W domu 2

01 sierpnia 2014 20:44 / 2 osobom podoba się ten post
lena7

Jestem wykończona. Znów boli mnie głowa.
Przyszła kobieta. Zazwyczaj przychodzą kobiety.
Bardzo trudne i traumatyczne układy i rozkłady; dużo przygnębienia i żalów a równocześnie blokady na każdym poziomie.
Nie potrafiłam jej pomóc, bo ona nie byla jeszcze gotowa odbić się od dna.
Mam 30 min przerwy do kolejnej poobijanej życiem...
Muszę się przejść przewietrzyć umysł.

Lenka mam kolezanke,ktora zawodowo zajmuje sie wrozeniem,przeprowadza tez oczyszczanie.Wlasnie dzisiaj mialam u niej sesje,tylko,ze ona jest strasznie nawiedzona.Kiedys byla normalna dziewczyna i w pewnym momencie jak grom z jasnego nieba,Bog i Anioly.Ja tez  jestem katoliczka,ale to co Ona wyczynia to jest lekka przesada,ale pomoc potrafi.
01 sierpnia 2014 21:26 / 2 osobom podoba się ten post
siwa

Lenka mam kolezanke,ktora zawodowo zajmuje sie wrozeniem,przeprowadza tez oczyszczanie.Wlasnie dzisiaj mialam u niej sesje,tylko,ze ona jest strasznie nawiedzona.Kiedys byla normalna dziewczyna i w pewnym momencie jak grom z jasnego nieba,Bog i Anioly.Ja tez  jestem katoliczka,ale to co Ona wyczynia to jest lekka przesada,ale pomoc potrafi.

Ja nie jestem nawiedzona :) Uwielbiam życie doczesne :))))))))
 nie zajmuję się takimi rzeczami jak oczyszczanie, uroki, afirmacje itd. Jeśli w oczyszczanie jeszcze może i wierzę to w uroki absolutnie. Bzdura jak stąd do Nowej Zelandii.
 
Jestem fix und fertig. Idę pod prysznic, zwykła woda mnie oczyszcza zawsze ze zbędnych energii ludzi :)
01 sierpnia 2014 22:17 / 1 osobie podoba się ten post
didusia

Znam to z autopsjii takie marudzenie jest dobijające i bardzo męczące ,cięzko było mi powiedzieć zmienniczce aby przestała. Dobrze ,że to się samoistnie skończyło.

Ha ,ha ,ha  i co jeszcze?
02 sierpnia 2014 10:58 / 6 osobom podoba się ten post
siwa

Lenka mam kolezanke,ktora zawodowo zajmuje sie wrozeniem,przeprowadza tez oczyszczanie.Wlasnie dzisiaj mialam u niej sesje,tylko,ze ona jest strasznie nawiedzona.Kiedys byla normalna dziewczyna i w pewnym momencie jak grom z jasnego nieba,Bog i Anioly.Ja tez  jestem katoliczka,ale to co Ona wyczynia to jest lekka przesada,ale pomoc potrafi.

Siwa i Lenka, muszę się odezwać w tej kwestii, chociaż dotychczas w to nie wchodziłam. Dziewczyny robicie sobie wielką krzywdę. Wróżenie tarotem i ezoteryka jest bardzo złe. Wcześniej, czy później przyniesie tylko tragedie. Wiem co piszę i nie to, że jestem nawiedzona katoliczka, ale mam straszne doświadczenie życiowe w tej dziedzinie. Siwa co Twojej nawiedzonej znajomej, to ona być może jest nawiedzona, ale przez demona. Magia - ezoteryka jest zakazana przez naukę kościoła i Biblię. Otwiera furtkę złemu duchowi. Jeśli więc z nią się dzieje coś dziwnego, to nie ma to nic wspólnego z jej pobożnością, a świadczy tylko o zniewoleniu lub opętaniu przez złego ducha.
 
