Jak wygląda wasz zwykły dzień w pracy?

13 listopada 2012 22:06
Celem naszego zawodu.... jest niesienie pomocy chorym, ulzeniu ich cierpieniom..... pomocy w codziennym zyciu....
Celem jednak nadrzednym /dla nas/ jest placa jaka za ta prace otrzymujemy.....
Dlaczego nie ubiegamy sie o nia w ojczyznie.... dlaczego jej za darmo nie udzielamy....

Chyba..... z innej planety nie jestem.....
13 listopada 2012 22:18
Chyba zle mnie zrozumiałaś kika1....Ja nie o zarobkach,ani o wyższości pracy za granicą nad pracą w ojczyznie,bo każdy ma to na co się zgodził,albo co wywalczył,ja tak zwyczajnie o ludziach,którzy zarówno u nas,jak i tu są różni.I tyle.Nie denerwuj się.Może trafiłaś na niefajnych,zdarza się.
13 listopada 2012 22:20
a może z PIS????...bo u nich pewnym jest,że białe to czarne , a czarne to białe...a to na pewno inna planeta... u Ciebie niestety szczerych intencji nie stwierdziłam...
13 listopada 2012 22:23
Lenko, Lenko..... spojrzalam na inny wpis i Ciebie pod niego podlaczylam.....

Wybacz:)))
13 listopada 2012 22:25
KIka1: zgadza sie, ale oprocz tego jeszcze posiadamy, przynajmniej wiekszosc z nas tak zwane uczucia wyzsze. Nie wyobrazam sobie wykonywanie pracy opiekunki bez pewnego zaangazowania. Widze obok siebie starego, schorowanego, samotnego czlowieka i nie jest dla mnie wazne w tym momencie, jakiej on jest nacji. Nie licze na dodatkowe profity - bo podpisujac umowe zgodzilam sie na takie, a nie inne warunki. Wszelkie sprawy finansowe dotycza relacji miedzy mna, a moja agencja, a nie rodzina podopiecznego, nie wyobrazam sobie zadania od rodziny jakichkolwiek dodatkowych pieniedzy. Chyba, ze pracuje sie na umowie bezposredniej - ale ta umowa tez zostala uzgodniona i podpisana przez obydwie strony. Sprawy wypadkow losowych - bywaja, ale tu jednak uwazam - lepiej pracowac przez agencje, ktora w takim przypadku moze szybko kogos wyslac na podmiane.

Wiekszosc z nas jezdzi z przyczyn finansowych, jasne, ale oprocz tego jestesmy ludzmi i jezdzimy do ludzi, a nie do zwierzat w oborze...
13 listopada 2012 22:25 / 1 osobie podoba się ten post


Twoja ocena lezy mi na sercu.... przebadam wzrok!!!!
13 listopada 2012 22:27
k
13 listopada 2012 22:37
Uczucia wyzsze nalezy przede wszystkim.... wzgledem siebie miec a pozniej innym je dawac....
Mialam, oczywiscie ze mialam zle i dobre stelle chociaz tych gorszych bylo wiecej....
Oczywistym tez jest, ze jesli podopieczny sie usmiecha to nie bede mu jezyka pokazywala....
Wyjasnie..... ze nacja jest mi obojetna /choc nie wiem jak bym zareagowala, gdybym ordery zaslug dla hitlerowcow w regale zobaczyla, dzisiaj ktoras z dziewczyn o tym pisala/
Nie wszystko sie da przez Firme zalatwic, niektore sprawy wynikaja z potrzeby chwili....



13 listopada 2012 22:48 / 2 osobom podoba się ten post
Empatia,szacunek dla drugiego człowieka,współczucie .Tak to sie nalezy podopiecznym.Ale miłość to ja już zostwiam dla najbliższych
13 listopada 2012 22:52
Kika1: a jak podopieczny jest zdenerwowany, bo cos mu dolega, czegos nie wie, albo zapomnial - to co ? Pokazanie jezyka usprawiedliwione ???

