Poskarżyjki 40

14 maja 2019 11:53 / 2 osobom podoba się ten post
Gusia29

Dzięki, Maju,za odpowiedź .
Wzięłam do siebie, bo ja na ten temat pisałam,ale jak to się często zdarza, wątek Bio,został wyrwany z kontekstu. Ja też się spodziewałam gradu odpowiedzi na Twój post, bo temat gorący i liczę na to,że inni się jeszcze odezwą. 
Nie myśl, że się czepiam czy mam coś do Ciebie, no bo jak, przecież Ciebie nie znam i nic o Tobie nie wiem.
Nie wiem jednak dlaczego mam wrażenie, że lekceważąco wypowiadasz się o Niemcach, dla których przecież jednak pracujesz,wg Ciebie, chcą tylko nas, biedne polskie opiekunki i opiekunów jak najbardziej wykorzystać i na nas zaoszczędzić. Mam to szczęście, że taka sytuacja mnie się nie przytrafiła, a ci,dla których pracowałam i pracuję, zasługiwali na szacunek i do mnie też odnosili się z szacunkiem. 
Zgadzam się z Tobą, że bardzo ważna jest znajomość języka, pomaga nie tylko upominać się i walczyć o swoje prawa, ale również, lepiej zrozumieć sytuację życiową Pdp.Nie zawsze pracujemy tylko u bardzo bogatych ludzi, zdarzają się osoby samotne, które też czasami muszą się zastanowić, na co mogą sobie finansowo pozwolić. 
My mamy miesięczne dochody, zagwarantowane przez firmę, w wysokości, na którą się zgadzamy ,u Pdp mamy mieć zapewnione całodniowe wyżywienie, z uwzględnieniem naszych preferencji, na tyle, na ile jest to możliwe i w granicach rozsądku. 
Pracowałam u bardzo bogatej seniorki,gdzie można było sobie pozwolić na wszystko,jeśli chodzi o jedzenie, ale trafiłam też do innej, samotnej,z niską rentą i dopłatami z socjalu do wszystkiego .I wiesz co?Nie siegałam u tej ostatniej po artykuły z górnych półek, a jadłyśmy zdrowo i smacznie, i świetnie nam się współpracowało. 
Po niespełna roku,musiała jednak zrezygnować z usług agencji, bo nie mogła sobie dłużej pozwolić na opiekunkę. Musiała sprzedać mieszkanie i iść do  domu opieki .Są różne sytuacje, różne domy i różni seniorzy. Ale jeśli możesz wybierać tylko dobrze sytuowanych podopiecznych, to oczywiście masz prawo z tego korzystać. Ja też mam prawo wybierać, dlatego jeśli mam wybór na bogato, czy serdecznie, miło i spokojnie, to wybieram to drugie. 
Cieszę się ,że tak trochę "z grubej rury" zaczęłaś, bo mam nadzieję, na ciekawą dyskusję 
Przyjemnego wieczoru Ci życzę :-)
 

Ja akurat piszę ogólnie, bo już mnie to męczy. Wieczne narzekanie na jedzenie i wykorzystywanie nas, ale co się z tym robi? Nic. Myślę, że jedna na 5 lub 10 z nas się odezwie, jak coś jest nie tak, a reszta tylko narzeka w swoim gronie, albo jak już się odzywa, to 2/3 po polsku, a 1/3 po niemiecku. Nie dziwię wtedy, że opiekunka jest igonorowana, bo niemcy nie wiedzą o co chodzi. Tak jak któraś z Was napisała - biedni niemcy nas nie zatrudniają i tak jest. 
Lekceważąco wypowiadam się o niemcach bo ich nie lubię i gdyby nie kasa nikt by mnie tu nie zaciągnął, zresztą oni za nami też nie przepadają. Nie znaczy to, że byle jak pracuję i mam tylko żądania. Wywiązuję się ze swoich obowiązków, ale wg umowy i potrafię bez pardonu powiedzeć, że tego czy tamtego nie mam w umowie. Tak, mam wymagania, bo mam też prawa, a nie tylko obowiązki. Skoro niemcy od nas wymagają, to my też musimy, jest to dla mnie oczywiste. 
Ważna jest dla mnie dobra atmosfera i szacunek, ale nie moim kosztem, tak się składa, że im trudniej mam na początku i wprowadzam zmiany, rozmawiając i argumentując, potem mam super referencje. Zauważyłam, że niemcy szanują ludzi konkretnych i stanowczych, jak same nie będziemy się szanować i na pewne rzeczy nie pozwalać, to niemcy nas szanować nie będą i to wiem na 100%
14 maja 2019 11:56 / 2 osobom podoba się ten post
Luke

