Rany Julek,stale coś.Choć mam cichą nadzieję,że jak dojdę trochę do siebie,będzie mi tu lekko i przyjemnie.Senior przemiły i bardzo pomocny.Pomimo podeszłego wieku (91) zero demencji,tylko głuchy jak pień i tylko w jednym oku widzi na 30%.Dużo robi sam przy sobie,toaletę,ubieranie.Przed 7 mą przychodzą zakładać mu pończochy,a leki rozdziela Susanne na cały tydzień. Najgorsze,że jest zaznaczone,że koniecznie codziennie spacery do...godziny.Chciałam zwiać rano sama do REWE ale juz się ubrał i czekał.Tak mnie oprowadził,że trwało to dokładnie godzinę a ja miałam łzy w oczach od bólu kręgosłupa. Co chwilę przystawałam i udawałam,że poprawiam coś przy butach.W sklepie nie powiem,nie wtrącał się,nawet dorzucał do wózka. Podobno lubi grać,obaczymy.Opipieję wieczorami bo nie wzięłam robótki do wyszywania no i Malgi od roku jestem winna obrazek z muchomorem

Trudno,poczeka.Po południu kawka pychota(sól schowałam) i zobaczę co będziemy robić. Senior jest bardzo katolicki i niedługo zaprowadzam Go na jakieś katolickie spotkanie.Noo napewno co niedzielę będę oglądać transmisję mszy...W końcu tyle w życiu nagrzeszyłam,że jedna zdrowaśka więcej mi nie zaszkodzi

Przed wyjazdem popakowałam juz rzeczy w worki,meble wystawiłam na sprzedaż a nawet od Nowego Roku jak już będą remontować mogę tam pomieszkiwać,bo mam jeszcze 2 pokoje u góry. Tylko węgiel muszę kupić.Rany,kiedy ja paliłam w piecu ?! Krzysztof piec gazowy już przywiózł,jeszcze jakieś nowsze drzwi wejściowe i będę jak Scarlet O'Hara w swojej Tarze...Miłe wspomnienia mam z tym mieszkaniem ale ile to już lat...Jak będzie parapetówa,dam znać
