Gdzie ci mężczyźni?

25 lipca 2013 22:56 / 1 osobie podoba się ten post
...och Marzenko85.... dalas mi duzo do myslenia...
25 lipca 2013 23:01
kika1

...och Marzenko85.... dalas mi duzo do myslenia...

oby pomogl.....podjac wlasciwa decyzje...wszystkim kobieta ktore tego potrzebuja....
26 lipca 2013 07:13 / 6 osobom podoba się ten post
85marzena

oby pomogl.....podjac wlasciwa decyzje...wszystkim kobieta ktore tego potrzebuja....

Myślisz Marzenko, że dobrze jest zostać z mężem, który stan fascynacji ma zupełnie gdzie indziej niż rozum? Myślisz, że warto jest być z panem, który wiele zrozumał..... ale zawsze będzie wracał pamięcią do tych upojnych chwil, które spędził z inną kobietą.... Taki mężczyzna podzielił się bo podzielił swoje zmysły .... Mówi się, że panowie mają dwa mózgi i to chyba prawda .... Myślisz, że ktokolwiek jest w stanie na stałe i bez wewnętrznego żalu porzucić swój stan fascynacji na rzecz życia w przyjążni ?  Jako młoda mężatka wiele bym wybaczyłam bo tak mnie uczono.... tak mnie wychowano....  Dziś już nie .... Przyjąć jeden policzek to  jest równoznaczne z nadstawianiem drugiego .... i zgodą na policzkowanie ..... )))))
26 lipca 2013 08:54 / 3 osobom podoba się ten post
85marzena

oby pomogl.....podjac wlasciwa decyzje...wszystkim kobieta ktore tego potrzebuja....

No ten przedruk mnie zaskoczyl,w czym ma pomoc? jesli w przekonaniu (falszywym) ze ojciec to wspanialy czlowiek,no to pewnie sie udalo.
 
Postaram sie wrocic do tego art. jesli mozna i wyrazic swoje zdanie.
26 lipca 2013 08:59 / 2 osobom podoba się ten post
mleczko47

No ten przedruk mnie zaskoczyl,w czym ma pomoc? jesli w przekonaniu (falszywym) ze ojciec to wspanialy czlowiek,no to pewnie sie udalo.
 
Postaram sie wrocic do tego art. jesli mozna i wyrazic swoje zdanie.

I to jest wszystko na ten temat ... Z tego związku to nieśmiertelne będzie tylko przekonanie o wspaniałym tatusiu... chyba, że tatuś to odkłamie ....))))
26 lipca 2013 09:01
Nie o to mi chodzilo dziewczyny..... chcialam tylko zwrocic uwage.... ze nie doceniamy tego co juz mamy....tylko ''biegniemy'' dalej....
A gdy to zrozumiemy to jest za pozno na cokolwiek.....
26 lipca 2013 09:09 / 2 osobom podoba się ten post
85marzena

Nie o to mi chodzilo dziewczyny..... chcialam tylko zwrocic uwage.... ze nie doceniamy tego co juz mamy....tylko ''biegniemy'' dalej....
A gdy to zrozumiemy to jest za pozno na cokolwiek.....

