nigdy nie opisywalam na forum moich miejsc,ale w mojej trzyletniej pracy w charakterze opiekunki,pierwszy raz mam takiego pacjenta,a moze jestem w takim charakterze.Jestem tu od tygodnia,moim podopiecznym jest Josef z rozrusznikiem serca,szczesc tygodni temu zmarla mu zona z ktora przezyl 57 lat.Iiiiiiiii,no wlasnie,Josef jest zupelnie samodzielna osoba,nie potrzebuje z mojej strony zadnej opieki-wiec nie moge nazwac sie opiekunka,za to kim mnie postrzega Josef,no wlasnie ,,jako namiastke zony,,towarzyszke,czy ,,dame,, do towarzystwa,Prowadze tu dom,chodzimy razem na zakupy-Josef na auto-motor-inwalidzki ja pieszo,w sklepie ja buszuje po polkach Josef czeka przy dzwiach nie przeszkadza,natomiast siaty oczywiscie laduja u niego w bagazniku,chodzimy na kawke,lody,desery,jemu buzia sie nie zamyka.codziennie oczywiscie rytualny spacer do zony na cmentarz,co jest zrozumiale,Gotuje i owszem,ale Josef siedzi wtedy w kuchni -nie nie przeszkadza,mowi,mowi,mowi-opowiada.Nie sprzatam,tyko ogarniam mieszkanka-domek przepiekny ogrod i taras,poniewaz dwa razy w tygodniu przychodzi pani do sprzatania.Sama nie wiem juz czy to dobre miejsce-Josef sympatyczny starszy czlowiek ,ale absorbujacy,rozumie jego traume,rozpacz-zal po stracie zony,samotnosc ktora odczuwa,a z drugiej strony ja mam malo swobody,ciagle jego obecnosc.Naturalnie mam pauze 3 godzinna,wieczorem ok 19-po kolacji, juz czas wolny,Oj takie dziwne to moje nowe miejsc-moze troche choetycznie napisalam,za co sorki,;-