Na wyjeździe #9

12 czerwca 2014 15:46 / 1 osobie podoba się ten post
Jeśli chodzi o tani transport to polecam meinfernbus bilety kupuje się przez internet dostaje się email, ale np. z Friedrichshafen do Monachiu płaciłam 8 euro.Piętrowy autokar z kllimą i wifi.Pewnie już ktoś pisał o tym wcześniej, więc tylko przypominam
12 czerwca 2014 16:54 / 2 osobom podoba się ten post
Dziś wieczorem na TVN w uwadze będzie jakiś reportaż o opiekunce która skrzywdziła PDP. Jak ktoś nie ma TVN to będzie można to obejrzeć jutro na stronie tvn uwaga tutaj
http://uwaga.tvn.pl/wideo.html
Jak już będzie to wkleje linka do reportażu
12 czerwca 2014 17:33 / 7 osobom podoba się ten post
wWitam wrescie moge sie do was odezwac Jestem juz w nowym miejscu nie wrocilam w poprzednie duzo by opowiedac nie bylo zle ale bylam odcieta od swiata komputer mi wysiadl (i oczywiscie kupilam sobie nowy ful -wypas )to jeszcze nie moglam zalatwic telefonu bardzo uparci ludzie nie mowiac ze ledwo odzyskalam pieniadze za podroz .do tego zmienialam w trakcie siec w moim telefonie i oczywiscie tez mam nowy bo stary nie oplacal sie (a synstwierdzil ze mama byla najszybciej zkomputeryzowanaw rodzinie wiec urzadzil mie ipadem i caly czas nauka na telefonie na komputerze ...No wiec niektorzy mie znaja i powiedzcie czy ja szukam przygod same mi sie nasuwaja ...pamietacie jak mowilam ze ja naprawde to odpoczne sobie w ...i to prawda ...ale do rzeczy mam teraz fajna staruszke troszke mi dala do wiwatu nie sypiala po nocach ale ma bardzo troskliwa rodzine i wlasnie od czterech dni sie wczoraj wyspalam dostala tabletki na noc pozatym moze byc ...mysle ze nawet teraz moglabym tu sobie spokojnie wracac ....ale nie zapeszajmy to dopiero 5 dzien wiec trzeba poczekac .ze mnie sa zadowoleni i najwazniejsze ze mam tu internet wiec spokojnie moge tu do was zagladac pozdrawiam
12 czerwca 2014 18:04 / 1 osobie podoba się ten post
giunta

;)

Super!
U mnie jeszcze dochodzi milczące kiwanie głową z niby rozumiejącym spojrzeniem co oznacza "ściemniasz tak aż ci z uszu paruje, lepiej sie zamknij i mnie nie wkur".
12 czerwca 2014 18:15
Tak,to taki rodzaj psychoterapii a raczej autoterapii 
Tylko czemu moje wspomnieniaw tym jednym konkretnym kierunku ida 
 
12 czerwca 2014 18:24 / 1 osobie podoba się ten post
justa

wWitam wrescie moge sie do was odezwac Jestem juz w nowym miejscu nie wrocilam w poprzednie duzo by opowiedac nie bylo zle ale bylam odcieta od swiata komputer mi wysiadl (i oczywiscie kupilam sobie nowy ful -wypas )to jeszcze nie moglam zalatwic telefonu bardzo uparci ludzie nie mowiac ze ledwo odzyskalam pieniadze za podroz .do tego zmienialam w trakcie siec w moim telefonie i oczywiscie tez mam nowy bo stary nie oplacal sie (a synstwierdzil ze mama byla najszybciej zkomputeryzowanaw rodzinie wiec urzadzil mie ipadem i caly czas nauka na telefonie na komputerze ...No wiec niektorzy mie znaja i powiedzcie czy ja szukam przygod same mi sie nasuwaja ...pamietacie jak mowilam ze ja naprawde to odpoczne sobie w ...i to prawda ...ale do rzeczy mam teraz fajna staruszke troszke mi dala do wiwatu nie sypiala po nocach ale ma bardzo troskliwa rodzine i wlasnie od czterech dni sie wczoraj wyspalam dostala tabletki na noc pozatym moze byc ...mysle ze nawet teraz moglabym tu sobie spokojnie wracac ....ale nie zapeszajmy to dopiero 5 dzien wiec trzeba poczekac .ze mnie sa zadowoleni i najwazniejsze ze mam tu internet wiec spokojnie moge tu do was zagladac pozdrawiam