Teraz jem drogie jajka, bo PDP je bio. Nie wyczułem żadnej różnicy w smaku. Smakują tak samo, no chyba że ktoś ma wysublimowany smak... A jedzenie marketowe to tu podstawa, rzadko kiedy kupowałem produkty u metzgera, bo przeważnie nie było takiej sugestii PDP albo rodziny :-)

No może w smaku nie, ale w składnikach odżywczych to już tak. Nie pamiętam kto to powiedział - jesteśmy tym co jemy - bardzo mądry człowiek.
14 maja 2019 12:10 / 2 osobom podoba się ten post
Konwalia08

Chciałam napisać ,że skoro jadę do pracy i sumiennie wykonuje obowiązki z należytą powagą to też chce być poważnie traktowana .Nie potrzeba mi luksusów ani jedzenia z wyższej półki ale to co mam zagwarantowane w umowie.Tez byłam w rodzinie która  bardzo chciała na mnie zaoszczędzić,firma interweniowała ,pomogło. To trochę tak jakby urządzać party i liczyć, że goście przyjdą, ale może mało zjedzą .Jak mnie nie stać po prostu przyjęcia nie robię 

Dokładnie tak, ja też nie piję szampana i nie rządam kawioru, ale trzeba wg mnie pilnować, aby jadło się zbliżenie do tego co jemy w domu, inaczej organizm cierpi, żeby nie było, nie kupuję wszystkich produktów bio, ale staram się jak najwięcej.
14 maja 2019 14:34
Luke

A ja muszę się:nerwowy1: :smiech3: na dziadka.
Fajny dziadzio, ruhig sehr, ale czasami mnie irytuje.
Od początku pobytu jadł owsiankę w oparciu o
Haferflocken Zart. Od dziś mu już nie smakuje. Chce od jutra Kernig. Haha, zwraca uwagę bardzo grzecznie, bez złośliwości. Ale czy to moja wina, że podawałem mu Zart, skoro była rozpoczęta?
Pierwszy raz mam takiego PDP, haha. Co nie zmienia faktu, że miejsce jest bardzo fajne. Owsiankę wzbogaciłem mu o śliwki wędzone, jak chciał.

Nie przesadzaj  Sniadaniowy owies  pod róznymi postaciami występuje . Raz na płasko raz w kulkach 
14 maja 2019 17:08 / 4 osobom podoba się ten post
W sumie, to więcej spotkałam sympatycznych Niemców, niż tych z drugiego bieguna. W pracy też. Co nie znaczy, że się z nimi zaprzyjaźniam- jestem pracownikiem. Ale nie służbą.
I, jak zrobiłam pobieżne obliczenia z rozmów z koleżankami z pracy, to mi wyszło tak pół na pół- ci, co się upominają i ci, co tylko gadają między sobą. I też zauważyłam, że częściej większy szacunek mają do tych, co o swoje walczą. Opisywałam trudne miejsce, gdzie chcieli powrotu tej, co o swoje się upominała, a nie tej, co na wszystko się zgadza.
Osobiście nie miałam jakichś trudnych sytuacji, to może łatwiej mi się wymądrzać.... Ale nasłuchałam się trochę.
14 maja 2019 20:53 / 2 osobom podoba się ten post
Fajny dzionek mija...2 godziny na rowerku...Zakupki dla siebie zrobiłem w rosyjskim sklepie...Naszła mnie ochota na flaczki i kupiłem po zamojsku. 2,49 - tyle kosztują oraz rosyjski pasztet z gęsi - 0,59.Do azjatyckiego pojadę w piątek A tak wkoło jest wesoło
14 maja 2019 21:41 / 4 osobom podoba się ten post
Werska

