Jak to z tymi zakupami? Dla nas i pacjenta

14 grudnia 2014 19:04 / 3 osobom podoba się ten post
ivanilia40

Kasiu,ale żeby się uporczywie dopominać,czy wydzwaniać do agencji z pretensjami trzeba mieć predyspozycje,nie każdy je ma i nie trzeba się dziwić,że ktoś tego nie potrafi. Jeśli dziewczyna jest młoda,pierwszy raz w De,w domu same problemy, to nikt jej nie zmusi żeby zaczęła wymuszać swoje warunki.
Zasugerowałyśmy jej co ma zrobić,dalej to jej działka.
Ja osobiście na pewno nie pozwoliłabym się mrozić w 12 st C. To byłaby dla mnie bariera nie do przeskoczenia,bo zimna po prostu nie toleruje bardziej niż braku odpowieniego posiłku.

Z jakimi ,przepraszam pretensjami?????Żądanie wyżywienia,zwrotu za podróż i godziwych warunków pracy,nie w temperaturze lodówkowej, to pretensje??Nie sadzę:)Może Asia i nie ma predyspozycji ,ale jak sobie tak poczyta ,poczyta i poczyta to nabierze "mocy urzędowej" i od jutra dawaj do boju:)Asiaczku??????
14 grudnia 2014 19:04 / 2 osobom podoba się ten post
Ja się taka mundra zrobiłam -jak zaczęłam czytać forum ,kilka lat temu jako świeżynka myślałam ,że tak musi być czyli 120-140 e na miesiąc , jeść tylko co oma pozwoli , praktycznie wykonywałam prace pod pełna kontrolą .dzięki bogu szybko dojrzałam do obecnego stanu a przede wszystkim jescze raz piszę dzięki forum.
14 grudnia 2014 19:06 / 3 osobom podoba się ten post
kasia63

Z jakimi ,przepraszam pretensjami?????Żądanie wyżywienia,zwrotu za podróż i godziwych warunków pracy,nie w temperaturze lodówkowej, to pretensje??Nie sadzę:)Może Asia i nie ma predyspozycji ,ale jak sobie tak poczyta ,poczyta i poczyta to nabierze "mocy urzędowej" i od jutra dawaj do boju:)Asiaczku??????

No i o to chodzi,żeby Aśkę pobudzić do działania,ale zmusić się jej nie da. Musi sama pokonać pewne bariery,wtedy będzie silniejsza. 
14 grudnia 2014 19:06 / 12 osobom podoba się ten post
Pracowalam na miejscu identycznym , jak ta nieszczęsna dziewczyna.
Może dlatego tak mnie to ruszyło.
 To było ok. 8 lat temu, moja druga sztela. Saarland, małe miasteczko przemysłowe. Brudne.
Grudzień, jak teraz, kaloryfery na noc skręcane, ale o dziwo, tylko na górze, gdzie mieszkałam, na dole dwie podopieczne miały cieplutko. Temperatura zbliżona, też kilka kołder, spałam w czapce. Praca też w nocy.
Jedzenie - 1 kromka chleba na sniadanie i kolację z jakims serem żółtym  a na obiad talerz zupki w proszku - gołej, bez niczego.
Zakaz oglądania telewizji, bo panie też nie oglądały, choc telewizor był. Wywalczyłam oglądanie wiadomości na ARD przez te 10-15 minut, potem telewizor był wyłączany. Nie miałam wody ciepłej na górze, tylko zimna. Mycie zębów w zimnej wodzie w grudniu nie należy do przyjemności, o prysznicu zapomnij.
Wytrwałam tydzien, bo chciałam dostać tygodniówkę,żeby mieć za co wrócić do Polski, na szczęście byłam samochodem.
Wróciłam,brudna, głodna, pomimo tego,że w kraju nie miałam za co żyć, a miałam dziecko. Mąż wtedy był chory, nie pracował.
 
Przetrwaliśmy, po miesiącu pojechałam gdzie indziej.
Dodam jeszcze,że jedna z sióstr ( 98 lat) przyznała mi się,że była pielęgniarką w obozie koncentracyjnym w Ravensbrueck.
Opowiadała mi straszne rzeczy, nawet dziś wstrząsam się na samo wspomnienie.
Nikomu nigdy o tym nie opowiadałam, poza rodziną i kilkoma znajomymi, w każdym razie nigdy publicznie.
W sumie to nawet wyparłam to z pamięci, teraz wróciło.
 
