W domu 9

30 czerwca 2018 14:33 / 2 osobom podoba się ten post
użytkowniczka niegdyś znana jako debiutantka

Mam wyniki histopatologiczne- zlosliwie jest i z przerzutami... odechcialo mi sie wszystkiego :-/

30 czerwca 2018 18:26 / 3 osobom podoba się ten post
użytkowniczka niegdyś znana jako debiutantka

Mam wyniki histopatologiczne- zlosliwie jest i z przerzutami... odechcialo mi sie wszystkiego :-/

Debiutantko, nastawienie, jakie będziesz miała do tego, co Cię spotkało, to 3/4 sukcesu w dalszej walce i terapii o zdrowie, więc jak najszybciej musisz je zmienić i o siebie zawalczyć. Nie ma, że się Tobie "wszystkiego odechciało". Przecież ma dla kogo Ci się chcieć. Dużo siły życzę. Zaglądaj do nas czasem i pisz.
14 lipca 2018 00:11 / 3 osobom podoba się ten post
użytkowniczka niegdyś znana jako debiutantka

Mam wyniki histopatologiczne- zlosliwie jest i z przerzutami... odechcialo mi sie wszystkiego :-/

Jestem po wizycie u mojego profesora i w COI( bardzo przygnebiajace miejsce) w Warszawie- 17 września pierwsze jodowanie, czyli trzeba walczyc... a mialam nadzieje, ze sie rozejdzie po kosciach...chociaz zle napisane- bo po kosciach to on akurat lubi sie "rozchodzic" i ani do pracy, ani corki wychowywac- wszystko sie posypalo. na zdrowiu musze sie skupic.
14 lipca 2018 07:49 / 1 osobie podoba się ten post
No tak, teraz zdrowie w centrum uwagi. Trzymam kciuki!
14 lipca 2018 07:56
użytkowniczka niegdyś znana jako debiutantka

Jestem po wizycie u mojego profesora i w COI( bardzo przygnebiajace miejsce) w Warszawie- 17 września pierwsze jodowanie, czyli trzeba walczyc... a mialam nadzieje, ze sie rozejdzie po kosciach...chociaz zle napisane- bo po kosciach to on akurat lubi sie "rozchodzic" i ani do pracy, ani corki wychowywac- wszystko sie posypalo. na zdrowiu musze sie skupic.

A ja bym Ci proponowała pić herbatkę z lakownicy lśniącej. Jak chcesz to podam Ci namiary na producenta - powołasz się na mnie (Malgi) i dostaniesz ekspresowo w cenie hurtowej. Mojemu kuzynowi z czerniakiem złośliwym dawali 3 miesiące, a teraz mija już dwa lata od operacji i jego stan jest stabilny - ale pije tego grzybka codziennie.
14 lipca 2018 08:03 / 1 osobie podoba się ten post
ryba

Spokojnie, rak tarczycy (jest ich duzo odmian, no jeden jest nieciekawy...) jest wyleczalny. Głowa do góry, badzie dobrze. Myśle,że masz w całości usunietą tarczyce i przylegajace wezły..., wiec raka tez już nie ma...Teraz najprawdopodobniej bedzie terapia jodem radioaktywnym ( wszystko zalezy, gdzie są przerzuty, czy tylko naciekał okoliczne wezły...). Swojego czasu bardzo dużo czytałam, rozmawiałam z lekarzami, profesorami na temat raka tarczycy..., gdybys chciała pogadac, mój e-meil jest w profilu. Trzymaj sie.

Rybcia, nie wyraziłaś zgody na wejście w Twój profil. Po "remoncie" Forum wszystkie tak mamy, musimy zmienić ustawienia swojego profilu.
14 lipca 2018 08:22 / 2 osobom podoba się ten post
użytkowniczka niegdyś znana jako debiutantka

Jestem po wizycie u mojego profesora i w COI( bardzo przygnebiajace miejsce) w Warszawie- 17 września pierwsze jodowanie, czyli trzeba walczyc... a mialam nadzieje, ze sie rozejdzie po kosciach...chociaz zle napisane- bo po kosciach to on akurat lubi sie "rozchodzic" i ani do pracy, ani corki wychowywac- wszystko sie posypalo. na zdrowiu musze sie skupic.

Teraz Ty jesteś najważniejsza.Walcz z draniem...walcz!Trzymam kciuki!
14 lipca 2018 09:38 / 3 osobom podoba się ten post
użytkowniczka niegdyś znana jako debiutantka

Jestem po wizycie u mojego profesora i w COI( bardzo przygnebiajace miejsce) w Warszawie- 17 września pierwsze jodowanie, czyli trzeba walczyc... a mialam nadzieje, ze sie rozejdzie po kosciach...chociaz zle napisane- bo po kosciach to on akurat lubi sie "rozchodzic" i ani do pracy, ani corki wychowywac- wszystko sie posypalo. na zdrowiu musze sie skupic.