Lenka ja 1995 roku też byłam taką wyniszczoną kobietą, poobijaną i w dramatycznej sytuacji. Też chodziłam do wróżki (tarot). Jedynym skutkiem (mimo dobrych wieści z kart) było to, że moje życie jeszcze bardziej się pogmatwało i przez kolejne 6 lat, co roku w moim domu dochodziło do tragedii, włącznie z targiczną śmiercią 12-letniego synka. Dopiero jak juz byłam w czarnej rozpaczy i miałam myśli samobójczo - mordercze otrzymałam łaskę przejrzenia, że wróżenie jest złe i otwało mnie na piekło. Zaczęłam szukać informacji, pomocy, zaczęłam się modlić i przybliżać do Boga, przeszłam modlitwy egzorcyzmem o uwolnienie, wiele rekolekcji i terapii. Dopiero to wyzwoliło mnie i zaskutkowało prawdziwą zmianą na lepsze. Dzisiaj po latach prawdziwej drogi chrześcijańskiej i całkowitego odwrócenia się od wszelkich praktyk ezoterycznych jestem wolna i szczęśliwa. Moje życie zmieniło się o 180 stopni. Moją rodzinę i małżeństwo uratował Pan Bóg, a nie fałszywe obietnice demona zapisane w kartach tarota. Sory dziewczyny, ale to jest moje doświadczenie i błagam was zostawcie to diabelstwo, jeśli chcecie być szczęśliwe.
02 sierpnia 2014 11:03 / 3 osobom podoba się ten post
Ja mam karty tarota od 20 lat ale nigdy nie próbowałam wrózyc miałam zawsze jakies opory ,ale jesli ktoś chce to niech wrózy.
02 sierpnia 2014 11:11 / 6 osobom podoba się ten post
Zofija

Siwa i Lenka, muszę się odezwać w tej kwestii, chociaż dotychczas w to nie wchodziłam. Dziewczyny robicie sobie wielką krzywdę. Wróżenie tarotem i ezoteryka jest bardzo złe. Wcześniej, czy później przyniesie tylko tragedie. Wiem co piszę i nie to, że jestem nawiedzona katoliczka, ale mam straszne doświadczenie życiowe w tej dziedzinie. Siwa co Twojej nawiedzonej znajomej, to ona być może jest nawiedzona, ale przez demona. Magia - ezoteryka jest zakazana przez naukę kościoła i Biblię. Otwiera furtkę złemu duchowi. Jeśli więc z nią się dzieje coś dziwnego, to nie ma to nic wspólnego z jej pobożnością, a świadczy tylko o zniewoleniu lub opętaniu przez złego ducha.
 
Lenka ja 1995 roku też byłam taką wyniszczoną kobietą, poobijaną i w dramatycznej sytuacji. Też chodziłam do wróżki (tarot). Jedynym skutkiem (mimo dobrych wieści z kart) było to, że moje życie jeszcze bardziej się pogmatwało i przez kolejne 6 lat, co roku w moim domu dochodziło do tragedii, włącznie z targiczną śmiercią 12-letniego synka. Dopiero jak juz byłam w czarnej rozpaczy i miałam myśli samobójczo - mordercze otrzymałam łaskę przejrzenia, że wróżenie jest złe i otwało mnie na piekło. Zaczęłam szukać informacji, pomocy, zaczęłam się modlić i przybliżać do Boga, przeszłam modlitwy egzorcyzmem o uwolnienie, wiele rekolekcji i terapii. Dopiero to wyzwoliło mnie i zaskutkowało prawdziwą zmianą na lepsze. Dzisiaj po latach prawdziwej drogi chrześcijańskiej i całkowitego odwrócenia się od wszelkich praktyk ezoterycznych jestem wolna i szczęśliwa. Moje życie zmieniło się o 180 stopni. Moją rodzinę i małżeństwo uratował Pan Bóg, a nie fałszywe obietnice demona zapisane w kartach tarota. Sory dziewczyny, ale to jest moje doświadczenie i błagam was zostawcie to diabelstwo, jeśli chcecie być szczęśliwe.