 
14 grudnia 2014 19:09 / 2 osobom podoba się ten post
ryba

Mleczko, masz racje..ale....  Tobie jest łatwiej, znasz jezyk , masz doświadczenie.. Ja próbowałam powiedziec coś z pozycji " świeżynki".I chyba tu nie do końca chodzi o znajomośc jezyka- mój jest słaby, może nie tak, nienajlepszy, a gdy do tego dochodzi dialekt - jest o wiele trudniej:(. Ale już teraz wiem jedno, musze mie zagwarantowane wyżywienie(nie mam wygórowanych wymagań), a to można powiedziedż nawet na migi:)

Najwazniejsze to nie bac sie,nie spuszczac głowy tylko robić swoje.Ciezka sztela, mało jedzenia, gotowac sobie ryz,makaron zrobic z masłem i serem,placki,nalesniki.Nie pytac o pozwolenie, bo przecież wiadomo co sie usłyszy.Ja tak robiłam jak zaszła potrzeba.I walczyć jak sie taki charakter ma.Ja powiem raz, jak nie ma reakcji nie prosze wiecej, tylko działam.Głodna nie byłam.
14 grudnia 2014 19:09 / 3 osobom podoba się ten post
ivanilia40

No i o to chodzi,żeby Aśkę pobudzić do działania,ale zmusić się jej nie da. Musi sama pokonać pewne bariery,wtedy będzie silniejsza. 

No toż żadna z nas jej nie zmusza- podpowiadamy jak i co:)A ja i tak sie upieram przy nieustannym monitowaniu firmy-oni nas wysyłaja -niech załatwiają ,od tego są!!!!No i to nie sa "fanaberie" jakis tylko brak podstawowych standardów zagwarantowanych umową.Q....wa 12 stopni!!!!!!!!!!!!!Brrrrrrrrr
14 grudnia 2014 19:11 / 3 osobom podoba się ten post
Jak bylo mi zimno odkrecalam nie patrzylam co mowia,mowie mi jest zimno w zimnie nie bede siedziec,czy pdp to sie podobalo czy nie odkrecilam grzejnik i juz pobuczala i przestala
14 grudnia 2014 19:12
Moja pdp oszczędza na szczęście tylko na jedzeniu,choć dziś nieszczególnie:).
14 grudnia 2014 19:14 / 3 osobom podoba się ten post
Lawenda

Pracowalam na miejscu identycznym , jak ta nieszczęsna dziewczyna.
Może dlatego tak mnie to ruszyło.
 To było ok. 8 lat temu, moja druga sztela. Saarland, małe miasteczko przemysłowe. Brudne.
Grudzień, jak teraz, kaloryfery na noc skręcane, ale o dziwo, tylko na górze, gdzie mieszkałam, na dole dwie podopieczne miały cieplutko. Temperatura zbliżona, też kilka kołder, spałam w czapce. Praca też w nocy.
Jedzenie - 1 kromka chleba na sniadanie i kolację z jakims serem żółtym  a na obiad talerz zupki w proszku - gołej, bez niczego.
Zakaz oglądania telewizji, bo panie też nie oglądały, choc telewizor był. Wywalczyłam oglądanie wiadomości na ARD przez te 10-15 minut, potem telewizor był wyłączany. Nie miałam wody ciepłej na górze, tylko zimna. Mycie zębów w zimnej wodzie w grudniu nie należy do przyjemności, o prysznicu zapomnij.
Wytrwałam tydzien, bo chciałam dostać tygodniówkę,żeby mieć za co wrócić do Polski, na szczęście byłam samochodem.
Wróciłam,brudna, głodna, pomimo tego,że w kraju nie miałam za co żyć, a miałam dziecko. Mąż wtedy był chory, nie pracował.
 
Przetrwaliśmy, po miesiącu pojechałam gdzie indziej.
Dodam jeszcze,że jedna z sióstr ( 98 lat) przyznała mi się,że była pielęgniarką w obozie koncentracyjnym w Ravensbrueck.
Opowiadała mi straszne rzeczy, nawet dziś wstrząsam się na samo wspomnienie.
Nikomu nigdy o tym nie opowiadałam, poza rodziną i kilkoma znajomymi, w każdym razie nigdy publicznie.
W sumie to nawet wyparłam to z pamięci, teraz wróciło.
 
 

Plus nie za to,że mi się to podoba, tylko z szacunku,że wytrzymalas ten tydzień...
14 grudnia 2014 19:22 / 2 osobom podoba się ten post
basiaim

Plus nie za to,że mi się to podoba, tylko z szacunku,że wytrzymalas ten tydzień...

Dziękuję, basiuim.
Niestety, koszmary wróciły.
To było straszne miejsce i straszni ludzie.
Jednak nawet te warunki tak mnie nie rozstroiły, tylko to, co opowiadała ta kobieta - co robili z więźniarkami.
Dla nich traktowanie mnie jak więźniarki to była kontynuacja obozu koncentracyjnego a ja byłam dla nich jak ci ludzie w obozie - nikt,smieć.
Powinnam chyba być wdzięczna,że w ogole dostawałam coś do jedzenia, nie wiem....
14 grudnia 2014 19:24
mleczko47

Najwazniejsze to nie bac sie,nie spuszczac głowy tylko robić swoje.Ciezka sztela, mało jedzenia, gotowac sobie ryz,makaron zrobic z masłem i serem,placki,nalesniki.Nie pytac o pozwolenie, bo przecież wiadomo co sie usłyszy.Ja tak robiłam jak zaszła potrzeba.I walczyć jak sie taki charakter ma.Ja powiem raz, jak nie ma reakcji nie prosze wiecej, tylko działam.Głodna nie byłam.

