Nauka jazdy samochodem DE i PL

09 grudnia 2015 17:51
opiekun_Janusz

błeeeeee... wolałem pierwowzór :-)

Zamierzają ruszyć z produkcją :)
http://tvn24bis.pl/tech-moto,80/wskrzesili-syrene-pojaz-prl-u-powrca,583252.html
09 grudnia 2015 18:31 / 1 osobie podoba się ten post
kasia63

Ja  podobnie,z przerwami juz sie bujam od lutego.....Na szczęście dla nas te nowe przepisy co to miały wejśc o NR dopiero od 2017:)Do tego czasu chyba się sprężymy i zakończymy:)

Szczęściu trzeba pomóc, zapisałam się na egzamin 8 marca, cały czas egzaminatora zabawiałam opowieściami tak, że po 40 minutach miał mnie dość i powiedział żebym już szła do domu i więcej tu się nie pokazywała
09 grudnia 2015 20:32 / 1 osobie podoba się ten post
Michalinka

Szczęściu trzeba pomóc, zapisałam się na egzamin 8 marca, cały czas egzaminatora zabawiałam opowieściami tak, że po 40 minutach miał mnie dość i powiedział żebym już szła do domu i więcej tu się nie pokazywała :lol1:

Kolezanka na litośc wzięła egzaminatora-na męża łajdaka, co ją z 3 dzieci małych zostawił:):):)Zdawała chyba 5 czy 6 raz:)I zdała:)hi hi
09 grudnia 2015 20:40 / 1 osobie podoba się ten post
kasia63

Kolezanka na litośc wzięła egzaminatora-na męża łajdaka, co ją z 3 dzieci małych zostawił:):):)Zdawała chyba 5 czy 6 raz:)I zdała:)hi hi

Wszystkie chwyty dozwolone
09 grudnia 2015 21:17 / 2 osobom podoba się ten post
Swietnie , że piszecie....bo ja już trochę wątpiłam w to, że się nauczę jeżdzić....prawdę mówiąc spodziewałam się ,że pójdzie mi lepiej.....a tu zawsze coś nie tak, ręce opadają..........
Dziś pojechaliśmy do lekarza, dziadek wysiadł, a ja miałam zaparkować...ale tym razem mi się nie udało chyba byłam zbyt zdenerwowana wczorajszym, a i jakiś samochód mnie obserwował............pojechałam dalej szukać lepszego miejsca......i wjechałam w uliczkę jednokierunkową nie zauważyłam znaku, na szczęście nikt mnie nie widział ...znalazłam miejsce i zaparkowała........poszłam do dziadka, a on się pyta czy wstawiłam tą niebieską kartę........poszłam do samochodu........przeparkowałam samochód w inne bliższe miejsce ,a godzinę wstawiłam przybycia a nie wyjazdu.....ale tak już zostało.
Dziadek i tak czekał w poczekalni......okazało się ,że ma jakieś złe wyniki wątrobowe, a dokumentów na miejsce do parkowania jeszcze nie wysłano...zapomiano....    Poszłam do apteki za rogiem po leki, a dziadek na pobranie krwi i miał czekać przed przychodnią ...wszystko przebiegło zgodnie z planem........na zakrętach nie używałam sprzęgła.....w czasie jazdy też nie choć zawsze musiałam redukować prędkość ze względu na duży ruch i przechodniów......
Potem była przejażdźka rowerem i jakaś Swajcarka mnie o mało nie rozjechała.......przejeżdzałam przez drogę, ona wyjeżdzała z parkingu....widziałam ją jak ruszała do przody patrząc do tyłu, ale gdybym się ztrzymała to stanęłabym na drodze,....nie spodziewałam się, że ona od razu da na gaz, po drugie była tam droga dla rowerów........zatrzymała się w ostatniej chwili i jeszcze z jakim wrzaskiem do mnie.........warjatka......
Wogóle to to teraz zmieniłam zdanie na temat Szwajcarów......bo ci co tu są bardzo zarozumiali......w sklepie jedna też zrobiła zadymę dla kasjera.....bo nie chciał jej liczyć całego kosza.......kiedy wyraźnie jest przy kasie napisane tylko do 7 artykułów.......dla koszy są inne kasy.......ale się darła, aż przyszdł inny kasjer z pomocą.......na dodatek go obrażała.......
Inna moja sytuacja ...wjechałam na szeroki chodnik na chilę bo musiałam zaraz skręcić w lewo na drogę dla rowerzystów....szedł jeden facet z 2 psami........jadę wolniutko chodnik 3 m  daleko od niego i piesków, a ona jak się nie wydrze na mnie jak opetany na szczęście skręciłam.......furiat jakiś..... tu często korzystam z chodnika w krótkich momentach i nikt mi nie zwraca uwagi.......
Pojechałam też  zatankować.........wszyskie stanowiska były zajęte ....czekałam ustawiłam się dobrze do tankowania, zaczęłam tankować, a tu coś nie leci tak jak trzeba....może źle trzymam czy co......dziadek bierze i też to samo ...10 min    na 20E  ...poszłam płacić i mówie co się dzieje , a on ,że już nie tylko ja o tym mu mówię ........chciałam ,a tu z naprzeciwka samochod wjeżdza....z tylu też samochód.......na szczęście z lewej strony samochód wyjechał ...skręciłam na lewo i też wyjechałam..........zastanawiam się czy można z 2 stron wjeżdzać do tankowania?????  czy obowiązuje jakiś
kierunek?????
Mnie to już wszystko zniechęca, bo ciągle jakieś nieprzewidziane sytuacje na drodze......niby wszystko dobrze się kończy....ale stressss.
09 grudnia 2015 21:34 / 1 osobie podoba się ten post
anerik , jezdzij Kochana, ucz sie , ja tylko poczytam i zapre sie jeszcze bardziej w swoim przekonaniu, ze taki dodatkowy stres na chwile obecna jest mi niepotrzebny. Problem posiadania jesz zadnym problemem , ale umiejetnosc jazdy !!!! podziwiam ci , powaznie
09 grudnia 2015 21:56 / 3 osobom podoba się ten post
Anerik stres to najgorszy doradca. Postepuj z autem jak z facetem, wsłuchaj się w jego odgłos, poczuj jak stajecie się jednością i płyniesz spokojnie.Wskakuj do niego na luzie, bo jak zdenerwowana wyrwiesz drążek to koniec jazdy. Szlus,poniała?
09 grudnia 2015 22:00 / 1 osobie podoba się ten post
anerik