Wywal to słowo ze swojego słownictwa . Nic sie nie posypało, trzymaj sie mocno życia - będzie rewanż .  
14 lipca 2018 11:39 / 4 osobom podoba się ten post
użytkowniczka niegdyś znana jako debiutantka

Jestem po wizycie u mojego profesora i w COI( bardzo przygnebiajace miejsce) w Warszawie- 17 września pierwsze jodowanie, czyli trzeba walczyc... a mialam nadzieje, ze sie rozejdzie po kosciach...chociaz zle napisane- bo po kosciach to on akurat lubi sie "rozchodzic" i ani do pracy, ani corki wychowywac- wszystko sie posypalo. na zdrowiu musze sie skupic.

Debiutantko - śliczna, młoda kobieto! Bardzo dobrze Cię rozumiem - Twój strach, lęk i obawy o przyszłość. Znam to z autopsji... Jeszcze w tym momencie mam w gardle globus histericus... Ostatnie cztery miesiące też i mnie prawie wykończyły psychicznie. A zaczęło się od położenia mojego wnusia do łóżeczka. Coś strzyknęło w kręgosłupie lędźwiowym, bół, drętwienie nogi, rezonans a w nim poza opisem urazu małym druczkiem "liczne torbiele ogniskowe na obu płatach wątroby". Serce stanęło...Pewnie zmiany o charakterze meta...Za tydzień następny rezonans. Jamy brzusznej. I wizyta u hepatologa, USG i potwiedzający tomograf - torbiele proste. Nic złego. Taka widocznie moja uroda. Za pół roku do kontoli. Ale, że cierpły mi ręce więc dostałam skierowanie na rezonans kręgosłupa szyjnego. Opis - zgodnie z peselem ale znowu dopisek "guzek na prawym płacie tarczycy". I znowu serce stanęło... Mam mutacje genu CZK2, który m.in. odpowiada za raka tarczycy... Wizyta u endo, skierowanie na badanie hormonów i USG - okazuje się, że nie mam jedego tylko dwa guzki i do tego ATPO powyżej 600. Zalecenie- biopsja... I znowu steres w oczekiwaniu na wynik... Dzięki Bogu - guzek jest łagodny. Do kontroli za rok. W międzyczasie robić mam kontrolne TSH, FT3 i FT4. Opisałam Ci moje perypetie zdrowotne, żebys uwierzyła, że nie jesteś w walce z chorobą osamotniona, że trzeba wziąć ją za bary i powalić, zdeptać i dalej cieszyć się życiem. A Ty masz dla kogo walczyć i dla kogo żyć! Jest taki ciekawy blog dziewczyny, która wygrała z rakiem tarczycy - jak nie czytałaś, to zajrzj tam. Podniesie Cię na duchu  https://kinka.com.pl/category/rak-tarczycy/ Życzę Ci z całego serca siły i wygranej z tym gadem! Przytulam i pozdrawiam serdecznie 
14 lipca 2018 17:01
Ola55

Debiutantko - śliczna, młoda kobieto! Bardzo dobrze Cię rozumiem - Twój strach, lęk i obawy o przyszłość. Znam to z autopsji... Jeszcze w tym momencie mam w gardle globus histericus... Ostatnie cztery miesiące też i mnie prawie wykończyły psychicznie. A zaczęło się od położenia mojego wnusia do łóżeczka. Coś strzyknęło w kręgosłupie lędźwiowym, bół, drętwienie nogi, rezonans a w nim poza opisem urazu małym druczkiem "liczne torbiele ogniskowe na obu płatach wątroby". Serce stanęło...Pewnie zmiany o charakterze meta...Za tydzień następny rezonans. Jamy brzusznej. I wizyta u hepatologa, USG i potwiedzający tomograf - torbiele proste. Nic złego. Taka widocznie moja uroda. Za pół roku do kontoli. Ale, że cierpły mi ręce więc dostałam skierowanie na rezonans kręgosłupa szyjnego. Opis - zgodnie z peselem ale znowu dopisek "guzek na prawym płacie tarczycy". I znowu serce stanęło... Mam mutacje genu CZK2, który m.in. odpowiada za raka tarczycy... Wizyta u endo, skierowanie na badanie hormonów i USG - okazuje się, że nie mam jedego tylko dwa guzki i do tego ATPO powyżej 600. Zalecenie- biopsja... I znowu steres w oczekiwaniu na wynik... Dzięki Bogu - guzek jest łagodny. Do kontroli za rok. W międzyczasie robić mam kontrolne TSH, FT3 i FT4. Opisałam Ci moje perypetie zdrowotne, żebys uwierzyła, że nie jesteś w walce z chorobą osamotniona, że trzeba wziąć ją za bary i powalić, zdeptać i dalej cieszyć się życiem. A Ty masz dla kogo walczyć i dla kogo żyć! Jest taki ciekawy blog dziewczyny, która wygrała z rakiem tarczycy - jak nie czytałaś, to zajrzj tam. Podniesie Cię na duchu  https://kinka.com.pl/category/rak-tarczycy/ Życzę Ci z całego serca siły i wygranej z tym gadem! Przytulam i pozdrawiam serdecznie :aniolki:

