Na wyjeździe 40

13 lutego 2018 18:02 / 2 osobom podoba się ten post
aniao

Ja powiedziałam prawdę i nie mam zmienniczki, a czas ucieka :zaskoczenie1:

To  dokładnie jak  ja. W przyszłą środę powinnam wyjechać  . Jedna  pani  zrezygnowała,  druga  stwierdziła że ma  alergię na  psa.  A trzecia  za  słaby język . Czekam  dalej  I  każdy dzień mi  się dłuży. 
13 lutego 2018 18:03 / 6 osobom podoba się ten post
Alina

Też mi doskwiera brak stałego dobrego miejsca. Łapię się na tym, że zaczynam tęsknić za Stade i za wszystkim co tam było, za wyjątkiem  podopiecznej. Za nią nie tęsknię absolutnie ale tęsknię za stabilizacją i swojskością jaką tam miałam. Teraz jestem zawieszona i kurczę nie podoba mi się to. Ciągle nowy dom to dla mnie cholerny stres. 
 

No ja właśnie od maja zeszłego roku mam dwa fajne miejsca.
W obydwa przyjechałam na krótkie zastępstwa i tak zostałam.
Ciężko, bo trudno mi to czasowo pogodzić- urlopy w domu to tydzień, max dwa.
Trudno też z któregokolwiek zrezygnować- kazde ma swoje plusy i minusy.
Może los zdecyduje za mnie...
13 lutego 2018 19:31 / 3 osobom podoba się ten post
teresadd

Jak wiecie moja Pdp dzisiaj zmarła.I muszę wam powiedzieć ,że naprawdę się z nią związałam.Byłam tu ponad trzy lata.I wiecie płakałam jak bóbr po jej śmierci.Wiem ,żeby nie wiązać się emocjonalnie ,że to tylko praca,ale jak tego uniknąć będąc tak długo .Już chyba nie będę zasiedzać się na tak długo ,bo potem człek przeżywa za bardzo.Pogrzeb jest w piątek i w niedzielę mam samolot.Jestem tymi ostatnimi dniami zmęczona.Rodzine też nerwy puszczały,były jakieś utarczki i ja w środku tego wszystkiego.Dobrze ,że już po wszystkim .

Moge Ci tylko współczuć. 3 lata to szmat czasu. Hm.....ja jestem u mojej babci 7 lat. Nie wyobrażam sobie jej odejścia. Mam nadzieję, że ona odejdzie wtedy , kiedy ja odejdę na emeryturę. 
13 lutego 2018 20:05 / 4 osobom podoba się ten post
Alina

Też mi doskwiera brak stałego dobrego miejsca. Łapię się na tym, że zaczynam tęsknić za Stade i za wszystkim co tam było, za wyjątkiem  podopiecznej. Za nią nie tęsknię absolutnie ale tęsknię za stabilizacją i swojskością jaką tam miałam. Teraz jestem zawieszona i kurczę nie podoba mi się to. Ciągle nowy dom to dla mnie cholerny stres. 
 

Kłamczucha:):)Nie wstawiaj Ty kitów Alina-tęsknisz za kotką i taka jest prawdziwa prawda:):):):):)
13 lutego 2018 20:07 / 5 osobom podoba się ten post
doda1961

Moge Ci tylko współczuć. 3 lata to szmat czasu. Hm.....ja jestem u mojej babci 7 lat. Nie wyobrażam sobie jej odejścia. Mam nadzieję, że ona odejdzie wtedy , kiedy ja odejdę na emeryturę. 

