I tak pół dnia mamy już za sobą.
U mnie spokojnie,babcia jak zawsze śpi po obiedzie ,a ja trochę telefonowałam, trochę pogapilam się na to,co za oknem.
W nocy i rano padało, więc ławki w ogrodzie mokre i jakieś smutne, nie zapraszają, aby się na nich rozgościć.
Śmieję się sama z siebie, bo okno szeroko otwarte, poduszka na parapecie, łokciami się na niej oparłam,a głowa za okno wystawiona-wyglądam, jak plotkara z małego miasteczka, tyle że obok,czy naprzeciwko nie ma nikogo, z kim poplotkować bym mogła.
Niebo nade mną szare,z nielicznymi jaśniejszymi plamami,dość ciepło, powietrze jakieś gęste jak przed burzą, wszystko zastygło w bezruchu, prawie czuć, jak ziemia oddycha. A z każdym jej wydechem,ja wdycham zapach róż, rosnących pod oknem.
Natura odpoczywa a ja razem z nią.
I tak mi jakoś dobrze, że nawet za słońcem i gorącem nie tęsknię. Przynajmniej w tej chwili.
Życzę Wam jeszcze na dzisiaj spokojnego popołudnia i radości z tego , co tam kto ma-ze słońca, z deszczu czy wiatru.
Jak się dobrze wpatrzymy ,to wszystko jest piękne na swój sposób.