cieszę, bo uwielbiam spać w cudzym łóżku ( tylko bez skojarzeń ), mieszkać z obcymi ludźmi i jeść rzeczy, których normalnie nie jadam.
I w tym to optymistycznym nastroju idę jeść wafle z dżemem.
Firmy jednak faktycznie czytują to forum, bo pomimo niestrudzonej pracy detektywistycznej nie natknęłam się więcej na wymóg entuzjazmu, chyba przestali się wygłupiać. :)
16 sierpnia 2014 11:28
A ja z entuzjazmem przeklinam dzisiejszą pogodę, 4 dni deszczu to za dużo na mój temperament.
16 września 2014 23:02 / 1 osobie podoba się ten post
Na widok terminowej i przewidywanej wypłaty-jak najbardziej wskazany:)
16 września 2014 23:22 / 2 osobom podoba się ten post
A ja z entuzjazmem informuję ,że problemy sercowe kuruję dawką uderzeniową melisy, baldrian tropfen w podwójnej dawce i zalecaną lampką wina , co z tej trójcy najbardziej mi się podoba. Nawet humor mi wrócił.
Największy entuzjazm czeka mnie jednak niebawem, kiedy będe wyjeżdżać do domu. Tego entuzjazmu z niczym się nie da porównać. :)
16 września 2014 23:45 / 2 osobom podoba się ten post
Entuzjazm wyjazdowy do Polski jeszcze tak odległy... Póki co, trzeba z entuzjazmem do łóżka wskoczyć, bo zwlekać się z niego rano na pewno będę bez :)
17 września 2014 12:02 / 7 osobom podoba się ten post
Entuzjastycznie informuję że dziś z entuzjazmem spotykam się z Polką która mieszka w sąsiedniej dzielnicy, Quelle... Z entuzjazmem wsiądę na rower i pojadę te kilka(naście?) przystanków tramwajowych z GPS-em w telefonie w dłoni, po czym wypijemy kawkę i pewnie trzeba będzie wracać... już z mniejszym entuzjazmem, bo całą niemal drogę pod górkę... :)))))
Mam nadzieję że nic nie wyskoczy po drodze niespodziewanego :)
17 września 2014 12:04 / 1 osobie podoba się ten post
Najwyżej czarny kot..
17 września 2014 12:54 / 4 osobom podoba się ten post
Lili

Entuzjastycznie informuję że dziś z entuzjazmem spotykam się z Polką która mieszka w sąsiedniej dzielnicy, Quelle... Z entuzjazmem wsiądę na rower i pojadę te kilka(naście?) przystanków tramwajowych z GPS-em w telefonie w dłoni, po czym wypijemy kawkę i pewnie trzeba będzie wracać... już z mniejszym entuzjazmem, bo całą niemal drogę pod górkę... :)))))
Mam nadzieję że nic nie wyskoczy po drodze niespodziewanego :)