Swietnie , że piszecie....bo ja już trochę wątpiłam w to, że się nauczę jeżdzić....prawdę mówiąc spodziewałam się ,że pójdzie mi lepiej.....a tu zawsze coś nie tak, ręce opadają..........
Dziś pojechaliśmy do lekarza, dziadek wysiadł, a ja miałam zaparkować...ale tym razem mi się nie udało chyba byłam zbyt zdenerwowana wczorajszym, a i jakiś samochód mnie obserwował............pojechałam dalej szukać lepszego miejsca......i wjechałam w uliczkę jednokierunkową nie zauważyłam znaku, na szczęście nikt mnie nie widział ...znalazłam miejsce i zaparkowała........poszłam do dziadka, a on się pyta czy wstawiłam tą niebieską kartę........poszłam do samochodu........przeparkowałam samochód w inne bliższe miejsce ,a godzinę wstawiłam przybycia a nie wyjazdu.....ale tak już zostało.
Dziadek i tak czekał w poczekalni......okazało się ,że ma jakieś złe wyniki wątrobowe, a dokumentów na miejsce do parkowania jeszcze nie wysłano...zapomiano....    Poszłam do apteki za rogiem po leki, a dziadek na pobranie krwi i miał czekać przed przychodnią ...wszystko przebiegło zgodnie z planem........na zakrętach nie używałam sprzęgła.....w czasie jazdy też nie choć zawsze musiałam redukować prędkość ze względu na duży ruch i przechodniów......
Potem była przejażdźka rowerem i jakaś Swajcarka mnie o mało nie rozjechała.......przejeżdzałam przez drogę, ona wyjeżdzała z parkingu....widziałam ją jak ruszała do przody patrząc do tyłu, ale gdybym się ztrzymała to stanęłabym na drodze,....nie spodziewałam się, że ona od razu da na gaz, po drugie była tam droga dla rowerów........zatrzymała się w ostatniej chwili i jeszcze z jakim wrzaskiem do mnie.........warjatka......
Wogóle to to teraz zmieniłam zdanie na temat Szwajcarów......bo ci co tu są bardzo zarozumiali......w sklepie jedna też zrobiła zadymę dla kasjera.....bo nie chciał jej liczyć całego kosza.......kiedy wyraźnie jest przy kasie napisane tylko do 7 artykułów.......dla koszy są inne kasy.......ale się darła, aż przyszdł inny kasjer z pomocą.......na dodatek go obrażała.......
Inna moja sytuacja ...wjechałam na szeroki chodnik na chilę bo musiałam zaraz skręcić w lewo na drogę dla rowerzystów....szedł jeden facet z 2 psami........jadę wolniutko chodnik 3 m  daleko od niego i piesków, a ona jak się nie wydrze na mnie jak opetany na szczęście skręciłam.......furiat jakiś..... tu często korzystam z chodnika w krótkich momentach i nikt mi nie zwraca uwagi.......
Pojechałam też  zatankować.........wszyskie stanowiska były zajęte ....czekałam ustawiłam się dobrze do tankowania, zaczęłam tankować, a tu coś nie leci tak jak trzeba....może źle trzymam czy co......dziadek bierze i też to samo ...10 min    na 20E  ...poszłam płacić i mówie co się dzieje , a on ,że już nie tylko ja o tym mu mówię ........chciałam ,a tu z naprzeciwka samochod wjeżdza....z tylu też samochód.......na szczęście z lewej strony samochód wyjechał ...skręciłam na lewo i też wyjechałam..........zastanawiam się czy można z 2 stron wjeżdzać do tankowania?????  czy obowiązuje jakiś
kierunek?????
Mnie to już wszystko zniechęca, bo ciągle jakieś nieprzewidziane sytuacje na drodze......niby wszystko dobrze się kończy....ale stressss.