Mhm....Tobie do emerytury jeszcze ho ho ho,zakładasz ,że PDP co ma chyba już prawie setkę poczeka aż Ty na emeryturę pójdziesz?:)Optymistycznie:)hi hi hi
13 lutego 2018 20:10 / 3 osobom podoba się ten post
Refleksja mnie naszła,że naprawdę wielkie szczęście mam,że żaden pdp przy mnie nie zmarł.A miałam ich sporo.Jakoś mi sie udało tak,że śmierć następowała przy zmienniczce.
Miałam szczęście i nie chodzi tu o stres związany ze zmianą miejsca.Bo mnie nowy dom nie stresuje absolutnie.Ale chodzi o to że nie chciałabym w żadnym razie towarzyszyć przy umieraniu.Nie i już.
13 lutego 2018 20:13 / 4 osobom podoba się ten post
kasia63

Mhm....Tobie do emerytury jeszcze ho ho ho,zakładasz ,że PDP co ma chyba już prawie setkę poczeka aż Ty na emeryturę pójdziesz?:)Optymistycznie:)hi hi hi

Obiecała mi to 
13 lutego 2018 20:15 / 2 osobom podoba się ten post
A ona zdaje się z tych,co obietnic dotrzymują
13 lutego 2018 20:18 / 8 osobom podoba się ten post
kasia63

Kłamczucha:):)Nie wstawiaj Ty kitów Alina-tęsknisz za kotką i taka jest prawdziwa prawda:):):):):)

Za kotką to tęskniej najbardziej na świecie ale cała reszta też była fajna (oprócz pdp). Ostatnio jak załapałam doła to pomyślałam o Schmusi. Gdyby  była przy mnie to dół by mi przeszedł raz dwa , a na pewno w rytm jej mruczenia spokojnie bym zasnęła, a nie przewracała się z boku na bok. Jak ja to stworzenie pokochałam. Wprost nie do wiary.  Widzę  jak idzie do mnie gdy ją wołam albo odprowadza mnie do końca dróżki ....no i jeszcze wiele, wiele innych chwytających za serce wpomnień.
13 lutego 2018 20:22 / 2 osobom podoba się ten post
Marta2

Refleksja mnie naszła,że naprawdę wielkie szczęście mam,że żaden pdp przy mnie nie zmarł.A miałam ich sporo.Jakoś mi sie udało tak,że śmierć następowała przy zmienniczce.
Miałam szczęście i nie chodzi tu o stres związany ze zmianą miejsca.Bo mnie nowy dom nie stresuje absolutnie.Ale chodzi o to że nie chciałabym w żadnym razie towarzyszyć przy umieraniu.Nie i już.

Zazdroszczę Ci, że nowy dom Cię nie stresuje. 
13 lutego 2018 20:23 / 6 osobom podoba się ten post
Ja to sobie myślę,że bez pdp to każda sztela by była fajna.
Mimo to,niektóre nawet z pdp są fajne.
I takich trzeba szukać.
13 lutego 2018 20:33 / 7 osobom podoba się ten post
Alina

Zazdroszczę Ci, że nowy dom Cię nie stresuje. 

Alinko ,mnie stresuje wprost przeciwnie,powrót w to samo miejsce.Na przykład teraz wracam trzeci raz.Babcia niebezpiecznie mnie do siebie przywiązała.Jest taka dobra,że po prostu nie umiem jej odmówić.
Ale to nie moja bajka,stale te same ściany i wydeptywanie tych samych ścieżek ,żadnego stresu i nic sie nie dzieje,wszystko przewidywalne.Zdaje mi się że czas stoi w miejscu i tak jakbym w ogóle nie wyjeżdżała.
Lubię nowe miejsca i nawet tę adrenalinę,jak to będzie.Zanim sie rozejrzę upłynie dwa tyg,potem dwa środkowe i następne dwa to juz do domu za chwilę.I tak mi łatwiej.Lubie też trochę wyzwań,lubię ujarzmić pdp,jak najpierw nieufny jest a potem okazuje mi ,że mnie lubi.
Wspomnień i zdjęć mam mnóstwo,tyle różnych miast i regionow i wszędzie inaczej.Odwaga pomieszana z głupotą zaprowadziła mnie np.na zamek.I choć nie do końca potoczyło sie tam wszystko po mojej myśli,była to przygoda mojego życia,niezapomniana.
Psy i koty " sztelowe" też pozostaną w mojej pamięci jako przyjaciele przyjmujący na siebie cząstkę mojej samotności.
 
