Jeżdżenie autem na terenie Niemiec

21 marca 2015 15:40 / 3 osobom podoba się ten post
Lawenda

O mnie moi przyjaciele mówią,że mam benzynę zamiast krwi. Ja to po prostu kocham , jazda samochodem czyni mnie wolną. Jeśli dziś dostanę oferte pracy w Hiszpanii, Francji, Portugali czy gdziekolwiek daleko, pakuję sie w kwadrans i po prostu jadę z marszu.
Nie ma tu chyba jakiejś odwagi, wytrzymałość na pewno, bo to fizycznie wyczerpuje. :) Ale jaka frajda, jak się tak jedzie w nieznane....

Lawendo trochę się śmiałam z tym medalem,wybacz:))
Miałam na myśli,że ten medal należy Ci się za odwagę i wytrzymałość jadąc Tico w Europę:)))
To oczywiście taki niewinny żarcik:)
Jeśli chodzi o jazdę samochodem(innym niż Tico):),to ja też nie mam z tym problemu,nigdy nie miałam bo to od kąd pamiętam moje hobby.
Wiadomo,dzisiaj już adrenalina na normalnym poziomie,człowiek dorasta i normalnieje,i do życia wystarczy seryjny silnik:D
Jazda samochodem to normalna czynność jak każda inna,przynajmniej dla mnie:)
 
21 marca 2015 15:40 / 6 osobom podoba się ten post
Co do jeżdżenia swoim samochodem w celach służbowych, to Wam powiem, że ja niechętnie.
Dopóki mój pierwszy dziadek nie kupił sobie samochodu, to go woziłam moim.
Ale po pierwsze - samochód to nie tylko paliwo, żebym za paliwo miała kogoś wozić.
Po drugie - dbam o swój samochód i nie bardzo mi się widzi wożenie w nim rollatorów lub o zgrozo wózków inwalidzkich.
Po trzecie - jak się coś stanie, to ja będę miała problem, a po co mi on? Chodzi o ewentualną naprawę samochodu w razie wypadku, o dochodzenie odszkodowania itp.
Po czwarte - jazda z dziadkami bywa uciążliwa. Mój często w ostatniej chwili kazał mi pas ruchu zmieniać, w ostatniej chwili mówi, że skręcamy i tym podobne. Co za tym idzie byłam wytrąbiana przez niemieckich kierowców. Co dziwne, gdy już jeździliśmy samochodem dziadka, takie coś nigdy się nie zdarzyło. To znaczy dziadek nadal był niezdecydowany, ale nikt na nas nie trąbił.

Podsumowując - już nigdy nie zgodzę się na jazdę swoim samochodem w pracy. Żeby się nie zastał, to mogę sobie sama jakąś wycieczkę zrobić.
21 marca 2015 15:43 / 1 osobie podoba się ten post
wichurra

Co do jeżdżenia swoim samochodem w celach służbowych, to Wam powiem, że ja niechętnie.
Dopóki mój pierwszy dziadek nie kupił sobie samochodu, to go woziłam moim.
Ale po pierwsze - samochód to nie tylko paliwo, żebym za paliwo miała kogoś wozić.
Po drugie - dbam o swój samochód i nie bardzo mi się widzi wożenie w nim rollatorów lub o zgrozo wózków inwalidzkich.
Po trzecie - jak się coś stanie, to ja będę miała problem, a po co mi on? Chodzi o ewentualną naprawę samochodu w razie wypadku, o dochodzenie odszkodowania itp.
Po czwarte - jazda z dziadkami bywa uciążliwa. Mój często w ostatniej chwili kazał mi pas ruchu zmieniać, w ostatniej chwili mówi, że skręcamy i tym podobne. Co za tym idzie byłam wytrąbiana przez niemieckich kierowców. Co dziwne, gdy już jeździliśmy samochodem dziadka, takie coś nigdy się nie zdarzyło. To znaczy dziadek nadal był niezdecydowany, ale nikt na nas nie trąbił.

Podsumowując - już nigdy nie zgodzę się na jazdę swoim samochodem w pracy. Żeby się nie zastał, to mogę sobie sama jakąś wycieczkę zrobić.