Witaj, witaj:) milo Cie widziec a przygody, jak wiemy z wczesniejszych wpisow, same sie Ciebie czepiaja,  na szczescie zawsze wychodzisz z nich zwyciesko, no i... duzo bardziej obcykana. Milego klikania:)))
12 czerwca 2014 18:37 / 1 osobie podoba się ten post
Och kika to prawda moze nie obcykana ale rodziny niemieckie ucza duzo te dwa ostatnie miejsca choror....nie pisalam bo nie zawsze zgadzalam sie z wpisami tutaj ...i sama wpadlam w depresje ...tam pomoca okazalo sie to ze byly polkiktore pomogly mi sie oderwac od tego horego domu a w tym ostatnim brak kontaktu ze swiatem i kazdy dzien co innego przynosiltam z kolei byly kradzieze krzyki wyzwiska to rodzina atakowala starszych panstwa ....tylko moge sie pochwalic ze nie boje sie juz rozmawiac nawet krzyczec sie nauczylam i walcze o swoje ...i tak jak ktos kiedys napisal to tylko praca (teraz przepraszam ja wtedy sie nie zgadzalam z tym)ale mialam takie rodziny ze choc zostawiam swoje serce trzeba odejsc zdrowie jest najwazniejsze ....smutne ale prawdziwe ....adzisiaj babcie na urodzinki wzieto wiec mam sporoczasui klikam klikam klikam....
12 czerwca 2014 18:39 / 2 osobom podoba się ten post
greenandy

Tak,to taki rodzaj psychoterapii a raczej autoterapii:-) 
Tylko czemu moje wspomnieniaw tym jednym konkretnym kierunku ida:-) 
 

Bo to chyba często bywa, że myślimy o tym, co trudno osiągalne ....
12 czerwca 2014 18:54
justa

Och kika to prawda moze nie obcykana ale rodziny niemieckie ucza duzo te dwa ostatnie miejsca choror....nie pisalam bo nie zawsze zgadzalam sie z wpisami tutaj ...i sama wpadlam w depresje ...tam pomoca okazalo sie to ze byly polkiktore pomogly mi sie oderwac od tego horego domu a w tym ostatnim brak kontaktu ze swiatem i kazdy dzien co innego przynosiltam z kolei byly kradzieze krzyki wyzwiska to rodzina atakowala starszych panstwa ....tylko moge sie pochwalic ze nie boje sie juz rozmawiac nawet krzyczec sie nauczylam i walcze o swoje ...i tak jak ktos kiedys napisal to tylko praca (teraz przepraszam ja wtedy sie nie zgadzalam z tym)ale mialam takie rodziny ze choc zostawiam swoje serce trzeba odejsc zdrowie jest najwazniejsze ....smutne ale prawdziwe ....adzisiaj babcie na urodzinki wzieto wiec mam sporoczasui klikam klikam klikam....

Obcykana /przepraszam za okreslenie/ mialam na mysli z zawilosciami komputerowymi. Zapomnialas juz o naszych pogadankach po 21.oo, trzeba, sie bylo z ktoras z nas skontaktowac, nie bylabys sama. TEz obawiam sie kontaktow z nieznanymi  Polkami na wyjezdzie, ale z tego co piszesz, nie musi tak byc zawsze, ciesze sie, ze znalazlas pomoc i ciesze sie, ze jestes  wreszcie wsrod nas!!!
12 czerwca 2014 19:35 / 1 osobie podoba się ten post
Polneta jak jesteś na forum to przypominam Ci Górna Austrię - nie tęsknisz?
12 czerwca 2014 19:47 / 1 osobie podoba się ten post
emi

Bo to chyba często bywa, że myślimy o tym, co trudno osiągalne ....

