Wczoraj zawiało u mnie, było ślisko i biało. Było, bo już stopniało. Musiało akurat zawiać drogi jak ja z pdp miałam jechać do kliniki !? Pdp wiadomo, autostradą nie chce bo się boi. Tylko zadupiami chce jechać. Skoro ma mi się ze strachu na szybę rzucać, to trudno. Już sam zjazd z górki, gdzie stoi jej dom był wyzwaniem, bo ślisko i nieodśnieżone a górka bardzo stroma. Za wcześnie widocznie dla służb drogowych. Bałam się że po drodze przez las będzie tak samo ale na szczęście było ok. Dwa ostre zakręty brałam chyba z prędkością 20-30 km/h ale szybciej nie ma co ryzykować

Pdp za cholerę nie chciała drogą szybkiego ruchu jechać. Dobra, niech jej będzie. Przynajmniej nie będzie się ze strachu na szybę "rzucała". Myślałam, że w dalszej okolicy też zawiało ale gdzie tam. Jakoś tak wokół babcinej miejscowości pani zima się pokazała

a dalej to już suche drogi. W drodze powrotnej popatrzyłam z daleka na góry i tylko w jednym miejscu zauważyłam sporą, białą łachę. No tak, to tam muszę wjechać

ale po 6 godzinach to połowa stopniała. Najważniejsze, że górka przed domem była czysta. Teraz wieje i jest zimno ale śniegu już nie ma. Przed jazda zapytałam pdp czy wzięła dokumenty auta. "Tak, oryginalne" odpowiedziała