13 lutego 2018 20:43 / 6 osobom podoba się ten post
Marta2

Alinko ,mnie stresuje wprost przeciwnie,powrót w to samo miejsce.Na przykład teraz wracam trzeci raz.Babcia niebezpiecznie mnie do siebie przywiązała.Jest taka dobra,że po prostu nie umiem jej odmówić.
Ale to nie moja bajka,stale te same ściany i wydeptywanie tych samych ścieżek ,żadnego stresu i nic sie nie dzieje,wszystko przewidywalne.Zdaje mi się że czas stoi w miejscu i tak jakbym w ogóle nie wyjeżdżała.
Lubię nowe miejsca i nawet tę adrenalinę,jak to będzie.Zanim sie rozejrzę upłynie dwa tyg,potem dwa środkowe i następne dwa to juz do domu za chwilę.I tak mi łatwiej.Lubie też trochę wyzwań,lubię ujarzmić pdp,jak najpierw nieufny jest a potem okazuje mi ,że mnie lubi.
Wspomnień i zdjęć mam mnóstwo,tyle różnych miast i regionow i wszędzie inaczej.Odwaga pomieszana z głupotą zaprowadziła mnie np.na zamek.I choć nie do końca potoczyło sie tam wszystko po mojej myśli,była to przygoda mojego życia,niezapomniana.
Psy i koty " sztelowe" też pozostaną w mojej pamięci jako przyjaciele przyjmujący na siebie cząstkę mojej samotności.
 

Chciałabym mieć takie podejście jak Ty. Byłoby mi zdecydowanie łatwiej. Ja lubię wlaśnie wydeptywanie tych samych ścieżek i gdy wszystko jest przewidywalne. Lubię sobie organizować  życie w cudzym domu. Teraz nawet się nie rozpakowałam bo nie wiem czy warto. Po co? Skoro być może za dwa tygodnie będę jechać w drogę powrotną do domu.
13 lutego 2018 20:50 / 3 osobom podoba się ten post
Każde podejście jest dobre.Nie ma tak,że twoje jest złe,a moje dobre.
Różni są ludzie po prostu.I lubią co innego.
U mnie to dziwne bo charakter mam spokojny wręcz ślamazarny a co do pracy to nosi mnie i tak skaczę z kwiatka na kwiatek.
13 lutego 2018 20:59 / 5 osobom podoba się ten post
Marta2

Alinko ,mnie stresuje wprost przeciwnie,powrót w to samo miejsce.Na przykład teraz wracam trzeci raz.Babcia niebezpiecznie mnie do siebie przywiązała.Jest taka dobra,że po prostu nie umiem jej odmówić.
Ale to nie moja bajka,stale te same ściany i wydeptywanie tych samych ścieżek ,żadnego stresu i nic sie nie dzieje,wszystko przewidywalne.Zdaje mi się że czas stoi w miejscu i tak jakbym w ogóle nie wyjeżdżała.
Lubię nowe miejsca i nawet tę adrenalinę,jak to będzie.Zanim sie rozejrzę upłynie dwa tyg,potem dwa środkowe i następne dwa to juz do domu za chwilę.I tak mi łatwiej.Lubie też trochę wyzwań,lubię ujarzmić pdp,jak najpierw nieufny jest a potem okazuje mi ,że mnie lubi.
Wspomnień i zdjęć mam mnóstwo,tyle różnych miast i regionow i wszędzie inaczej.Odwaga pomieszana z głupotą zaprowadziła mnie np.na zamek.I choć nie do końca potoczyło sie tam wszystko po mojej myśli,była to przygoda mojego życia,niezapomniana.
Psy i koty " sztelowe" też pozostaną w mojej pamięci jako przyjaciele przyjmujący na siebie cząstkę mojej samotności.
 

Mam mniej więcej podobnie:)I nie mam stresa przed nowym miejscem.Jednak zawsze mówiłam,że jak trafię na tzw.stałe to się zakotwiczę,tak jak teraz.Póki co bo jak sie tu zmieni czyli stan PDP ulegnie pogorszeniu, to i ja zmienię.Stabilizację lubie ,ale zmiany też ,dlatego nie ma dla mnie problemu również praca "na skoczka"A psicę,Baykę, z pierwszej szteli wspominam do dziś:)