Tak,to jest bardzo sensowne wytlumaczenie mojego stanu ducha i ciała.
12 czerwca 2014 19:51 / 10 osobom podoba się ten post
Od kilku dni mam łączność ze światem i zbierałam się kilkakrotnie do opisania gdzie trafiłam, ale szło mi jak krew z nosa... Chyba atmosfera mi nie podeszła. Może dziś wreszcie dojdę do tego co trzeba... :)
 
Po 15 godzinach na pokładzie Sindbada odebrała mnie niem. koordynatorka (bardzo sympatyczna kobieta) i zawiozła do Reinsfeld. Żona PDP i jeden z synów czekali na nas z obiadem. Powitanie bardzo miłe, pierwsze wrażenie (moje) pozytywne. Po obiedzie i luźnej rozmowie miałam do wieczora czas na rozpakowanie się, zapoznanie z domem i okolicą. Muszę przyznać że jest bardzo ładnie, dom stoi przy parku, w samym jego środku jest piękny kościółek, okolica ogólnie nastraja do wycieczek nawet tylko pieszych.
Następnego dnia dojechał drugi syn i we troje pojechaliśmy odebrać mojego pana z AH. Zetknięcie opisu firmy z rzeczywistością - bezcenne... Pan jest po wylewie, rozległym zawale, resekcji żołądka - odżywiany za pomocą sondy i choć nie jest sparaliżowany to jednak niekontaktowy i bezwładny. A podobno transfer miał być bezproblemowy. W domu wszystko zastałam nowe, pachnące świeżością, z metkami na pościeli, kołdrach w różnych wersjach sezonowych, dywanie itd., meble dokręcali jeszcze przy mnie. Zaznaczę dla tych którzy nie wiedzieli że jestem tu pierwszą opiekunką, pan od listopada był w szpitalach i Heimach a pani mieszkała w tym czasie u jednego z synów. Dlatego dom był z lekka przerabiany, odnawiany i przystosowywany dopiero od niedawna (rodzina nie wiedziała czy pan wyjdzie w ogóle do domu, gdyby nie - to dom poszedłby do sprzedaży). Czekam jeszcze na obiecany internet, ale załatwia go syn dalej mieszkający, który codziennie nie przyjeżdża więc jeszcze mam cierpliwość. Mam na razie swojego "aldikowskiego" sticka, ale skoro rodzina ma zainstalować to moje doładowanie jest tylko na chwilę, a potem net na stelli zostanie dla innych. Przynajmniej tyle dobrego zrobię dla następczyń...
Muszę przyznać że mam mało roboty jako takiej, moja Frau jest w pełni sprawna, nie wymaga mojej opieki, urodziła się w Polsce niedaleko Poznania i z rozrzewnieniem wspomina 8 lat życia w Pl. Uśmiechnięta i sympatyczna, rozgadana i szczęśliwa że ma kogoś w domu, sama gotuje (znowu pewnie przytyję bo gotuje wybornie), sama sprząta i moje zadanie to robienie kawy (bardziej jej posmakowała) i opieka nad panem. Toaleta, pampersy, leki i sonda to nie problem, ale już codzienny transfer z łóżka na rollstuhl to była katorga i nijak nie szło mi samej żebym nie wiem jaką metodę obrała. Synowie choć nie są na miejscu to jednak interesują się i widać że emocjonalnie związani zwłaszcza z matką, ale widzę również ich starania żebym ja się czuła dobrze.
[Tak nawiasem mówiąc - co komu dobrze... Na dzień dzisiejszy są pytania co potrzebuję, zainteresowanie czy jest ok, czy współpraca z ich mamą dobrze mnie się układa (sic!) a co będzie dalej - czas pokaże.]
Przysługuje mi jeden dzień wolnego w miesiącu, ale staram się to zamienić na dwie połówki dnia. Mnie osobiście bardziej odpowiada taka forma; zamiast raz od rana do nocy wolę dwa po 8 godz. Mam możliwość wyskoczyć ze znajomym który niedaleko mieszka do Luxemburga (godzina jazdy) i do kilku francuskich miasteczek: Thionville, Florange no i Metz (też około godziny). Natomiast wolne codzienne jest - można by rzec - do oporu, bo po porannej toalecie podłączam drugą sondę, zjadam obiad i frei Zeit... Potem już tylko pilnuję czasu odłączenia i podłączenia kolejnych dawek Osmolite i wody do rozcieńczania. Następnie wieczorna toaleta i koniec.
Wczoraj męczyłyśmy się z Frau z posadzeniem pana na wózku, a jak już go posadziłyśmy i zawiozłam go do salonu to po jakiejś półgodzinie mimo zapięcia pasem zsunął się z siedziska... Co przeżyłyśmy to nasze! Frau zaraz zaczęła dzwonić do synów i reakcja była natychmiastowa: dziś wczesnym popołudniem przywieźli nowy rollstuhl, znacznie bardziej przystosowany dla takich chorych jak mój pan. Teraz - o ile moja znajomość języka się nie stępiła w tych upałach - czekamy na takie ładne urządzenie: http://www.wanmed.pl/pl/podnoniki-pacjenta
Tak na dzień dzisiejszy wygląda moja sytuacja, po upływie całego okresu ocenię całość.
I jeszcze mała dygresja, bo jest odp. temat, ale już będzie obraz całości - muszę dać plusa mojej agencji. Dzwonią do mnie, do niem. KOO, ona do mnie również, wszyscy mają kontakt na bieżąco i nawet odnośnie internetu interweniowali u syna. W razie "W" mam gdzie uderzyć :)
 