W sumie, to więcej spotkałam sympatycznych Niemców, niż tych z drugiego bieguna. W pracy też. Co nie znaczy, że się z nimi zaprzyjaźniam- jestem pracownikiem. Ale nie służbą.
I, jak zrobiłam pobieżne obliczenia z rozmów z koleżankami z pracy, to mi wyszło tak pół na pół- ci, co się upominają i ci, co tylko gadają między sobą. I też zauważyłam, że częściej większy szacunek mają do tych, co o swoje walczą. Opisywałam trudne miejsce, gdzie chcieli powrotu tej, co o swoje się upominała, a nie tej, co na wszystko się zgadza.
Osobiście nie miałam jakichś trudnych sytuacji, to może łatwiej mi się wymądrzać.... Ale nasłuchałam się trochę.

Mogę dołączyć do Ciebie, też spotkałam bardzo wielu sympatycznych Niemców. I nie mówię w tej chwili o seniorach,którymi się opiekowałam.
Pracowałam w DE parę lat,zanim dołączyłam do Waszego szanownego grona. 
Czasami tak się nam w życiu układa, że musimy coś zrobić, aby coś w nim zmienić .Tak było i u mnie.
Znalazłam się w  Niemczech i zaczęłam sprzątać, na początku na czarno, później założyłam gewerbę.
Początki były trudne,zero znajomości języka, wspomagałam się szkolnym angielskim,którego od lat nie używałam. 
Kiedy jednak zdecydowałam się, że zostaję, priorytetem była nauka języka, a że przyjechałam, bo potrzebowałam pieniędzy, nie stać mnie było na intensywne kursy, więc zaczęłam się uczyć sama i tutaj najlepszymi moimi nauczycielami, okazali się ludzie, u których sprzątałam. 
Docenili moją determinację, poświęcali swój czas na rozmowy ze mną ,poprawiali,zadawali "lekcje "do odrobienia.Wiele domów, różni ludzie,  w różnym wieku,z małymi lub dorastającymi dziecmi,różne środowiska-nauczyciele, lekarze różnych specjalności, prawnicy-przeróżne tematy i sytuacje.I wiecie co?
Polubiliśmy się, z wieloma zaorzyjaźnilam się i te przyjaźnie trwają do dzisiaj. Jedna z pań prawniczek, stała się moją najlepszą i prawdziwą Przyjaciółką, właśnie przez duże P. Niestety była, bo już odeszła, a ja wtedy poczułam się, jakbym straciła starszą siostrę .Do dzisiaj przyjaźnie się z jej mężem, jej dziećmi z ich rodzinami. Dlatego zależy mi na tym, żeby być w tym mieście, bo takich przyjaciół,czy bardzo dobrych znajomych ,właśnie tutaj mam dużo więcej. Z polskich znajomych zostało kilka osób,szczególnie jedno małżeństwo jest mi bardzo bliskie i bardzo sobie tę przyjaźń cenię. Inni,na początku byli bardzo mili,bo jaka ta Gusia biedna, bez znajomości języka, taka sierota, to ją przygarniemy .Kiedy jednak zobaczyli,że coraz lepiej rozmawiam ,że coraz lepiej sobie radzę, że mam coraz więcej niemieckich znajomych ,w dodatku,moich pracodawców, kontakty zaczęły się rozluźniać ,bo już nie miałam czasu,żeby wpaść, coś pomóc, na zasadzie, zrobimy sobie fajną kolację, czy seans filmowy, ale przedtem umyjemy okna ,sprzątniemy piwnicę, ugotujmy, upieczemy, itp.
Zaczęła pojawiać się zazdrość, bo to Ci niedobrzy Niemcy,zabierali mnie do kina,teatru, opery,do restauracji, na wycieczki,też zagraniczne,bo mieli niektórzy mieszkania we Włoszech czy letnie domki w Austrii. Moja Przyjaciółka pojechała też że mną do Polski,chciała zobaczyć Trójmiasto 
To Oni, pomagali mi finansowo, gdy zachorowała na raka moja mama ,to z ich mieszkania we Włoszech ,mogły za darmo skorzystać moje dorosłe już wtedy dzieci.Nikt nawet nie chciał słyszeć o tym, żebym za coś płaciła. Doceniali bardzo to,ze ciężko pracuję,aby dzieci mogły studiować. Abym się trochę  lepiej z tym czuła, pozwalali mi od czasu do czasu zaprosić ich na kawę, lampkę wina, a najchętniej odwiedzali mnie w moim małym, wynajmowanym mieszkaniu,kiedy im nagotowałam gołąbków, zrobiłam polską sałatkę  czy śledzie pod pierzynką 
I uwierzcie mi proszę, że nie opisuję tego, żeby się tym chwalić, ale po to,że jeśli Maja może to przeczyta,zrozumie skąd u mnie niezrozumienie Jej lekceważącego stosunku do Niemców. Ja nie dzielę ludzi ze względu na narodowość, dzielę na dobrych i złych, a jedni i drudzy są wszędzie. Smutne ,ale prawdziwe ,o czym niejednokrotnie na sobie samej doświadczyłam, najczęściej to Polak Polakowi wilkiem. 
14 maja 2019 22:18 / 1 osobie podoba się ten post
Gusia29

