Jak to z tymi zakupami? Dla nas i pacjenta

14 grudnia 2014 16:25 / 5 osobom podoba się ten post
AsiaM

ja jestem zatrudniona przez firmę, ale nie chcę na razie dzwonić muszę sobie sama poradzić jak będzie problem to wtedy zadzwonię. Dzisiaj od rana moja PDP jest w dobrym humorze i nie chce tego popsuć. Ja nie robię zakupów , robi je jej syn, który mieszka w tym domu ,kupuje tylko to co mu mamusia zapisze. On pracuje i nie ma czasu sie zajmować mamą.Jestem tu trzeci tydzień i jeszcze nie jadłam ryby ,w domu jem ją raz w tygodniu, sory jadłam brateringa z ziemniakami w mundurkach z puszki jednego na obiad ale sie ;objadłam...Tu jest wieś i do sklepu jest 3 km, dzisiaj poszłam na spacer i pokonałam tę drogę tam i z powrotem w 1 godzinę 20min ,tyle mogę spacerować.

Asiu-sorki ,ale agencja od tego jest ,żeby interweniować!!!!!Nikomu udowadniac nie musisz ,że sobie radzisz-oni tez za coś kasę biora i mają obowiazek podobne problemy rozwiążywac .Ty się nie musisz szarpać.Wszystko to o czym piszesz agencja już w pierwszym tygodniu powinna wiedzieć....Ale jak Ty się boisz popsuc humor PDP.......
Zakupy-a dopisz do tej listy to, czego potrzebujesz.Nie zapominaj ,że nasza praca to praca z wyżywieniem zapewnionym przez zatrudniającego!!!!!
14 grudnia 2014 17:18 / 2 osobom podoba się ten post
kasia63

Asiu-sorki ,ale agencja od tego jest ,żeby interweniować!!!!!Nikomu udowadniac nie musisz ,że sobie radzisz-oni tez za coś kasę biora i mają obowiazek podobne problemy rozwiążywac .Ty się nie musisz szarpać.Wszystko to o czym piszesz agencja już w pierwszym tygodniu powinna wiedzieć....Ale jak Ty się boisz popsuc humor PDP.......
Zakupy-a dopisz do tej listy to, czego potrzebujesz.Nie zapominaj ,że nasza praca to praca z wyżywieniem zapewnionym przez zatrudniającego!!!!!

Kasiu, masz racje, ale Ty jesteś "doświadczona". Ja w sumie byłam tylko trzy razy w DE. Dwa razy przez firme, raz prywatnie. Najgorzej było - bez firmy, nie to,że by mi jej brakowało:), ale rodzina czuła sie bardziej "na luzie". Akurat tam nie był "przeszkodą" mój słaby niemiecki, pdp świetnie mówiła po polsku a ja jej niemiecki bardziej rozumiałam niż jej sąsiadki( Parkinson, mowa niewyraźna- no, ale  ja byłam na codzień).
 Byłam na początku( 4 tygodnie) jak ten pies warujący przy swojej pani... , gdy wyszłam do toalety- problem, bo mnie nie ma !, a ona woła( gdy wychodziłam drzemała w fotelu), dla ksiedza na tace- nigdy nie miała 2 E, daj (odbierałąm później), poszłyśmy do miasta- potrzebowała kupic jakiś tam lek- oczywiście ja znowu zapłacilam- po powrocie podałąm jej torbke- prosze mi oddac 3,5. A ta do mnie, dlaczego grzebie w jej torebce - nie wytrzymałam, powiedziałam wszystko co mi leżało na wątrobie, cicho, spokojnie, ale konkretnie... Pdp zdrzemneła sie i pierwsze jej słowa po przebuzdeniu- entschuldigung. Pożniej jeszcze troche porozmawiałyśmy i ...nie poznawałam swojej pdp, zmieniła sie o 180 stopni.. Aż myślałam,że mi ją ktoś podmienił:) Córka to osobny rozdział, niby miła, uśmiechnieta, ale..., matke też traktoała jak jakąś marionetke. Ja to chyba nawet jej sie bałam:( Jak kiedyś rzuciła mi pieniadze na stół( po mieiącu mojej pracy), to nawet jej matka, po jej wyściu- ja ci zapłace, mam pieniadze - odebrała to jako coś bardzo nieprzyjemnego, tak jakby córka nie chciała mi zapłącic. Nie chciałam tam wracac, chociaż stała opiekunka świetnie sobie radziła, pdp ją lubiła, czekała na nią i  chciała byc tylko z nią, no ewentualnie, gdy tamta bedzie musiała wyjechac na urlop to wtedy ja:) Do czego zmierzam, chyba wiekszośc pdp i ich rodzin potrzebuje zdecydowanych postaw z naszej strony. Jak to Kasia napisała- to jest praca i należy ją odpowiednio gratyfikowac( wynagrodzenie, wyżywienie itp.)
 