Zosiu, masz prawo. Masz takie doświadczenia. Ja mam inne.
Pisalam kiedyś na swoim blogu w tej kwestii i powtórzę w skrócie teraz to tutaj dla Ciebie i dla innych czytających.
Pułapką jest zachłyśnięcie się władzą i wiedzą; widzenie co niewidzialne i czucie się wybranym. Oznacza to, że psychika i emocje są bardzo słabe, ulega się łatwo wpływom silniejszych od siebie. Pułapka, w której można się zatracić. Wiedza i władza (w tym wypadku tarotowa) jest jak narkotyk i wciąga. To już nie jest "biała droga", służenie radą i wiedzą człowiekowi w najlepszej wierze a czymś, co opisuje 8 mieczy: zaplątaniem się i zafiksowaniem na samych kartach, własnemu "jasnowidzeniu" i traktowaniu siebie jak guru wszechświata. Słabe psychicznie osoby zachłystują się umiejętnością odczytywania tajemnic; uważają, że tylko one posiadły klucz do ich odkrywania. Zapominają, że życie jest po to, żeby  przeżyć je w maksymalnej niewiedzy o przyszłości mimo, że posiadają możliwości do jej odkrycia. Zasada w tarocie jest niezmienna: jeśli się boisz odpowiedzi, to nie pytaj. A jeśli za dużo i często pytasz, to przestajesz operować narzędziem - ono operuje tobą.
Tarot jest tylko narzędziem w naszych rękach. To 78 sztuk kartoników kart pełnych symboli ery starożytnej i nowożytnej, które wyzwalają w tarociście skomplikowany proces skojarzeń i analogii, aby finalnie prognozować przyszłość. Wszyscy ci, którzy mają czołobitny stosunek do tarota wpadają w pułapkę: nie jest to pułapka zastawiona przez "szatańskiego" tarota; jest to pułapka, którą sami sobie stworzyli, bo uwierzyli we własną boskość. A upadek z takiego wysokiego konia bardzo boli. Ci tarociści, którzy zachowują rozsądek oraz potrafią znaleźć złoty środek między rzeczywistością a przewróżeniem, nigdy nie powiedzą, że tarot opętuje i łamie ich życiorysy.
 
Zosiu, nie chcę Cię przekonywać do czegokolwiek. To moja filozofia, którą wypracowałam sobie w latach praktyki karcianej. 
Ty masz swoją żarliwą wiarę w Boga, ktorej ja nigdy nie będę mieć (choć wierzę), a ja pomagam ludziom od kiedy pamiętam w inny sposób.
:)
02 sierpnia 2014 11:48
.....wlasciwie co do tarota .. nigdy az, za bardzo sie nie zastanawialam poniewaz, uwazam, ze kazdy z nas jest kowalem i kuje, jak moze i umie.
Wierzenie bezgranicznie karta prowadzi do obledu i utopii...JA przyjmuje to troszke z przymrozeniem oka...
Stara wrozka wywrozyla mojej mamie wiele/ duzo sie sprawdzilo/ min. , ze bedzie bardzo bogata.... moja mama do ostatnich dni w to wierzyla..
02 sierpnia 2014 11:54 / 6 osobom podoba się ten post
Zofija

Siwa i Lenka, muszę się odezwać w tej kwestii, chociaż dotychczas w to nie wchodziłam. Dziewczyny robicie sobie wielką krzywdę. Wróżenie tarotem i ezoteryka jest bardzo złe. Wcześniej, czy później przyniesie tylko tragedie. Wiem co piszę i nie to, że jestem nawiedzona katoliczka, ale mam straszne doświadczenie życiowe w tej dziedzinie. Siwa co Twojej nawiedzonej znajomej, to ona być może jest nawiedzona, ale przez demona. Magia - ezoteryka jest zakazana przez naukę kościoła i Biblię. Otwiera furtkę złemu duchowi. Jeśli więc z nią się dzieje coś dziwnego, to nie ma to nic wspólnego z jej pobożnością, a świadczy tylko o zniewoleniu lub opętaniu przez złego ducha.
 