Mogę dołączyć do Ciebie, też spotkałam bardzo wielu sympatycznych Niemców. I nie mówię w tej chwili o seniorach,którymi się opiekowałam.
Pracowałam w DE parę lat,zanim dołączyłam do Waszego szanownego grona. 
Czasami tak się nam w życiu układa, że musimy coś zrobić, aby coś w nim zmienić .Tak było i u mnie.
Znalazłam się w  Niemczech i zaczęłam sprzątać, na początku na czarno, później założyłam gewerbę.
Początki były trudne,zero znajomości języka, wspomagałam się szkolnym angielskim,którego od lat nie używałam. 
Kiedy jednak zdecydowałam się, że zostaję, priorytetem była nauka języka, a że przyjechałam, bo potrzebowałam pieniędzy, nie stać mnie było na intensywne kursy, więc zaczęłam się uczyć sama i tutaj najlepszymi moimi nauczycielami, okazali się ludzie, u których sprzątałam. 
Docenili moją determinację, poświęcali swój czas na rozmowy ze mną ,poprawiali,zadawali "lekcje "do odrobienia.Wiele domów, różni ludzie,  w różnym wieku,z małymi lub dorastającymi dziecmi,różne środowiska-nauczyciele, lekarze różnych specjalności, prawnicy-przeróżne tematy i sytuacje.I wiecie co?
Polubiliśmy się, z wieloma zaorzyjaźnilam się i te przyjaźnie trwają do dzisiaj. Jedna z pań prawniczek, stała się moją najlepszą i prawdziwą Przyjaciółką, właśnie przez duże P. Niestety była, bo już odeszła, a ja wtedy poczułam się, jakbym straciła starszą siostrę .Do dzisiaj przyjaźnie się z jej mężem, jej dziećmi z ich rodzinami. Dlatego zależy mi na tym, żeby być w tym mieście, bo takich przyjaciół,czy bardzo dobrych znajomych ,właśnie tutaj mam dużo więcej. Z polskich znajomych zostało kilka osób,szczególnie jedno małżeństwo jest mi bardzo bliskie i bardzo sobie tę przyjaźń cenię. Inni,na początku byli bardzo mili,bo jaka ta Gusia biedna, bez znajomości języka, taka sierota, to ją przygarniemy .Kiedy jednak zobaczyli,że coraz lepiej rozmawiam ,że coraz lepiej sobie radzę, że mam coraz więcej niemieckich znajomych ,w dodatku,moich pracodawców, kontakty zaczęły się rozluźniać ,bo już nie miałam czasu,żeby wpaść, coś pomóc, na zasadzie, zrobimy sobie fajną kolację, czy seans filmowy, ale przedtem umyjemy okna ,sprzątniemy piwnicę, ugotujmy, upieczemy, itp.
Zaczęła pojawiać się zazdrość, bo to Ci niedobrzy Niemcy,zabierali mnie do kina,teatru, opery,do restauracji, na wycieczki,też zagraniczne,bo mieli niektórzy mieszkania we Włoszech czy letnie domki w Austrii. Moja Przyjaciółka pojechała też że mną do Polski,chciała zobaczyć Trójmiasto 
To Oni, pomagali mi finansowo, gdy zachorowała na raka moja mama ,to z ich mieszkania we Włoszech ,mogły za darmo skorzystać moje dorosłe już wtedy dzieci.Nikt nawet nie chciał słyszeć o tym, żebym za coś płaciła. Doceniali bardzo to,ze ciężko pracuję,aby dzieci mogły studiować. Abym się trochę  lepiej z tym czuła, pozwalali mi od czasu do czasu zaprosić ich na kawę, lampkę wina, a najchętniej odwiedzali mnie w moim małym, wynajmowanym mieszkaniu,kiedy im nagotowałam gołąbków, zrobiłam polską sałatkę  czy śledzie pod pierzynką :-)
I uwierzcie mi proszę, że nie opisuję tego, żeby się tym chwalić, ale po to,że jeśli Maja może to przeczyta,zrozumie skąd u mnie niezrozumienie Jej lekceważącego stosunku do Niemców. Ja nie dzielę ludzi ze względu na narodowość, dzielę na dobrych i złych, a jedni i drudzy są wszędzie. Smutne ,ale prawdziwe ,o czym niejednokrotnie na sobie samej doświadczyłam, najczęściej to Polak Polakowi wilkiem. 