Aaależ się rozpisałam... Chyba moja wena twórcza wróciła! :)))
12 czerwca 2014 20:10 / 1 osobie podoba się ten post
Lili

Od kilku dni mam łączność ze światem i zbierałam się kilkakrotnie do opisania gdzie trafiłam, ale szło mi jak krew z nosa... Chyba atmosfera mi nie podeszła. Może dziś wreszcie dojdę do tego co trzeba... :)
 
Po 15 godzinach na pokładzie Sindbada odebrała mnie niem. koordynatorka (bardzo sympatyczna kobieta) i zawiozła do Reinsfeld. Żona PDP i jeden z synów czekali na nas z obiadem. Powitanie bardzo miłe, pierwsze wrażenie (moje) pozytywne. Po obiedzie i luźnej rozmowie miałam do wieczora czas na rozpakowanie się, zapoznanie z domem i okolicą. Muszę przyznać że jest bardzo ładnie, dom stoi przy parku, w samym jego środku jest piękny kościółek, okolica ogólnie nastraja do wycieczek nawet tylko pieszych.
Następnego dnia dojechał drugi syn i we troje pojechaliśmy odebrać mojego pana z AH. Zetknięcie opisu firmy z rzeczywistością - bezcenne... Pan jest po wylewie, rozległym zawale, resekcji żołądka - odżywiany za pomocą sondy i choć nie jest sparaliżowany to jednak niekontaktowy i bezwładny. A podobno transfer miał być bezproblemowy. W domu wszystko zastałam nowe, pachnące świeżością, z metkami na pościeli, kołdrach w różnych wersjach sezonowych, dywanie itd., meble dokręcali jeszcze przy mnie. Zaznaczę dla tych którzy nie wiedzieli że jestem tu pierwszą opiekunką, pan od listopada był w szpitalach i Heimach a pani mieszkała w tym czasie u jednego z synów. Dlatego dom był z lekka przerabiany, odnawiany i przystosowywany dopiero od niedawna (rodzina nie wiedziała czy pan wyjdzie w ogóle do domu, gdyby nie - to dom poszedłby do sprzedaży). Czekam jeszcze na obiecany internet, ale załatwia go syn dalej mieszkający, który codziennie nie przyjeżdża więc jeszcze mam cierpliwość. Mam na razie swojego "aldikowskiego" sticka, ale skoro rodzina ma zainstalować to moje doładowanie jest tylko na chwilę, a potem net na stelli zostanie dla innych. Przynajmniej tyle dobrego zrobię dla następczyń...
Muszę przyznać że mam mało roboty jako takiej, moja Frau jest w pełni sprawna, nie wymaga mojej opieki, urodziła się w Polsce niedaleko Poznania i z rozrzewnieniem wspomina 8 lat życia w Pl. Uśmiechnięta i sympatyczna, rozgadana i szczęśliwa że ma kogoś w domu, sama gotuje (znowu pewnie przytyję bo gotuje wybornie), sama sprząta i moje zadanie to robienie kawy (bardziej jej posmakowała) i opieka nad panem. Toaleta, pampersy, leki i sonda to nie problem, ale już codzienny transfer z łóżka na rollstuhl to była katorga i nijak nie szło mi samej żebym nie wiem jaką metodę obrała. Synowie choć nie są na miejscu to jednak interesują się i widać że emocjonalnie związani zwłaszcza z matką, ale widzę również ich starania żebym ja się czuła dobrze.
[Tak nawiasem mówiąc - co komu dobrze... Na dzień dzisiejszy są pytania co potrzebuję, zainteresowanie czy jest ok, czy współpraca z ich mamą dobrze mnie się układa (sic!) a co będzie dalej - czas pokaże.]
Przysługuje mi jeden dzień wolnego w miesiącu, ale staram się to zamienić na dwie połówki dnia. Mnie osobiście bardziej odpowiada taka forma; zamiast raz od rana do nocy wolę dwa po 8 godz. Mam możliwość wyskoczyć ze znajomym który niedaleko mieszka do Luxemburga (godzina jazdy) i do kilku francuskich miasteczek: Thionville, Florange no i Metz (też około godziny). Natomiast wolne codzienne jest - można by rzec - do oporu, bo po porannej toalecie podłączam drugą sondę, zjadam obiad i frei Zeit... Potem już tylko pilnuję czasu odłączenia i podłączenia kolejnych dawek Osmolite i wody do rozcieńczania. Następnie wieczorna toaleta i koniec.
Wczoraj męczyłyśmy się z Frau z posadzeniem pana na wózku, a jak już go posadziłyśmy i zawiozłam go do salonu to po jakiejś półgodzinie mimo zapięcia pasem zsunął się z siedziska... Co przeżyłyśmy to nasze! Frau zaraz zaczęła dzwonić do synów i reakcja była natychmiastowa: dziś wczesnym popołudniem przywieźli nowy rollstuhl, znacznie bardziej przystosowany dla takich chorych jak mój pan. Teraz - o ile moja znajomość języka się nie stępiła w tych upałach - czekamy na takie ładne urządzenie: http://www.wanmed.pl/pl/podnoniki-pacjenta
Tak na dzień dzisiejszy wygląda moja sytuacja, po upływie całego okresu ocenię całość.
I jeszcze mała dygresja, bo jest odp. temat, ale już będzie obraz całości - muszę dać plusa mojej agencji. Dzwonią do mnie, do niem. KOO, ona do mnie również, wszyscy mają kontakt na bieżąco i nawet odnośnie internetu interweniowali u syna. W razie "W" mam gdzie uderzyć :)
 