14 grudnia 2014 17:22 / 4 osobom podoba się ten post
No, ale do tego,żeby się postawić, to trzeba miec przysłowiowe "jaja". Ty, ryba, widocznie masz. :)
A naszej dziewczynie najbardziej zależy na tym,żeby broń boże nie popsuc humoru podopiecznej.
Syndrom sztokholmski, czy co? :)
 
14 grudnia 2014 17:28 / 8 osobom podoba się ten post
Ryba-4 lata wyjazdów to żadne doświadczenie w porównaniu do niektórych koleżanek i kolegów.Jednak brak doświadczenia nie oznacza ,że mamy pozwalać się traktować jak "coś" pośledniego gatunku!!!Mnie "wytresowały" koleżanki w pierwszym miejscu pracy i forum:)Jeśli już ktoś tu trafia i woła o pomoc tzn.że chce się czegoś dla siebie pożytecznego nie tylko dowiedzieć,ale tez zastosować:)Inna sprawa,że nawet w obcym języku trzeba umieć się o swoje upomnieć!!!To,że np. ja nie mówię poprawnie gramatycznie nie znaczy ,że nie umiem sobie pozałatwiać czego mi trzeba::)Nie wolno siedzieć jak ta mysza pod miotłą i trząść sie ze strachu ,że się popsuje humor PDP czy narazi rodzinie swoimi potrzebami.Postępujac tak same ich uczymy,że tylko od nas wymagać mogą a od siebie to nic bo nam płacą....No i robimy krzywdę następnym co po nas przyjadą
14 grudnia 2014 17:36 / 3 osobom podoba się ten post
Lawenda

No, ale do tego,żeby się postawić, to trzeba miec przysłowiowe "jaja". Ty, ryba, widocznie masz. :)
A naszej dziewczynie najbardziej zależy na tym,żeby broń boże nie popsuc humoru podopiecznej.
Syndrom sztokholmski, czy co? :)
 

Nie, wtedy nie miałm żadnych "jaj". Bałam sie własnego cienia, chodziłam i ryczałam,chciałam wcześniej zjechac. Na szczscie wspierała mnie rodzina, koleżanki z forum... . Wiesz jaka "laseczka" wróciłam do domu? Sąsiedzi mnie nie poznawali, ha, ha,
14 grudnia 2014 17:41 / 3 osobom podoba się ten post
ryba

Nie, wtedy nie miałm żadnych "jaj". Bałam sie własnego cienia, chodziłam i ryczałam,chciałam wcześniej zjechac. Na szczscie wspierała mnie rodzina, koleżanki z forum... . Wiesz jaka "laseczka" wróciłam do domu? Sąsiedzi mnie nie poznawali, ha, ha,