Anerik, wrzuc na luz:):) Nawet "starym " kierowcom zdarzają sie wpadki. Dzisiaj zajechałam, troche, facetowi droge, no, zagapiłam sie , myślałam o czymś innym..., podniosłam reke w geście przeprosin i ... wybaczył.:)Po prostu, cwicz, cwicz, nie bój sie i bedzie dobrze:)
09 grudnia 2015 22:01 / 1 osobie podoba się ten post
Michalinka

Anerik stres to najgorszy doradca. Postepuj z autem jak z facetem, wsłuchaj się w jego odgłos, poczuj jak stajecie się jednością i płyniesz spokojnie.Wskakuj do niego na luzie, bo jak zdenerwowana wyrwiesz drążek :-)to koniec jazdy. Szlus,poniała?

Popłakałam się ze śmiechu:):):):)
09 grudnia 2015 22:12
Michalinka

Anerik stres to najgorszy doradca. Postepuj z autem jak z facetem, wsłuchaj się w jego odgłos, poczuj jak stajecie się jednością i płyniesz spokojnie.Wskakuj do niego na luzie, bo jak zdenerwowana wyrwiesz drążek :-)to koniec jazdy. Szlus,poniała?

Michalinko  ...auto i facet......co za porównanie......na luzie to ja bym za daleko nie dojechała......
Dzieki, rozbawiłaś mnie......idę spać marząc o aucie czy facecie....bo już nie wiem........Dobranoc.
09 grudnia 2015 22:15 / 1 osobie podoba się ten post
Michalinka

Anerik stres to najgorszy doradca. Postepuj z autem jak z facetem, wsłuchaj się w jego odgłos, poczuj jak stajecie się jednością i płyniesz spokojnie.Wskakuj do niego na luzie, bo jak zdenerwowana wyrwiesz drążek :-)to koniec jazdy. Szlus,poniała?

Bez żartów, mi na kursie drązek został w rece:( :))), ułamał sie:(
09 grudnia 2015 22:35 / 1 osobie podoba się ten post
Michalinka

Anerik stres to najgorszy doradca. Postepuj z autem jak z facetem, wsłuchaj się w jego odgłos, poczuj jak stajecie się jednością i płyniesz spokojnie.Wskakuj do niego na luzie, bo jak zdenerwowana wyrwiesz drążek :-)to koniec jazdy. Szlus,poniała?

ryba dobrze gadasz (piszesz)
09 grudnia 2015 22:37 / 2 osobom podoba się ten post
ryba

Bez żartów, mi na kursie drązek został w rece:( :))), ułamał sie:(

Ja też taki przypadek miałam. To był maluch. Myśłałam, że instruktor mnie zbeszta, ale widocznie on był świadomy stanu technicznego tego kursowego wehikułu.
09 grudnia 2015 22:59 / 2 osobom podoba się ten post
anerik

Michalinko  ...auto i facet......co za porównanie......na luzie to ja bym za daleko nie dojechała......
Dzieki, rozbawiłaś mnie......idę spać marząc o aucie czy facecie....bo już nie wiem........Dobranoc.

O drążku:):):):)
09 grudnia 2015 23:00 / 3 osobom podoba się ten post
Zofija

Ja też taki przypadek miałam. To był maluch. Myśłałam, że instruktor mnie zbeszta, ale widocznie on był świadomy stanu technicznego tego kursowego wehikułu.
:-):-)

no, ja jeździłam dużym fiatem:) Drązek był juz przed tem spawany, co nie przeszkadzało żartowac ze mnie:(. Ale, tu na pewno  drązek nie miał wpływu, zdałam jako jedyna z grupy, a może miał...:?:)