Dzieki :) blog Kinki znam doskonale , a i naleze do grupy wsparcia na fejsie ktora ona prowadzi ( do innych tez).. jakos lzej jak ktos cie rozumie i wie z czym walczysz, jakie masz pytania, jakie niepokoje.... niestety moja cora ze wzgledu na to wszystko bedzie musiala sie przynajmniej na rok ode mnie wyprowadzic :-/ to bedzie najciezsze.... reszta to pikus...
14 lipca 2018 17:03 / 1 osobie podoba się ten post
Mleczko

Wywal to słowo ze swojego słownictwa . Nic sie nie posypało, trzymaj sie mocno życia - będzie rewanż .  

Jestem teraz bez pracy, bez zadnego zrodla dochodu, a i corka musi sie wyprowadzic... wszystkie wiemy, ze oszczednosci szybko sie koncza.. na razie ( mimo ze mam czas czekajac na jod) nie moge pracowac, bo nie powinnam dzwigac.... mam nadzieje, ze po jodowaniu bede juz na tyle dobrze sie czuc, ze cos popracuje, bo inaczej umre z glodu ...
14 lipca 2018 17:04 / 1 osobie podoba się ten post
Malgi

A ja bym Ci proponowała pić herbatkę z lakownicy lśniącej. Jak chcesz to podam Ci namiary na producenta - powołasz się na mnie (Malgi) i dostaniesz ekspresowo w cenie hurtowej. Mojemu kuzynowi z czerniakiem złośliwym dawali 3 miesiące, a teraz mija już dwa lata od operacji i jego stan jest stabilny - ale pije tego grzybka codziennie.

poczytam o co chodzi i ew. bede sie odzywac.... ja juz tyle specyfikow teraz lykam ( bo tezyczke mam w dalszym ciagu silna-taki skutek uboczny operacji, jeden z wielu), ze nie wiem czy moge mieszac z czyms jeszcze...
14 lipca 2018 17:52 / 4 osobom podoba się ten post
użytkowniczka niegdyś znana jako debiutantka

Jestem teraz bez pracy, bez zadnego zrodla dochodu, a i corka musi sie wyprowadzic... wszystkie wiemy, ze oszczednosci szybko sie koncza.. na razie ( mimo ze mam czas czekajac na jod) nie moge pracowac, bo nie powinnam dzwigac.... mam nadzieje, ze po jodowaniu bede juz na tyle dobrze sie czuc, ze cos popracuje, bo inaczej umre z glodu ...

Jak mozna Ci pomóc ? napisz coś . Może jakieś wsparcie wymyśłimy . Ja jestem gotowa, jak sie z Tobą skontaktować ?
14 lipca 2018 17:53
Profil masz zamkniety .
14 lipca 2018 21:06 / 3 osobom podoba się ten post
użytkowniczka niegdyś znana jako debiutantka

Jestem teraz bez pracy, bez zadnego zrodla dochodu, a i corka musi sie wyprowadzic... wszystkie wiemy, ze oszczednosci szybko sie koncza.. na razie ( mimo ze mam czas czekajac na jod) nie moge pracowac, bo nie powinnam dzwigac.... mam nadzieje, ze po jodowaniu bede juz na tyle dobrze sie czuc, ze cos popracuje, bo inaczej umre z glodu ...

Pojechałam rowerem na cmentarz, lubie panujący tam spokój i ciszę . Pozbierałam myśli , wiesz co , nie wiem ile Twoja córka ma lat więc ciężko cos proponować. Ja jestem cały sierpien w domu mogę zaopiekować się nią. Wprawdzie miasto moje nie jest wielkie, ale ładne, jest basen kryty, basen otwarty , jakąś wycieczkę zorganizuje . Będziesz miała czas dla siebie . Podróz opłacę ja nawet Tobie jeśli ją przywieziesz. Zobaczysz jak mieszkamy i zadecydujesz. A może kupić coś do szkoły ( wiem, że jest te 300 ) ale zawsze coś można z tego uszczknąć dla siebie jeśli dziecko wszystko będzie miało . Pomyśl. I otwórz się . Chciałam wysłać e-maila, ale gdzie ?