Ale sama widzisz,że wyciągnęłaś wnioski z dobrych rad i pomimo strachu coś potrafiłaś zmienić.
A myślisz,że ja to zawsze taka bojowa byłam? A w życiu!
Oj, na początku też się bałam, też nie wszystko mówiłam, choć jednak w końcu stawiałam na swoim. Nikt na początku nie jest bojowy, ale jesli cos chce się zmienic, to mozna i trzeba walczyć o swoje.
14 grudnia 2014 17:48 / 1 osobie podoba się ten post
kasia63

Ryba-4 lata wyjazdów to żadne doświadczenie w porównaniu do niektórych koleżanek i kolegów.Jednak brak doświadczenia nie oznacza ,że mamy pozwalać się traktować jak "coś" pośledniego gatunku!!!Mnie "wytresowały" koleżanki w pierwszym miejscu pracy i forum:)Jeśli już ktoś tu trafia i woła o pomoc tzn.że chce się czegoś dla siebie pożytecznego nie tylko dowiedzieć,ale tez zastosować:)Inna sprawa,że nawet w obcym języku trzeba umieć się o swoje upomnieć!!!To,że np. ja nie mówię poprawnie gramatycznie nie znaczy ,że nie umiem sobie pozałatwiać czego mi trzeba::)Nie wolno siedzieć jak ta mysza pod miotłą i trząść sie ze strachu ,że się popsuje humor PDP czy narazi rodzinie swoimi potrzebami.Postępujac tak same ich uczymy,że tylko od nas wymagać mogą a od siebie to nic bo nam płacą....No i robimy krzywdę następnym co po nas przyjadą

Zgadzam sie z Tobą w 100%. Opisałam jak mi było trudno na początku,że potrzebowałam czasu. Ja si tak tam włąśnie czułam - ode mnie wymagano, bo mi płacono, ale dla mnie to już nic( powiedziałam pdp, że to nie obóz pracy, niestety byłam tam też  i głodna, a wcale nie jem dużo...)
14 grudnia 2014 18:03 / 7 osobom podoba się ten post
Dziewczyny wtrące się,bo wydaje mi się,że nie zawsze można coś wywalczyć i wtedy pozostaje tylko powrót do domu,ale jak ktoś nie może wrócić bo ma "smutnego pana" to siedzi do końca kontraktu i się męczy.
Niedawno Wichurra opisywała swoje perypetie na nowej szteli,pomimo doskonałego języka i jakby nie było stażu pracy,nie mogła niczego dla siebie wywalczyć,ale ona miała ten komfort,że mogła zjechac do domu.
W sobotę rozmawiałam z córką pdp o jej chorobliwej oszczędności na jedzeniu. Powiem Wam ,że jednak niedaleko pada jabłko od jabłoni...niby córka mi przyznała rację,ale w pewnym momencie zapytała ile ja jem tego pieczywa....opadły mi ręce na to pytanie,więc jej powiedziałam,że jedna bułka dziennie to jest 9 € na miesiąc,jeśli zjem póltorej bułki co jakiś czas wyjdzie 10 €....to nie jest coś na czym powinna oszczędzać jej matka ,bo zwyczajnie jest wstyd to przeliczać. No niby się zgodziła,miała porozmawiac z matką,może i rozmawiała,nie wiem. Narazie atmosfera się oczyściła.
Nie jestem nowicjuszką jak wiecie,wielkiego doświadczenie też nie mam,ale jak pdp jest upatra,zazdrosna i zawzięta to żadna rozmowa,czy dopisywanie do listy zakupów niczego nie zmieni,jedynie można sobie piekło zafundować,albo po prostu zjechać.
14 grudnia 2014 18:12 / 3 osobom podoba się ten post
kasia63