Mam dokładnie takie samo zdanie na ten temat.
Nigdy nie zdecydowała bym się na "szarpanie" mojego samochodu w pracy.
21 marca 2015 17:01 / 2 osobom podoba się ten post
wichurra

Co do jeżdżenia swoim samochodem w celach służbowych, to Wam powiem, że ja niechętnie.
Dopóki mój pierwszy dziadek nie kupił sobie samochodu, to go woziłam moim.
Ale po pierwsze - samochód to nie tylko paliwo, żebym za paliwo miała kogoś wozić.
Po drugie - dbam o swój samochód i nie bardzo mi się widzi wożenie w nim rollatorów lub o zgrozo wózków inwalidzkich.
Po trzecie - jak się coś stanie, to ja będę miała problem, a po co mi on? Chodzi o ewentualną naprawę samochodu w razie wypadku, o dochodzenie odszkodowania itp.
Po czwarte - jazda z dziadkami bywa uciążliwa. Mój często w ostatniej chwili kazał mi pas ruchu zmieniać, w ostatniej chwili mówi, że skręcamy i tym podobne. Co za tym idzie byłam wytrąbiana przez niemieckich kierowców. Co dziwne, gdy już jeździliśmy samochodem dziadka, takie coś nigdy się nie zdarzyło. To znaczy dziadek nadal był niezdecydowany, ale nikt na nas nie trąbił.

Podsumowując - już nigdy nie zgodzę się na jazdę swoim samochodem w pracy. Żeby się nie zastał, to mogę sobie sama jakąś wycieczkę zrobić.

Przyznaję Ci rację złotousta Wichurrro  !!!!!
 
Kto mi powie co to jest ??? Jaka marka auta ???  Jakieś poamerykańskie ????
 
21 marca 2015 19:11 / 2 osobom podoba się ten post
ewelin1

Lawendo trochę się śmiałam z tym medalem,wybacz:))
Miałam na myśli,że ten medal należy Ci się za odwagę i wytrzymałość jadąc Tico w Europę:)))
To oczywiście taki niewinny żarcik:)
Jeśli chodzi o jazdę samochodem(innym niż Tico):),to ja też nie mam z tym problemu,nigdy nie miałam bo to od kąd pamiętam moje hobby.
Wiadomo,dzisiaj już adrenalina na normalnym poziomie,człowiek dorasta i normalnieje,i do życia wystarczy seryjny silnik:D
Jazda samochodem to normalna czynność jak każda inna,przynajmniej dla mnie:)
 

No chyba ze mozna wyruszyc 18 letnim Cinqueciento700 w Europe, nie tylko Tico.
Poczucie wolnosci to samo,  jakosci i predkosci jazdy-juz nie. )))))
21 marca 2015 19:16 / 1 osobie podoba się ten post
moncherie

Lawendo, jezdzilam tak samo jak Ty przez wiele lat tico. Nie dziwie sie, ze piratowalas. To autko tylko wyglada tak niewinnie...
Tu gdzie mieszkam jezdza szybko. W bogatej gminie jestem, bo radarow przez ponad poltora roku nie spotkalam. Slyszalam o jednym. Sa kawalki gdzie jadac dozwolona predkoscia stwarzasz wrecz zagrozenie dla innych, bo tam sie nie jedzie 50 a np.70km/h. 50 to oni w strefie 30 jezdza... Ten mandat to na goscinnych wyjazdach zlapalam. Jadac do Cuda mam kawalek gdzie zgodnie z przepisami moge poszalec i tam szaleje;) Jadac do PL sprawdzilam tez moc silnika i przejechalam sie 200km/h. Dluga sliczna prosta byla, pusciutka, bez ograniczen...no sama sie prosila;)
A jesli chodzi o jazde samochodem PDP ja bym sie sprobowala zabezpieczyc umowa spisana bezposrednio z PDP. Ze jezdza na ich uslugach i to oni odpowiadaja za wszystkie powstale szkody. Od wypadku po naprawy.

200 km na godz. Tico.
Nawet BMW nie jezdze tak szybko. To ze nie ma ograniczen predkosci nie oznacza, ze siedze za sterami rakiety.
21 marca 2015 19:19 / 1 osobie podoba się ten post
amelka

200 km na godz. Tico.
Nawet BMW nie jezdze tak szybko. To ze nie ma ograniczen predkosci nie oznacza, ze siedze za sterami rakiety.

Amelko, to o 200km/h to moncherie zrobiła innym samochodem, nie tico.
Druga część jej wypowiedzi nie dotyczy tico.
21 marca 2015 19:19
Lawenda

:)))
Noooo, trochę prawdy w tym jest, bo to jest niezwykły samochód - z duszą. Człowiek się z nim jednoczy. Teraz mam sto razy lepszy samochód, ale nie czuję z nim żadnego porozumienia dusz. Auto jak auto. Ale tikuś......ech......
 

