19 września 2014 00:51 / 4 osobom podoba się ten post
kasia63To się tylko tak mówi pięknie....Po pierwsze lekarze boją sie zwiększac dawki srodków p/bólowych,zeby nie być posadzonym o eutanazje własnie.Po drugie zajęcia o bolu na studiach medycznych to może jeden semestr.Po trzecie NFZ oszczędnie je rozdysponowuje i z każdej fiolki czy tabletki tłumaczyć się muszą ordynator,oddziałowa,lekarz prowadzący i dyrektor szpitala jesli zuzycie jest ponad wyznaczone limity...Wiem coś o tym.Bywa ,że tłumaczyc trzeba się u prokuratora....Po czwarte,duża częśc lekarzy jest niestey zwyczajnie niedouczona i nie zna najnowoczesniejszych medykamentów lub zna,czytała ,słyszala ,ale stosuje stareą sprawdzona morfinę,mało skuteczną w wielu przypadkach/np.przy przerzutach do kości/Abstahuja c od mojej łaczki czyli nowotworow ,jest caął masa schorzeń np.neurologicznych powodujących niewyobrażaklne bóle całego ciała,skóry,włosów nawet-sa w każdym prawie wojewodzkim miescie poradnie paliatywne albo poradnie do walki z bolem ,ale dostac się tam....
Reasumując -co z tego że medycyna pozwala rozstać się ze swiatem bezbolesnie jak nie ma możliwości zastosowac jej zdobyczy i w naszym kraju jeszcze długo nie bedzie.Chyba ,ze chory ma to "szczęscie" trafić na dobrego, prawdziwego ,odważnego lekarza przez duże L.
Nie mówię ,że to jest norma wszedzie ,ale niestety tak wygląda rzeczywistośc w wielu, wielu polskich szpitalach...
Kliknęłam polubienie ale właściwie tylko dlatego że zgadzam się z wypowiedzią...
Wracam wspomnieniem do pewnego porodu, jednego z tych co to utkwiły w głowie na zawsze...
Przyszła młodziutka kobieta na wywołanie porodu, bo juz po terminie była. Niestety dla niej - drobniutka, malutka, a brzuch miała taki jakby tam było ze troje dzieci o normalnej wadze urodzeniowej. Wielowodzie nie występowało, dziecko miało coś około 6 kg. No i trafił się jeden taki "mundry inaczej" który kazał jej rodzić siłami natury. Początkowo tylko pojękiwała, potem wręcz wyła z bólu, a na koniec nie miała siły nawet oddychać. Rozszarpało ją dokładnie i przeżywałyśmy szok za szokiem - prócz tej durnej decyzji jednego idioty zaszokował nas zakaz podawania jej silniejszych środków p-bólowych. Ona była w takim stanie że nie można było patrzeć na fakt wpływania leku na pokarm, bo o karmieniu w ogóle nie było mowy!!! Umierała z bólu i wewnętrznych ran szarpanych a dla "góry" wazniejsze były przepisy... Po tym wydarzeniu ordynator spadł ze stołka (i już na niego nie wrócił) a kobieta leczyła się jeszcze długo. Przeżyła tylko dlatego że rodzina miała jakąś wiedzę albo znajomości i oni dostarczali jej leki...
Dlatego temat bólu, rozróżniania jego skal, uśmierzanie a przede wszystkim zapobieganie uważam za dyżurny temat dla naszej służby zdrowia począwszy od szkół i uczelni, poprzez urzędowe stołki typu NFZ itp, skończywszy na ministerstwie...
Sorki za maleńką dygresję od tematu... Choć temat pokrewny...