Asiu-chyba nie jestes przez agencje bo juz bys cos zrobiła i chyba boisz sie swojej PDP-dlaczego chcesz czekac?dlaczego wydajesz na jedzenie własne pieniadze?dlaczego obchodzi Cie jakie miała zycie-nie powinno bo to jak widac msci sie na Tobie.A Ty przepraszam to co,lekko masz????Jakbys miałą to by cie opiekunkowo nie zobaczyło!
Ja bym w tej sytuacji zrobiła tak:
1-jesli jest firma ,zgłaszam firmie jak najszybciej-pieniadze i za podróż i na zycie dla PDP i siebie ,rodzina ma obowiazek placić-żadnej łaski nie robi!!!
2-jeslinie ma firmy,wołam swoja kase za podróż,za pierwszy tydzien,zamawiam busa i spadam,informujac rodzine ,że dziekuje uprzejmie za te pracę,lub informując PDP na godzine przed busem!!!!
Tak jak Ty postepujesz ,nie wolno!!!!Trzeba sie szanowac i dac sie stłamszac i nie bac się żądac/nie prosić!!!!!/ tego co sie należy!!!! Chciała PDP opieki,zatrudniła,niech płaci i niech nie mysli ,ze opiekunka za darmo robic bedzie i byle gówno zje....Nie podoba się ,ze trzeba portfel otworzyć?Są inne wyjścia....Krefeldowska babcia  zawsze ,przez 2 lata ,przy wypłacie jęczała,jakie my drogie! - "nie musimy u Pani pracowac ,prosze iśc do Heimu",tak jej mówiłam....Niemcy nam żadnej łaski wielkiej nie robia zatrudniając-jestesmy pracownikami ,jak wszyscy inni ,a pracownikom sie płaci!!!!!

Kasia - szanowac sie to nie znaczy zwinąć torbe i do domu jechać - mozesz sobie pozwolic na to, zeby spadać,ale nie kazda  ma taki luksus.Nie wiem jak długo Asia pracuje jako opiekunka okrzepnie i da sobie radę.Nigdzie nie jest napisane,że nastepna Stella bedzie lepsza.Dobrym wyjsciem jest rozmowa z rodziną,przecież wiemy,że starsi ludzie sknerzą.Szanować sie to nie tylko dbac o sobie, ale rowniez o pdp i miec do niej szacunek.Nigdy nie jestem arogancka nie strasze pdp,że pojdzie do heimu,bo nie na tym rzecz polega.Nie ma sie co męczyć jak rozmowa nie pomaga wypowiedziec umowę i jechac do domu - tylko z czym? Przeciez wiadomo po jedziemy. Nie wiem jak Asia ze znajomoscia niemieckiego,jesli w miarę to pogada, a jesli słaby bedzie niedojadala, bo to wykorzystaja.Wszystko wymaga czasu,wszystkiego trzeba się uczyć i nauczyc  tez trzeba dbac o swoje sprawy.
14 grudnia 2014 18:17 / 2 osobom podoba się ten post
ivanilia40

Dziewczyny wtrące się,bo wydaje mi się,że nie zawsze można coś wywalczyć i wtedy pozostaje tylko powrót do domu,ale jak ktoś nie może wrócić bo ma "smutnego pana" to siedzi do końca kontraktu i się męczy.
Niedawno Wichurra opisywała swoje perypetie na nowej szteli,pomimo doskonałego języka i jakby nie było stażu pracy,nie mogła niczego dla siebie wywalczyć,ale ona miała ten komfort,że mogła zjechac do domu.
W sobotę rozmawiałam z córką pdp o jej chorobliwej oszczędności na jedzeniu. Powiem Wam ,że jednak niedaleko pada jabłko od jabłoni...niby córka mi przyznała rację,ale w pewnym momencie zapytała ile ja jem tego pieczywa....opadły mi ręce na to pytanie,więc jej powiedziałam,że jedna bułka dziennie to jest 9 € na miesiąc,jeśli zjem póltorej bułki co jakiś czas wyjdzie 10 €....to nie jest coś na czym powinna oszczędzać jej matka ,bo zwyczajnie jest wstyd to przeliczać. No niby się zgodziła,miała porozmawiac z matką,może i rozmawiała,nie wiem. Narazie atmosfera się oczyściła.
Nie jestem nowicjuszką jak wiecie,wielkiego doświadczenie też nie mam,ale jak pdp jest upatra,zazdrosna i zawzięta to żadna rozmowa,czy dopisywanie do listy zakupów niczego nie zmieni,jedynie można sobie piekło zafundować,albo po prostu zjechać.