Ciekawe, kto i co z nim teraz sie dzieje,
Wiesz, kto go ma i czy o nieo dba?
21 marca 2015 19:26 / 1 osobie podoba się ten post
amelka

200 km na godz. Tico.
Nawet BMW nie jezdze tak szybko. To ze nie ma ograniczen predkosci nie oznacza, ze siedze za sterami rakiety.

Tico to by, sie chyba rozsypał??? ;))))
21 marca 2015 19:30 / 5 osobom podoba się ten post
amelka

Ciekawe, kto i co z nim teraz sie dzieje,
Wiesz, kto go ma i czy o nieo dba?

Amelko, moj samochód, moje ukochane tico zostało ukradzione na złom. Tej samej nocy zaparkowane obok inne tico  również zostało ukradzione. To była banda specjalizująca się w kradzieżach tico na złom.
Zgłosiłam na policję, znależli je po godzinie, porzucone. Zamek wyłamany, stacyjka też. Wymontowany akumulator.
I to tico sprzedałam temu mojemu sąsiadowi, któremu tej samej nocy też ukradli jego. Jego samochód złodzieje zabrali do dziupli i zdążyli rozebrać na części, odzyskał tylko jakies fragmenty karoserii i chyba silnik. A że potrzebował taniego samochodu na dojazd do pracy, to mu to moje, zdewastowane sprzedałam za symboliczna kwotę, on sobie podrychtowal i jeździ nim dalej.
Często parkujemy obok siebie. Zawsze jak wracam do domu, to patrzę, czy moje tico nadal stoi. Jak koło niego przechodzę, to serce mi się ściska. Dzięki mojemu tikusiowi złodzieje zostali złapani, cała akcja była, historia jak z kryminału, ale to już dłuższa opowieść. Nawet na pożegnanie ten samochód pokazał swoją klasę
21 marca 2015 19:57 / 1 osobie podoba się ten post
Lawenda

Orim, ani słowa o tico, bo zamorduję. Zrywny jak diabli i wytrzymały. Oczywiście to samochód nie dla snobów ( moja koleżanka powiedziała,że do tico w zyciu nie wsiądzie, bo jeszcze ktoś zobaczy). Tico zrobiłam najwyżej położoną trasę w Europie ( w Norwegii), jechałam w chmurze,tikiem na jeden raz dojechałam do południowej Francji ( 2.500 km bez dłuższej przerwy) i jeszcze całą kupę innych tras, o których pisac nie będę, bo mi nikt nie uwierzy. :)
Mam zdjęcia, ale w Polsce na kompie.
 

Ok Tico jest zrywny jak diabli,wytrzymaly i wysoko zawieszony.
21 marca 2015 21:14 / 2 osobom podoba się ten post
amelka

200 km na godz. Tico.
Nawet BMW nie jezdze tak szybko. To ze nie ma ograniczen predkosci nie oznacza, ze siedze za sterami rakiety.

Nie, obecnie jezdze mercem A, o ile to mozna nazwac mercem. Wedlug mnie na to miano nie zasluguje. Wyciaga max.175. A dwiescie zrobilam stara, bo prawie pelnoletnia Oktawia:)
22 marca 2015 12:23 / 1 osobie podoba się ten post
Mycha

Przyznaję Ci rację złotousta Wichurrro  !!!!!
 
Kto mi powie co to jest ??? Jaka marka auta ???  Jakieś poamerykańskie ????
 

To Amerykański Willis z okresów II wojny światowej.
22 marca 2015 12:35
MeryKy

Tico to by, sie chyba rozsypał??? ;))))

Nie sprawdzałam. Nie wiem więc czego potrzebuje Tico, aby się rozsypać.
A czy to w ogóle możliwe jest, aby jakiekolwiek auto od predkiej jazdy rozsypać się mogło?
22 marca 2015 12:40 / 3 osobom podoba się ten post
amelka

Nie sprawdzałam. Nie wiem więc czego potrzebuje Tico, aby się rozsypać.
A czy to w ogóle możliwe jest, aby jakiekolwiek auto od predkiej jazdy rozsypać się mogło?

Tak Amelko,to możliwe,jeśli pomkniesz szybko autem po bardzo nierównym terenie to się rozsypie:)))))