Taa, Twoje "uczucia wyzsze" wzgledem siebie masz wysoko ustawione, tylko jakos z wykonywana praca - wedlug mnie - tak jakos nie ida w parze, ale to jak zwykle, tylko moje osobiste zdanie. Ja jestem z innej bajki, pomimo, ze pare zdjec rodzinnych w "temacie wojennym" moja podopieczna mi pokazywala - bez wiedzy rodziny. Zdjecia byly schowane, ale babcia znalazla ktoregos dnia. Dla mnie ten temat nie istnieje, wiele wody w Renie i Wisle uplynelo od tamtych czasow. Moje uczucia wyzsze polegaja na szacunku do siebie - poprzez to, jaka jestem dla podopiecznego. Strasznie to zawile brzmi, kto chce - zrozumie.
13 listopada 2012 23:08
Mery.... ujelas najprosciej jak mozna..... niech bedzie ona odpowiedzia dla mojej przedmowczyni:)
13 listopada 2012 23:11
Oj,ale się narobiło-ze skrajności w skrajność-od bycia suchym robotem,po miłość-a przecież wystarczy tak po środku,wystarczy być człowiekiem.No,wymądrzyłam się teraz :p
13 listopada 2012 23:18
Dziękuję za wasze zrozumienie .Pierwszym razem byłam tu 3 miesiące. Choroba postępowała z każdym upływającym mi tygodniem. Byliśmy u lekarza,który stwierdził, ze już czas, aby starać sie o II grupę i tak też się stało szybko i bez żadnych problemów.Lekarz jednak nie przepisał nic nowego, standard 1 tabletka dziennie, nic na spanie, nic na uspokojenie,powiedział, że od tego typu leków mogłoby sie babci kręcić w głowie,mogłaby się przewrócić, rozmawiałam wcześniej na ten temat z rodziną, ale dla nich słowo lekarza jest święte. Teraz kończe 2 miesiąc, nie zostaję już na 3, bo to za bardzo męczące psychicznie. Ale oczywiście rodzina to rozumie i zgadza sie na wszystko inne co zaproponuję. Kupiłam melisę, ale nie mam w sumie pojęcia czy ona cos pomaga, babcia jest strasznie ruchliwa, zmęczenie przychodzi dopiero po godz. 18, ale niekiedy wystarczy,że poleży 5 min w łóżku myśląc, że juz całą noc przespała i póki organizm faktycznie się nie wyczerpie moze chodzić parę godzin, ale jak na razie mnie nie budzi w nocy,bardzo rzadko się zdarza żeby w nocy zachowywała się głośno. Córkami pomaga codziennie jest po pracy o godz. 18, razem ją myjemy, kapiemy, kładziemy spać. Mam bardzo dobry kontakt z rodziną, starają sie żeby mi nic nie brakowało i naprawdę nie mogę narzekać, w niedzielę nic nie robię tylko wspólnie pilnujemy, żeby babcia nie zginęła,albo sobie krzywdy nie zrobiła, dużo czasu spędzamy wtedy poza domem. Oczywiście że nie piorę i nie sprzątam dla wszystkich, tu mieszam tylko ja i babka, syn obok w drugiej części domu, posprzatać w miejscu w którym mieszkam raczej muszę, trudno przejść obok, faktycznie jest więcej sprzatania ale to się wiąże wyłącznie z babcią . Przychodzą takie dni, kiedy naprawdę czuję się zmęczona psychicznie, mam dość, mam doła, ale kiedy już dzień mija i kładę się do łóżka i rozmawiam z moimi dziećmi takich rzeczy już się nie pamięta, cieszę się, ze jutro piątek i kolejny tydzień za mną. No cóż akurat trafiłam na taką chorobę, przecież takie też bywają i ktoś się tymi ludzmi opiekuje - tak to sobie tłumaczę. Co do pensji teraz już wiem, ze 1000 euro to raczej mało, ale agencja sama wyszła z propozycją podwyżki z nowym rokiem, jakie będa tego efekty poinformuję was, i na pewno będę już mądrzejsza
13 listopada 2012 23:21
Lenko.... masz racje, zaperzylam sie.....
Zaperzylam, bo nie rozumiem, jak mozna osoby dla ktorych.... sie tylko pracownikiem jest.... traktowac jak swoich rodzicow!!!
Sa to osoby obce i takimi pozostana, nie bede lez ronic za nieodwzajemniona milosc a oni tym bardziej....
Mimo to pozostajemy ze soba we wzajemnym szacunku....
13 listopada 2012 23:24
Dagmara-teraz tak jasniej to opisałaś.To dobrze,że rodzina choć trochę Ci pomaga.A babcia-no cóż-naczytałyśmy się już tutaj o różnych,różnistych schorzeniach naszych podopiecznych i ich urokach.Wytrwałości dziewczyno.
kika-i o ten szacunek właśnie chodzi,ja doskonale rozumiem,że każda z nas jest inna,mniej lub bardziej wylewna i okazywanie uczuć to indywidualna kwestia.