O matko, ja tam raczej bułek nie lubie, ale jesli , by mi ktoś wyliczał kromki chleba...Jam początkująca jestem, ale.., gdy byłam pierwszy raz w De- pdp leżaca, ostatnie stadium AL, no i w nocy kaloryfery wyłaczone, raz było tak zimno- piżama, kołdra, dwa koce, zkryta z głową, wystawiąłm tylko kawałek nosa,żeby oddychac,może bym jakoś usneła, ale tam obok była pdp, bez kontaktu, która umiała si rozkryc, nakryc już nie. Byłam tak wściekła,że gotowam była dzwoni po nocy do firny- wiadomo, nikt nie odbierze:(. Gdy na drugi dzień powiedziałam o tym córce, pytanie, a u was  w Polsce grzejecie w nocy?, na moja twierdzocą odpowiedż,a wiesz ile to kosztuje i tu liczby- na to ja w Polsce podobnie, no cóż taki klimat, trzeba grzac, efekt- kaloryfery zostały inaczej zaprogramowane, niestety pdp już to nie pomogło...
14 grudnia 2014 18:18 / 6 osobom podoba się ten post
ivanilia40

Dziewczyny wtrące się,bo wydaje mi się,że nie zawsze można coś wywalczyć i wtedy pozostaje tylko powrót do domu,ale jak ktoś nie może wrócić bo ma "smutnego pana" to siedzi do końca kontraktu i się męczy.
Niedawno Wichurra opisywała swoje perypetie na nowej szteli,pomimo doskonałego języka i jakby nie było stażu pracy,nie mogła niczego dla siebie wywalczyć,ale ona miała ten komfort,że mogła zjechac do domu.
W sobotę rozmawiałam z córką pdp o jej chorobliwej oszczędności na jedzeniu. Powiem Wam ,że jednak niedaleko pada jabłko od jabłoni...niby córka mi przyznała rację,ale w pewnym momencie zapytała ile ja jem tego pieczywa....opadły mi ręce na to pytanie,więc jej powiedziałam,że jedna bułka dziennie to jest 9 € na miesiąc,jeśli zjem póltorej bułki co jakiś czas wyjdzie 10 €....to nie jest coś na czym powinna oszczędzać jej matka ,bo zwyczajnie jest wstyd to przeliczać. No niby się zgodziła,miała porozmawiac z matką,może i rozmawiała,nie wiem. Narazie atmosfera się oczyściła.
Nie jestem nowicjuszką jak wiecie,wielkiego doświadczenie też nie mam,ale jak pdp jest upatra,zazdrosna i zawzięta to żadna rozmowa,czy dopisywanie do listy zakupów niczego nie zmieni,jedynie można sobie piekło zafundować,albo po prostu zjechać.

