19 grudnia 2013 15:39 / 6 osobom podoba się ten post
A ja się przyznam mam nadzieję, ze do ostatniego numeru w tym roku u Opciów.
Pojechałam dwa dni temu po obiedzie na większe zakupy,umyśliłam ,ze przywiozę wszystko co cięzkie,
kartony z sokami itp.
Zaparkowałąm po Aldikiem, pokupiłam co trzeba, zapakowałam z tyłu do autka i zatrzasnęłam klapę.
I we tym momencie zorentowałam sie, ze nie wiem jakm cudem , ale w koszyku został klucz od autka, porfele
mój i zakupowy i oczywiscie komórka.
Nie mogłam uwierzyć w to co zrobiłam, nie wiem jakim cudem klucz nie został w zamku, tylko go po otwarciu klapy
wyciegnęłam i włożyłam do koszyka.
Burza myśli co robić, do domu 6 km, po Opcie nie zadzwonię bo koma w aucie.
Nie pozostało mi nic innego jak leciec z buta po drugi klucz od auta,
na szczeście klucz od domu miałm w kieszeni kurtki.
LIczyłam na to , że Opcie jeszcze spia i sie nie zorientują, choć modliłam sie aby przy moim szcześciu Opcia
akurat nie schodził z górki, drugi klucz leżał na wejsciu w koszyczku.
Bozia nademną czuwała, otworzyłam cicho dzrzwi, teren pusty, łaps klucz i z powrotem.
Zdązyłam sie wyrobić do popołudniowej kawusi, ale nogi mi wchodziły do tyłka jeszcze wczoraj,
wszystkie gnaty mnie bolały.
Opciom się nie przyznałam do mojego wyczynu, bo to kawalarze i miałbym przechlapane do wyjazdu,
pękaliby ze śmiechu.
Ja muszę już do domu, moze po powrocie w styczniu ten pech i to totalne zakręcenie mnie w końcu opuści.