Dzisiaj rano minęło 12 lat jak po raz pierwszy wsiadłam do busa i pojechałam z pożyczonymi/od córki pracującej w Irlandii/ 100 euro na ewentualny powrót na mój koszt .. zmienniczki już nie było , odjechała z płaczem i pretensjami jaka to sztela mina..ja wysiadłem z busa , czekal na mnie białowlosy jegomosc około 80..oopieka byla nad jego żona....na wieczór zaprosil do leśnej restauracji, czekali tam już jego dlugoleyni znajomi z Polski...przy dobrym jedzeniu dowiedziałem się czego ode mnie oczekuje, jakie będą moje obowiązki, ...wszystkie domowe sprawy /przychodziła tam 3 razy w tygodniu sprzataczka....zostalam tam 1,5 roku do śmierci podpnej.. /on nie potrzebował pomocy, wystarczyłoj yo co robiła Aleksandra sprzątaczka one sumie przyjaciółka todxiny../z Omcią mialam kontrakt do końca jego życia..często jak mi było pod drodze to wyjeżdżałam go odwiedzić, nawet jak musiałem zboczyć z 50 km...to było najcudowniejsze moje miejsce pracy...teraz historia zatoczyła koło i znów mam tak samo cudowną seniorke do które wracam z niesamowitą przyjemnością niech żyje jak najdłużej....12 lat..bilans zysków i strat ...nie potrafię zrównoważyć...wiem ze na pewno nie miałabym wypracowanej tak zacnej emerytury...ale ja od początku jeździłam z jedną tylko firmą , która płaciła uczciwe składki emerytalne i rentowe..warto było nie skakać co zlecenie to inna firemka , bo 50 euro więcej na rękę obiecali...
A ja witam z rana przy kawie po oględzinach ogródka- mam już ogóry i to wcale niemałe :) Będzie salatka, wrzucę wszystkie do jednej michy - czy im się to podoba czy nie.Juz mam urlop, ale do Polski na tydzien jedziemy w środę.
Jeszcze foty pięknie prowadzonych oleandrów i dipladenii. Niedaleko ode mnie z pracy. Spokojnego dnia .