To się tylko tak mówi pięknie....Po pierwsze lekarze boją sie zwiększac dawki srodków p/bólowych,zeby nie być posadzonym o eutanazje własnie.Po drugie zajęcia o bolu na studiach medycznych to może jeden semestr.Po trzecie NFZ oszczędnie je rozdysponowuje i z każdej fiolki czy tabletki tłumaczyć się muszą ordynator,oddziałowa,lekarz prowadzący i dyrektor szpitala jesli zuzycie jest ponad wyznaczone limity...Wiem coś o tym.Bywa ,że tłumaczyc trzeba się u prokuratora....Po czwarte,duża częśc lekarzy jest niestey zwyczajnie niedouczona i nie zna najnowoczesniejszych medykamentów lub zna,czytała ,słyszala ,ale stosuje stareą sprawdzona morfinę,mało skuteczną w wielu przypadkach/np.przy przerzutach do kości/Abstahuja c od mojej łaczki czyli nowotworow ,jest caął masa schorzeń np.neurologicznych powodujących niewyobrażaklne bóle całego ciała,skóry,włosów nawet-sa w każdym prawie wojewodzkim miescie poradnie paliatywne albo poradnie do walki z bolem ,ale dostac się tam....
Reasumując -co z tego że medycyna pozwala rozstać się ze swiatem bezbolesnie jak nie ma możliwości zastosowac jej zdobyczy i w naszym kraju jeszcze długo nie bedzie.Chyba ,ze chory ma to "szczęscie" trafić na dobrego, prawdziwego ,odważnego lekarza przez duże L.
Nie mówię ,że to jest norma wszedzie ,ale niestety tak wygląda rzeczywistośc w wielu, wielu polskich szpitalach...