Wiem Marzenko.... dlatego z uwagą czytam posty moich bardziej doświadczonych koleżanek ... może wtedy z czymś zdążę na czas...)))
26 lipca 2013 10:35 / 4 osobom podoba się ten post
Przeczytałam ten artykuł czy krótkie opowiadanie , które zamieściła Marzena . Bardzo mieszane odczucia mam wzw z nim, ale musze przyznac , że daje do myslenia i powoduje , że czytający zadaje sam sobie pytania. Ten aspekt , na który zwróciła uwagę Marzena to jedno - za czym tak naprawde gonimy , czego chcemy .Czy pragniemy szczerego złota (w przenośni ) , które jest trudne do zdobycia czy nic nie wartej błyskotki , oslepiającej chwilowym blaskiem i łatwo osiagalnej.Może też - jak łatwo pogonić za mirażem , złudzeniem i że czasem nie ma już z tej drogi powrotu.
Ale mnie zaskoczył inny aspekt - postepowanie tej kobiety . Wiem , to fikcja , przerysowanie problemu ale on jest czestszy , niż sie nam wydaje. A mam na myśli typ kobiety zwanej ,,cierpiętnicą'' i jej postepowanie w tej historii też bardzo mnie zbulwersowało. Takie ukrywanie choroby - w imię czego ?Przed kim ? Przed zdradzającym mężem? Nawet przed dzieckiem , któremu może byłoby łatwiej stopniowo zegnać się z matką ? Nawet , gdyby skończyła się miłość zostaje uczciwość - a od uczciwosci nie ma rozwodu .Albo jest się zwykłym draniem .Nie mówię broń Boże o trwaniu w złym związku na siłę - przemyślana decyzja o rozwodzie jest często najlepszym wyjsciem.Ale dopóki związek trwa , nie wolno brać na swoje barki wszelkich kłopotów i odpowiedzialności i chronić drugą osobę nawet przed świadomoscią ich istnienia . A czy jest sens w taki sposób walczyć o bliskość drugiego człowieka ? Nie wiem , ale dla mnie to zbyt ckliwe i troche bez godności .Miłość - tak , ale gdy problemy zaszły za daleko i przepaśc między ludźmi jest zbyt duża -już się jej zasypać nie da. I jeszcze coś - wbrew pozorom cierpienie drugiej osoby i świadomość krzywdy jej uczynionej bardzo rzadko powoduje chęć zadośćuczynienia . Często poczucie winy wywołuje złość i wstyd i ucieczkę .Tak czy owak - związek - jeśli nawet się obroni , nie będzie łatwy i jednoznaczny.Zawsze gdzieś pozostanie cień.
26 lipca 2013 11:11 / 2 osobom podoba się ten post
Ten artykul, nie wiem czy to fikcja czy to prawda....ta kobieta nie miala nic do stracenia juz....a dziecko inaczej postrzega swiat....
Jak patrze na kolezanki.... to dziwie sie czemu one sie godza na takie zycie....ja bym tak nie dala rady - i moze dla tego jestem sama....
Wole byc sama niz zyc tak jak one ......
26 lipca 2013 11:19 / 1 osobie podoba się ten post
Wtam Cie mozah... 85marzena rozbudzila swym wpisem... ukrywane przed sama soba emocje zwiazne z malzenstwem... zabraklo w nas tej energii jaka wykazala Jane... by sprobowac od poczatku budowac sfere emocji... ktora nadwatlil czas... /zdrada nie wchodzila w gre/ po kilkudziesieciu latach... pozostalo rozgoryczenie brakiem zainteresowania meza moja osoba... //a co z mojej strony otrzymywal???// to jest pytanie ktore czasami mnie dreczy... i spac nie pozwala... moze to starosc takie pytania stawia... Jak widzisz kazdy z historii Jeny wyciaga inne wnioski dla siebie... mozach Ty jestes w szczesliwej sytuacji... ze bylas i jestes ciagle z tym samym partnerem zyciowym... czas prob przezyliscie wspolnie i teraz mozecie godnie czekac na dalsza przyszlosc... zycze samych dobrych dni... miesiecy i lat z mezem...
26 lipca 2013 11:21 / 3 osobom podoba się ten post
Marzenka - no co TY!!!!Jesteś jeszcze młoda - powinnaś wierzyc,że stanie na Twojej drodze Pan Właściwy!!!!!Swoją drogą tez nie jestem w stanie pojąć kobiet ,które męczą się w toksycznych zwiążkach na własna prośbę!Sama dawno temu byłam w takim i potem tez myslałam,że lepiej być samej i byłam ,bb długo aż spotkałam PW i wiem ,że to był bbd wybór:)
Zawsze mówię ,że jak tylko o naszym partnerze zaczynamy mysleć w słowach nieparlamentarnych,przestajemy się czuć bezpiecznie i jeszcze doznajemy krzywdy to najwyższy czas spakować jego albo siebie...nie ma co czekać ,że zmieni sie na lepsze jak za dotknieciem czarodziejskiej różdżki bo tak nigdy sie nie dzieje .Ale niewielki odsetek kobiet na taki krok sie decyduje i po lata są zmeczone,smutne i zgorzkniałe z poczuciem ,że zycie przeciekło im między palcami...
26 lipca 2013 11:40 / 4 osobom podoba się ten post
kika1