Lenka ja 1995 roku też byłam taką wyniszczoną kobietą, poobijaną i w dramatycznej sytuacji. Też chodziłam do wróżki (tarot). Jedynym skutkiem (mimo dobrych wieści z kart) było to, że moje życie jeszcze bardziej się pogmatwało i przez kolejne 6 lat, co roku w moim domu dochodziło do tragedii, włącznie z targiczną śmiercią 12-letniego synka. Dopiero jak juz byłam w czarnej rozpaczy i miałam myśli samobójczo - mordercze otrzymałam łaskę przejrzenia, że wróżenie jest złe i otwało mnie na piekło. Zaczęłam szukać informacji, pomocy, zaczęłam się modlić i przybliżać do Boga, przeszłam modlitwy egzorcyzmem o uwolnienie, wiele rekolekcji i terapii. Dopiero to wyzwoliło mnie i zaskutkowało prawdziwą zmianą na lepsze. Dzisiaj po latach prawdziwej drogi chrześcijańskiej i całkowitego odwrócenia się od wszelkich praktyk ezoterycznych jestem wolna i szczęśliwa. Moje życie zmieniło się o 180 stopni. Moją rodzinę i małżeństwo uratował Pan Bóg, a nie fałszywe obietnice demona zapisane w kartach tarota. Sory dziewczyny, ale to jest moje doświadczenie i błagam was zostawcie to diabelstwo, jeśli chcecie być szczęśliwe.

A nigdy nie pomyslalas ze jedno "opetanie" zamienilas na inne? :)))Obrocilas sie tylko 0 180 stopni :)))))
02 sierpnia 2014 12:07 / 3 osobom podoba się ten post
Wierze.. ale nie dostapilam ....malymi dobrymi czynami budujemy nasz raj.. nie chucznymi holdami.. swieci tez jedli fasole i byli tylko zwyklymi ludzmi... my nie jestesmy doskonali i nieomylni...
Wydaje mi sie, ze Maura dobrze napisala... nie ma nic gorszego, jak zmienic pulapke...
02 sierpnia 2014 12:42 / 3 osobom podoba się ten post
AMOREK

Wierze.. ale nie dostapilam ....malymi dobrymi czynami budujemy nasz raj.. nie chucznymi holdami.. swieci tez jedli fasole i byli tylko zwyklymi ludzmi... my nie jestesmy doskonali i nieomylni...
Wydaje mi sie, ze Maura dobrze napisala... nie ma nic gorszego, jak zmienic pulapke...

Tak, rozsądek, samoświadomość i  równowaga przede wszystkim :)
I może niektórzy na forum postrzegają mnie jak oderwaną od rzeczywistości i przez pryzmat tego, czym zajmuję się pobocznie, to prawda jest taka, że jestem logiczną i analityczną osobą, która jak nie zobaczy i nie dotknie to nie uwierzy. A że mam taki a nie inny "dar" który odziedziczyłam po jakiejś przodkini zapewne i wykorzystuję go jak swego rodzaju "misję pomocy", to nie przeszkadza mi on stąpać twardo po ziemi :)
 
02 sierpnia 2014 13:12 / 3 osobom podoba się ten post
Apel mam :D
Jedzcie jabłka! Kupujcie polskie jabłka naprzekór Rosji za embargo na eksport naszych jabłek :DDDDDDDDD
02 sierpnia 2014 13:17 / 1 osobie podoba się ten post
lena7

Apel mam :D
Jedzcie jabłka! Kupujcie polskie jabłka naprzekór Rosji za embargo na eksport naszych jabłek :DDDDDDDDD

Ja kupuję to co wyprodukowano w Polsce, uwielbiam jabłka i teraz po powrocie mogę chrupać polskie jabłuszka a nie np. nowozelandzke, które z braku innych możliwości czasami jadłam w DE. One po kupieniu mogą leżeć tygodniami i cholery są twarde jak kamienie , nie to co nasze pachnące i chrupiące.
02 sierpnia 2014 13:18 / 1 osobie podoba się ten post
lena7

Apel mam :D
Jedzcie jabłka! Kupujcie polskie jabłka naprzekór Rosji za embargo na eksport naszych jabłek :DDDDDDDDD

Zjem i się na nich wypnę :)))))
02 sierpnia 2014 13:42 / 5 osobom podoba się ten post
lena7

Jestem wykończona. Znów boli mnie głowa.
Przyszła kobieta. Zazwyczaj przychodzą kobiety.
Bardzo trudne i traumatyczne układy i rozkłady; dużo przygnębienia i żalów a równocześnie blokady na każdym poziomie.
Nie potrafiłam jej pomóc, bo ona nie byla jeszcze gotowa odbić się od dna.
Mam 30 min przerwy do kolejnej poobijanej życiem...
Muszę się przejść przewietrzyć umysł.

