10 czerwca 2014 17:16 / 4 osobom podoba się ten post
A dziś wizyta w Salzwedel, dwa razy w tyg sie tam jeździ bo R. ma terapię.
R. na terapię a ja do miasteczka... przeurocze i moje pierwsze zderzenie z niemiecką codziennością... i tu zaskoczenie, mówi się, że Niemcy są zdystansowani i ostrożni a ja widzę ich w tym miasteczku jako totalnych luzaków.
Pełno ludzi w dziwnych fryzurach, ubraniach, pełno tatuaży i rowerów, każdy porusza się jak chce, nikt na nikogo nie trąbi, zero pośpiechu, co chwilka ktoś mnie witał i się usmiechał .
Największym zaskoczeniem dla mnie była 6-7 letnia tłuściutka, kompletnie goła dziewczynka, która skakała radośnie pzrez fontanny wmontowane na środku pklacyku w centrum miasta, nikogo to nie wzruszało...
Drzwi do sklepów pootwierane szeroko, jakiś Turek gra na akordeonie i zaciesza, mnóstwo maleńkich kafejek i w każdej parę dusz a to z kawą a to z lodami....
A, co zauważyłam ze zdyscyplinowania? Pzrepisy drogowe... pilnują się bardzo. Miasto? Brońciepanieboże szybciej niż 55... mijasz granice miasta ciśniesz 120...