Fajny wpis
14 maja 2019 22:28 / 1 osobie podoba się ten post
Konwalia08

Fajny wpis:aniolki:

Dziękuję i do usług 
15 maja 2019 08:59 / 3 osobom podoba się ten post
Gusia29

Mogę dołączyć do Ciebie, też spotkałam bardzo wielu sympatycznych Niemców. I nie mówię w tej chwili o seniorach,którymi się opiekowałam.
Pracowałam w DE parę lat,zanim dołączyłam do Waszego szanownego grona. 
Czasami tak się nam w życiu układa, że musimy coś zrobić, aby coś w nim zmienić .Tak było i u mnie.
Znalazłam się w  Niemczech i zaczęłam sprzątać, na początku na czarno, później założyłam gewerbę.
Początki były trudne,zero znajomości języka, wspomagałam się szkolnym angielskim,którego od lat nie używałam. 
Kiedy jednak zdecydowałam się, że zostaję, priorytetem była nauka języka, a że przyjechałam, bo potrzebowałam pieniędzy, nie stać mnie było na intensywne kursy, więc zaczęłam się uczyć sama i tutaj najlepszymi moimi nauczycielami, okazali się ludzie, u których sprzątałam. 
Docenili moją determinację, poświęcali swój czas na rozmowy ze mną ,poprawiali,zadawali "lekcje "do odrobienia.Wiele domów, różni ludzie,  w różnym wieku,z małymi lub dorastającymi dziecmi,różne środowiska-nauczyciele, lekarze różnych specjalności, prawnicy-przeróżne tematy i sytuacje.I wiecie co?
Polubiliśmy się, z wieloma zaorzyjaźnilam się i te przyjaźnie trwają do dzisiaj. Jedna z pań prawniczek, stała się moją najlepszą i prawdziwą Przyjaciółką, właśnie przez duże P. Niestety była, bo już odeszła, a ja wtedy poczułam się, jakbym straciła starszą siostrę .Do dzisiaj przyjaźnie się z jej mężem, jej dziećmi z ich rodzinami. Dlatego zależy mi na tym, żeby być w tym mieście, bo takich przyjaciół,czy bardzo dobrych znajomych ,właśnie tutaj mam dużo więcej. Z polskich znajomych zostało kilka osób,szczególnie jedno małżeństwo jest mi bardzo bliskie i bardzo sobie tę przyjaźń cenię. Inni,na początku byli bardzo mili,bo jaka ta Gusia biedna, bez znajomości języka, taka sierota, to ją przygarniemy .Kiedy jednak zobaczyli,że coraz lepiej rozmawiam ,że coraz lepiej sobie radzę, że mam coraz więcej niemieckich znajomych ,w dodatku,moich pracodawców, kontakty zaczęły się rozluźniać ,bo już nie miałam czasu,żeby wpaść, coś pomóc, na zasadzie, zrobimy sobie fajną kolację, czy seans filmowy, ale przedtem umyjemy okna ,sprzątniemy piwnicę, ugotujmy, upieczemy, itp.