Wtam Cie mozah... 85marzena rozbudzila swym wpisem... ukrywane przed sama soba emocje zwiazne z malzenstwem... zabraklo w nas tej energii jaka wykazala Jane... by sprobowac od poczatku budowac sfere emocji... ktora nadwatlil czas... /zdrada nie wchodzila w gre/ po kilkudziesieciu latach... pozostalo rozgoryczenie brakiem zainteresowania meza moja osoba... //a co z mojej strony otrzymywal???// to jest pytanie ktore czasami mnie dreczy... i spac nie pozwala... moze to starosc takie pytania stawia... Jak widzisz kazdy z historii Jeny wyciaga inne wnioski dla siebie... mozach Ty jestes w szczesliwej sytuacji... ze bylas i jestes ciagle z tym samym partnerem zyciowym... czas prob przezyliscie wspolnie i teraz mozecie godnie czekac na dalsza przyszlosc... zycze samych dobrych dni... miesiecy i lat z mezem...

To jest opowiadanie - marzenie,ktore wymyslila kobieta,ktora chciala takiego epilogu.Uczucia jakimi jestesmy obdarowani nie sa przypisane nam dozywotnio,trzeba o nie dbac.Z milosci w latach mlodzienczych rodzi sie przyjazn nie brzydsza,tez moza siedziec z kim kiedys szczegolnym a teraz ze starym piernikiem i gadac,opowiadac i smiac sie jak za mlodych lat.Nie moge porownac swojego zycia  w malzenstwie z zyciem dzisiejszym i nigdy nie porownuje.Kiedys wiernosc byla stawiana za wzor a teraz dziewczyny pomieszkuja po kilka miesiecy raz z jednym raz z drugim chlopakiem i w obecnych czasach miesci sie to normie.Nie przywiazuje sie uwagi,ze sie rani kogos, ale to takie czasy nastaly.Moze dla niektorych to sa lepsze, czasy ale ja wole swoje.Nie wiem czy lepiej zostac i udawac ze nic sie nie stalo, czy zyc w samotnosci.I tak zle i tak nie dobrze.A Jene w tym opowiadaniu coz ona mogla budowac............?
26 lipca 2013 11:50 / 5 osobom podoba się ten post
85marzena

Ten artykul, nie wiem czy to fikcja czy to prawda....ta kobieta nie miala nic do stracenia juz....a dziecko inaczej postrzega swiat....
Jak patrze na kolezanki.... to dziwie sie czemu one sie godza na takie zycie....ja bym tak nie dala rady - i moze dla tego jestem sama....
Wole byc sama niz zyc tak jak one ......

I tu masz rację . Z poszukiwaniem uczuć , z ,,pogonią '' za miłością jest jak z cieniem - gdy spróbujemy  go gonic , to zawsze przed nami  ucieka .Ale jeśli my odchodzimy lub idziemy swoja drogą  - podąża naszym śladem.
27 lipca 2013 08:12
Własnie znalazłam na interii ciekawy artykuł:
http://www.styl.pl/uczucia/we-dwoje/news-serca-bicie,nId,1000945
28 lipca 2013 10:42 / 2 osobom podoba się ten post
Kiedyś zastanawiałam się nad małżeństwem "z miłości" i małżeństwem "swatanym". Które ma lepsze szanse rozwoju, przetrwania ?? Doszłam do wniosku, że to drugie !! Miłość jest pięknym uczuciem ale rzeczywistość ją z reguły zabija. Bywa, że przetrwa po latach. Ale to bardzo trudne. Ludzie, którzy pobierają się z miłości, tracą ją w ustawicznej przepychance o siebie i swoją pozycję w związku. Małżeństwa swatane uczą się wzajemnie jak przetrwać z kimś, o kim nie ma się pojęcia. Ha !! Ale wymyśliłam !!