No chyba,że Ci powietrze z łańcucha zejdzie hahaha. 
17 września 2014 20:02 / 9 osobom podoba się ten post
Taaaaaak... Nie ma to jak zrobić sobie nadprogramową wycieczkę turystyczno - krajoznawczą :)))))))
Pojechałam jak rzekłam wprzódy, sprawdziwszy sobie dokładnie jak dojechać na sam koniec Quelle u wujka G na mapie. Nawet sobie pozapisywałam ulice tak na wszelki wypadek. Stwierdziwszy że droga prosta jak drut, ubrałam się w lekką bluzeczkę rezygnując ze swetra (opatrzność czuwa nad półgłówkami...), siadłam na rower i wiooo! nie ma mnie!
W tamtą stronę jechało mi się bardzo sympatycznie, z górki, lekko, nie napracowałam się nogami. Patrzyłam oczywiście co po drodze mijam, pamiętając co na tej mapie widziałam. Dojechałam do rozwidlenia, skręciłam sobie w prawo i jadę.
Kurczę, dojechałam do ... Quelle Centrum... nic mi nie pasuje a ulicy jak nie było tak nie ma! Uznałam że trzeba kogoś zapytać więc poderwałam jednego sympatycznego pana (mmm.... całkiem niczego sobie...) i pytam, o dziwo nawet się nie zająknęłam i zrozumiał mnie bez problemu. Jak usłyszał nazwę ulicy to złapał się za głowę. Ten gest wystarczył mi w zupełności, on znaczy to samo we wszystkich językach :)))
Wytłumaczył gdzie źle skręciłam, dobrze mi się przyjrzał (ciekawe, makijaż mi się rozmazał, plamę mam na ciuchach czy co???) he he :)
Rzecz jasna ten kawałek który pojechałam nie tak, był z górki. Cóż, za niemyślenie trzeba płacić.
No ale dojechałam w końcu. Ania już na mnie czekała, zadowolona z wizyty. Bardzo sympatyczna kobieta, w moim wieku praktycznie. Posiedziałyśmy, wypiłyśmy kawkę, wypaliłyśmy fajkę pokoju, w międzyczasie przywiozła babcię do ogrodu po poobiedniej drzemce, pogadałyśmy trochę i trzeba było mi wracać. Mam dużo wolnego czasu ale jednak wiadomo że pewne ograniczenia są; a wolę nie podpaść zaraz na samym początku pracy tutaj :) Pół drogi przejechałam po płaskim, potem lekko pod górkę zaczęło się robić i już mnie sapka złapała, ostatni odcinek - jakiś kilometr - zlazłam z roweru i pokonałam pieszo. Za nic nie byłam w stanie zmusić się do podjazdu.
Weszłam do domu, melduję się mojej babci że jestem a ona w lament: jesteś taka czerwona na twarzy! wszystko w porządku? nic ci nie jest? dobrze się czujesz? moja kochana, tak daleko a Ty dałaś radę! Uspokoiłam ją że czuję się dobrze a czerwona jestem bo gorąco na zewnątrz :))) Pogłaskała mnie po twarzy i już wszytko było ok.
Spaliłam trochę kalorii, na dobre mi wyjdzie, łącznie przejechałam około 14 km :))) A spotkanie było warte tego wysiłku :) Już zaplanowałyśmy sobie następny wtorek, może dołączy do nas jeszcze jedna pani :)))
17 września 2014 20:03 / 1 osobie podoba się ten post
Chciałam edytować i coś dopisać... O)czywiście musiałam usunąć... Co za sierota ze mnie :)))))))))))))
17 września 2014 20:56 / 1 osobie podoba się ten post
Lili

Chciałam edytować i coś dopisać... O)czywiście musiałam usunąć... Co za sierota ze mnie :)))))))))))))

Jak pojechalam do Marktkaufu to tak samo częśc drogi szłam obok rowerka i taka sama rumiana po powrocie byłam:):):)Po płaskim to wlaściwie można tylko do tego parku za Lidlem i z powrotem:(
17 września 2014 21:16 / 6 osobom podoba się ten post
Dajta Wy mi spokój z rowerami , boję się jeżdzić i tyle , mam traumę z dzieciństwa !... Jak od jutra nie zacznę chodzić , chociaż szybkim , marszowym krokiem bodaj po pół godziny - to będę musiała wymieniać ciuchy !.... Mam paskudny charakter , do południa , jak tylko wypiję z rana mojego "szatana " mogę nic nie jeść , ale za to pod wieczór jaki mam apetyt !... to tylko niejadki mogą pozazdrościć !.... Jak się nie wezmę już teraz za siebie to jak będę wracała do PL. to mnie zaliczą jako nadbagaż !.... sama się sobie dziwię , bo po obiedzie piję drugiego " szatana " a apetyt jednak entuzjastycznie rośnie !... Koniec , od jutra z entuzjazmem zaczynam spacery a ponieważ Pusi nie mogę zostawić samej na dłużej niż godzinę - półtorej to spacery muszą być w miarę szybkie ! -:((((((((((
17 września 2014 21:25 / 2 osobom podoba się ten post
To moze umowimy sie pod rewe ?ktora pierwsza dotrze
17 września 2014 21:36 / 1 osobie podoba się ten post
magdzie

To moze umowimy sie pod rewe ?ktora pierwsza dotrze

No ! tylko ja bym musiała mieć Pusię oporządzoną , czyli domytą , nabalsamowaną i po śniadaniu - wtedy tak do ok. dwóch godzin jest tak zmęczona tym " obrządkiem " , że zasypia - wtedy jej mówię ( przed zaśnięciem ) , że wychodzę i jest oki . Albo po obiedzie , ona jest rozumna mimo , że jest po wylewie -:)))))))