Zaczęła pojawiać się zazdrość, bo to Ci niedobrzy Niemcy,zabierali mnie do kina,teatru, opery,do restauracji, na wycieczki,też zagraniczne,bo mieli niektórzy mieszkania we Włoszech czy letnie domki w Austrii. Moja Przyjaciółka pojechała też że mną do Polski,chciała zobaczyć Trójmiasto 
To Oni, pomagali mi finansowo, gdy zachorowała na raka moja mama ,to z ich mieszkania we Włoszech ,mogły za darmo skorzystać moje dorosłe już wtedy dzieci.Nikt nawet nie chciał słyszeć o tym, żebym za coś płaciła. Doceniali bardzo to,ze ciężko pracuję,aby dzieci mogły studiować. Abym się trochę  lepiej z tym czuła, pozwalali mi od czasu do czasu zaprosić ich na kawę, lampkę wina, a najchętniej odwiedzali mnie w moim małym, wynajmowanym mieszkaniu,kiedy im nagotowałam gołąbków, zrobiłam polską sałatkę  czy śledzie pod pierzynką :-)
I uwierzcie mi proszę, że nie opisuję tego, żeby się tym chwalić, ale po to,że jeśli Maja może to przeczyta,zrozumie skąd u mnie niezrozumienie Jej lekceważącego stosunku do Niemców. Ja nie dzielę ludzi ze względu na narodowość, dzielę na dobrych i złych, a jedni i drudzy są wszędzie. Smutne ,ale prawdziwe ,o czym niejednokrotnie na sobie samej doświadczyłam, najczęściej to Polak Polakowi wilkiem. 

Tak, przeczytałam i wniosek jest jeden - mamy zupełnie inne doświadczenia z niemcami, więc mamy też o nich zupełnie inne zdanie. Jeśli chodzi o Polaków to ja z kolei wiele razy otrzymałam od naszych rodaków bezinteresowną pomoc, kiedy samotnie wychowywałam moje dziecko. Zawsze będę uznawać wyższość naszego narodu nad niemieckim, bo po prostu nie dorastają nam do pięt, choć mamy swoje przywary, jak wszyscy, zwłaszcza zawiść jest tą wyniszczającą.
15 maja 2019 09:50 / 4 osobom podoba się ten post
Maja68

Tak, przeczytałam i wniosek jest jeden - mamy zupełnie inne doświadczenia z niemcami, więc mamy też o nich zupełnie inne zdanie. Jeśli chodzi o Polaków to ja z kolei wiele razy otrzymałam od naszych rodaków bezinteresowną pomoc, kiedy samotnie wychowywałam moje dziecko. Zawsze będę uznawać wyższość naszego narodu nad niemieckim, bo po prostu nie dorastają nam do pięt, choć mamy swoje przywary, jak wszyscy, zwłaszcza zawiść jest tą wyniszczającą.