Ale Ty mało jesz:) Ja nie lubie ryzu, naleśników itp...nie tak , lubie, ale nie codziennie. Mleko używam tylko do kawy. Nie jem dużo, ale tak wszystko- warzywa, owoce, mieso, jogurty...Na ostatniej szteli miesa miałam nadmiar, dziadek tylko i wyłacznie mieso:(
14 grudnia 2014 19:35
ryba

Ale Ty mało jesz:) Ja nie lubie ryzu, naleśników itp...nie tak , lubie, ale nie codziennie. Mleko używam tylko do kawy. Nie jem dużo, ale tak wszystko- warzywa, owoce, mieso, jogurty...Na ostatniej szteli miesa miałam nadmiar, dziadek tylko i wyłacznie mieso:(

Mało jem bo mało potrzebuje a nie z oszczednosci, nie jem miesa,ale nie jestem wegetarianką bo cos skubne od czasu do czasu.Warzywa jem,owoce też a jogurty jak poczytam co tam w srodku jest nie za bardzo.Jakos radze sobie. A mleko uwielbiam.
14 grudnia 2014 19:42 / 4 osobom podoba się ten post
AsiaM

ja jestem zatrudniona przez firmę, ale nie chcę na razie dzwonić muszę sobie sama poradzić jak będzie problem to wtedy zadzwonię. Dzisiaj od rana moja PDP jest w dobrym humorze i nie chce tego popsuć. Ja nie robię zakupów , robi je jej syn, który mieszka w tym domu ,kupuje tylko to co mu mamusia zapisze. On pracuje i nie ma czasu sie zajmować mamą.Jestem tu trzeci tydzień i jeszcze nie jadłam ryby ,w domu jem ją raz w tygodniu, sory jadłam brateringa z ziemniakami w mundurkach z puszki jednego na obiad ale sie ;objadłam...Tu jest wieś i do sklepu jest 3 km, dzisiaj poszłam na spacer i pokonałam tę drogę tam i z powrotem w 1 godzinę 20min ,tyle mogę spacerować.

Przecież AsiaM ma laptopa ze sobą, nawet jeżeli z językiem jest krucho zawsze można na tłumaczu napisać sobie co się chce przekazać rodzinie i taką wiadomość przepisać na kartce i ją dać lub przeczytać. Są sposoby na dogadanie się tylko trzeba mieć w sobie troszkę tzw."jaj" i mimo strachu walczyć o swoje. A jeżeli rodzina to oleje jak najszybciej powinnaś się AsiaM odezwać w  tej sprawie do firmy.
AsiuM ja pojechałam pierwszy raz do De do opieki i też bałam się własnego cienia, babka nie dawała mi spokoju, a dziadek przepraszał za jej zachowanie. Nie umiałam gadać po niemiecku, ale miałam laptopa i głowę na karku, pisałam wiadomości na kartkach i dawałam córką, nawet jak mi dziadek źle się czół to też tak robiłam i pokazywałam kartkę i córce (która była w odwiedziny), lekarzowi i personelowi karetki pogotowia. "Na wszystko jest jakieś lekarstwo, na Twoje problemy też można znaleść takowe lekartwo". Gdy dziadek wrócił do domu przy stole śmiałyśmy się z córkami jak to ja sobie poradziłam w takiej sytuacji.
AsiaM do dzieła i walcz o swoje, nie dawaj się.
14 grudnia 2014 19:44 / 1 osobie podoba się ten post
Lawenda

Dziękuję, basiuim.
Niestety, koszmary wróciły.
To było straszne miejsce i straszni ludzie.
Jednak nawet te warunki tak mnie nie rozstroiły, tylko to, co opowiadała ta kobieta - co robili z więźniarkami.
Dla nich traktowanie mnie jak więźniarki to była kontynuacja obozu koncentracyjnego a ja byłam dla nich jak ci ludzie w obozie - nikt,smieć.
Powinnam chyba być wdzięczna,że w ogole dostawałam coś do jedzenia, nie wiem....

Boże..... Przez co Ty musialas przejść?!.....
 
 
14 grudnia 2014 19:49 / 1 osobie podoba się ten post
mleczko47

Mało jem bo mało potrzebuje a nie z oszczednosci, nie jem miesa,ale nie jestem wegetarianką bo cos skubne od czasu do czasu.Warzywa jem,owoce też a jogurty jak poczytam co tam w srodku jest nie za bardzo.Jakos radze sobie. A mleko uwielbiam.

No to chyba mleko od kóz(ponoc najzdrowsze), ewentualnie od krowy "Dżersejki" ( krowa z wyspy Yresey).:)