Ale próbować negocjowac lepsze warunki,zwłaszcza kiedy dotyczy to jedzenia to wręcz obowiążek opiekunki!!!!!I codziennie molestoać firmę ,do wyrzygu,do znudzenia- nie moze tak byc ,ze najpierw nas zatrudniaja apotem wydzielaja jedzenie ,mimo ze w swoich umowach czarno na białym maja napisan "z wyżywieniem".Po sobie wiem,że jakoświezynka zniosłabym chyba wszystko poza brakiem jedzenia-na szczęście takich dylematów nigdy nie miaąłm.Ale Wojowac trzeba,bo to jak łancuszek ,cierpi jedna ,druga trzecia i Niemiaszki se myśla ,że im wszystko wolno....Nie nie nie!!!!!!!
14 grudnia 2014 18:43 / 8 osobom podoba się ten post
Myślę , że każda w swojej pracy trafiła na miejsce , gdzie jest delikatnie mówiąc skromnie. Jesli ktoś jest przez firme - sprawa jest bezdyskusyjna - upominać sie do znudzenia.Bo za cos firma z naszej pracy korzyści czerpie.I z firmą rzadko kiedy sprawy załatwia bezposrednio podopieczny- raczej rodzina czy prawny opiekun.Więc rodzina czy opiekun mogą tu coś zadziałać.
Jeśli na czarno - sprawa trudniejsza - ale nie beznadziejna.Też rozmowa z rodziną ale takze sporo własnej inwencji.Ja mając pare lat temu na czarno ok 35 € na tydz na 2 osoby gotowałam sobie czasem polskie dania - naleśniki , placki ziemniaczane itd - podopieczna tylko miksowane zupy. Spory  problem ma koleżanka , która nie moze sobie ugotować nic.Tu już cięzko znaleźć jakies rozwiązanie poza ingerencją rodziny.
Natomiast co do Wigilii - radzę - nie przygotowuj polskich potraw bo je i tak łzami skropisz. Łatwiej to znieść jeśli potraktuje sie Wigilię jak zwykły dzień.
Ale dla mnie wazniejsza jest ta temp 12 stopni. Sorry - w zimie w stajni jest nawet cieplej. Chore nerki mogą doprowadzic do całkowitej utraty zdrowia , nawet do niewydolności i dializ . O ile co do jedzenia jakos mozna próbowac przetrwać - jeśli ktos nie ma innego wyjscia , to taka temperatura dyskwalifikuje bezwzglednie to miejsce pracy.
14 grudnia 2014 18:50 / 3 osobom podoba się ten post
mleczko47

Kasia - szanowac sie to nie znaczy zwinąć torbe i do domu jechać - mozesz sobie pozwolic na to, zeby spadać,ale nie kazda  ma taki luksus.Nie wiem jak długo Asia pracuje jako opiekunka okrzepnie i da sobie radę.Nigdzie nie jest napisane,że nastepna Stella bedzie lepsza.Dobrym wyjsciem jest rozmowa z rodziną,przecież wiemy,że starsi ludzie sknerzą.Szanować sie to nie tylko dbac o sobie, ale rowniez o pdp i miec do niej szacunek.Nigdy nie jestem arogancka nie strasze pdp,że pojdzie do heimu,bo nie na tym rzecz polega.Nie ma sie co męczyć jak rozmowa nie pomaga wypowiedziec umowę i jechac do domu - tylko z czym? Przeciez wiadomo po jedziemy. Nie wiem jak Asia ze znajomoscia niemieckiego,jesli w miarę to pogada, a jesli słaby bedzie niedojadala, bo to wykorzystaja.Wszystko wymaga czasu,wszystkiego trzeba się uczyć i nauczyc  tez trzeba dbac o swoje sprawy.

Mleczko-tez niekoniecznie moge sobie pozwolić-kredycik:(duży:( Ale jednak zjechałam jak mi źle było !A co do babci z K., to ona nas co miesiąc straszyła ,że nas pozwalnia i pójdzie do Heimu,bo za duzo ja kosztujemy,za duzo jemy,za duzo wody idzie itp.....- ja daleka jestem od straszenia PDP czymkolwiek:)
Szanowac oznacza dla mnie nie tylko zjechać,chyba że naprawde jest dziki hardko,r ale przede wszystkim umiec się o swoje upomniec i nie pozwolic sie traktowac jak śmieć ibac sie -przecież do cholery nie zjedza nas jak sie o to czy tamto upomnimy.A Asia chyba po to sie tu zalogowała ,żeby poznac nasze zdanie ,sposoby i metody na niemeickich chytrusków,humorzastych w dodatku:)
Ja sie często po takich postach zastanawiam jak to jest?Czy gdyby to wszystko działo sie w PL tez dziewczyny byłyby  takie przestraszone???Czy tylko na "swoim " gruncie potrafia byc przebojowe?Kiedy jechałam 1x ,tez sie bałam jak prawie kazdy ,ale potrafiłam sie o kase upomniec:)
14 grudnia 2014 18:59 / 5 osobom podoba się ten post
kasia63