Zgadza się, to właśnie doświadczenia w kontaktach z ludźmi, mają wpływ na nasze o nich zdanie .
To,że akurat na swojej drodze spotkałam przyjaznych mi Niemców, nie powoduje, że cały ten naród stawiam na piedestale i pieję nad nim z zachwytu. Nie, ja mówiłam o tym,że spotkałam sympatycznych Niemców .
Moim domem, moją Ojczyzną, moją miłością jest Polska, choćby nie wiem jak pompatycznie to nie brzmiało. W Polsce mam swoją rodzinę i przyjaciół, na których  zawsze mogę liczyć, znajomych, ukochane zakamarki w moim mieście ,małą, prawdziwą wieś, gdzie spędzałam wakacje, będąc dzieckiem i którą do tej pory chętnie odwiedzam.
Znam chyba wszystkie wykonania "Powrócisz tu ",przy których niejednokrotnie płakałam z tęsknoty i zawsze jestem wzruszona, kiedy wracam do Polski .
Pierwsze co robię, po opuszczeniu budynku lotniska, to głęboko oddycham, bo powietrze znajomo i przyjaźnie pachnie.
Ale to wszystko nie przeszkadza mi w przyjaźniach i znajomościach z Niemcami.
My, Polacy za granicą, jesteśmy zazdrośni i zawistni.Oczywiście ,nie generaluzuję,mówię o tym,co zauważałam .
Mieszkając tutaj w dużym mieście, widziałam, jaka wspólnota łączy inne nacje ,jak sobie pomagają i trzymają się razem.
Widziałam też, jak my,Polacy, jako jedyni,ściszamy głos rozmawiając po polsku w miejscach publicznych,jakbyśmy się czegoś  wstydzili. 
Ale ,tak jak powiedziałam, to wszystko nie przeszkadza mi jednocześnie kochać Polaków i lubić się z Niemcami.
Pozdrawiam i życzę Ci miłego dnia.
Ps.Ciekawie się z Tobą "rozmawia"
15 maja 2019 10:18 / 3 osobom podoba się ten post
Czyli reasumując ...dwa narody ,dwa światy ,odmienne opinie ,jedna Ojczyzna i wzruszające powroty ( nasz dom i jakże bliskie sercu mam osoby)
15 maja 2019 10:22 / 1 osobie podoba się ten post
Konwalia08

Czyli reasumując ...dwa narody ,dwa światy ,odmienne opinie ,jedna Ojczyzna i wzruszające powroty ( nasz dom i jakże bliskie sercu mam osoby):serce:

15 maja 2019 11:43 / 4 osobom podoba się ten post
Gusia29

Zgadza się, to właśnie doświadczenia w kontaktach z ludźmi, mają wpływ na nasze o nich zdanie .
To,że akurat na swojej drodze spotkałam przyjaznych mi Niemców, nie powoduje, że cały ten naród stawiam na piedestale i pieję nad nim z zachwytu. Nie, ja mówiłam o tym,że spotkałam sympatycznych Niemców .
Moim domem, moją Ojczyzną, moją miłością jest Polska, choćby nie wiem jak pompatycznie to nie brzmiało. W Polsce mam swoją rodzinę i przyjaciół, na których  zawsze mogę liczyć, znajomych, ukochane zakamarki w moim mieście ,małą, prawdziwą wieś, gdzie spędzałam wakacje, będąc dzieckiem i którą do tej pory chętnie odwiedzam.
Znam chyba wszystkie wykonania "Powrócisz tu ",przy których niejednokrotnie płakałam z tęsknoty i zawsze jestem wzruszona, kiedy wracam do Polski .
Pierwsze co robię, po opuszczeniu budynku lotniska, to głęboko oddycham, bo powietrze znajomo i przyjaźnie pachnie.
Ale to wszystko nie przeszkadza mi w przyjaźniach i znajomościach z Niemcami.
My, Polacy za granicą, jesteśmy zazdrośni i zawistni.Oczywiście ,nie generaluzuję,mówię o tym,co zauważałam .
Mieszkając tutaj w dużym mieście, widziałam, jaka wspólnota łączy inne nacje ,jak sobie pomagają i trzymają się razem.
Widziałam też, jak my,Polacy, jako jedyni,ściszamy głos rozmawiając po polsku w miejscach publicznych,jakbyśmy się czegoś  wstydzili. 
Ale ,tak jak powiedziałam, to wszystko nie przeszkadza mi jednocześnie kochać Polaków i lubić się z Niemcami.
Pozdrawiam i życzę Ci miłego dnia.
Ps.Ciekawie się z Tobą "rozmawia":-)

