18 listopada 2020 17:03 / 5 osobom podoba się ten post
Jakoś mijają te dni.w poniedziałek zrobiłam sobie dzień gospodarczy, pranie, prasowanie i takie tam prace domowe. A wczoraj pedepcia wzięła i się popsuła. Stracha mi trochę napędziła, bo ni stąd ni z owąd, nagle, wszystko siadło. Nie dała rady sama wstać z fotela, nie mogła zrobić nawet jednego kroku. Lubi czy nie, rolatorek poszedł w ruch. A po obiedzie nie dała rady sama pójść do toalety ani dojść do łóżka czy się położyć. Na nic się nie skarżyła, nic ja nie boli tylko całkowicie siły ją opuściły. Przyznaję, że zaczęłam się martwić. Chociaż to moje wolne popołudnie, to przedstawiłam niani sytuację i powiedziałam, że jak coś, to niech dzwoni do mnie. Poszłam się przewietrzyć, a za pół godziny telefon, że babcia nie da rady wstać z łóżka. Wróciłam więc do domu, udało mi się przekonać seniorkę żeby jednak wstała, i tak przy pomocy niani ogarnęłyśmy babcię. Sama nie dałabym rady, bo ta niemoc wzięła i babcię i mnie z zaskoczenia. Podopieczna sprawiała wrażenie, jakby nie rozumiała co się do niej mówi czy o co prosi, całkowicie bezwładna. Zmierzyłam ciśnienie, ok, 141/87,puls dość wysoki, 109 ,ale wiadomo, że babcia zestresowana tą sytuacją. Zadzwoniłam do syna i ustaliliśmy, że będę obserwowała jak się sytuacja rozwinie a jak coś, to mam po pogotowie dzwonić. Zostawiłam dziewczyny same i poszłam na swoje apartamenty. Dopiero ok 20 zeszłam żeby przygotować babcię do snu. Ona nigdy podobno nie gorączkuje, więc wczoraj wieczorem przy 37,5 była prawie rozpalona. "Bejbyfona "podłączyłam a i tak co godzinę biegałam na dół, żeby sprawdzić czy wszytstko w porządku. A dzisiaj babcia już w normie. Ma lekką chrypkę i trochę drapie ja w gardle, zadzwoniłam więc do jej lekarza i jutro postara się do nas zajrzeć. Mam nadzieję, że nic złego się nie dzieje.