02 sierpnia 2014 11:11 / 6 osobom podoba się ten post
ZofijaSiwa i Lenka, muszę się odezwać w tej kwestii, chociaż dotychczas w to nie wchodziłam. Dziewczyny robicie sobie wielką krzywdę. Wróżenie tarotem i ezoteryka jest bardzo złe. Wcześniej, czy później przyniesie tylko tragedie. Wiem co piszę i nie to, że jestem nawiedzona katoliczka, ale mam straszne doświadczenie życiowe w tej dziedzinie. Siwa co Twojej nawiedzonej znajomej, to ona być może jest nawiedzona, ale przez demona. Magia - ezoteryka jest zakazana przez naukę kościoła i Biblię. Otwiera furtkę złemu duchowi. Jeśli więc z nią się dzieje coś dziwnego, to nie ma to nic wspólnego z jej pobożnością, a świadczy tylko o zniewoleniu lub opętaniu przez złego ducha.
Lenka ja 1995 roku też byłam taką wyniszczoną kobietą, poobijaną i w dramatycznej sytuacji. Też chodziłam do wróżki (tarot). Jedynym skutkiem (mimo dobrych wieści z kart) było to, że moje życie jeszcze bardziej się pogmatwało i przez kolejne 6 lat, co roku w moim domu dochodziło do tragedii, włącznie z targiczną śmiercią 12-letniego synka. Dopiero jak juz byłam w czarnej rozpaczy i miałam myśli samobójczo - mordercze otrzymałam łaskę przejrzenia, że wróżenie jest złe i otwało mnie na piekło. Zaczęłam szukać informacji, pomocy, zaczęłam się modlić i przybliżać do Boga, przeszłam modlitwy egzorcyzmem o uwolnienie, wiele rekolekcji i terapii. Dopiero to wyzwoliło mnie i zaskutkowało prawdziwą zmianą na lepsze. Dzisiaj po latach prawdziwej drogi chrześcijańskiej i całkowitego odwrócenia się od wszelkich praktyk ezoterycznych jestem wolna i szczęśliwa. Moje życie zmieniło się o 180 stopni. Moją rodzinę i małżeństwo uratował Pan Bóg, a nie fałszywe obietnice demona zapisane w kartach tarota. Sory dziewczyny, ale to jest moje doświadczenie i błagam was zostawcie to diabelstwo, jeśli chcecie być szczęśliwe.
Zosiu, masz prawo. Masz takie doświadczenia. Ja mam inne.
Pisalam kiedyś na swoim blogu w tej kwestii i powtórzę w skrócie teraz to tutaj dla Ciebie i dla innych czytających.
Pułapką jest zachłyśnięcie się władzą i wiedzą; widzenie co niewidzialne i czucie się wybranym. Oznacza to, że psychika i emocje są bardzo słabe, ulega się łatwo wpływom silniejszych od siebie. Pułapka, w której można się zatracić. Wiedza i władza (w tym wypadku tarotowa) jest jak narkotyk i wciąga. To już nie jest "biała droga", służenie radą i wiedzą człowiekowi w najlepszej wierze a czymś, co opisuje 8 mieczy: zaplątaniem się i zafiksowaniem na samych kartach, własnemu "jasnowidzeniu" i traktowaniu siebie jak guru wszechświata. Słabe psychicznie osoby zachłystują się umiejętnością odczytywania tajemnic; uważają, że tylko one posiadły klucz do ich odkrywania. Zapominają, że życie jest po to, żeby przeżyć je w maksymalnej niewiedzy o przyszłości mimo, że posiadają możliwości do jej odkrycia. Zasada w tarocie jest niezmienna: jeśli się boisz odpowiedzi, to nie pytaj. A jeśli za dużo i często pytasz, to przestajesz operować narzędziem - ono operuje tobą.
Tarot jest tylko narzędziem w naszych rękach. To 78 sztuk kartoników kart pełnych symboli ery starożytnej i nowożytnej, które wyzwalają w tarociście skomplikowany proces skojarzeń i analogii, aby finalnie prognozować przyszłość. Wszyscy ci, którzy mają czołobitny stosunek do tarota wpadają w pułapkę: nie jest to pułapka zastawiona przez "szatańskiego" tarota; jest to pułapka, którą sami sobie stworzyli, bo uwierzyli we własną boskość. A upadek z takiego wysokiego konia bardzo boli. Ci tarociści, którzy zachowują rozsądek oraz potrafią znaleźć złoty środek między rzeczywistością a przewróżeniem, nigdy nie powiedzą, że tarot opętuje i łamie ich życiorysy.
Zosiu, nie chcę Cię przekonywać do czegokolwiek. To moja filozofia, którą wypracowałam sobie w latach praktyki karcianej.
Ty masz swoją żarliwą wiarę w Boga, ktorej ja nigdy nie będę mieć (choć wierzę), a ja pomagam ludziom od kiedy pamiętam w inny sposób.
:)