Dzięki dziewczyny

dzisiaj rano wróciłam do Polski...wczoraj rano mój kochany Mandziuś umarł...po opuszczeniu szpitala lekarze powiedzieli ,że przeżyje kilka dni, a on żył ponad 4 tygodnie....tyle czasu w agonii,dzień w dzień,godzina po godzinie spodziewanie się ,że może to ostatni oddech...najgorsze były poranki,zawsze z duszą na ramieniu otwierałam drzwi jego pokoju,nie wiedząc, czy zastanę go żywego.
Wiele osób zazdrości nam naszych zarobków,ale tylko my wiemy ,jaka cenę czasami musimy zapłacić...
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i życzę udanego wieczoru.