A nie masz wrazenia ze pozbawiasz te kobiety profesjonalnej pomocy jakiej napewno potrzebuja.Moze zamiast odbic sie od dna ...pojdzie na dno?  Psycholog a moze nawet psychiatra. Bierzesz odpowiedzialnosc za to jak one zareaguja,postapia dalej?Masz taka odpoiwedzialnosc z ktorej mozna Cie rozliczyc tzn. za efekty Twojej pracy?
02 sierpnia 2014 14:25 / 2 osobom podoba się ten post
Maura

A nie masz wrazenia ze pozbawiasz te kobiety profesjonalnej pomocy jakiej napewno potrzebuja.Moze zamiast odbic sie od dna ...pojdzie na dno?  Psycholog a moze nawet psychiatra. Bierzesz odpowiedzialnosc za to jak one zareaguja,postapia dalej?Masz taka odpoiwedzialnosc z ktorej mozna Cie rozliczyc tzn. za efekty Twojej pracy?

Nie mam takiego wrażenia. I nie ciągnę na dno nikogo. 
Ludzie którzy do mnie przychodzą mają problemy małego, średiego i dużego kalibru. Ci ostatni nadają się jedynie do psychoterapii i informuję ich delikatnie o tym, że nie jestem w stanie zrobić więcej ponadto co robię. tak samo gdy przychodzi do mnie człowiek i każe zdiagnozowac kartom swoje zdrowie - o nie! Od tego jest lekarz.
Efekty mojej pracy? raczej nie wiesz o co pytasz. Czy efektem będzie to nieszczęsne pojęcie "sprawdzalności" wprowadzone przez telewizyjne hurtownie wróżb? Czy może braku sprawdzalności zlych wydarzeń? W jaki sposób ja i tarot możemy żyć za kogoś? Nie mam prawa podejmować decyzji za drugiego człowieka - mogę jedynie wskazać mu za pomocą kart korzystniejszą drogę z ewent. konsekwencjami. Nie mam prawa powiedzieć zrozpaczonej zdradzonej kobiecie - zostaw tego s.syna, bo ona nie przychodzi do mnie po takie słowa, a po to żeby jej nadzieja nie zgasłą ze już więcej tego nie zrobi. Ja mogę ją w tej nadziei utwierdzić lub nie w zależności co widzę w kartach. Ale sam proces cierpienia i gojenia ran ona musi przejść sama; ona musi wybrać czy jednak zostanie czy odejdzie. I żyć z konsekwencjami.
I na tym opiera się moja pomoc - wykorzystuję tarota jako możliwość zaglębienia się w psychikę i emocje człowieka, wskazać rozwiązania, a nie tylko klepać o przyszłości bez podania przyczyn. Bo w przepowiadaniu przyszłości tarot bierze pod uwagę (personifikuję go bo łatwiej mi wytłumczyć) sytuację wyjściową, charatker pytajacego, okoliczności, otoczenie, wpływy pozytywne i negatywne i dopiero gdy to wszystko ja jako osoba czytajaca karty ułoże w całość, to mogę powiedzieć że prognozując będzie tak i tak. Ale jeśli w międzyczasie choć jeden element ulegnie diametralnej zmianie (czasem pokazują go karty a czasem nie)  to przyszłość pytającego może być inna od prognozowanej. 
 
80% pytań odnosi się do relacji międzyludzkich. Reszta to sprawy zawodowe i finansowe.
Dlaczego? Bo kobiety bardzo chcą się upewnić, ze właśnie TEN to będzie już do grobowej deski. A mężczyźni szpiegują (przynajmniej próbują manipulować mną, aby wyszpiegować) kandydatkę na partnerkę.