Aaależ się rozpisałam... Chyba moja wena twórcza wróciła! :)))

Lili slonko,a moze spotkalybysmy sie w Luksemburgu,Ja mam do niego 17 min.pociagiem
12 czerwca 2014 20:52 / 3 osobom podoba się ten post
Dziś miałam calutkie popołudnie wolne,więc postanowiłam się przejść. Poszłam do zamku usytuowanego dość wysoko w górach,a droga prowadziła przez pagórki,las,ścieżki,drogi i szosę. Spociłam się jak kot,ale co tam,o kondycję trzeba dbać. Mam milion zdjęć i na żaznym mnie nie ma,same krajobrazy,dziś wpadła w związku z tym na genialny pomysł. Przypomniałam sobie,że mam samowyzwalacz! No i tym sposobem ma aż 3 zdjęcia na dowód ,że TU byłam :)
12 czerwca 2014 20:57 / 2 osobom podoba się ten post
Sówka

Dziś wieczorem na TVN w uwadze będzie jakiś reportaż o opiekunce która skrzywdziła PDP. Jak ktoś nie ma TVN to będzie można to obejrzeć jutro na stronie tvn uwaga tutaj
http://uwaga.tvn.pl/wideo.html
Jak już będzie to wkleje linka do reportażu

A ja bym skrzywdziła dziennikarza, który robi takie programy. Nie dość, że jesteśmy przedstawiane albo jako totalne sieroty głodzone i pozbawione praw, to jeszcze dodatkowo jako alkoholiczki, a teraz doszły krzywdzicielki. Co będzie następne? Podpalaczki? Złodziejki? Morderczynie?  Molestowaczki seksualne kotków pdp?
 
Jezu, ja chcę normalnego opisywania naszej pracy, a nie sensacji, lecz w TVN nie ma wyraźnie na to szans!