Mleczko-tez niekoniecznie moge sobie pozwolić-kredycik:(duży:( Ale jednak zjechałam jak mi źle było !A co do babci z K., to ona nas co miesiąc straszyła ,że nas pozwalnia i pójdzie do Heimu,bo za duzo ja kosztujemy,za duzo jemy,za duzo wody idzie itp.....- ja daleka jestem od straszenia PDP czymkolwiek:)
Szanowac oznacza dla mnie nie tylko zjechać,chyba że naprawde jest dziki hardko,r ale przede wszystkim umiec się o swoje upomniec i nie pozwolic sie traktowac jak śmieć ibac sie -przecież do cholery nie zjedza nas jak sie o to czy tamto upomnimy.A Asia chyba po to sie tu zalogowała ,żeby poznac nasze zdanie ,sposoby i metody na niemeickich chytrusków,humorzastych w dodatku:)
Ja sie często po takich postach zastanawiam jak to jest?Czy gdyby to wszystko działo sie w PL tez dziewczyny byłyby  takie przestraszone???Czy tylko na "swoim " gruncie potrafia byc przebojowe?Kiedy jechałam 1x ,tez sie bałam jak prawie kazdy ,ale potrafiłam sie o kase upomniec:)

Kasiu,ale żeby się uporczywie dopominać,czy wydzwaniać do agencji z pretensjami trzeba mieć predyspozycje,nie każdy je ma i nie trzeba się dziwić,że ktoś tego nie potrafi. Jeśli dziewczyna jest młoda,pierwszy raz w De,w domu same problemy, to nikt jej nie zmusi żeby zaczęła wymuszać swoje warunki.
Zasugerowałyśmy jej co ma zrobić,dalej to jej działka.
Ja osobiście na pewno nie pozwoliłabym się mrozić w 12 st C. To byłaby dla mnie bariera nie do przeskoczenia,bo zimna po prostu nie toleruje bardziej niż braku odpowieniego posiłku.
14 grudnia 2014 19:02 / 4 osobom podoba się ten post
mleczko47

Kasia - szanowac sie to nie znaczy zwinąć torbe i do domu jechać - mozesz sobie pozwolic na to, zeby spadać,ale nie kazda  ma taki luksus.Nie wiem jak długo Asia pracuje jako opiekunka okrzepnie i da sobie radę.Nigdzie nie jest napisane,że nastepna Stella bedzie lepsza.Dobrym wyjsciem jest rozmowa z rodziną,przecież wiemy,że starsi ludzie sknerzą.Szanować sie to nie tylko dbac o sobie, ale rowniez o pdp i miec do niej szacunek.Nigdy nie jestem arogancka nie strasze pdp,że pojdzie do heimu,bo nie na tym rzecz polega.Nie ma sie co męczyć jak rozmowa nie pomaga wypowiedziec umowę i jechac do domu - tylko z czym? Przeciez wiadomo po jedziemy. Nie wiem jak Asia ze znajomoscia niemieckiego,jesli w miarę to pogada, a jesli słaby bedzie niedojadala, bo to wykorzystaja.Wszystko wymaga czasu,wszystkiego trzeba się uczyć i nauczyc  tez trzeba dbac o swoje sprawy.

Mleczko, masz racje..ale....  Tobie jest łatwiej, znasz jezyk , masz doświadczenie.. Ja próbowałam powiedziec coś z pozycji " świeżynki".I chyba tu nie do końca chodzi o znajomośc jezyka- mój jest słaby, może nie tak, nienajlepszy, a gdy do tego dochodzi dialekt - jest o wiele trudniej:(. Ale już teraz wiem jedno, musze mie zagwarantowane wyżywienie(nie mam wygórowanych wymagań), a to można powiedziedż nawet na migi:)