Dokładnie jest tak jak piszesz. Ja nie miałam tyle szczęścia, myślę, że to duża wina poprzedniej agencji, z którą rok temu się rozstałam. Teraz jest o wiele lepiej, nie twierdzę też, że wszyscy niemcy są źli, zdarzały się czasami mniej lub bardziej miłe rodziny, zwłaszcza teraz. Jednak bilans w dalszym ciągu wychodzi mi na minus. 
Jeśli chodzi o mnie to na samym początku ściszałam głos, teraz mówię normalnie i bardzo szybko przestałam wstydzić się tego, że jestem polką. Szybko dotarło do mnie, że to zaszczyt nią być i jak w ogóle mogłam myśleć inaczej. 
Też uwielbiam Polskę i też cała moja rodzina tam jest. Miło jest wracać do swoich bliskich i pięknych miejsc. Zawsze opowiadam niemcom, jak u nas pięknie, zdarza się, że dzieci pdp były w Polsce i wtedy mogę o czymś fajnym pogadać, bo im się nasz kraj też podoba.
Również miłego dnia dla Ciebie i Wszystkich.
15 maja 2019 12:44 / 3 osobom podoba się ten post
Maja68

Dokładnie jest tak jak piszesz. Ja nie miałam tyle szczęścia, myślę, że to duża wina poprzedniej agencji, z którą rok temu się rozstałam. Teraz jest o wiele lepiej, nie twierdzę też, że wszyscy niemcy są źli, zdarzały się czasami mniej lub bardziej miłe rodziny, zwłaszcza teraz. Jednak bilans w dalszym ciągu wychodzi mi na minus. 
Jeśli chodzi o mnie to na samym początku ściszałam głos, teraz mówię normalnie i bardzo szybko przestałam wstydzić się tego, że jestem polką. Szybko dotarło do mnie, że to zaszczyt nią być i jak w ogóle mogłam myśleć inaczej. 
Też uwielbiam Polskę i też cała moja rodzina tam jest. Miło jest wracać do swoich bliskich i pięknych miejsc. Zawsze opowiadam niemcom, jak u nas pięknie, zdarza się, że dzieci pdp były w Polsce i wtedy mogę o czymś fajnym pogadać, bo im się nasz kraj też podoba.
Również miłego dnia dla Ciebie i Wszystkich.

Maju- okrzepniesz, nabierzesz pewności siebie i trafisz jeszcze na tych dobrych Germańców, dzięki którym i w pracy będziesz się lepiej czuła oraz nie będziesz musiała ściszać głosu mówiąc.
Nie rozkminiaj, nie baw się w bilanse- myśl o sobie wyłącznie dobrze. Rozumiem , że po przybyciu w miejsce gdzie być może doznałas upokorzeń, mogłaś się trochę w sobie "schować". Czas wyjść ze skorupki, odetchnąć pełną piersią i usmiechnąć się po prostu do ludzi na ulicy- nieważne jakiej narodowości-odwzajemnią.
Nasz kraj jest piękny i wielu Niemców tak twierdzi- no chyba nie dlatego, że się mnie boją...